Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

przyszła, albo niedoszła karierowiczka, poszukująca zmiany, chociażby swojej wagi, popadająca ze skrajności w skrajność, nieustabilizowana w większości aspektów życia, przyszła żona, Matka Teresa dla zwierząt, wegetarianka, osobowość choleryczno - introwertyczna, z bardzo nieciekawą i poplątaną przeszłością. To ja.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8288
Komentarzy: 97
Założony: 27 sierpnia 2013
Ostatni wpis: 22 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
szararenata

kobieta, 36 lat, Warszawa

164 cm, 57.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

22 lutego 2014 , Komentarze (2)

zapisałam mojego faceta na te badania dermo i do chirurga. 
Panie w rejestracji...
Panie w rejestracji (publiczny szpital) są niebyt uprzejme lekko mówiąc, tylko jedna z nich rozmawiała z nami normalnie, spokojnie, odpowiedziała na pytania (daje jej złotą gwiazdkę za podejście do pacjenta) bez konieczności pokazywania nam jak bardzo ma dość pacjentów i jak bardzo ma ich w d****. Myślę, ze osoby pracujące w publicznej służbie zdrowia, powinny zdawać sobie sprawę z tego, z czym się taka praca wiąże (skoro w prywatnej doskonale sobie zdają) i ze do pacjenta potrzebne jest podejście przynajmniej nie pogarszające jego samopoczucia. Człowiek sam nie wie gdzie z czym iść, co okazać, co powiedzieć, grzecznie pyta, a pani albo niegrzecznie odpowiada,albo nie odpowiada wcale. Czasem czuje się jakbym była winna, że pani musi pracować w rejestracji i odpowiadać na moje pytania.Czasem też kusi mnie,żeby wejść na ten sam ton i rozmawiać w ten sam sposób, w jaki rozmawia ze mną ta pani z rejestracji, ale jestem na to zbyt leniwa, wolę pozwolić tej pani z rejestracji wyładować swoje frustracje. Myślę, że panie z rejestracji są wściekłe widząc, ze ja słucham ich wywodów z uśmiechem na twarzy, albo myślą, ze mam nie po kolei...
Najlepsze, ze ja tez pracuję z ludźmi, jednak nawet jak poziom mojego zdenerwowania osiąga szczyt, to zaciskam zęby, uśmiecham się i robię swoje.
Jestem spokojniejsza, ale wiem, ze trzeba o siebie dbać. Jednak żyć tez trzeba i nie wolno się poddawać, bo nigdy nie wiadomo czy akurat los nie szykuje nam w życiu jakiegoś przewrotu i czy wszystko nagle się nie wyprostuje.
A może wszystko dzieje się po coś, wiec trzeba to znieść i próbować dowiedzieć się po co...
Nie wierze, ze cokolwiek nas spotyka jest przypadkiem, Bóg nigdy nie mruga.
Trochę się opanowałam, mam nadzieje, ze na długo.
Aktualnie sprzątam. Zjadłam na śniadanie owsiankę i mały jogurt jogobella. 
Ostatnio nie liczyłam kalorii, nie miałam do tego głowy.Dziś czeka mnie jeszcze bieganie, ciesze się, w końcu wyjdzie ze mnie resztka negatywnej energii.

xxxxxxxxxxxxx



21 lutego 2014 , Skomentuj

Babcia. Weatherwax - dzięki za słowa otuchy, potrzebuję takich przykładów, bo wciąż natykałam się na jakieś tragiczne przypadki,a już najbardziej wystraszył mnie dr google i jego odpowiedzi na moje pytania. Czytałam i płakałam.

Mata_Hari , True1027- wydaje mi się, że gdzieś w głębi duszy wiem, ze przesadzam, ale nie umiem sobie  z tym poradzić. Dobrze jest usłyszeć opinie osób postronnych.

Shilpa- wczoraj poczytałam trochę o tej nerwicy lękowej. Tak jakby wszystko się zgadzało... zupełnie nie wiem co mam robić, czekać, az samo przejdzie, czytać na ten temat, tłumaczyć sobie, czy iść do specjalisty. U mnie to się zaczęło od tego, że dowiedziałam się o chorobie mamy, potem mama miała operację, wycięli jej to, ale po badaniu hist. okazało się, ze chirurg spaprał, nie wyciął wszystkiego. Teraz ma kolejną operację. Nie ufam lekarzom.
Tak bardzo wystraszyłam się tego wszystkiego, obciążyły mnie dodatkowo inne problemy, ze popadłam w jakąś paranoję.
Myślałam, ze jak mój facet zostanie przebadany przez specjalistów, to się uspokoję. Ale nie... nie uspokoiłam się.
idziemy do poradni dermatologicznej teraz, żeby zapisać się na dermatoskopie oraz do chirurga, bo jest skierowanie na usunięcie znamion. Może fakt, ze robimy wszystko,żeby zadbać o zdrowie, sprawi, ze trochę zejdę na ziemię.

