Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 24508
Komentarzy: 186
Założony: 21 października 2013
Ostatni wpis: 20 lipca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
doskonalosc

kobieta, 29 lat, Singapur

178 cm, 103.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

12 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

no i znowu ja. dzieje się u mnie, dzieje. już trochę rozgryzłam swój problem - we wszystkim chcę być najlepsza. a skąd mi się wzięła ta wiedza?

ostatnio w przypływie dobrego, wiosennego humoru ubrałam szpilki, sukienkę, umalowałam się starannie, delikatnie upięłam włosy - gdy spojrzałam w lustro byłam z siebie bardzo zadowolona. a uśmiech nie schodził mi z twarzy gdy kilku facetów nie mogło oderwać ode mnie wzroku ;) w świetnym nastroju byłam cały dzień, do czasu gdy spotkałam się z moim kumplem. piwko, miła atmosfera. tematy potoczyły się w różne strony, jednym z nich była atrakcyjność pod względem wyglądu. chłopak szczery, miły, powiedział mi coś, co mi się wryło w psychikę "Anulka, Ty nie jesteś brzydka. Ty jesteś przeciętna, więc nie jest źle ;)".

wiem, że nie miał złych intencji, wiem, że to nie było obraźliwe, jednak mnie to zabolało.

zanim wróciłam do domu zrobiłam sobie dłuuugi wieczorny spacer.

i wtedy dotarło do mnie że mam kompleks - ludzie często mówili mi, że jestem najgorsza. z charakteru, z wyglądu (gdy się nie malowałam), że się nie uczę i jestem najgłupsza. teraz to się odbiło - chcę być we wszystkim najlepsza, i wkurza mnie gdy komuś coś lepiej wychodzi niż mi. jestem jak małe dziecko, ale nie umiem tego zwalczyć. 

moje myślenie to mniej więcej:

  • "ale ładna dziewczyna! chciałabym tak wyglądać! idę ćwiczyć, żeby być chuda i wyglądać lepiej niż ona!"
  • "ale mądra dziewczyna! zabłysnęła wiedzą, imponuje mi to! idę się uczyć, bo chcę wiedzieć więcej niż ona. chcę być najmądrzejsza. chcę, by ludzie to widzieli i mnie doceniali!"
  • "ta dziewczyna jest taka zabawna! jest duszą towarzystwa. też taka chcę być? dlaczego nie mogę? też staram się być dla wszystkich miła. jestem nikim, nikt mnie nie doceni, nic mi się nie uda. pieprzę to"

no i tak to wychodzi. dla większości dziewczyn wyjdę na próżną lalę, i chyba tak niestety jest :( chciałabym być piękną i mądrą kobietą, spełniać marzenia i zdać dobre studia, ale we mnie siedzi jeszcze dzieciak, którego nie mogę przepędzić..

poza tym u mnie wiosna, i miłość razem z wiosną. szkoda,  że uczucia ulokowane są w największym palancie. już miałam z nim epizody, każdy kończył się nienawiścią, obustronną. teraz znowu mamy coś ku sobie, jednak chyba bardziej ja ku niemu. wydaje mi się że wyolbrzymiam, i że on jest po prostu miły, a ja to postrzegam jako zainteresowanie moją osobą. wchodzę do tej samej rzeki 4 raz! ale to zbyt często wraca.

podsumowując: patrząc na innych ludzi mam wiele motywacji, do ćwiczeń, do nauki, do wszystkiego. ale później wiem, że to nie na moje możliwości, że nie dam rady, bo nie jestem taka jak inni, bo ja jestem głupsza, bardziej oporna na wszystko. chcę coś zrobić, ale gdy widzę ile to wymaga wysiłku, czasami ponad moje siły to sobie odpuszczam. nikt mnie nie wspiera, nikt nie pomaga, więc mam marzenia, ale ich nie realizuję. a czas ucieka.

siedzi we mnie dzieciak. zazdrosny dzieciak, który potrzebuje atencji otoczenia. przecież czas dorosnąć, staję się kobietą, która powinna mieć głowę na karku!

mój psycholog stwierdził, że na moje warunki i tak jest ze mną dobrze. zważając na to, jakie mam problemu w domu i nie tylko, radzę sobie. żebym uwierzyła w siebie, zlecił mi masę testów, na predyspozycje zawodowe, na inteligencję. wyszły dobrze, i wmawia mi, że poradzę sobie ze wszystkim, tylko muszę UWIERZYĆ. a ja wierzę tylko w to, że on kłamie, bo nie dam rady. że wmawia mi, że jestem mądra tylko dlatego, żebym się całkiem nie załamała.

