Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Początkująca torciara, kochająca taniec i gotowanie :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17189
Komentarzy: 130
Założony: 1 lutego 2014
Ostatni wpis: 23 kwietnia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Perverse

kobieta, 26 lat, Eindhoven

163 cm, 100.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

2 marca 2024 , Skomentuj

Waga na dziś: 93.0

Długo się nie nacieszyłam widokiem 92,5 :D

Jednak tak mnie wszystko boli i tak bardzo czuję się zmęczona że nie mam ochoty się tym przejmować. Od dwóch dni pije jakoś mniej wody, nie skupiam się na tym więc mi nie idzie. Dzisiejszy dzień od rana był dość produktywny, sprzątanie, potem spacer z Młodą i zwiedzenie kilku placów zabaw. Została jeszcze jedna łazienka do posprzątania, ale do tego zabiorę się zaraz. 

Dziś kolejny dzień gotowania na spontanie. Śniadanie z diety, potem jajecznica z dwóch jajek z cebulą i pomidorem + kromka chleba, a na lunch 2,5 gofra. Tak wiem, gofry mało fit, ale pominęłam cukier. O planach na kolację nawet nie będę mówić bo aż wstyd. Mąż chce poprosić siostrę żeby została nam z córką chwilę, żebyśmy mogli wyjść gdzieś razem ale dziś totalnie nie mam na to siły. Jutro, jeśli będzie lepiej - bardzo chętnie. Dziś też był ładny słoneczny dzień, ale to moje zmęczenie akurat to pokłosie nocy - małej ilości snu + tego cholernego okresu.

 Dalej mi się nie chce gotować, mimo że jutro już wracamy do diety. Wczoraj wieczorem czułam się okropnie - rozbolał mnie żołądek i czułam się mega słaba. Wzięłam krople żołądkowe i zjadłam pół paczki krakersów i poczułam się lepiej.

Podsumowanie dnia: 

Spacer 3,2km

Roweru brak, dziś odpoczywam.

1 marca 2024 , Skomentuj

Waga na dziś: 92.8

Pierwszy raz od dawna dziś świeciło słońce. Dało mi to naprawdę niezłego kopa. Potrzebowałam tego. Dzień zleciał niesamowicie szybko. Porobiłam parę rzeczy które chciałam zrobić, miło spędziłam czas z Młodą. Odmówiła drzemki więc dziś poszła spać wcześniej, co w sumie przyjmuję z ulgą, bo okres przyniósł też bolące stawy i zmęczenie, więc trochę odpoczynku się przyda. Mimo wszystko postanowiłam chociaż chwilę spędzić na rowerku. Nie zrobiłam wczoraj jedzenia na dziś więc próbowałam jeść cokolwiek ale w mojej kaloryczności. Śniadanie z diety, potem kanapki z szynką, na lunch 3 kromki chlebka bananowego i kolacja też  z diety. Miałam wenę dziś na wszystko tylko nie na gotowanie rzeczy z diety.

Zrobiłam za to z Młodą chlebek bananowy, ale totalnie bez cukru. Smakował dobrze. Te 250g cukru wcale nie jest jakieś konieczne do smaku jak się okazało, choć z pewnością byłby słodszy. 

Mam nadzieję że jutro będzie równie dobra pogoda i że obudzi się w nas chęć do działania. Dziś nie mam zbyt wiele do powiedzenia, szczerze mówiąc chcę się po prostu położyć spać. Ale najpierw może położyć się do wanny. Jestem z siebie trochę dumna, że do tej pory wygrywam te wszystkie małe walki ze sobą każdego dnia. Że jeżdżę, że nie podjadam.. Że walcze. 

Podsumowanie dnia: 

Rower 45min, 334kcal, 14,7km

29 lutego 2024 , Komentarze (4)

Waga na dziś: 92,5

-1kg w tydzień

Jestem trochę w szoku. Jestem dzień przed okresem a i tak widzę spadek. Jakieś to podejrzane dla mnie, bo jak dotąd jeszcze tak nie było. Nie wiem skąd te skoki, ale różnice z dnia na dzień są dość spore. Powinnam się cieszyć ale coś w głowie mówi mi że to chyba nie jest do końca normalne. Cała ja - tak źle, tak niedobrze. W każdym razie jest jak jest i zobaczymy co będzie dalej. Jak chudłam 1kg tygodniowo na początku diety w tamtym roku, to jakoś aż tak się tym nie przejmowałam, ale wtedy nie dochodził mi żaden overthinking związany z tym czy właśnie nie rozwalam sobie metabolizmu przez nieodpowiednią ilość kalorii przy wysiłku fizycznym bo go po prostu nie było. 