Dieta:
jem 5 razy dziennie, raczej niewiele,bo w ogóle nie mam apetytu, niczego mi sie nie chce, nawet wizja szarlotki nie działa na mnie.Nie cwicze, bo czuję sie spętana jakimś niewidzialnym łańcuchem i jeśli próbuje coś robić, to zaraz siadam i tonę w dziwnych myślach egzystencjalnych.
dzisiaj chyba wyjdę wieczorem pobiegać, właśnie po to, żeby się zmęczyć i wybić sobie głupoty z głowy.
Co jem:
owsianka z otrębami i jogurtem, maliny, kawa
5kromek pieczywa chrupkiego z pasztetem sojowym i ogórkiem
pomarańcza
warzywa na patelnię (ok 200 g)
sałata z pestkami dyni,pomidorkami i oliwą







Waga ok 56.
Jak człowiek przestał się przejmować wagą, to ta zaczęła uciekać gdzieś bokiem.


dzięki jeszcze raz Dziewczyny,
XXXXXXXXXXXXXXX





20 lutego 2014 , Komentarze (5)

... jak mam sobie z tym poradzić?

Mam lęki...

Czy któraś z Was przeżyła taki etap, po tym, jak dowiedziała się o nowotworze w bliskiej rodzinie , ze wszędzie i we wszystkim widziała nowotwory?

ja wszędzie widzę czerniaki, guzy i inne choroby. Mojego faceta ganiam po dermatologach, bo ma dużo kropek, pieprzyków, znamion, plamek i przebarwień itp.

Ganiam go dodatkowo po onkologach i chciałabym , żeby mu to powycinali i żeby nie był zagrożony. Dermatolodzy (2) nie znaleźli nic u niego, co byłoby "rakowe". Onkolog też. Ja jednak chce żeby była pewność na 100 %. Musi jeszcze dermatoskopie zrobić.

mam zamiar wysłać go tez na usg brzucha i na szczegółowe badanie krwi, zmierzenie poziomu cukru.

Sama też musze iść do dermatologa, na podstawowe badania do ginekologa. Mam mały czarny pieprzyk, którego się już oczywiście boję i znamię duże, które mam w sumie od zawsze, ale nie jestem w stanie stwierdzić czy się zmieniło w ostatnim czasie.

sfiksowałam, boli mnie brzuch, serce, nie mogę dojść do siebie, mam stany lękowe, czuję napięcie i stres. Boję się. Faszeruję się ziółkami na uspokojenie. Wieczorem mam jakieś palpitacje serca, nie mogę w pełni odetchnąć...

Z innej beczki...

Czeka mnie bój z bardzo nieprzyjemnym, typem-wyłudzaczem, nie obędzie się bez sądu. Chodzi o kasę, nie wiem czy sama dam rade i czy nie będę musiała  korzystać z pomocy adwokata.

Szczerze, to nawet nie wiem ile kosztuje profesjonalny pełnomocnik.

W życiu nie byłam w sądzie...

Uważajcie od kogo wynajmujecie mieszkanie, właściciele - naciągacze to rzecz częsta, nie dość, ze szukają dodatkowego zarobku na najemcach, to jeszcze nie mają żadnych skrupułów, żeby potraktować drugiego człowieka jak śmiecia.

uwaga, ten akurat właściciel uważa się za człowieka na bardzo wysokim poziomie, zajmuje wysokie stanowisko w jednej z firm i głowę nosi wyżej niż w rzeczywistości powinien, bo jest na prawdę strasznym burakiem...

 

xxxxxxxxxx




18 lutego 2014 , Komentarze (2)

dzięki Dziewczęta. Wiem, że muszę dać radę, bo jak nie udźwignę tego ciężaru, to pociągnę za sobą w dół jeszcze kilka osób. Kierujcie w moją stronę pozytywne myśli, może przegonią te czarne chmury, które się za mną ciągną.

XXXXXXXXXXX 

17 lutego 2014 , Komentarze (2)

stres, mało jedzenia, dużo biegania

na wadze 56,6

Spadły 2 kg w tydzień. Głównie z powodu braku apetytu, braku czasu na jedzenie, stresu.

Moje życie zamieniło się w koszmar.