"chciałbym być zawsze niewinny i prawdziwy, chciałbym być zawsze pełen wiary i nadziei..."

22 marca 2015 , Komentarze (1)

kur*wa! WIOSNA SIĘ ZACZĘŁA A JA MAM BYĆ SMUTNA?!

dobra, jest mi na serduszku jeszcze trochę smutno bo jestem samotna, ale wierzę że mogę się zmienić. brakuje mi pewności siebie, to mój problem.

chcę by moje życie wirowało, by było ciekawe. by było w nim dużo ludzi. ale świat się przecież nie kończy na mojej małej malutkiej szkole, nie?

odchudzanie mi wychodzi? świetnie, jeszcze kilkanaście kilogramów i będę kochała swoje ciało. jestem nudną osobą, więc znajdę sobie hobby. 

nie będę marnować czasu na płaszczenie się przed pacanami, to oni za kilka lat będą mi zazdrościć życia, tak jak ja teraz zazdroszczę im melanży. JESTEM KIMŚ I MAM POTENCJAŁ. no chyba nie powiecie że nie? 

chcę być doskonała? muszę ruszyć dupsko i o to zawalczyć! skończyła mi się cierpliwość, trzeba zawalczyć jak lew! może będzie bolało, ale efekty będą fenomenalne...

MOTYWACJA!!!!!!!

nie chcę być pustą niunią, która widzi tylko czubek własnego nosa. chcę dalej być dobrą duszą i pomagać ludziom. ale chyba powinnam pomagać tylko tym, którzy na to zasługują. nie dam się już wykorzystywać. nie będę aniołem dla kogoś, kto mnie rani. muszę nauczyć się być czasem egoistką. 

chcę być pomocną i uczynną osobą jak dotychczas. uda się? :)

`

wiecie, moim małym marzeniem jest zrobienie kariery, a wtedy chciałabym wybrać się na podróż dookoła świata... z mężem, z przyjaciółmi. zgrana paczka. szalony wyjazd, poznanie nowych kultur. kocham podróże, niestety nie stać mnie już na nie. wierzę, że kiedyś znowu będę miała okazję dotknąć wielkiego świata, zobaczyć cudowne miasta nocą, wir błyskających świateł, pulsującego miasta. zobaczyć dorodne jeziora mieniące się blaskiem zachodzącego słońca. zobaczyć na żywo Big Bena oraz wieżę Eiffla. rozkoszować się smakami świata, pić drinki z palemką przy kojącym szumie fal lazurowego morza. pragnę tego...

20 marca 2015 , Komentarze (18)

ostatnio chciałam dać z siebie wszystko, być idealna...

o ile odchudzanie jest okej, kilogramy lecą w dół, to taki samotny wieczór skłania mnie do refkleksji... jak byś szczęśliwym? jak być lubianym?

zawsze dla wszystkich jestem miła, nie potrafię być chamska i się odgryzać, ale też nie jestem nudziarą, wiele osób powiada, że mam świetne poczucie humoru, taaa... wszyscy uważają mnie za osobę obojętną - nie jestem obiektem drwin, ale też nie jestem super lubiana. nikt mnie nie docenia, jeśli sama się nie odezwę - nie istnieję. 