Mąż u lekarza, ja siedzę i dumam. Zaraz muszę się wziąć za gotowanie, bo zgaduje że później jakoś bardziej mi się nie będzie chciało.  Rest day dobrze mi zrobił, wyleżałam się w wannie po tym jak Młoda zasnęła, pooglądałam serial. Bez presji, było mi to potrzebne, zwłaszcza że emocjonalnie mam ostatnio ciężkie dni. 

Dziś pogoda mętna. Bardzo brakuje mi słońca. Rodzina wysyła zdjęcia z Polski, 15 stopni, słoneczko. Wiosna się zaczyna. Mama powtarza że Holandia w opinii publicznej to taka szara i ponura jest. No a ja sama nie wiem, ale chyba trochę tak jest. Wiem jednak, że w lecie jest tu pięknie i chęci do życia są wtedy ogromne. 

Wczoraj miałam dość poważną rozmowę z mężem. Mówiłam mu o tym jak rozpaczliwie chcę schudnąć, jak bardzo potrzebuje czuć że nie jestem w tym całym odchudzaniu sama, dlatego tak często zaglądam do waszych pamiętników i patrzę jak sobie radzicie. Dobrze jest wiedzieć, że każda z nas ma lepsze i gorsze dni i że to jest normalne. 

Cały czas  mówię sobie że to proces, że to trwa.. Ale im bliżej jestem tego 89, tym bardziej niecierpliwa się staję. Nie wiem co mi się uruchomiło w głowie ale irytuje mnie to. Tylko spokój może mnie uratować. 

Podsumowanie dnia (wymęczone)

Rowerek 17.5km, 53min, 400kcal

Dziś na moim liczniku wybiło też łącznie 402 przejechane łącznie km w 34 dni (włączając w to także dni kiedy nie jeździłam) :)

28 lutego 2024 , Komentarze (1)

Waga na dziś: 92.8

Do okresu zostało dwa dni. Waga się utrzymuje. Czuje się ogromnie podniesiona na duchu, bo jakbym zobaczyła 95 to by mnie chyba szlag trafił. Klątwa 93kg być może wreszcie przeminie, bo powiem szczerze, że powoli zaczęłam czuć frustrację. Co się oddalałam od 93 w stronę 92 to nagle widziałam 94. Zastanawiałam się czy robić ten rest day dzisiaj czy jednak sobie darować, ale zrobię go. Będę trzymać się postanowień.

Dzisiaj dzień zleciał całkiem przyzwoicie. Pogoda się trochę poprawiła i poszłyśmy z Młodą na plac zabaw, więc czas dodatkowo szybciej i milej zleciał. Akurat w momencie gdy przyszłyśmy, na plac zajechały dwa wózki z dziećmi z przedszkola - widziałam jak Młodej się oczy zaświeciły. Próbowała "zagadywać" te dzieci, ale po swojemu, w żadnym konkretnym języku. Dzieci był starsze od niej, patrzyły na mnie pytająco. Ale nie uciekały. Boże, nawet nie wiecie jakie szczęście poczułam że już niedługo to będzie jej codzienność, tyle że nawet lepsza bo będzie mogła się z nimi dogadać. Co prawda jak zobaczyłam te dzieci, umorusane jakby z wojny wróciły, to tylko pomyślałam sobie że muszę zainwestować w dobry odplamiacz i że jasne legginsy które mam w koszyku z H&M mogę śmiało sobie darować, bo to nie przejdzie. Ale chyba  tym sekret - brudne dziecko = szczęśliwe. Wybawione. No i fajnie. Więcej czarnych ciuchów, koniecznie.

Druga sprawa, to że zobaczyłam chłopca w biegającego w spodenkach. S P O D E N K A C H. Przy jakichś kurna 8 stopniach. Dziewczynka obok biegała w koszulce. Inna latała z glutem. Serce podeszło mi do gardła, bo już widzę te wszystkie choroby które nas czekają, ale wiem że budowanie odporności to proces. Prędzej czy później musimy to przejść. 

Dzisiaj myśli o jedzeniu już są trochę mniej intensywne. Udało się bez wielkiego objadania, choć przyznaje że życie mnie mocno testowało od tych kilku dni. Nie powiem, że przeszłam ten test śpiewająco, ale póki nie zjadłam nic gorszego niż mała kanapka z pastą pistacjową to czuje że tragedii nie ma. To jednak nie zmienia faktu że w sobotę mamy zaplanowany cheat day z okazji wypłaty i zamierzam z niego skorzystać. Jeszcze walcze ze sobą czy chcę spróbować czegoś nowego czy postawić na ulubionego kebaba. Wiecie jak jest, jak dorzucać sobie kalorie to przynajmniej być z tego w 100% zadowolonym, a nie że zjem coś i będę żałować bo mogłam je lepiej spożytkować. 

