Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Ambitna studentka ekonomii, która z powodu ciągłego tycia i diet powoli traci radość życia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 11577
Komentarzy: 296
Założony: 10 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 11 października 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
czekoladka9186

kobieta, 33 lat,

168 cm, 79.80 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

Czekałam na niego z niecierpliwością, ale najwcześniej spodziewałam się go dopiero jutro. Gdybyście zobaczyły minę kuriera kiedy otwarłam drzwi z uśmiechem od ucha do ucha to byście padły ;D Biedaczek trochę się zdezorientował i chwilę potrwało nim powróciła mu zdolność myślenia. Kulturalnie wniósł jednak to moje 30 kg cudo do mieszkania i nawet chwilę jeszcze ze mną pogadał ;D A kiedy wyszedł czym prędzej zabrałam się do skręcania sprzętu. Zajęło mi to całe 2 godziny! A ile się namęczyłam... No ale już jest, stoi dumnie u mnie w pokoju. Pierwsze ćwiczenia zaliczone, działa bez zarzutu, cichutko, no idealnie. Ale nie wiem czy to z moją kondycją coś nie tak (ale byłaby aż tak kiepska?) czy to przez osłabienie związane z @, ale normalnie 30 min i było po mnie... Jutro spróbuję więcej!

Dietetycznie dzień udany. A poza tym to jakaś tragedia. Przyjaciółka pojechała z mężem na wakacje, druga też 50 km dalej, siostra z rodziną w sobotę wyjeżdżają, a ja zostaję sama... Nie nudzę się w swoim towarzystwie, no ale bez przesady. Jeszcze ta sytuacja z A. Czuję się jak sierota...

Dobra, koniec smęcenia. Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia.

Dobra

4 sierpnia 2014 , Komentarze (9)

Przyleciał dziś A., nie zrobił mi niespodzianki. Zadzwonił i bardzo "oficjalnie" poinformował mnie o tym fakcie i poprosił żebyśmy się spotkali. Przyjechał do mnie, ale nie wszedł nawet na górę, poszliśmy się przejść. Powiedział mi, że nie wie ile jeszcze będzie musiał zostać u ojca i się nim zająć, nie wie czy w ogóle wróci do Polski itd. I najlepiej będzie jeśli się rozstaniemy teraz, że nie ma sensu tego przedłużać, ale zawsze będzie mnie miło wspominał, bla bla bla... No. 

To gorsze niż długotrwałe problemy w związku i burzliwe rozstanie. Nie mogę się na niego złościć bo o co? Że jest odpowiedzialny i wie co to poczucie obowiązku? Kto jak kto, ale ja akurat doskonale rozumiem decyzję. Jest mi tylko cholernie szkoda, że nie miało szans rozwinąć się to co było między nami. A w środku... czuję pustkę.

Dziś pierwszy dzień @, w związku z tym samopoczucie kiepskie. Z dietą ok. Godzina na rowerze.

Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia

3 sierpnia 2014 , Komentarze (9)

Ostatnio na myśl o zbliżającym się weekendzie, w tym niedzieli boję się, że nie będę miała co ze sobą zrobić... Jakoś tak się utarło, że niedziela jest dniem rodzinnym i jeżeli o mnie chodzi nie chcę nikomu wtedy zawracać głowy. Myślę, że gdybym tylko zadzwoniła do któregoś z przyjaciół, zaraz znalazłoby się jakieś zajęcie, ale chyba nie jestem tego na 100% pewna skoro wolę tego nie sprawdzać. Z moją rodziną niestety różnie to bywa. Siostry mają swoje rodziny, znajomych i ostatnim punktem na liście atrakcji niedzielnych jest wizyta w domu u niepełnosprawnych rodziców, jeszcze w taki upał... Więc zostaje mi siedzenie w domu (tzn. mieszkaniu bo gdybym mieszkała w domu zawsze mogłabym chociaż na podwórku posiedzieć), razem z rodzicami i wiążąca się z tym okropna nuda i poczucie osamotnienia. 

Dzisiaj na szczęście siostra się zlitowała i zawitała w nasze skromne progi całą rodziną. I było całkiem fajnie. Powygłupiałam się trochę z chrześnikiem, pograliśmy razem w karty i w pou. I generalnie było wyjątkowo wesoło. 