za to mam koleżankę. przepraszam że to powiem - jest szmatą. sama chwali się, że się puszcza, opowiada o jej fantazjach. jest wredna, gdy coś jej nie pasuje drze tą wredną buźkę. nie jest bogata, więc ludzie nie na to lecą. zawsze musi być wszystko tak jak ona chce, uważa się za księżniczkę, opowiada jaka jest piękna, wspaniała, że świat może ją po piętach całować, albo na odwrót - gdy ktoś jej powie coś złego wymusza z siebie płacz, krzyczy że się potnie, że nie jest nic warta, że nikt jej nie kocha, ogóln ie robi z siebie ofiarę. i ona jest lubiana (tak sądze, ma wielu znajomych...). dużo osób mówi mi, że jej nie lubi, ale nie chce z nią zadzierać, bo po co , bo to, bo tamto. ale jest kuźwa mać lubiana. jeśli ktoś coś do niej ma, mówi to za jej plecami, nic nie wygarnie prosto w twarz żeby z nią nie zadzierać. w sumie to jest tak, że bardzo dużo osób się z niej śmieje, drwi,a mimo wszystko jednak zachowują się przy niej tak, jakby ją lubili. ja osobiście poznałam ją z najgorszej strony, fałszywej, złej. wszyscy są źli, tylko ona jest aniołkiem. śmieje się z innych dziewczyn, mimo że sama nie jest idealna. uważa mnie za "jebanego lamusa", bo sie uczę. a ona się nie uczy, bo ona jest inteligentna bez książek. "tylko najwięksi debile i niedorozwoje muszą się uczyć żeby coś osiągnąć w życiu". mówi na otwartym forum że jej matka to dziwka. jak dla mnie - jest to pusta dziewczyna, która chwali się, że jej celem życiowym jest zaciągnięcie do łóżka bogatego faceta i wrobienie go w dziecko. ona twierdzi że to jedyny sposób by być PRAWDZIWĄ KOBIETĄ. jak dla mnie jest brzydka - nie dba o siebie, czasem się zdarza że się nie myje (no sorry dziewczyny, ale jak słyszę tekst "nie miałam czasu się wczoraj umyć bo byłam na melanżu" to aż mi się podnosii...). jest głupia, nie planuje kończyć szkoły, uważa że nauczyciele to debile, że jej rodzice to debile, bo każą jej się uczyć. jest opryskliwa...

wiem, za bardzo przeżywam. ale do czego ten świat zmierza że taka osoba ma większy respekt niż ja?

do szczęścia potrzebni mi są ludzie, ale z powodu mojej rodziny cięzko nawiązywać mi kontakty. jestem osobą dziwną, ale sam fakt że ktoś do mnie podejdzie i zagada podnosi mnie na duchu... a gdy już porozmawiamy o czymś ciekawym, podyskutujemy o ważnych tematach - jestem wniebowzięta! ale w połowie rozmowy przyjdzie taka księżniczka, i zarzuci głośno znudzonym głosem: "KUUUURWAA, ostatnio nam gumka pękła, debil jebany, nawet ruchać nie potrafi. no ja się chyba potnę". i cała atencja przechodzi na nią.

nienawidziłam jej od zawsze, za to ona od zawsze zazdrościła mi, że dobrze się uczę, że ludzie mnie szanują i poważają, że zanim przytyłam byłam ładna i miałam powodzenia u facetów. 

teraz ja jej zazdroszczę. jestem nudziarą, która interesuje się książkami. ona jest taka szalona, melanżuje. ale bardzo zależy mi na ludziach, staram się z nimi gadać, staram się być lubiana, za wszelką cenę wyszukuję jakichś ciekawych tematów, a ona przyjdzie i jednym słowem wszystko zepsuje...

może rzeczywiście mam okropny charakter? nawet chłopaka mi odbiła... czuję się jak nic niewarte ścierwo, mam ochotę rzucić wszystko i stać się taka jak ona. ja zawsze wszystko przyjmuję grzecznie na klatę, jestem miła, nigdy się chamsko nie odgryzam nawet jeśli ktoś powie mi coś niemiłego....  a ona wystarczy że się potnie jak jej nie pasuje że ktoś coś powiedział (chociaż takie cięcie, że serio, nawet kot mocniej drapie), i chodzi pokazywać wszystkim swoje rany, wszyscy się przejmują, a mnie mają gdzieś.


czuję się jak śmieć. bo wiem że ona jest nic nie wartą dziwką. a okazuje się że jest lepsza niż ja. (wredną część vitalii proszę o nie pogłębianie mojego doła, tak, wiem, zazdroszczę jej... ;x)


odchudzanie idzie. ale co z tego?

