09.11.2013
Powoli bo powoli ale wafga leci w duł ki cm na szczęście też w duł
Motywacja odnaleziona więc do Boju :)
Odnalazałam Motywację a mianowicie chcę mieć pewność, że nigdy nie będę miała konkurencji, że będę się w obecności innych dziewcząt czuła jak księżniczka. A nie jak, kurna, potwór z Loch Ness? Chcę latać w krótkich spódniczkach, szortach? Kabaretkach. Chcę kurna robić striptiz dla swojego mężczyzny, taki, żeby skończył, zanim ja skończę występ. Ale do tego trzeba mieć figurę. Chcę ładnie wychodzić na zdjęciach. Szczupło. Chcę się ze sobą dobrze czuć i dlatego wyrzucam ze słownika słowa ?nie potrafię?, ?nie mam motywacji?, ?nie dam rady?. Dam., dla siebie. I będę piękna. Dla siebie, dla innych. Postanowiłam, że W chwilach słabości będę oglądać Thinspiration. Tyle tego na youtube? i naprawdę pomaga.
czemu chcę schudnąć?
Ja? Jedno słowo – tragedia. Gruba, wstrętna, obleśna… Nienawidzę patrzeć w lustro. Obliczyłam swoje BMI. Mam powiedzieć ile..? Nie. 35,99. Kurwa. Czuję się obrzydliwie. Najgorsze jest to, że moja waga nie utrzymuje się na jednym poziomie, ale ciągle jedzie w górę. Oczywiście nie sama, ustawicznie jej w tym pomagam. Wpierdalam jak głupia. A czasami potrafię prawie wcale nie jeść. Na moje nieszczęście… rzadziej niż częściej. Najczęściej wpierdalam… Nie potrafię się opanować. Przy wzroście 1,70 ważę 104,8kg. Wiem, ohyda. Nie wyglądam jak szczupaczek! Ostatnio jakieś apogeum. Nie mogę przestać o tym myśleć. Non stop chodzę podenerwowana, wściekam się o byle, co, nie mogę dojść do ładu-składu z moim mężczyzną. Prawie nie rozmawiamy. A jak już, to warczymy na siebie. To mi też nie poprawia humoru. Nie mam komu o tym powiedzieć, jeśli ktoś nie ma tego problemu, to powie po prostu: „Schudnij!”, „Przejdź na dietę”, „Nie wpierdalaj tyle…”. To nie jest wyjście. Nie dal mnie. Nie mam już motywacji. Tyle razy próbowałam schudnąć. Raz się nawet udało. Nie wiem, ile schudłam, nie miałam wtedy jeszcze wagi, ale różnica była widoczna jak cholera. Parę miesięcy temu zaczęłam kolejną dietę cud – w ciągu tygodnia zrzuciłam ok. 4 kg. Pojechałam do koleżanki i po diecie… Nie dało się. Od tamtej pory non stop tyję. To jest obrzydliwe. Kiedy już przechodzę na dietę, to od razu głodówka. Nie umiem inaczej. Bo ja bym chciała od razu. 30 kg w ciągu miesiąca.