Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Leń i śpioch. Aktywność fizyczna to dla mnie zło konieczne. Na całe szczęście Matka Natura stworzyła mnie upartą i teraz będzie mi się chciało tak, jak mi się nie chce!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 790
Komentarzy: 12
Założony: 22 września 2013
Ostatni wpis: 24 września 2013

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lolium

kobieta, 33 lat, Wrocław

160 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 września 2013 , Komentarze (6)

Producenta i założyciela tej marki mam ochotę ubić na kwaśne jabłko, równocześnie zazdroszcząc pomysłu i przedsiębiorczości. (skupował od ludzi patenty i przepisy za grosze, budując na tym swoje imperium). Gdyby żył, oczywiście.  Ich słodycze są tak nieprzyzwoicie pyszne.. kto by pomyślał, że niemieckie ;)

Nadszedł ten dzień, wyczekiwany- dostałam okres. Tradycyjnie, jak co miesiąc spędziłam upojny dzień na zwijaniu się z bólu, po uprzednim straceniu przytomności w kuchni. Przyjaciółka, z dobroci serca, żeby mnie wzmocnić podsunęła czekoladę.
Odmówiłam. Nalegała. Zgodziłam się, w końcu jestem taka biedna i słaba.. ale nie, przecież nie mogłam zjeść kostki. Zeżarłam prawie pół. Nie zjadłam, zeżarłam, szkoda, że nie robiła zdjęć, bo po tym akcie barbarzyństwa wyglądałam jak pięciolatek, który właśnie zjadł coś w ukryciu i myśli, że mama nie zauważy, całą mordkę miałam w czekoladzie.
Szykuje się nadprogramowa porcja brzuszków wieczorem, jak tylko mi przejdzie. (gdybym robiła je teraz, ból od razu by wrócił, a nie uśmiecha mi się to).
Plus jest taki, że wiem, że dziś już nic nie zjem. Nie dam rady. Nie robię głodówki, po prostu przy okresie tak mam. I że kilka następnych dni będę pełna energii. (po agonii pierwszego dnia zawsze nadchodzi power, wysprzątam pewnie znowu cały dom).

Dziewczyny, jakiej muzyki słuchacie, żeby się podbudować? I jakiej słuchacie ogólnie, w czasie ćwiczeń, biegania, gorszych momentów?
Macie jakieś patenty motywacyjne? (zdjęcia chudych lasek, kłódka na lodówce;))

Mi ostatnio wpadła w ucho "Green light" Beyonce. Kompletnie nie moje klimaty, ale jak patrze na te kobiety wyginające się w teledysku myślę sobie- W Sylwestra ja też tak będę!

Dziś stanę na wagę, ale wieczorem. Może coś sie ruszyło.

23 września 2013 , Komentarze (4)

Trzymam się. Co prawda zjadłam dzisiaj tylko śniadanie, dość spore, bo i płatki i jogurt i owoce, ale potem jakoś.. zapomniałam, że trzeba się posilać. Najzwyczajniej w świecie fizycznie nie miałam czasu, a głód chyba się obraził i nie dał o sobie znać.

Bieganie nie wyszło, bo leje bez przerwy, za to brzuszki poszły całkiem ładnie. Zaczynam spokojnie- 30 rano i 30 wieczorem, potem taka sama seria ćwiczeń na dolne partie brzucha. Nie ukrywajmy, sportsmenką nie jestem, a chodzić połamanym to nie sztuka. Co trzy dni będę dodawać dziesięć, taki przynajmniej mam zamiar. I pomyśleć, że jeszcze trzy lata temu byłam  w drużynie koszykarskiej! Jak ja znosiłam te treningi, nie mam pojęcia. (szczupła nie byłam, szczuplejsza niż teraz, ale bez przesadyzmu).

Zapomniałam ile radości daje aktywność fizyczna, na szczęście od czego ma się przyjaciół! Była towarzyszka niedoli podesłała mi filmiki i zdjęcia z treningów. Wyglądam jak burak, okropne włosy, rumieńce, ale burak szczęśliwy. I chcę to znowu poczuć, a nie oddychać jak stulatka kiedy wchodzę na czwarte piętro.