Wieczorem poćwiczyłam godzinkę na rowerze, było też rozciąganie, półbrzuszki i hantle na ramiona. Tak więc dzień zaliczam do udanych. Tym bardziej że pomimo tego, że jeszcze pół blachy ciasta, dzisiaj nie skusiłam się nawet na kawałeczek ;D

Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia.

2 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

Zamówiłam orbitreka! ;D myślałam nad tym cały wczorajszy wieczór. Do tego stopnia się nakręciłam, że aż mi się śniło to jak mam go już w domu i na nim ćwiczę :D Stwierdziłam jednak że taki wydatek wymaga jednak większych przemyśleń i "co nagle to po diable". Przez cały dzień jednak nie dawało mi to spokoju i mama nawet zaczęła mnie namawiać żebym go sobie zamówiła. Późnym popołudniem wchodzę na stronkę żeby jeszcze raz sobie o nim poczytać, a tam "2 godziny do końca oferty". No i tak to się właśnie skończyło... ;D Ale jestem zadowolona i już się nie mogę doczekać kiedy będę go już miała u siebie w domku. Doszłam do wniosku, że będę nawet w stanie się poświęcić i zacząć wcześniej wstawać żeby móc na nim poćwiczyć z rana ;D

Dietetycznie dzisiaj nie najgorzej, chociaż zrobiłam dzisiaj ciasto ze śliwkami i wsunęłam 2 kawałki... Ale była też godzina na rowerze, półbrzuszki i rozciąganie. A do tego 3 godziny sprzątania. Nie jest źle.

Wrzucam Wam jeszcze piosenkę którą przesłała mi ostatnio przyjaciółka:

Warto wziąć ją sobie do serca!

Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia.

1 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

W ciągu tygodnia ubyło mnie całe 0,4kg. Spuszczam na to zasłonę milczenia.

Najgorsze, że mój rowerek się buntuje. Jest już ze mną jakieś 5-6 lat, więc myślę że tak czy tak to dał radę. Miał okresy, że się tylko kurzył i pełnił rolę wieszaka ale w okresach użytkowania dawałam mu niezły wycisk. A wczoraj... Pokręciłam 15 min i się wkurzyłam, jakoś tak cholernie skrzypiał czy coś, nawet nie wiem jak to nazwać. Dzisiaj go rozkręciłam, naoliwiłam ale niewiele to pomogło. Co prawda pokręciłam na nim 60 min, ale strasznie hałasował. W głowie więc zrodziła się myśl zakupu nowego sprzętu. Pomimo tego, że z rowerka byłam zadowolona to uznałam że jeśli się zdecyduję coś kupić to tylko orbitreka. Myślę, że da mi większy wycisk i bardziej wyraźne efekty no i przyda się urozmaicenie ćwiczeń. Tak więc muszę pomyśleć jak tu zorganizować kaskę...

Z innej beczki. Przyjaciel się nakręcił na tą naszą firmę, żeby wziąć się za to na poważnie i w końcu coś otworzyć. Mamy kilka pomysłów, szukamy lokalu. Jak dobrze pójdzie, może jutro już pójdziemy jeden obejrzeć. Przy czym ja się boję, cholernie się boję jak ja sobie z tym poradzę. Prowadzenie działalności to nie takie hop-siup i wymaga sporo czasu. Ja mam na głowie dom i niepełnosprawnych rodziców, na dokładkę chcę kontynuować studia (zjazdy co weekend) i gdzie tu czas i siła na takie przedsięwzięcie. Mało tego, trzeba jakoś zorganizować pieniądze bo z tego co mamy to nie wiem czy wystarczy na sam remont, a wydatków będzie sporo bo nim zaczniemy zarabiać trzeba zainwestować. A żeby jeszcze było ciekawiej on zamierza na początku nadal pracować tam gdzie pracuje tak "na wszelki wypadek..." Nie ogarniam.

Trzymajcie się Kochane. Odezwę się wkrótce. Buziaki.