18 stycznia 2015 , Komentarze (2)

macie czasem tak, że jesteście szczęśliwe, ale zastanawiacie się nad tym dlaczego?

i wtedy wszystko się idzie pieprzyć, bo doszukujecie się dziury w całym?

ostatnimi czasy byłam strasznie szczęśliwa, bo życie moje zaczęło się układać, ale zaczęłam się doszukiwać sensu, powodu... overthinking!

niestety dziś się obudziłam z myślami : moi przyjaciele nie są przyjaciółmi, łudzę się tylko że ktoś mnie lubi. moja dieta nic nie pomoże, a po studiach i tak mogę być nieszczęśliwa.

i tym sposobem sama jestem na siebie zła. zobaczymy jak będzie jutro.

z dietą idzie okej, chociaż mogłoby być lepiej. pogoda mnie dobija, nie mam ochoty wychodzić z łóżka.

nie wiem co się ze mną dzieje. wiem, że uważacie mnie za głupią - sama się za taką uważam. chociaż nie wiem co jest tego przyczyną. cała motywacja uszła ze mnie jak powietrze...

prawo jazdy zbliża się wielkimi krokami a ja panicznie boję się że nie zdam. nienawidzę takich depresyjnych stanów zaraz po tym, gdy ze szczęścia mogę skakać aż do nieba i dotykać chmur.

na dziś tyle, przelewam mój smutek na vitalię, i w głębi duszy śmieję się jaka jestem głupia. jutro będzie lepiej. musi być, prawda?

idę się najeść ciastek.




11 stycznia 2015 , Komentarze (4)

po pierwsze - serdecznie dziękuję za miłe i pocieszające komentarze pod poprzednim wpisem. naprawdę miło mi się takie słowa czyta, jesteście kochane ;*


a więc po ostatnim wpisie wzięłam się mocno do roboty, i czuję się świetnie. raz zdarzyły się chipsy - ale tylko trochę i nie czuję jakiegoś złego wpływu na moją dietę.

a więc mój jadłospis kręci się wokół owoców, warzyw, ciemnego chleba, i tego co na obiad mi podadzą - a to schabowy, a to coś smażonego. ale obiad jak obiad - nie będę wybrzydzać bo w domu nie ma pieniędzy na to zeby kazdy wybrzydzal.

treningi  są, godzinowe. czuję się lepiej i zdrowiej.

z nauką mogłam trochę odetchnąć, jednak dziś znowu wracam do pracy. czeka mnie dość sporo pracy, ale myślę że koło lutego wyjdę na prostą ;)

wczoraj byłam z kumpelą na dietetycznych zakupach, udałyśmy 60 zł za praktycznie nic... trzeba się jakoś ogarnąć i zagłębić w temat dietkowania, wtedy łatwiej (i taniej :D) pójdzie.

jestem z siebie zadowolona, lecz jeszcze nie jestem szczęśliwa. gdy przestaną mnie przytłaczać zaległości i problemy życia codziennego, które de facto trochę się namnożyły - będzie lepiej.

na razie jestem człowiekiem który nie ma czasu, ani pieniędzy, za to mam siłę i motywacje, wiem że jest ciężko, ale równie ciężką pracą przybliżę się do sukcesu!

wiem, że teraz wszystko mnie przytłacza, ale mam nadzieję że to wszystko zaowocuje.

moi znajomi wychodzą na piwo z przyjaciółmi, urządzają cotygodniowe libacje, często wyjeżdżają, bawią się, nie myślą o jutrze, nie myślą o nauce, są bogaci i tylko to ich interesuje. może jest mi przykro, że sama nie mogę prowadzić takiego życia, jednak wiem, że za kilkanaście lat, ja będę wysoko postawioną osobą, a im skończą się pieniądze rodziców, wtedy otworzą im się oczy. tego uniknę, i to mnie uszczęśliwa. na szaleństwa w życiu jest jeszcze czas, a ja chcę zwiedzić cały świat - muszę na to zapracować.

czy nie jestem dziś zbyt dumna? :D nie wiem, jak dla mnie to motywacja. motywacją jest też 30 kg mniej do końca roku 2015! 

a teraz pozwólcie, że wracam do nauki. z wielką niechęcią, bo dziś oporne tematy, ale wszystko w życiu trzeba przeżyć ;D

ważyć i mierzyć będę się pod koniec miesiąca. zobaczymy wyniki grubaska! <3

a na dziś taka ładna, pozytywna pioseneczka:

6 stycznia 2015 , Komentarze (10)

oj, przejrzałam na oczy, przejrzałam :D
wczoraj będąc w galerii handlowej przymierzałam bluzkę - rozmiar 52/54. zakładając ją, w myślach już wyobrażałam sobie jak ładnie w niej będę wyglądać.

i to chyba był przełom.

