Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

przyszła, albo niedoszła karierowiczka, poszukująca zmiany, chociażby swojej wagi, popadająca ze skrajności w skrajność, nieustabilizowana w większości aspektów życia, przyszła żona, Matka Teresa dla zwierząt, wegetarianka, osobowość choleryczno - introwertyczna, z bardzo nieciekawą i poplątaną przeszłością. To ja.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8543
Komentarzy: 97
Założony: 27 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 22 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
szararenata

kobieta, 36 lat, Warszawa

164 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 września 2013 , Skomentuj

Cześć dziewczyny,
Nie odzywałam się, bo właściwie nie miałam czasu.
Miałam po drodze występ przed dużą ilością osób, przypadkowo z resztą to wyszło... i oczywiście nikt nie dał mi konkretnego scenariusza tej całej grandy, musiałam kombinować w trakcie, nawet nie wiecie jaka byłam wkurzona, stojąc przed tymi wszystkimi osobami wlepiającymi gały we mnie
 i moje plątanie się we wszystkim z uśmiechem na twarzy do tego, bo taka moja rola była, pieprzonej asystentki pożal się Boże, gwiazd "czerwonego dywanu". 

Nie wiem czy wyszło dobrze. Jak czarny pan, którego imienia nie wolno wymawiać oraz królowa Kruella mnie zbeszta za coś, lub nie, to będę wiedziała jak mi poszło... Chociaż wiem, ze już coś tam się nie podobało, trudno, żebym zrobiła perfekcyjnie coś, jak nie do końca wiedziałam co mam robić. Chyba wybuchnę, jak tylko zacznie ten temat i zapytam gdzie do cholery był scenariusz i czy w ogóle ktoś planuje takie rzeczy. 
Nie miałam w cv wpisane : jasnowidz.

Na bankiecie nie zjadłam nic, a nic, nie wypiłam nawet lampki wina. Wyszłam wcześniej, bo miałam po uszy wszystkiego, łącznie z zaczepkami obcych, podstarzałych facetów, mających się za bogów świata biznesu, patrz niżej,
jak również spojrzeń kobiet zdawać by się mogło poważnych, eleganckich, lecz w wieku podeszłym, które to chętnie zjadłyby takie młode "głupiutkie" panienki jak ja na śniadanie, oby tylko nie pałętały się im przed oczyma.
One są zawsze i o wszystko zazdrosne, jakbym ważyła 180 kg, miała lat 70 i twarz Ryszarda Kalisza,  to może nie byłabym tak traktowana.
Myślę, ze one mają w domu sowy i jedzą zupę z żab, podejrzewam, że latają też na miotle
potem idą na bankiet i wyglądają tak
 Ciekawe, czy za 40 lat ja też będę miażdżyła wzorkiem młode kobiety, bo są młode. Wierzcie, lub nie, ale to właśnie tacy, którzy osiągnęli w życiu dużo,( a może i mało, bo w pewnym sensie jest to żałosne) szacunek ze względu na stanowisko i pieniądze, nie mają kultury na poziomie przynajmniej minimalnym, a wychodzi to własnie na bankietach, konferencjach itp. Budzi to we mnie zawsze odrazę i zupełnie nie umiem tego zrozumieć, gdzie u tych wszystkich super nadludzi jest chociaż gram klasy. Znika wraz z kolejnym banknotem w portfelu???
Są wyjątki, ja spotkałam trzy, trzy na kilkaset. 
Dwie panie i jeden pan, którzy mimo wszystko byli ludźmi z klasą, kulturą i bardzo przyjemnie z kimś takim współpracować.