Waga stoi, ale to żadne zaskoczenie.

Za to jedzenie mi się śni. Namiętnie.

23 września 2013 , Komentarze (2)

Dobra, przemyślałam, plan jest. Taki oto mianowicie:
- nadal nie jem słodyczy, postaram się jeszcze nie słodzić, chociaż jak pomyślę o kawie bez cukru... brr... (może słodzik?)
- ziemniaki (co naturalne, kto by je obierał?! lenistwo bywa przydatne jednak;)), makaron i białe pieczywo nadal nie zagoszczą w moim menu
- dużo wody. Tym razem serio. 2,5 l dziennie.
- kupię błonnik, jakiś porządny, w aptece i będę go jeść! Nie tylko podziwiac na półce.
- Sport! Konkretnie:
 rano pilates (mam ciekawą aplikację z ćwiczeniami na Win8, sprawiła, że mniej nie lubię tego systemu, całkiem przyjemnie się z nią ćwiczy);
od października na uczelnie chodzę pieszo- i nie ma, że zaspałam!
wieczorem jakieś brzuszki.. może 6W bym zrobiła.. jeszcze zobaczę. Coś kształtującego mięśnie brzucha w każdym razie, bo tam tego tłuszczyku mam najwięcej.
W planach mam zacząć biegać, ale nie będę się nad tym rozwodzić, żeby nie zapeszać.
Do listy zakazów dołączą jeszcze:
- wszystko, co smażone, a także skórki z mięs, mają w cholerę tłuszczu
- mleko i jogurty tylko odtłuszczone. (chociaż muszę poczytac jak jest z cukrem w takich wynalazkach)
- zakaz jedzenia na mieście! Jak już będę musiała, to ewentualnie jakąś sałatkę, dla towarzystwa
- dodatki do kawy (ulubione latte poczeka na lepsze czasy)
- alkohol. (matko i córko!)
I regularne posiłki! A nie, jak do tej pory- śniadanie o 14, bo rano nie było czasu.

Jeszcze coś? Jakieś złote rady? Świetne diety?

Zależy mi, żeby schudnąć szybko, nie ukrywam. Jeśli znacie jakieś suplementy, tabletki, które rzeczywiście działają, piszcie. Będę wdzięczna:)



22 września 2013 , Skomentuj

Dziś skromnie, bo burza wisi nad moją małą wioską. W zasadzie nie moją, a moich dziadków. Chyba mnie diabeł podkusił, żeby zaczynać dietę na wakacjach u babci, ale postanowiłam i zdania nie zmienię. Karkóweczka i ciasto będą musiały przeboleć moją niechęć i odrzucenie.

Całe życie uważałam, że jestem gruba. To było.. naturalne i szczerze mówiąc nie wyobrażałam sobie siebie szczupłej. Czas zacząć, prawda? Powód mojego odchudzania jest głupi i jako osobie, która ma mieć w przyszłości ważny i odpowiedzialny zawód jest mi wstyd, ale chyba lepszy idiotyczny powód niż żaden. (mam taką nadzieję!)- mianowicie chodzi o faceta. Nie, nie o mojego faceta, ani o takiego, który mi się podoba. Nie chodzi też o to, że chcę go zdobyć, jak już będę szczupła i piękna. Chodzi o to, żeby mu pokazać, że mogę, że chcę, że potrafię. Chcę go kopnąć w tyłek z przytupem, małą, śliczną, szczupłą stópką. Może kiedys , jak będę miała więcej czasu opowiem Wam historię naszej małej wojny, trwającą już kilka dobrych lat. Żeby nie było- ten facet to nie mój wróg, choć pozostajemy w sferze uszczypliwości, to mój przyjaciel, ale taki prawdziwy, który potrafi powiedzieć "Byłabyś niezła, jakbyś schudła.". Więc chudnę!

Liczę na wsparcie, bo z motywacją u mnie krucho, a tuż przed moim domem (nie moich dziadów, moim) jest.. (werble- tamtadadam!)- McDonalds, KFC, pizzeria, kebab, cukiernia.. zwariować można! Jak otwieram okno czuje zapach frytek z fast foodów. Może to od tego zapachu ostatnio przytyłam.. ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.