jestem wysoką dziewczyną, zawsze wszyscy obstawiali na 20kg mniej niż mam naprawdę, wszyscy mówili że nie jestem gruba, że nie widać tego po mnie, że wzrost wszystko maskuje, i przesadzam. i tak to sobie wmówiłam - wiedziałam, że mam nadprogramowe kilogramy, ale z kolei też wiedziałam że nie jest najgorzej. mam grubsze koleżanki, które z powodu swojego wzrostu wyglądają jak kuleczki. otyłe kuleczki. od kilku miesięcy akceptuję swój wygląd.

tak więc z pozytywną wizją cudownego ciuszka udałam się do przymierzalni, już szczęśliwa że natrafiłam na fajną promocję. 

ubrałam odwrócona tyłem do lustra, ciesząc się że weszłam. 2 chwile później spojrzałam w to nieszczęsne lustro, i zauważyłam zwały tłuszczu wylewające się z każdej strony. 

wiele za ciasnych rzeczy przymierzałam, jednak to wyglądało wyjątkowo okropnie. 

nie powiem, łzy napłynęły mi do oczu, bo nie wiedziałam że mam AŻ TAKI problem. ja już wyglądam jak taka otyła kulka, jedyne co, ukrywam to pod ubraniami, które maskują moje niedoskonałości w jakiś sposób, przez co nigdy nie zwracałam na to uwagi, a gdy po domu chodziłam w samej bieliźnie - zawsze unikałam luster.

zastanawiam się jak inni widzą moją sylwetkę. ja patrzyłam w lustro mniej krytycznym okiem niż kilka miesięcy temu, uważałam siebie za atrakcyjną, i byłam pewna siebie.

może w najbliższym czasie wkleję swoją sylwetkę na forum, powiecie mi czy jest tak źle.

przeraża mnie to, że mój obfity biust zawsze, patrząc z boku, był większy niż brzuch. a teraz wydaje się że cycki małe u bebech jak u kobiety w zaawansowanej ciąży. a to wszystko idealnie komponuje się z tłuszczem wylewającym się z wałów na plecach.

no cóż, głupia byłam ;)

ale za to mam wielkiego kopa motywacyjnego. dziś 2godzinny trening, lekkie rzeczy do jedzenia, czuję się lepiej po turbospalaniu na mrozie. wszyscy, którzy dziś wychodzili na spacer patrzyli na mnie ze zdziwieniem, jak zdyszana dalej trenowałam. grupa nastolatek nawet się śmiała z mojej czerwonej jak burak twarzy. ale ja idę po swoje, cel jest dla mnie, więc niezbyt mnie obchodzi czy się to komuś podoba, czy nie.

myślę również o jakiejś pracy weekendowej by odciążyć rodziców, nie mam pieniędzy na własne przyjemności, a wtedy mogłabym im trochę dokładać do domowego budżetu + kupować sama produkty na dietę, które do najtańszych nie należą. nie wiem tylko gdzie przyjmą małolatę.

i jak to pogodzę z nauką?

dziś odpuściłam naukę, nie miałam już na nic siły po treningu. jutro zaczynamy od nowa naukę.

oj zamęczyłam Was dzisiaj. a jak u Was? trzymacie się ciepło? mam nadzieję że tak. a jeśli nie, to zawsze służę pomocą, chętnie porozmawiam :)

uwierzcie w siebie, to podstawa. nie ważne jak wolno robimy postępy, i tak jesteśmy krok dalej od tych, którzy siedzą na tyłku i chcą żeby wszystko samo się zrobiło. jest czas, nikt nas nie goni. powoli, powoli... do celu!

2 stycznia 2015 , Komentarze (3)

za mną paczka czekoladowych ciastek i kawa z 3 łyzeczkami cukru. czy ktoś mi zabroni?

dieta na siłę nic nie da, pójdę poćwiczyć i to spalę. ;)

NO STRESS! po co się denerwować? ja mam tendencję do zamartwiania się rzeczami, które wydarzą się za kilka lat.. 

