Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zakochana w tenisie, skokach narciarskich i formule 1 !

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 18838
Komentarzy: 97
Założony: 6 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 24 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ada1998

kobieta, 27 lat, Katowice

160 cm, 58.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Cel I - 59kg (osiągnięty) Cel II - 55kg Cel III - 50 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 czerwca 2014 , Komentarze (11)

Cześć Wam! Jutro mam komers na zakonczenie gimnazjum :) Czeka mnie wielkie wyzwanie w postaci góry żarcia, której nie można odmówić :( To będzie masakra :/ Całe 6 godzin spędzę. Na początku stwierdziłam, że odmówię jedzenia, ale z drugiej strony mysle sobie, że raz się żyję i nie muszę przecież od razu zeżreć wszystkiego, co jest na stole. Po trochu,  z umiarem i powinno być okej :) A przez 6 godzin to się natańcuje, więc co nieco spalę :)

Na deser moja kreacja :) Zwykła, prosta, tylko z tyłu ma rozcięcia :) 

10 czerwca 2014 , Komentarze (7)

Cześć Kochane :) Wszyscy umieramy z gorąca, na dworze żar, słońce praży, a na jaki pomysł wpadła moja 'ukochana' Pani z wf-u? BIEGACIE COOPERA! Na początku z ust wszystkich koleżanek, no nie będę ukrywać, że z moich też, polała się wiązanka epitetów. Mało tego! Pani wpadła na jeszcze lepszy pomysł i stwierdziła jeszcze, że nie będzie nas oceniać tylko według tabeli, ale weźmie pod uwagę czy ktoś się poprawił i w ten sposób musiałam pokonać więcej niż 2100 m w 12 minut. Myślę sobie najpierw " Nie ma bata, jest chyba z 40 stopni, czuję się jak na Saharze! Mam to gdzieś, biegnę na luzie". Na szczęście odezwały się moje ambicje i mówię sobie, że zepnę tyłek, skupię się tylko na celu i dam radę. No i dałam :) Pobiegłam najlepiej z klasy wśród dziewczyn poprawiłam wynik na 2355m :) Może dla Was to nie jakiś wynik rewelacyjny, ale mnie zależy na systematycznej poprawie :) A poniżej macie tabelę wyników:) Ta czerwona, to moja kategoria wiekowa :)

I na koniec pytanie odnośnie sukienki :) Czy wyglądam w niej okej? Nie chodzi mi czy pasuje na lato, na wesele czy na coś, tylko o opinię jak się w niej prezentuję :)

8 czerwca 2014 , Komentarze (3)

Cześć i czołem! Witam Was w tę upalną niedzielę :) Muszę się Wam pochwalić, że przetrwałam dzisiaj morderczy trening w żarze słońca, które odebrało mi co najmniej 20% energii :) Ale od początku :) Jak co tydzień w niedzielę wybrałam się na spotkanie "Biegaj z Panoramą" i już na wejściu spotkało mnie zaskoczenie w postaci instruktorki wynoszącej trzy ciężkie wory z piaskiem, pudło ciężarków, gum i piłek. Myślę sobie, no okej może będzie jeszcze bardziej intensywnie, ale nie spodziewałam się, że  aż tak. Zaczęliśmy od 4 okrążeń wokół stadionu, jak zawsze biegłam w czołówce. W sumie można powiedzieć, że nasze role są już podzielone w trakcie biegu. Ja i Tomasz na prowadzeniu,  a reszta za nami. Zdarza się, że ich dublujemy, wtedy biegamy o kółko więcej niż oni. Po 4 kółkach Ewa (prowadząca) zrobiła nam tor przeszkód i podzieliła na dwie drużyny. Mieliśmy slalomem przebiec tam i z powrotem z tym ciężkim worem, potem dobiec do piłki, gdzie czekało nas 10 pompek, potem 10 przysiadów, bieg przeskokami do piłki, którą trzeba było rzucić do następnej osoby w drużynie, żeby mogła rozpocząć. I wiecie co było najtrudniejsze? Wcale nie te latanie z workiem, wcale nie przysiady czy pompki, ale celne dorzucenie piłki do swojej drużyny :) Taki tor przeszkód pokonaliśmy dwukrotnie, raz moja drużyna wygrała, a raz minimalnie przegrała.  Po torze czekały nas ćwiczenia wzmacniające, które wymyślał każdy z nas. Zrobiliśmy dwie takie rundki, więc w sumie wyszło 18. Na koniec jeszcze 5 kółek i do domu.

