Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od jutra zaczynam odchudzanie, tym razem mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć wyznaczony cel, że nie poddam się... Co mnie skłoniło do odchudzania... Cóż... nigdy nie byłam szczuplaczkiem, ale parę lat temu dałam radę schudnąć i cieszyłam się wymarzoną figurą, do czasu... Zaszłam w ciąże i nawet nie wiem kiedy przytyłam coś ok 25 kg. Stało się to tylko i wyłącznie z mojej winy, ponieważ jadłam nawet nie za dwoje, a za troje lub nawet i czworo. I tak oto moje dziecie ma już rok, a ja jeszcze dodatkowych 10 kg na plusie. Nie czuję się z nimi dobrze, więc czas się ich pozbyć! Liczę, że ten pamiętnik pomoże mi w tym.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6253
Komentarzy: 90
Założony: 8 grudnia 2013
Ostatni wpis: 19 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Asiunia88

kobieta, 36 lat, Warszawa

160 cm, 57.40 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

19 marca 2014 , Komentarze (12)

Dziękuje Wam Kochane 

Chciałam Wam wszystkim podziękować za słowa otuchy i wsparcia po ostatnich wpisach. Jesteście naprawdę kochane i dzięki Wam też dałam radę się jakoś wziąć w garść. Widzę, że nie tylko mnie to wszystko przytłoczyło, dzięki Wam zrozumiałam, że każdy ma prawo na chwilę zwątpienia. 

Od teraz już koniec załamywania się i użalania nad sobą. Ciąża potwierdzona, serduszko było, czyli siedzi tam żywa istota, którą niedługo będę tak kochać jak mojego Oskarka. 

Muszę teraz męża zmotywować, że czas iść na swoje, bo u teściów w czwórkę siedzieć nie będziemy przecież. Zresztą ile można...

Jedyne czym muszę się Wam pożalić to reakcja mojej mamy. Dziś jej powiedziałam o ciąży no i w sumie niby nic złego nie odpowiedziała, ale jej reakcja była następująca : "o matko w ciąży jesteś? trochę za szybko i nie te warunki, młode małżeństwo powinno być samo" - chodziło jej, że mieszkamy z teściową, której bardzo nie lubi i jest zazdrosna. Bardzo mnie to zabolało, co powiedziała, ale nie dałam po sobie poznać tylko zrobiłam dobrą minę do złej gry i udawałam, że sami to planowaliśmy..


Pozdrawiam Was wszystkich :*

18 marca 2014 , Komentarze (9)

Właśnie jestem po wizycie u ginekologa. Ciąża potwierdzona - 6 tydzień, zarodek ma 3 mm. Możemy sie w listopadzie spodziewać nowego członka rodziny. No nic... Czas wziac sie w garść...

7 marca 2014 , Komentarze (12)

Dziś dodam długi wpis dotyczący mojego życia prywatnego, a nie odchudzania. Chyba muszę się gdzieś wyżalić i uzewnętrznić moje emocje.

Parę dni temu zaczął mi się spóźniać okres, w sumie to u mnie normalne, więc się specjalnie nie przejęłam tym, ale kupiłam test tak na wszelki wypadek żeby niepotrzebnie się nie denerwować. No i wyszły DWIE kreski, zaraz poleciałam po następny i znów to samo...

Cholera, jak to możliwe przecież uważaliśmy, no a poza tym ostatnio nasze życie seksualne nie było zbyt bujne... Zaczęłam szukać możliwości czemu test może być fałszywie pozytywny no i wyszło, że jakieś tam choroby mogą to powodować, ale raczej takie pomyłki są mało prawdopodobne.

Szybko zapisałam się na wizytę do ginekologa, opowiedziałam całą historię itd. Zrobił mi usg, na którym co prawda nic nie zobaczył poza powiększonym endometrium, co może oznaczać ciąże, ale dla pewności kazał jeszcze zrobić bhcg. Zrobiłam i czekam na wyniki.