Asia

31 lipca 2014 , Komentarze (2)

Na początku waga. Po 3 miesiącach diety schudłam równiuteńkie 10kg. Dużo i nie dużo biorąc pod uwagę fakt, że przez ostatni miesiąc spadł mi ledwie 1kg... Tabelki porównawczej z cm nie ma sensu wstawiać bo zgubiłam zaledwie po 1cm w talii i biodrach, w brzuchu 2 a w łydce 0,5cm. Szał.

Cel na sierpień. Zgubić 4 kg - dojść do wagi 84kg które są granicą między otyłością a nadwagą. Nie wiem jeszcze jak mi się to uda, ale osiągnę ten cel choćbym miała stanąć na rzęsach!

Poza tym... Ostatnio coś niedobrego się ze mną dzieje. Są dni, kiedy mam wrażenie, że mogę wszystko, że wszystko mi się uda i że spełnię swoje marzenia, że to nic trudnego. A potem przychodzi czas, tak jak np. dziś, że wszystko wydaje mi się bez sensu, mam jakieś dziwne lęki związane z podejmowaniem decyzji w ważnych dla mnie sprawach. Nie wiem co jest grane...

Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia

28 lipca 2014 , Komentarze (1)

Dzisiaj byłam na wycieczce w ZOO! Kurcze jestem strasznie zadowolona i strasznie zmęczona. Pojechałam z przyjacielem i jego kolegą (no w sumie moim od jakiegoś czasu już też). Obejrzeliśmy chyba wszystkie zakamarki. Zakochałam się w pięknych żyrafach. Takie smukłe, poruszały się z wielką gracją :D No i słonie... Te to dały jakiś popis taneczny :D tak śmiesznie machały trąbami i przestępowały przy tym z nogi na nogę :D A największą atrakcję stanowiły myszy... Tzn. atrakcję dla chłopaków bo ja to się bałam :D biegały wszędzie luzem, takie malutkie... Generalnie dzień udany, trochę się rozerwałam, odpoczęłam psychicznie, zmęczyłam nogi (już i tak obolałe po wczorajszych ćwiczeniach). :)

A wczoraj sobota. Było mega wielkie sprzątanie mieszkania przez niemal 6 godzin, potem godzina intensywnej jazdy na rowerze a później jeszcze hantelki na ramiona i rozciąganie (z tym to chyba trochę przesadziłam, bo nie mogłam rano chodzić...). Jestem zdeterminowana i szalenie zmotywowana żeby osiągnąć cel. Mam nadzieję, że piętrzące się przeciwności nie będą miały negatywnego wpływu na zmianę podejścia do życia i jego nowego stylu.

Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia

25 lipca 2014 , Komentarze (5)

Dzisiaj waga pokazała -0,5 kg mniej niż przed tygodniem. Zawrotne tempo, nie ma co... No, ale ważne że w dół. Biorąc jeszcze pod uwagę moje alkoholowe ekscesy tego tygodnia to i tak należą mi się brawa. Jeżeli chodzi o aktywność ten tydzień również był wyjątkowy. Pomimo pogody barowej miałam masę ruchu. Codziennie rower, półbrzuszki, rozciąganie i ćwiczenia na ramiona i wieczorne długie spacery. Ciało robi się bardziej jędrne, celulit jakby mniej widoczny. 

Generalnie kilka kg mniej i trochę komplementów i moja pewność siebie poszybowała w górę o kilka ładnych poziomów. Jak tak dalej pójdzie to nim osiągnę cel popadnę w samozachwyt ;D A tak poważnie... Do celu jeszcze kawał drogi, ale do zmiany życia na lepsze już nie. Dobiega końca 3 miesiąc mojej diety i jak wziąć pod uwagę to, że schudłam dopiero niecałe 10 kg, to jednak moje życie już się zmieniło. Ja się zmieniłam. Częściej bywam wśród ludzi, nie stresuję się każdym wyjściem z domu "bo nie mam co na siebie włożyć" (bo nic nie wygląda dobrze, chociaż szafa pełna ciuchów), nie przeraża mnie zjedzenie czegokolwiek w czyimkolwiek towarzystwie (do tej pory jadałam - nie, OBŻERAŁAM SIĘ - gdzieś w jakimś kącie w domowym zaciszu), nie pamiętam już co to ból brzucha z przejedzenia, ale nie można też powiedzieć że chodzę głodna. Czuję się świetnie. Od dziecka (13l) cierpię na nadciśnienie. Ostatnio byłam na kontroli u kardiologa i kiedy pani doktor zobaczyła moje pomiary uznała, że spokojnie już możemy trochę zmniejszyć dawki leków, bo wyniki prezentują się świetnie. A każdy następny kg w dół obniży również ciśnienie. 

