W drodze ku
idealnej sylwetce popełniłam podstawowy błąd.. W pewnym momencie zaczęłam
omijać posiłki i zwyczajnie się głodzić ograniczając ilość dziennej dawki
kalorii nawet do 400 .. Efekt? Napady obżarstwa nie do opanowania.. Fakt, że
schudłam bardzo dużo i szybko, bo zeszło około 5-6 kg jakoś w niecałe 2
tygodnie. Ale co z tego? Fizycznie czułam się fatalnie, a psychicznie jeszcze
gorzej.. Dodatkowo część z tych kilogramów wróciła. Nie planowałam tego. Nie
planowałam głodówek. Mało tego – zawsze byłam przeciwna takim metodom. Po
prostu tak wyszło. Nawet nie zorientowałam się kiedy wpadłam w wir tego gówna..
Jedyny plus
jest taki, że nie powróciły wszystkie stracone kilogramy..
Już się
ogarnęłam i zaczęłam dietę Dukana. Chociaż dalej mi się zdarza ominąć jakiś
posiłek. Narzeczony mnie stale kontroluje o co nie mogę mieć do niego
pretensji.. Sama dałam mu ku temu powód.
Trzy tygodnie temu zdecydowałam się na aparat stały. I jeśli mam być szczera to trochę tego żałuję.. Cały czas powtarzam sobie, że jak wytrzymam to do ślubu będę miała piękne proste zęby i "zastrzelę wszystkich uśmiechem" - jak mówi przyszła teściowa, ale nie wiem czy to jest warte takiego bólu.. Zaczęło się od tego, że musiałam usunąć jednego zdrowego zęba co już przysporzyło mi sporo cierpienia i sprawiło, że przez prawie tydzień nie mogłam odstawić ketonalu, nie wspominając już o tym, że prawie nie spałam. Teraz nie boli mnie tylko jedna dziura po zębie, ale cała szczęka i żuchwa. Boże, na co mi to było..?
Dieta? Haha.. Od kilku/kilkunastu dni prawie nic nie jem, bo zwyczajnie sprawia mi to ból, żyję na jogurtach bo ich przynajmniej nie trzeba gryźć..Zdaję sobie sprawę, że moje odżywianie od dwóch tygodni pozostawia wiele do życzenia, ponieważ w pewnym sensie zwyczajnie się głodzę, ale nic na to nie mogę poradzić. Pozostanie mi mieć nadzieję, ze niebawem się przyzwyczaję i ten metalowy potwór przestanie sprawiać taki ból.
Do pierwszych dwóch dni podeszłam bardzo ambitnie.. Przynajmniej tak mi się wydaje ;p. Nie jestem osobą wysportowaną i wyznaczony przeze mnie plan treningowy dał mi w kość.. Ale generalnie jestem z siebie zadowolona ;)
Jeśli chodzi o dietę to twardo trzymam się wcześniej wyznaczonego jadłospisu i o dziwo na razie nie sprawia mi to trudności.. Wiem, że to dopiero drugi dzień, ale wcześniej już pierwszego dnia diety się poddawałam. Zobaczymy jak będzie dalej ;p
SOBOTA Śniadanie: - dwa jajka na twardo - serek waniliowy light z dwiema łyżeczkami otrębów owsianych - herbata Big-Active Slim Plus Drugie śniadanie: - kawa bez cukru z mlekiem 0% Obiad: - wędzona makrela - gotowana zielona fasolka - herbata Vitax Slim Max Podwieczorek: - grapefruit Kolacja: - jogurt owocowy 0% - dwie łyżki stołowe otrębów owsianych - zielona herbata liściasta
Aktywność: - 10 minutowy trening brzucha (Mel B) - 10 minutowy trening ramion (Mel B) - 45 minutowy bieg
NIEDZIELA: Śniadanie: - dwa jajka na twardo - ogórek małosolny - herbata Big-Active Slim Plus Drugie śniadanie: - kawa be cukru z mlekiem 0% Obiad: - sałatka warzywna z gotowaną piersią kurczaka - herbata Vitax Slim Max Podwieczorek: - grapefruit Kolacja: - serek wiejski light - dwie łyżki stołowe otrębów owsianych - zielona herbata liściasta
Aktywność: - 10 minutowy trening brzucha (Mel B) - 10 minutowy trening pośladków (Mel B) - 10 minutowy trening ramion (Mel B) - Aerobiczna Szóstka Weidera - dzień 1
W planach był jeszcze 45 minutowy bieg.. niestety pogoda pokrzyżowała mi plany.. Więc zamieniłam to na 15 minutowy trening cardio Mel B (x2 = 30 min.) + 100 skoków na skakance, + 100 przysiadów
A teraz trzeba się spiąć, ogarnąć bo czeka mnie jeszcze trochę pracy w firmie. Ale mimo zmęczenia czuję się pełna energii i zmotywowana do działania! ;D
Plan na jutro: - Aerobiczna 6 Weidera - dzień 2 - 10 minutowy trening brzucha (Mel B) - 60 minut pływania Po za tym... nawiedzenie biblioteki uniwersyteckiej w celu pisania pracy licencjackiej.. ależ mi się chce..
Na portal Vitalii trafiłam już jakiś czas temu, ale mój słomiany zapał do odchudzania bardzo szybko minął..
Skuteczną, dającą ostrego kopa, motywacją okazało się wyznaczenie daty mojego ślubu ;) zamierzam do tego czasu całkowicie zmienić swoje ciało, pokonać złe nawyki, zacząć żyć aktynie.. i nic mi w tym nie przeszkodzi! Rok i pięć miesięcy to kawał czasu, ale myślę, że dzięki temu uniknę chorych głodówek czy efektu jo-jo i będę miała czas na ustabilizowanie wagi ;)
Wyznaczyłam sobie cel 52 kg. Przy moim wzroście jest to dolna granica normy. Istnieje szansa, że nie dotrę do tej wagi, że cel będzie ewoluował wraz z widocznymi efektami. Może się okazać, że 12 kilo mniej to po prostu za dużo. Mimo to jest to dla mnie spora motywacja - wolę wyznaczyć sobie daleki i trudno osiągalny cel, niż coś co może przyjść bez większego wysiłku ? wtedy po prostu szkoda mi na to czasu ;p
Filmik dedykowany osobom które chcą mieć piękną pupę ;)