ale wróćmy do mojej diety
Po drodze dostałam także @, w ciągu połowy dnia, przy jedzeniu sałaty, brokułów i otrębów  z jogurtem (w ilości ograniczonej) przybyło mi do 58.
Organizm kobiety jest dziwny. Mój facet już podejrzewa, że na pewno to tłuszcz, ze teraz to ja już utyłam od jedzenia otrębów. Bardzo miło z jego strony.
Wczoraj pół wieczora miałam ochotę płakać, zasnęłam nie wiem kiedy, poziom zmęczenia był maksymalny, bo w pracy też miałam niezły bałagan papierkowy. .
Nie mam apetytu, nie mam na nic ochoty, nic mi się nie chce, boli mnie brzuch.
Dziś za wszelka cenę, po posprzątaniu całego mieszkania, muszę zrobić skalpel. W planach mam niestety wyjście na zakupy, bo nikt inny za mnie tego nie zrobi. Jestem w weekend sama, aż do późnej nocy. czytam:

Na razie mi się podoba...Chociaż język tej książki czasem bywa denerwujący, bo jest bardzo określony i monotonny.

Sorki za moją wylewność, ale nabuzowałam się. Musiałam się Wam poskarżyć.

XXXXXXXXXXXXX



25 września 2013 , Komentarze (4)

tragedia, tragedia...
mój facet porzucił mnie sama gdzieś tam pod Londynem,  w jakiejś czarnej dzielnicy, bo jego szwagier nie mnie nie lubi.
i szlochając  jadłam u chińczyka w kremowym prochowcu niedobre jedzenie, dzieląc ten los z Afroamerykanami w paltach,siedząc przy barze za weneckim lustrem, za którym fryzjer obcinał włosy Renacie Beger,  po czym chińczyk stwierdził po chińsku (dzing hang jung dząg) ze mam 2 minuty na zjedzenie, bo taka jest zasada, ze po 2 minutach to czego nie zjem jest zabierane.
To był sen.
 Płakałam przez sen, tak, ze obudzilam się w nocy, usiadłam na łózku i rozpaczałam, ze jestem taka samotna i że czarni, którzy mnie przygarnęli nie posiadają w domu kuchni i mimo, ze jest temperatura pokojowa oni wciąż chodzą ubrani w kurtki i wielkie czapy. Po kilku minutach płaczu i krokodylich łez oprzytomniałam, rozejrzałam się i uświadomiłam sobie, ze jestem w swoim mieszkaniu,na swoim łóżku, a obok leży mój facet i nie zdaje sobie sprawy z moich cierpień i rozterek.
Tak,  tak, źle ze mną, pod kopułka niezły bałagan.

Jestem od rana głodna, niezależnie ile zjem.
a jadłam:
bułkę szpinakową z jajkiem i serem chudym, 40 g jogurtu naturalnego i śliwka, kawa
chrupki kukurydziane bezglutenowe
będzie jeszcze:
mała pomarańcza
serek wiejski lekki i pomidory
owsianka, otręby śliwka, trochę jogurtu
flet z mintaja, warzywa karaibskie, szpinak
wyjdzie jakieś 1200, może wyjdzie mniej, bo ostatnio wieczorem nie mam apetytu.


XXXXXXXXXXX


24 września 2013 , Skomentuj

Cześć Kochane,

Na smutki i zmienne nastroje najlepsze prezenty!! Ja wczoraj dostałam perfumy Cerutti z zapowiedzią, że dostane też Versace niedługo :)


Zaraz minie miesiąc jak jestem tutaj i udaję, ze się odchudzam i poprzestanie na tym, że w najlepszym wypadku utrzymam wagę 56,8 (jak już spadnę do niej, pewnie do końca tygodnia). Stwierdziłam,ze trzeba postawić obie jakiś cel, wtedy trochę łatwiej jest motywować się, ze za jakiś tam czas człowiek osiągnie to co chciał. Niech będzie tak, ze na Boże Narodzenie chcę mieć 50 kg. Zobaczymy, myślę, ze jak się uprę to da się to zrobić.

STAWIAM NA BIAŁKO. Zauważyłam, ze tylko białko syci mnie na dłużej i nie powoduje wilczych napadów głodu.
Poza tym, codzienne picie wody z cytryna i miodem oraz konsekwentne spożywanie otrębów pszennych sprawiło, ze moje kłopoty metaboliczne minęły!