Podsumowując, przez te 3 miesiące jedyne co straciłam to kilogramy i centymetry w obwodach (co i tak jest przecież na plus), a ile zyskałam!

No i jeszcze coś... Czuję, że tracę A. Nie chcę się teraz nad tym rozwodzić, ale ta rozłąka niezbyt dobrze na nas wpływa. Nie wiem jak to się potoczy, nie chcę panikować, ale mam złe przeczucia...

Trzymajcie się Kochane. Walczcie dalej bo WARTO! 

Buziaki.

Asia

20 lipca 2014 , Komentarze (4)

Było tyle spraw, tyle problemów, że jakoś to odchudzanie nie szło tak jak powinno. Trzymałam dietę, ale nie było regularnych ćwiczeń. Brak czasu w ciągu dnia i sił na jego koniec, nie sprzyjały ćwiczeniom. A u mnie waga najlepiej spadała w połączeniu z ćwiczeniami. Dopiero teraz wróciłam do wagi sprzed @. Mam nadzieję że w tym tygodniu pójdzie lepiej bo co prawda chciałam chudnąć powoli, zdrowo, no ale bez przesady... Takie żółwie tempo potrafi zniechęcić!

Wczoraj byłam na imieninowym grillu u siostry na działce. Najpierw było tylko rodzinnie, ale potem szwagra brat przyprowadził dwóch kolegów (bo się wcześniej umówili) no i dopiero impreza się rozkręciła. A miałyśmy się napić tylko po jednym drinku... I wiecie co stwierdziłam? Że stwierdzenie mojej koleżanki, w którego słuszność szczerze wątpiłam jest w 100% prawdziwe: "Jeśli szukasz faceta, MIEJ faceta". Dopóki nie było A. wokół mnie nic, ale to zupełnie nic się nie działo. Ale ostatnio coś się tym wszystkim kolesiom w głowach poprzewracało. Co rusz ktoś mnie zagaduje, zaczepia. Ci koledzy wczoraj też... Znamy się już kupę lat, a oni zachowywali się wczoraj jakbym była jedyną kobietą w towarzystwie. Około pierwszej w nocy dziewczyny zaczęły się zbierać do domu, żeby położyć dzieci do spania, a ja stwierdziłam że zabiorę się z nimi, co będę siedzieć z samymi facetami. Zaraz się odezwali, Ł.: Asia przecież Cię odprowadzimy potem, G.: Joanno, zostań! Mówię Wam KINO. No ale oczywiście, żeby nie było wróciłam z dziewczynami grzecznie do domu. 

Trzymajcie się Kochane, odezwę się niedługo. Buziaki.

Asia

14 lipca 2014 , Komentarze (3)

Jestem wykończona! Ale tak mega mega pozytywnie! 

Spędziłam dziś bardzo intensywny dzień. Było dużo ruchu tak ogólnie i godzinka na rowerze, rozciąganie, półbrzuszki i ćwiczenia z hantelkami. Dieta też super. Ogarnęłam mieszkanie, zrobiłam obiad, byłam na spacerze z siostrą i siostrzeńcem, a wieczorem długaśny spacer z dziewczynami. Brakowało mi tego jak nic. W sobotę nawet nie miałam się z kim spotkać, czułam się strasznie... W niedzielę A. zrobił mi ogromną niespodziankę, przyleciał z samego rana i spędził ze mną cały dzień. Dzisiaj spotkał się z przyjacielem, który zajmuje się teraz jego firmą i w południe poleciał znów do taty. Mimo to skutecznie udało mu się poprawić mi humor. Problemy nie zniknęły, ale wydały się jakby mniejsze i pojawiła się nadzieja, że jakoś się to wszystko ułoży. 

Trzymajcie się Kochane. Buziaki.

Asia

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.