Nie wiem, co się ze mną dzieje, 3 dzień prawie nic nie jest, nie śpię, ciągle płacze, z nerwów aż się trzęsę. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w takim stanie. Cholera, nie chciałam jeszcze teraz dzidziusia, dopiero co mój Oskarek troszkę podrósł zaczyna się robić samodzielny. Chciałam teraz trochę zająć się sobą,  zadbać o siebie, odchudzić się porządnie (już nawet zaczęłam być na dobrej drodze), wkręciłam się na nowo w sport, chciałam zrobić kurs instruktora fitness i zacząć coś działać w tej dziedzinie. Wiem, ciąża nie wyklucza uprawiania sportu, ale to co można to dla mnie "przemarsz wielbłądów przez pustynie". Nie jestem gotowa jeszcze na kolejną ciąże, na chodzenie z wielkim brzuchem, ból porodu, a później obolałe wiecznie cycki i bycie mleczarnią. Dopiero co z tego wyszłam...

Chyba jestem wyrodną matką skoro tak to odbieram. Przecież mam kochającego męża i syna dzięki któremu wiem jakie to szczęście mieć dzieci. A ja nie umiem się ucieszyć. Wiem też, że jest dużo osób które by chciały a nie mogą... Przepraszam jeśli kogoś z tych osób uraziłam tym wpisem. Bardzo kocham mojego Oskarka, jest moim oczkiem w głowie, nie myślcie, że nie. Sama siebie nie rozumiem. Jestem po prostu egoistką, która myśli o sobie i swojej wygodzie.

Mąż mnie chyba nie rozumie, widzę że wkurza go jak ciągle płacze. Powiedział, że sprawiam mu tym przykrość, bo przez takie moje zachowanie on się cieszyć nie może z tego i żebym pomyślała też o Oskarku, że może on by chciał mieć siostrzyczkę albo braciszka. Ze szybko zleci i zaraz znów zapomnę jak to było, poród itd. On nie rozumie tego,ma swoją firmę którą coraz bardziej rozwija, a ja.... a ja.... stoję w miejscu, teraz nawet zrobiłam krok do tyłu... On dużo pracuje, późno wraca do domu, wiem że to dla nas, żebym ja mogła być z dzieckiem, nie oddałabym go żadnej opiekunce ani do żłobka, nawet babci, ale czasem po prostu czuje się samotna. No i jeszcze jedna rzecz, mieszkamy z teściami, Co prawda nie mogę narzekać, że jest źle, że się wtrącają, ale to zawsze nie na swoim. Nie wyobrażam sobie jeszcze do kompletu kolejne dziecko. Trzeba będzie się wyprowadzić...

Dziękuje jeśli ktoś to doczytał do końca, wiem że wpis jest pewnie bez ładu i składu, ale pisany pod wpływem dużych emocji.

23 stycznia 2014 , Komentarze (13)

Dziś jestem ogromnie szczęśliwa, chciałam się Wam pochwalić moim kolejnym sukcesem, dziś na wadze ujrzałam

57,4 kg

Jestem bardzo zmotywowana ponieważ widzę, że zdrowa dieta, codzienne ćwiczenia i sauna przynoszą jednak efekty.

Zażartowałam nawet, że jak tak dalej pójdzie to w tym roku założę stringi pierwszy raz w życiu, ale mąż nie był zachwycony tym pomysłem.

Teraz jest mi trochę łatwiej, ponieważ mojego męża wysłałam na badania i okazało się, że ma podwyższony cholesterol, więc nie kusi mnie różnymi smakołykami.  ;)

15 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Dziś taki wpis z telefonu na szybko :) chciałam sie Wam pochwalić, ze dziś minął tydzień od mojego ostatniego wspisu, w którym narzekalam, ze sie nie udało, ze podejmuje kolejna próbę i jak sie nie uda to już nie wiem co... No i musze sie pochwalic, ze udało mi sie trzymać dietę pieknie, zero grzeszkow wszystko super. Jedzonko dokładnie sobie warzylam i przeliczalam na kalorie, a później zapisywalam w pamiętniku. Moje 'menu' ustawilam jako wpisy prywatne, ponieważ nie chciałabym żeby ktoś sie na nim wzorowal, bo zdaje sobie sprawę ze może być troszkę zbyt mało kaloryczne. Do tego codziennie zajęcia sportowe - siłownia na zmianę z fitnessem no i sauna po treningu. Dzięki temu dziś na wadze zobaczyłam 58,1 kg. Jestem bardzo szczęśliwa i zmotywowana do dalszej walki. Po miesiącu (czyli za jakies 3 tyg.) Wrzuce tu foteczki porównawcze. 