Dziś:
5 kromek pieczywa sonko lekkie, 50 g sera białego chudego, 2 jajka, śliwka węgierka kawa z mlekiem 0 %,
szaszłyk z łososia wędzonego
kawa zbożowa
serek wiejski lekki z jajkiem i pomidorami koktajlowymi, pół bułki żytniej pełnoziarnistej,
2 łyżki płatków owsianych na wodzie, pól szklanki otrębów, śliwka, 3 łyżki jogurtu 0%,
200 g warzyw karaibskich na patelnię, jajko gotowane

razem jest 1300 kcl. Dziś zwiększam o 300 kcl, bo wczoraj po 1000 chwiałam się jak pijana i skalpel robiłam jakbym miała ze 2 promile i kamienne buty, ręce miałam zwiędłe i bezwładne, nie wspomnę, ze w drodze z pracy dostałam zawrotów głowy i uderzeń gorąca. Poza tym, wczoraj naczytałam się, że spowolnię sobie metabolizm dietą 1000, wiec moja dieta będzie naprzemienna, jednego dnia 1000, drugiego dnia 1200-1300 kcl. W ten sposób trochę oszukam swój organizm.

Dziewczyny, czy ja coś robię nie tak, czy co??? czy to możliwe, że po codziennym ćwiczeniu tego skalpela (to mój chyba 11 trening) nic po mnie nie widać???? Dodam, ze robię tak jak Ewka każe, dokładnie, napinam mięśnie brzucha, każde ćwiczenie robię jakby to było jedyne. Czasem dorzucam kilka powtórzeń więcej, dodaję na koniec podskoki, pompki, przysiady, rozciągam się jeszcze z 10 minut. Jedyne co odczuwam, to naciągniętą łydkę i ból kostki. W sobotę zrobię sobie zdjęcia. Zobaczę jak to będzie wyglądało za miesiąc na przykład.


XXXXXXXXXXX

23 września 2013 , Komentarze (1)

daję dziś drugi wpis,
trochę z nudów, a trochę tamtego nie dokończyłam, bo byłam jak parskający byk wściekła, troszkę się opanowałam, melisa, te sprawy....
Otóż jadłospis na dziś:
pół szklanki otrębów pszennych, 170 g jogurtu naturalnego, 2 śliwki, siemię lniane
kawa z mlekiem
2 małe jabłka, 2 marchewki,
serek wiejski lekki, 3 pomidory koktajlowe, garść rukoli, papryka
plaster twarogu chudego, plasterek łososia wędzonego, pół ogórka zielonego
kawa zbożowa, woda, melisa, mięta

na kolacje będzie brokuł, plaster łososia i jajko gotowane.
 razem 1000 kcl.
i gitarka.
oczywiście będzie mnie wieczorem strasznie ciągnęło do jedzenia, mam od tego herbatę zieloną i miętę, w ostateczności wypiję napar z siemienia lnianego i pooglądam motywacje. Na pewno mi to pomoże.
Najgorzej mi będzie teraz się przestawić, na małe porcje, na mniej kaloryczne rzeczy. Do tej pory trochę było takie pitu, pitu, ale dziś nie...
skalpel zrobię i tak z 300 podskoków.
stan otwartej wojny z tłuszczem moim.





23 września 2013 , Komentarze (1)

cześć,
o tak było wczoraj.... ŻARŁAM.Bo coś mi kazało, siedziało w mojej głowie i kazało.
Nie, proszę mnie nie posądzać o schizofrenię i inne przypadłości.


i udawałam,ze się nie widzę... że ot tak sobie wpier*alam, i nic... ze nic się nie stanie, mogę żreć jak inni, a co.


Dziewczyny, Vitalia mnie dziś wkurza, bo wywaliła mnie pod sam koniec wpisu!
Vitalia, weź się ogarnij.