Jutro dzień ważenia. Zamierzam dziś wypić tyle wody ile tylko zdołam. Jutro też czeka mnie samotne gotowanie bo mąż jedzie przed pracą do lekarza. W piątek rano pewnie zakupy a w sobotę lecimy ze szpachlowaniem. 

Już się nie mogę doczekać tego co pokaże metr i waga za tydzień, gdy już będę po okresie i zejdzie okresowy bęben. 89 jest tak blisko.. Aplikacja pokazuje, że 14.03 powinnam ważyć 91,4 - zobaczymy czy się sprawdzi. 


Podsumowanie dnia:

Dzisiaj dzień odpoczynku, więc brak.

27 lutego 2024 , Skomentuj

Waga na dziś: 92.8 

Dziś na wadze wielkie zaskoczenie. Jestem 3 dni przed okresem, wkurzona, z absolutnym brakiem chęci do czegokolwiek i ciągłymi myślami o czekoladzie reese's czy kebabie. Jednak nie powiem, taki widok oddaje i pomaga nie ubrać się i wyjść do Lidla po chipsy czy inne przekąski. Jednak nie chwalę dnia przed zachodem słońca bo to dopiero 8 rano i nie wiem co mi po drodze odbije. 

Kontynuacje wraz z podsumowaniem dnia wrzucę wieczorem. Teraz lecę gotować na kolejne dwa dni i spróbować przetrwać kolejny dzień. Plecy bolą. Przestałam ćwiczyć szyję i znowu się odzywa.  

Mimo bardzo pozytywnego poranku, czuje totalną bezsilność. Już nie wiem czy trawi mnie depresso, zmęczenie czy po prostu mało entuzjastyczna pogoda. A może po prostu mało snu, bo znalazłam kolejny zapychacz do jazdy na rowerze, tym razem nie jest to scfi, nie ma końców świata a ludzkości nie grozi wymarcie (shame) a coś czego w życiu bym nie wybrała gdyby nie wpis od Sugar. Otóż zaczęłam oglądać love is blind. Chyba ze mną źle.. bo jak zaczęłam oglądać koło 19 jeżdżąc na rowerze to skończyłam o północy. Na szczęście nie śni mi się po nocach tak jak Snowpiercer (nad którym nadal ubolewam że nie mogę znaleźć żadnych informacji czy został już wypuszczony 4 sezon i gdzie)


Send help. 

**

Podsumowanie dnia: 

Rower 15km, 344kcal, 51min

26 lutego 2024 , Komentarze (2)

Waga na dziś: 93.2 

Wczoraj chyba pobiłam swój rekord jeśli chodzi o wodę, myślę że luzem przekroczyłam 2litry. Siedziałam z mężem po rowerku i tak sobie piłam szklanka za szklanką. Jedyny minus to to, że później w nocy musiałam wstać. Okres za 4 dni. Ochota na słodkie i fast foody nie mija. 

Dzisiejszy dzień od samego rana mega intensywny. Razem z mężem sprzątaliśmy, gotowaliśmy.. Teraz on poszedł do pracy a ja muszę jeszcze trochę ogarnąć. Gdyby nie paskudna pogoda zabrałabym się z Młodą na plac zabaw żeby czas szybciej zleciał, ale niestety pada i jest mega pochmurno. 

Dziś rano wpadłam na świetny pomysł. Postanowiliśmy z mężem że jak mama przyjedzie, to zabierzemy ją do Paryża i Brukseli. Myśleliśmy też o miejscu do którego kiedyś jeździła pracować (nadal o nim mówi i bardzo dobrze je wspomina) ale to już może być trochę za dużo, zwłaszcza że chcemy uniknąć nocowania gdzieś ze względu na pieniądze, no chyba że coś się zmieni i finansowo trochę nadrobimy bo póki co straszna lipa. Wizja okien i drzwi coraz bardziej się oddala, no ale niestety, nic na to nie poradzimy. Przynajmniej dopóki nie będę miała możliwości wrócić do pracy.   

***

Ciężko mi się dziś było się opanować żeby nie zeżreć wszystkiego w domu. Presja na słodkie jest ogromna. Zadowoliłam się małą kanapką z kremem pistacjowym. Aczkolwiek najchętniej bym zjadła cały słoik. Pije dużo i modlę się żeby codzienne ćwiczenie przyćmiło tą cholerną kanapkę. 

Poza tym, wracają drzemki Młodej. Dziś dała w palnik, kładzenie jej trochę szybciej spać nie jest tego warte. 