P.S. Ja to ta robiąca pompkę :)

Jeśli chodzi o jedzonko, było w porządku:)

I : jogurt naturalny, musli, truskawki, jabłko, brzoskwinia, borówki

II: jogurt naturalny, płatki migdałowe, owoce (niestety zabrakło mi inwencji twórczej po treningu)

III: Sałatka z kaszą gryczaną prażoną (1/2 torebki), pomidorem, ogórkiem :)

IV: Jabłko

V: Dwie małe bułeczki "dietetyczne" (bo serio były małe,a ja bardzo głodna xD) z twarogiem, białym serem, serem zoltym i szynką (każda połowka z czym innym stąd tyle skladnikow)

Zanim powiecie, że strasznie dużo jem, to powiem Wam, że wolę pojeść michą sałatki czy w miarę zdrowymi bułkami niż rzucić się potem na słodycze. :)

7 czerwca 2014 , Komentarze (5)

Cześć :( Najpierw muszę się Wam przyznać, że dzisiaj ooooj mocno sobie pofolgowałam i popłynęłam z dietką, ale chyba dlatego, że @ się zbliża ;/// Więc nadprogramowo w moim żołądku wylądowały dwie bułki i dwa batoniki zbożowe ;/// Tak, tak zawaliłam, wiem ;/ Wiem też, że przez jeden dzień nie przytyję Bóg wie ile. No ale trudno ...  Muszę zapomnieć o tym, jutro nowy dzień. Raz na jakiś czas trzeba ponieść porażkę, żeby potem móc docenić sukces.

Aaa teraz wyjaśnienie drugiej części tytułu :) Dzisiaj wybrałam się z tatą na Festiwal Kolorów organizowany przez Klub Panorama w Katowicach :) Muszę Wam powiedzieć, że była moc i to jaka ! Plus naprawdę świetna muzyka. Właściwie to głównie dla muzyki tam poszłam, nie miałam w planach zostać zielonym alienem, specjalnie wybrałam się dużo później po rozpoczęciu, bo myślałam, że będą sypać tylko na początku, a tu niespodzianka XD Żeby było śmieszniej to ubrałam dopiero co wypraną ukochaną bluzkę, ale warto się poświęcić dla takich przeżyć!

25 maja 2014 , Komentarze (2)

Witam Was :) Muszę się Wam pochwalić, że od czasu poprzedniego wpisu mniej lub bardziej, ale trzymam dietkę:) Mam na myśli to, że nie miewam już napadów obżarstwa i nie pożeram paczki ciastek za jednym zamachem. Wiadomo, jeszcze nie wyczyściłam do końca jadłospisu, zdarza mi się podjadać, ale słodycze zamieniam na owoce/jogurty, a jak już jem słodkie to rzeczywiście kończę na 1-2 ciastkach czy kawałku ciasta :) We wtorek idę na wizytę do dietetyka, zobaczymy co poradzi. Za pewne nie zaleci niczego innego jak 5-ciu regularnych posiłków, no ale cóż... Nigdy nie miałam do czynienia z dietetykiem, więc chcę spróbować. Jako, że uprawiam mnóstwo sportu, jak mi ktoś wyliczył w ostatnim wpisie to 18 godzin tygodniowo, to chcę zadbać o to, żeby nie brakowało mi żadnych witamin :) W tym tygodniu czeka mnie pracowity tydzień w szkole, więc nie będę tu raczej zaglądać :( Kurcze, a ja myślałam, że końcówka 3 klasy gimnazjum będzie na luzie, a tu sama nie wiem w co ręce włożyć. A ja piszę dla Was tą notatkę w przerwie między pisaniem tekstu na angielski a nauką na sprawdzian z chemii:( Ale chwilę mnie tu nie było, więc musiałam się do Was odezwać <3 A na koniec chcę Wam pokazać siebie z największą miłością mojego życia - TENISEM <3 Wczoraj w 30-stopniowym upale, kiedy wszyscy normalni ludzie opalają się i chłodzą, trener postanowił przeciorać mnie 2 godziny po korcie, ale i tak uwielbiam Go najbardziej na świecie :) A dzisiaj ? Dzisiaj pozwoliłam sobie na trochę więcej słodkiego, ze względu na gości w domu, ale co miało być spalone to zostało na wyczerpującym treningu biegowym. Prowadzący zajęcia kazał nam przebiec chyba z milion kółek wokół stadionu. Nie wiem dokładnie ile, bo po 15 przestałam liczyć xD To była masakra, a późniejsze ćwiczenia wzmacniające to piekło. A ja jeszcze jako ambitna osoba postanowiłam biec sobie tuż za panem prowadzącym, studentem AWF-u (wcale nie dlatego, że był przystojny ;P),  więc już w ogóle dałam sobie popalić! ALE JESTEM MEGA MEGA SZCZĘŚLIWA!