Do rzeczy...
wczoraj chyba źle, bardzo źle.
Była u nas rodzina, był wypad na miasto.
rano otręby pszenne, jogurt naturalny 200 g, 2 śliwki
2 kopytka (musiałam spróbować...)
kawałek ciasta bananowo-czekoladowego z polewa z czekolady, kawa
hummus (dużo oliwy tam dodali), pita, sałatka grecka
kawałek ciasta, kawa
ogórki konserwowe
waga 58
kur*wa.


co to ma być. Czy to przez okres??/ wczoraj rano 56.7, dziś 58.
What that fuck.


Nie mogę pozwolić hormonom mną rządzić, każą mi żreć, a ja robię co chcą. A potem wyslwietlaja w mojej głowie wielki transparent : okres się zbliża, możesz, pozwól sobie.
NO JAK??! Ile można gadać, ze okres się zbliża, PMS mam od tygodnia lub nawet dwóch, a okres planowo za tydzień, ile mogę się usprawiedliwiać okresem?? każdego miesiąca 2-3 tygodnie mam żreć jak świnia bo okres???a tydzień ładnie trzymać dietę???
koniec.
Postanowiłam, jestem wściekła, że nie powiem już, ze gorzej niż wściekła, wściekła niecenzuralnie.
chciałaś, masz, będzie 1000 kcl. I dobrze mi tak.
KURRRRRRRRRR.....


Wiecie jak to jest jak ktoś mówi wam,ze nie jesteście grube, jesteście ok, ale Wy i tak zaczynacie się odchudzać tak dla siebie, jednak nie chudniecie, wpadacie  w pułapkę, tyjecie sobie trochę, albo i nie trochę i ta osoba nagle zmienia zdanie i twierdzi,ze już nie jest ok i dieta chyba  nawet dobrze Wam zrobi...

Ja tak maaaam!



XXXXXXXXX


21 września 2013 , Skomentuj

Cześć Kochane,

Wczoraj  dopadł mnie wilczy głód. Po podliczeniu wyszło mi 2100 kcl. W tym 180 g białka, bo wieczorem zrobiłam sobie ciasto z diety dukana i właściwie całe je zjadłam. Gdybym rzuciła się na zwykłe ciasto na pewno skończyłoby się na 3000-4000 kcl... A tak, to jakoś przeszło mi....
Zrobiłam skalpel, zrobiłam brzuszki i rozciąganie, jakieś 45 min ćwiczyłam.
Dziś od rana jestem sama w domu i już od 7.00 nie mogę spać.
Za chwile zmykam do sklepu na zakupy, muszę trochę dziś pokucharzyć dla mojego faceta.
Musze posprzątać, bo wczoraj nie miałam na to nastroju. Myślę, ze trochę kalorii spalę, wieczorem jednak i tak tradycyjnie skalpel, może dorzucę steper.
Jestem opuchnięta. 
Myślałam, żeby dziś troszkę się przegłodzić, tak też zrobię. Śniadanie co prawda zjadłam normalnie, ale później poprzestanę na herbacie, ew. jabłku czy warzywach na parze.

Poza tym, wyjaśniły się trochę moje sprawy finansowe. Nie jest źle, ale mogło być lepiej. Przede mną 3 ciężkie miesiące, w których ubytek w budżecie będzie wynosił 1/3 tego, czym dotąd dysponowałam, cóż... może od nowego roku będzie coś lepiej. Oby...


z cyklu fajny pomysł na paznokcie




XXXXXXXXXXXXXXXXXX

20 września 2013 , Komentarze (3)

Cześć Moje Drogie,

myślami jestem w takim właśnie miejscu... i siedzę sobie na tej ławeczce z książką Małgorzaty Musierowicz (jakąkolwiek, kocham jej świat, a jej książki czytać mogę po kilka razy)
i gorącą czekoladą... bez kalorii najlepiej :)




ale, ale!

jestem z siebie dumna, czemu? bo grzecznie rano wstaję, nie marudzę, nie przeciągam, zbieram się szybko i w pracy na czas jestem.
 Postęp, duży postęp. Jak już człowiek przyzwyczai się do spóźniania, to potem ciężko z tego wyjść.
Punktualność to wielka cnota, której mi brakowało, ale już powoli, powoli ją nabywam...