Poszukuję świętego spokoju.

xxxxxxxxxxxx

6 lutego 2014 , Komentarze (1)

Zacznę od tego, ze od rana żyję w stresie, w którym w zasadzie żyję od dawna.
odkąd problemy rodzinne zagalopowawszy się daaaleko, hen,za morza i góry
nałóg ojca,
rozpad rodziny
rak mamy
utrata pracy przez mamę
problemy wychowawcze z rodzeństwem, które zdolność myślenia wyłącza dość często, przez co kłopoty same ciągną do nich jak kurz do podłogi
wreszcie problemy finansowe
i w moim własnym prywatnym starym związku z facetem mym
codziennie dzieje się coś innego.
i wcale nic dobrego...
Zjadłam:
owsiankę z otrębami, owocami lasu i 100 g jogurtu naturalnego i 2 łyżkami serka wiejskiego, kawa z mlekiem
jogurt 150 g, owoce lasu, 2 chrupki kukurydziane
3/4 szklanki ryżu pełnoziarnistego, 2 łyżki tuńczyka w sosie własnym, garść pomidorów koktajlowych, garść świeżego szpinaku
jogurt 150 g, owoce lasu, 2 chrupki kukurydziane
4 marchewki, 2 małe jabłka pokrojone w paseczki
serek wiejski lekki z pomidorami i jajkiem
na kolacje będą warzywa na patelnię, filiżanka kefiru
Razem będzie 1500.
Ćwiczę, to i dziś też trening będzie. Wiecie dlaczego wieczorem wypruwam sobie flaki na dywanie oglądając seriale różnej maści? bo trochę odreagowuje złość na to co się dzieje... i pomaga. Najchętniej pobiegłabym gdzieś ile sił w nogach, a na mecie zmasakrowałabym jakiś worek treningowy drąc przy tym twarzoczaszkę jak opętana.

ku*wa
chciałabym poznać odpowiedź na pytanie, dlaczego dzieje się to wszystko....


XXXXXXX

5 lutego 2014 , Komentarze (2)

wczoraj dieta ok... chociaż zjadłam 1550 kcl, nie wiem czy nie za dużo.  Większość pochodziła z warzyw.





Dziś:

owsianka (2 łyżki),4 łyki otrębów pszennych, łyżka poppingu z nasion amarantusa, 150 g jogurtu naturalnego, garść owoców lasu z mrożonki, słodzik, kawa

herbata zielona i  czerwona

mała gruszka, 4 chrupki kukurydziane bez cukru, mały jogurt jogobella

litr wody mineralnej

4 marchewki

3/4 szklanki makaronu  pełnoziarnistego, łyżka szpinaku mrożonego, łyżeczka oliwy, pól łyżeczki prażonych nasion słonecznika, garść świeżych liści szpinaku, jajko, pomidorki koktajlowe

pomarańcza, herbata zielona

na kolacje będą surówki z greenwaya oraz jajko gotowane albo warzywa na patelnie, się zobaczy jeszcze.

razem tez będzie 1500 kcl.

Wieczorem zestaw standardowych ćwiczeń, czyli wszystko co mi przyjdzie do głowy plus rowerek, dorzucę dziś może steper.


Po 2 dniach diety czuję się zgrabniejsza, już nie mówię, ze mam już takie fatamorgany, ze po wczorajszym treningu wmawiałam sobie, że mi uda zeszczuplały..

Tak bardzo tego chcę, ze już się oglądam w lustrze 50 razy dziennie, czy już jest różnica, chociaż umysł, przy użyciu logiki podpowiada mi co innego.

ale nic, ja i tak nie słucham... :)

XXXXXXXX

4 lutego 2014 , Komentarze (2)

Lubię skupiać się na jednej rzeczy.
Skupiłam się na tym, ze muszę czegoś dokonać, na początek powalczyć ze sobą o siebie.
Ostatnio miałam mało czasu i szło jako-tako.Dieta raz lepiej, raz gorzej, ćwiczenia też tak sobie. Od wczoraj odmawiam sobie pyszności, które to czyhały na mnie, odmówiłam sobie raz i jestem dumna, silniejsza.
Polecam odmówić sobie czegoś na prawdę pysznego.... to wzmacnia.
jednak nie polecam odmawiać sobie wszystkiego, bo ja popadłam kiedyś w pewna chorobę napawając się odmawianiem jedzenia i szczycąc się tym, czego to danego dnia nie zjadłam.W końcu wbiłam sobie do głowy, ze woda gazowana tuczy.
Wariatka.
Będę zapisywała sobie sukcesy, czyli czego nie zjadłam, chociaż miałam ochotę (mówię o tych "zakazanych" na zdrowej diecie rzeczach).
Ponieważ jest początek lutego, więc zawsze można coś od początku miesiąca, roku czy nawet "od jutra" postanowić- postanowiłam skupić się na udach, pupie i brzuchu - od wczoraj. I zamierzam na zmianę ćwiczyć te partie ciała. Idzie już dobrze, bo w pracy nawet robię sobie serię squatów w czasie przerwy (mam takową możliwość)
zobaczymy co będzie za 4 tygodnie.
przysięgam. ze jak mi się nie uda, to znikam z vitalii.

postanowiła i ma zamiar wykonać.