7 stycznia 2014 , Komentarze (4)

Dziewczyny (i chłopaki jeśli tu są też) :)


Dawno nie pisałam, jakoś nie było kiedy, święta, sylwester itd. Myślę, że teraz jednak nadszedł czas by zdać Wam relacje co się u mnie działo dietkowo przez ostatni czas... Niestety muszę się przyznać, że nie było idealnie - jeśli chodzi o główne posiłki było ok, ale nie ominęło mnie podjadanie pomiędzy nimi... Ćwiczenia też codziennie.

 W święta też troszkę sobie pozwoliłam, i w sylwestra też... No i dziś było ważenie po którym trochę się podłamałam, jest bez zmian (no powiedzmy, bo 100 g wzrostu wagi nie liczę)


No nic, staram się nie załamywać i zaczynam od nowa, ze zdwojoną siłą. Bez żadnych "grzeszków" od teraz. Ważenie za tydzień jeśli znów nic z tego nie wyjdzie to już nie wiem, znaczy to chyba że sama nie dam sobie z tym rady...

29 grudnia 2013 , Komentarze (10)

Dziewczyny, tak jak w temacie - czy macie jakies sprawdzone sposoby na cellulit? Nie ukrywam, ze to moja zmora.

28 grudnia 2013 , Skomentuj

Witajcie Vitalijki

Dziś minął jeden dzień odkąd dodałam swój wpis i zdjęcia na Vitalii. Jestem bardzooooo pozytywnie zaskoczona, ponieważ nie spodziewałam się tylu miłych słów wsparcia. Oczywiście zdarzyły się też negatywne w stylu "i tak nie schudniesz" - nie wiem, czemu mają służyć, nie rozumiem ich, czy to zazdrość, czy co? Za pozytywne komentarze bardzo Wam Kochane dziękuję, jesteście dla mnie naprawdę jeszcze większą motywacją. Dziś kiedy mąż jadł kebaba ciężko było mi się powstrzymać żeby nie wziąć chociaż gryza, ale pomyślałam, że będę musiała tutaj się do tego przyznać no i jakoś pokonałam pokusę.

Wpisy będę dodawać systematycznie (postaram się codziennie), bo widzę że to pomaga w kontroli nad sobą.

Jeśli chodzi o dietkę to myślę, że dzisiejszy dzień można uznać za udany, nie będę opisywać dokładnie, co jadłam i w jakiej ilości, ale od jutro postaram się zrobić fotomenu.

Pomiary i ważenie będę robić co tydzień.

27 grudnia 2013 , Komentarze (26)

Kochani

Pamiętnik założyłam już jakiś czas temu, ale nie prowadziłam go, sama nie wiem czemu. Ostatnio ciągle nawet jeśli coś schudnę to zaraz tyję. Dziś powiedziałam sobie DOŚĆ. Tym razem będę skuteczna i osiągnę cel, nie pozwolę żeby to jedzenie rządziło mną ;)

Jako motywację dla siebie wrzucam Wam kilka moim obecnych fotek





Stan wagowy na dzień dzisiejszy to 59,1 kg, mój cel to osiągnięcie wagi sprzed ciąży, czyli ok 50-51 kg, a później się zobaczy :) mam także zamiar robić także pomiary ciała, ale niestety dziś nie mogłam tego zrobić, ponieważ gdzieś zapodziałam centymetr.

W odchudzaniu stawiam na wyeliminowanie całkowite słodyczy, cukru, "złych" węglowodanów i tłuszczy. Stawiam na wysokobiałkowe posiłki ze zdrowymi węglowodanami, dużą ilość wody oraz aktywność fizyczną.

9 grudnia 2013 , Skomentuj

Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych udało mi się wytrzymać na diecie. Tak jak obiecałam opiszę wszystko co jadłam, czyli :

9.00 śniadanie - jogurt naturalny o% tłuszczu
12.00 drugie śniadanie - 2 kromki chlebka z przepisu Dukana z wędzonym łososiem
15.00 obiad - pierś z kurczaka gotowana na parze
19.00 kolacja - koktajl białkowy

Wiem, wiem powinnam dorzucić jeszcze jeden posiłek, jutro postaram się to naprawić. Wypiłam prawie 2 litry wody.

W między czasie byłam na fitnessie na godzine18, zajęcie TMT. Zmęczyłam się, wylałam trochę potu.

Generalnie jestem zadowolona z tego dnia, mam nadzieję, że jeśli tak dalej pójdzie to liczę, że zobaczę pierwsze efekty, które mnie jeszcze bardziej zmotywują i dodadzą skrzydeł.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.