TADAM, ja w akcji <3 (slonce)

21 kwietnia 2014 , Komentarze (4)

Witam Was :) Ostatnio potrzebowałam trochę czasu, dlatego zniknęłam stąd na ponad miesiąc. Wiele się wydarzyło przez ten czas. Pozytywnego i trochę mniej pozytywnego. Chciałam oznajmić Wam dobrą wiadomość. ANOREKSJA chyba została ostatecznie pokonana. Za miesiąc kończę terapię z panią psycholog i równo po roku leczenia znów będę mogła powiedzieć, baa nawet wykrzyknąć "JESTEM WOLNA". Tak, jestem wolna. Tyle na to czekałam. Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że będę szaleć z radości jak małe dziecko z powodu tego, że jem. Tak, jestem zwycięzcą. Pokonałam największą przeszkodę, jaką dotychczas napotkałam na swej drodze. Może nie jestem teraz tak piękna jak kiedyś, ale wolna, a nie wyobrażacie sobie nawet jak to jest żyć w zniewoleniu i sidłach anoreksji. Wiem, że wiele z Was ma/miało ten sam problem, co ja, bo wiele z Was po prostu się do mnie odezwało. Jedne wołały o pomoc, inne chciały wesprzeć, a jeszcze inne podzielić się swoim problemem, dlatego uprzedzę Wasze wiadomości i od razu napiszę o swojej drodze i powrocie do normalności. Będzie to również taka forma podziękowania moim bliskim i tym, którzy się do tego przyczynili. Być może żadne z nich tego nie odczyta, ale pisząc o tym, chcę się poczuć dobrze sama ze sobą. Najbardziej wdzięczna chyba jestem rodzicom. Pomimo tego, że nie zawsze dogadywaliśmy i rozumieliśmy się w tej kwestii, ale zawsze mogłam liczyć na ich pomoc. Bez względu na porę dnia i nocy. Dzięki temu, że nie 'olali' sprawy trafiłam do szpitala. Choć wielokrotnie mówiłam, że ich nienawidzę i trochę zapominałam, że kocham ich z całego serca, oni zawsze przy mnie byli i akceptowali każdy mój, każdy przybywający kilogram. Kolejnymi osobami,dzięki którym jestem w tym miejscu, w którym jestem są moi przyjaciele. Buła, Strządi i P. Buła i Strządi to moje najlepsze przyjaciółki. Kocham jest najmocniej jak tylko się da. Jak w każdej relacji miałyśmy lepsze i gorsze momenty. Buła ma trudny charakter, a Strządi jest bardzo zdystansowana, ale mimo to pomogły mi uwierzyć w moją siłę, kiedy ja już zwątpiłam. Nie odwróciły się, choć wielokrotnie moja choroba je przerastała. Nie dziwię się, bo przecież to moje rówieśniczki. Mają zaledwie po 16 lat, a ich wola walki o mnie, o moje zdrowie niejednokrotnie zaskoczyła mnie 'in plus'... Historia z P. jest historią długą i skomplikowaną. Celowo nie używam pełnego imienia, bo wydaje mi się, że on z pewnością wolałby zachować anonimowość. Szanuję to, bo szanuję go jako osobę. OSOBĘ, KTÓRA NAUCZYŁA MNIE PATRZEĆ SERCEM, A NIE OCZYMA. Poczuł coś kiedy ważyłam 60 kg i nie zmieniło się to kiedy byłam 40-sto kilogramową kruszynką. Dzięki niemu zrozumiałam, że NIE LICZY SIĘ OPAKOWANIE, A TO CO JEST W ŚRODKU. Ostatnim czynnikiem, który mnie wspomógł była moja pasja. A mianowicie sport. Najpierw był tenis (w tym miejscu wypada podziękować mojemu trenerowi), a potem doszedł fitness. Sport nauczył mnie pokory, wytrwałości, a przede wszystkim tego, że nie należy się poddawać i walczyć do samego końca, bo nic nie przyjdzie 'od tak', na wszystko trzeba sobie zapracować. Trzeba być silnym. Bo życie jest jedno. A ja ZROZUMIAŁAM, ŻE MAM DLA KOGO ŻYĆ, że warto. Mamo, Tato, Buła, Strządi, kocham Was swoim sercem najmocniej jak tylko potrafię. Dziękuję.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.