Rzecz kolejna, wczoraj skalpel zrobiłam, nie był meczący, ale o dziwo - nadal robią mi się zakwasy??? Omijam jedno ćwiczenie, mianowicie to z leżeniem na brzuchu i unoszeniem nóg do góry. Zawsze, ale absolutnie zawsze odczuwam po tym ból kości biodrowych, miednicowych i brzucha, widać moja budowa bardzo mi przeszkadza w tym ćwiczeniu.

Waga - wczoraj na kolację zjadłam frytki z selera - pieczone, bez tłuszczu, kilka kostek pieczonej dyni i koktajl zielony. No i kawałeczek sera typu włoskiego. Aaaa...no i wodę z ogórków kwaszonych późnym wieczorem piłam, chciałam do tego zjeść musztardę, ale już nie maiłam miejsca w żołądku chyba. takie mam zachcianki...  Tak przypadkowo się zważyłam i jest 57,5 rano. Dziwne... miałam się nie ważyć, ale musiałam dziś i proszę bardzo. Dobrze, ze już się przyzwyczaiłam do myśli, ze to może być woda, przecież nie tyje się w jeden dzień kilogram, ani nawet pół.

Dzisiaj mam w planach pieczenie bułeczek drożdżowych z dżemem i czekoladą. Nie, nie dla mnie... dla mojego faceta, który problemów z wagą nie ma. Wczoraj natomiast zrobiłam parówki z serem żółtym zapiekane w cieście francuskim, też nie dla mnie rzecz jasna...

Chciałabym także dziś zrobić generalne, cotygodniowe sprzątanie, żeby weekend mieć caaały pusty, do zapełnienia twórczością...


A poza tym, "robiąc poranną prasę", czym określam przeglądanie wydarzeń dnia, artykułów dot. najnowszych wydarzeń w kraju i na świecie, żeby wiedzieć co się dzieje wokół mnie, natknęłam się na coś, co od dawna mnie oburzało, ale dziś dosłownie trafił mnie piorun jasny przy moim własnym biurku.

http://praca.wp.pl/title,Mariusz-Grendowicz-zgarnia-60-tys-zl-miesiecznie-co-robi,wid,16000747,wiadomosc.html

pozdrawiam,
XXXXXXXXXXX

19 września 2013 , Komentarze (1)


Cześć Dziewczęta,

Obrazek nie bez powodu...dziś dzień jabłkowy. Nie wiem, czy za dużo tych jabłek jem, bo aż 3 mam w menu, ale nic innego nie miałam do pracy.
Wczoraj skalpel zaliczony.
Weszłam na wagę, w miejscu jest...nic nie ruszyło.
Mierzyłam się, centymetry tez nie ruszyły.
Dziś:
woda z cytryną i miodem
śniadanie - owsianka, 2 łyżeczki lnu, 3 śliwki, nektarynka, kawa, ciastko pełnoziarniste
II śniadanie - nektarynka, jabłko
obiad -zupa dyniowa
przekąska - jabłko
podwieczorek - jabłko
kolacja - omlet z jednego jajka, łyżka otrębów, pół ogórka, koktajl zielony
razem: 1400 kcl

Za dużo trochę, ale jakoś mam hormony,
doszły duże problemy finansowe
rodzinne
nie będę na siłę się głodziła, zmniejszę ilość jedzenia stopniowo. Codziennie będę ćwiczyła skalpel, już mnie tak nie męczy jak na początku.
Poza tym mam zamiar kupić sobie bańki chińskie i się masować w celu pozbycia się cellulitu.

Cudne paznokcie, po 10 października kupię sobie podobne lakiery, specjalną gąbeczkę i taki efekt spróbuję uzyskać...




Zobaczyłam niedawno jak słoń płacze i nagle poczułam taki smutek...
do dziś na sama myśl w gardle mnie ściska...biedny słoń.