Nie mąć w głowie, co było, co będzie
Skup się na tym co jest teraz
Przysiąc mogę, że to pomoże
Rozwinąć tu skrzydła jak pegaz. <3

Wiem, jakie mam cele, wiem, jak do nich dążyć, więc w dupie mam to co będzie kiedyś. będę cieszyć się dniem dzisiejszym, i zajmować tym co dla mnie jest ważne. będę dążyć do celu, ale nie będę drążyć co będzie, gdy już go osiągnę. bo życie jest zbyt krótkie na martwienie się! :)

głupia smarkula? gdzie tam! ja samą siebie uważam za mądrą, odpowiedzialną i rozgarniętą osobę, a co inni myślą to ich sprawa. 

myślenie nadmiernie o przyszłości czy przeszłości to głupota, i tracenie TERAŹNIEJSZOŚCI. przecież można zrobić coś wyjątkowego. po co być poważnym i surowym? na to będzie czas! (chociaż nie dla mnie, ja zawsze będę zakręcona i głupkowato szczęśliwa przez małe rzeczy ;) )

jestem młoda, zamierzam uczyć się na błędach, popełniać błędy, bawić się nawet jeśli to niestosowne. bo jak nie teraz, to kiedy? ;)

każda minuta smutku, to 60 sekund mniej szczęścia. 

a teraz zapomnijmy o tym co było, każdy ma wspomnienia, przez które cierpi. warto zastąpić je tymi, przez które się uśmiechamy ;)

życzę powodzenia we wszystkich działaniach. trzymam za Was kciuki kochane, spełniajcie marzenia :*



i najważniejsze: najpierw obowiązki, potem przyjemności ;*

28 grudnia 2014 , Komentarze (3)

Może i jestem jeszcze gówniarą, ale dobrze wiem czego w życiu chcę, i będę dążyć do marzeń, mimo że wszyscy uważają je za głupie!

Marzę już o studiach, o kierunku który mnie cholernie interesuje, i robię wszystko by być bliżej mojego celu. A Ci, którzy nie wierzą, będą mieli opuszczone kopary aż do ziemi , gdy mi się uda!

W każdym razie, rosnę w siłę, mimo przeszkód i kłód które są mi stawiane pod nogi idę dalej :)

Wczoraj 2 godzinny trening, Ania spocona jak świnia, ale Ania szczęśliwa! :D Kocham nordic walking, mimo ze w takie mrozy moje nogi potrzebowały duużo ciepła.

Dziś dzień jak codzień, jadłam jeszcze "świątecznie" (trzeba to pozjadać, bo nienawidzę marnować jedzenia, a nie wszystko da się zamrozić). 

Kuracja SPA dobrze mi zrobiła, bo domowe SPA zawsze jeest najlepsze. Teraz siadam do nauki, mam kubek mojej ulubionej wiśniowo bananowej herbatki z rossmanna, zapaliłam lawendowe kadzidło, i nauka od razu jest przyjemniejsza :)

Stary rok się kończy, nie wiem jak dla was, ale dla mnie 2014 był okropny i paskudny, trzeba zacząć się zmieniać w 2015.

I trzymajcie kciuki za moje prawo jazdy, już 3 razy nie zdałam, co za wstyd. 

Pozdrawiam Was piękne panienki, wszystko nam się uda.; ) a jeśli któraś z Was potrzebuje wsparcia to chętnie pomogę. :) 

no bo która z nas nie chce tak wyglądać? :)


30 listopada 2014 , Komentarze (4)

szczerze to nie mam siły na diety. mam ochotę się nawpierdzielać czekaldy i fast foodów, porzucić marzenia, naukę, wszystko co mam.

Ale co mi to da? Dłużej będę gruba i nieszczęśliwa, będę miała więcej wyrzutów sumienia, Boję się moich marzeń i boję się przyszłości, ale kto da radę jak nie ja?

Poprzez siedzenie w miejscu zadna z nas nie osiągnie nic. Nie mówię o samym odchudzaniu, ale o walczeniu o lepsze jutro, o marzenia, o studia, pracę..  

Każda z nas ma problemy, nie warto się im poddawać. To jak, zaczynamy? :)

22 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

hej, dziś w podłym nastroju. to głupie, że jakieś wredne baby potrafią odebrać cały zapał.

przestałam ćwiczyć, zaczełam wpierniczać, jestem zła na siebie, na to że niedługo zaczyna się rok szkolny i znów będę musiała się użerać ze wszystkimi.

nie jestem nawet przed okresem a mam huśtawkę nastrojów. nie mam siły na nic, było już 98 kg, teraz znow 101. mam mnóstwo odcisków na stopach jeszcze po ostatnim treningu. wszystko leci mi z rąk. chce mi sie płakać. KURRRRRRRRRRRRRRRRRRRR!!!!!!!!

dziewczyny dajcie kopa w dupę, nie umiem się zmotywowac ani do nauki ani treningu, jest jedna osoba która psuje cały mój zapał i marzenia...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.