XXXXXXXXXXXXXXX

29 stycznia 2014 , Komentarze (1)

hej,

Dziś ciężki dzień mam... od rana nic mi nie idzie, pada śnieg, a ja dziś jeszcze mam dermatologa, bo coś mi się na twarzy pojawiło,  niby nic nie ma, ale obrzęk jest,boli jak cholera, policzek mam opuchnięty i nie wiem co to... uczulenie, czy jak....aż gorączkę mam od tego.

Jadłospis:

owsianka z otrębami,3 łyżki jogurtu naturalnego, garść owoców lasu, kawa

bułka szpinakowa z serkiem naturalnym, papryka i rukolą

jabłko

mały jogurt naturalny z owocami goji, kawa

surówka z kapusty kiszonej z łyżką oliwy i cytryną,

makaron graham (pół szklanki), garść cieciorki, szpinak

na kolację trójkącik sernika z twarogu chudego z jogurtem i słodzikiem, herbata lub kawa zbożowa.

będzie z 1500 kcl.

pojeżdżę na rowerze, zrobię squaty.

Jestem wege, nie bardzo wiem już jak mam nadrabiać braki w białku, mięska nie tknę, wiec jem same warzywa, owoce i nabiał mleczny, co by to wykombinować, żeby białko było... zadanie level up.

Najbardziej wkurza mnie, ze w połowie dnia już mam stuknięty licznik kalorii i musze  oszczędzać na koniec dnia. Do 14.00 chce mi się ciągle jeść, później już niekoniecznie, kolację zjedzoną o 18.00 potrafię trawić do  rana.

Dziękuję Wam za wsparcie i porady, są bardzo cenne, miło jest spojrzeć na sytuację oczami kogoś innego niż moimi.

XXXXXXXXXXXXX

28 stycznia 2014 , Komentarze (3)

Dzięki dziewczyny, ze wspieracie mnie i czytacie te moje wypociny :)
Myślałam, ze nikt tego nie czyta...

Wczoraj dzień zleciał dość dobrze, zdrowo, dietetycznie.
Mam tylko zagadkę. Wczoraj rano było 57,5 na wadze, cały dzień jadłam niewiele, zjadłam mniej niż 1500 kcl,było zdrowo, lekko, dietetycznie.
Rano na wadze 58,4.
Kilogram więcej.
Nie rozumiem za bardzo, przecież nie utyłam, wiec skąd to.
Nie poćwiczyłam wczoraj, niestety, wypadło mi coś ważnego. - rozmowa z koleżanką.
Dziś już pojeżdżę na rowerze.
Taki mam jadłospis na dziś:
owsianka z otrębami (po 3 łyżki), garść goji, banan, pół dużego jogurtu naturalnego 0%, kilka malin, kawa,
250 g twarogu chudego, pół jogurtu j/w, garść goji, kawa
jabłko
2 mandarynki
3 ziemniaki z mundurkach
naleśnik z mąki graham ze szpinakiem, surówka z kapusty kiszonej.
Razem powinno być 1500 kcl.

kręci mi się w głowie pomysł, żeby obniżyć do 1000 kcl. jednak logika podpowiada mi,ze to się skończy chorobą, zasłabnięciem, albo napadem głodu i obniżeniem metabolizmu. Ostatnim razem, jak bawiłam się w dietę 1000 kcl chodziłam jak potłuczona, chwiałam się tak, ze o mało nie wlazłam kilka razy pod tramwaj.
ale by było... przejechał ją tramwaj, bo była głodna...
niczym:  nie śpię bo trzymam kredens.
schudłam wtedy, dość ładnie,z 65 do 54, ale potem tez się działy różne rzeczy ze mną.
rozchwiany metabolizm cierpi do dziś, cera, włosy i paznokcie nie doprowadzone do ładu nawet po roku, bóle brzucha, infekcje, choróbska itp. Nie polecam, nie warto było w ten sposób.

XXXXXXXXXX





© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.