XXXXXXXXXXX


 

18 września 2013 , Skomentuj

marzę sobie.... cuudnie



Śniadanie:
woda z cytryną i miodem (działa, działa...)
owsianka, 2 śliwki, 100 g activii naturalnej, siemię lniane
II śniadanie: 2 kawałki ciasta czekoladowego z przepisu : http://zkotemwkuchni.blogspot.com/2012/02/duze-kremowe-czekoladowe-ciasto-dukan.html.
Zamieniłam tu serki wiejskie na light. Ciasto dobre jak na dietetyczne, ale nie to samo co prawdziwe czekoladowe. Da się jednak zaspokoić potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego.
nektarynka
nie wiem jak to nazwać, bo nie obiad, III śniadanie: serek wiejski z pomidorem
obiad:
zupa dyniowa
kolacja omlet z 1 jajka, 3 łyżek otrębów, pomidor, szpinak.
razem: jakieś 1250 kcl.
Wczoraj nie ćwiczyłam, bo walczyłam z naprawą wysuwanej kanapy. Chciałam ja złożyć, coś się odczepiło, walczyłam 40 minut, zaczepiłam to, kanapę złożyłam. odgłosy dla sąsiadów, jakbym kogoś w tym mieszkaniu mordowała, bo na kanapę złorzeczyłam i klęłam nie gorzej od niejednego mechanika..., tłukłam w nią z bezsilności, krzyki, trzaski... ale w końcu ją pokonałam. Ręce mi zwiędły, z sił opadłam, spociłam się, aż podkoszulek miałam mokry. Trening odpuściłam.
Piekłam ww wspomniane ciasto.
Piekłam tez zwykłe czekoladowe z rozmarynem z polewa z białej czekolady i malinami dla mojego faceta.

wczoraj hormony dały znać o sobie, wpadłam w podły nastrój, który trwa do dziś. Wiecie, ze jestem do niczego,że nie nietresująca,  gruba, brzydka, głupia, ze nie wiem co mam począć z życiem swym... że nijaka, że nie osiągnęłam sukcesu, który mógłby mi dać poczucie spełnienia, wiem, wiem, jeszcze mam trochę życia przed sobą, ale moje ambicje huczą mi w głowie i tłuką się jak ptaki o szybę. Jestem dziś jakby nieobecna i wszystko jest mi jedno...



Na szczęście do pracy dotarłam na czas, pierwszy raz od niepamiętnych czasów, niektórzy przecierali oczy ze zdumienia.









XXXXXXXXXXX


17 września 2013 , Skomentuj

No dobra Kobiety moje drogie,

Naprawiłam się. Wstałam o 7.40, w czasie gdy powinnam przemierzać centrum w kierunku pracy. Elegancko się ogarnęłam w godzinę (!!!) i się spóźniłam do pracy. Budzik szlag trafił.
Od rana raczę się szlachetnymi balladami z radio Złote przeboje!Oh S. Krajewski i jego przeboje (love, love, love)
Na wagę nie wchodzę, do soboty. Nie poddam się, nawet jak wpadnie mi jakaś przekąska dodatkowo, ponad mój plan... Nadal będę dla siebie surowa, ale także troszkę przymrużę oko czasem...

Moje humory spowodowane są rzeczywiście pogodą i hormonami. @ w natarciu...

Kaska040484 - Kochana, na niepogodę polecam literaturę kobiecą, masaż stóp, termofor i koc, jakby był ktoś, kto poda jeszcze herbatkę to w ogóle pogoda już nie ma znaczenia :)

Śniadanie:
owsianka (3 łyżki), 3 łyżki jogurtu naturalnego, 2 śliwki, len, kawa z mlekiem
II śniadanie: ciasteczko pełnoziarniste, nektarynka
obiad : serek wiejski z pomidorem, jabłko
podwieczorek:omlet z jednego jajka z serkiem wiejskim
kolacja:twaróg z jogurtem i szczypiorkiem, 2 kromki wasy
razem: 1200 kcl


you make me feel, uuu you make me feel like a natural woman... ;)
dobra ze mnie piosenkarka???


XXXXXXXXXXXXX

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.