Podsumowanie dnia:

Rowerek 51min, 346kcal 15km.

Jedna nielegalna kanapka z kremem pistacjowym i pół łyżeczki nutelli 🥵

25 lutego 2024 , Skomentuj

Waga na dziś: 93,3 

Waga powoli też oddaje, mimo kilku ponadprogramowych rzeczy. Jestem kilka dni przed okresem, ostatnie dwa dni były bardzo słabe jeśli chodzi o wode, myślę że max 1,3l więc dodając te wszystkie okoliczności i patrząc na wynik wagi to jest bardzo dobrze.

Dziś zgodnie z tym co planowałam od jakiegoś czasu wrzucam wyniki pomiarów metrem. Dodam też porównanie z dniem pierwszym odchudzania, czyli sprzed roku. Można powiedzieć że to będzie jednocześnie takie małe podsumowanie mojego pierwszego roku odchudzania. Były przerwy, nawet całkiem spore, ale mimo wszystko nie zatraciłam się i udało mi się utrzymać wagę mimo że nie liczyłam kalorii a nawet pozwalałam sobie od czasu do czasu na pizze czy kebaba nie mówiąc już o piciu wody. 

21.02.202325.02.2024

Szyja

3836-2cm
Biceps3836-2cm
Piersi117108-9cm
Talia9888-10cm
Brzuch127110-17cm
Biodra134118-16cm
Udo86

78

-8cm
Łydka4945-4cm

 

Pierwszy rok odchudzania kończę z wynikiem -68cm.

Zaczęłam z wagą 108kg

Być może waga początkowa była nawet większa, bo niedługo przed rozpoczęciem diety widziałam na wadze nawet 110. 

Patrząc jak bardzo nieidealny on był, to świetny wynik. Prawdę powiedziawszy było w nim mniej diety niż więcej, ale.. i tak się udało. W tym roku idę po więcej. 

Dziś nie będzie gadania o tym jak zleciał mi dzień. Dziś patrzę na wyniki. Podsumowanie dnia wleci wieczorem. 

Podsumowanie dnia:

Rower 60min, 18,4km i 420kcal

24 lutego 2024 , Skomentuj

Waga na dziś: BRAK bo brakło mi odwagi aby sprawdzić 🤪

A brak odwagi dlatego, że wczoraj bardzo późno zjadłam kolacje i czułam się napchana jak świnka. (o dziwo był to obiad z diety!) Mogło mieć to związek z cynamonką którą opędzlowałam półtorej godziny wcześniej  w ikei, ale już byłam taaaaka głodna i wymęczona, a Młoda uznała że jednak woli loda, więc przepadłam. Wrociliśmy do domu koło 22, ale generalnie jestem mega zadowolona z zakupów. 

Udało nam się znaleźć idealny plecak dla mojego małego przedszkolaka! A nawet 2! Problem tylko  w tym, że nie umiem w takich sytuacjach wybrać i mój przesiąknięty tęczą mózg podpowiada aby tej Małej istocie dać wszystko, nawet jeśli niekoniecznie tego potrzebuje. No i wzieliśmy dwa. Jednak jestem pewna że wielokrotnie jeszcze się przydadzą, choćby na wakacjach czy na różnych naszych podróżach, także udam że to wcale nie było głupie.

Chyba z 5 wpisów poświęciłam gadaniu o syfie na ogrodzie, więc pragnę ogłosić wam wszem i wobec że to oficjalnie KONIEC. Dziś nasze prace zostały zakończone a na ogrodzie zostało to, co miało tam stać: meble ogrodowe, piaskownica i domek. Nareszcie jest czysto! Mogę zamknąć ten rozdział, przynajmniej do pewnego momentu - czyli aż zaczniemy robić zadaszenie na taras.

Jednak najważniejszym wydarzeniem tego dnia jest to, że kupiliśmy bilety dla mojego brata i mamy. Przyjeżdżają już w czerwcu! Po tygodniu mama wraca, a brat zostaje z nami na miesiąc lub dwa, o ile wytrzyma. Już z mężem planujemy co będziemy robić, gdzie młodego zabierzemy i w ogóle. Jagoda też będzie miała okazję nacieszyć się towarzystwem, chociaż będzie chodziła do przedszkola codziennie, więc to akurat będzie miała już zapewnione. 


Mega produktywny dzień za nami. Jestem z nas dumna. Mąż też się dziś napracował. Z czystym sumieniem możemy wrócić do szpachlowania ścian i ogarniania pokoi. Jutro pewnie sprzątanie, może coś skubniemy w temacie ścian. No zobaczymy. W każdym razie cel na ten tydzień został osiągnięty, przynajmniej w kwestii roboty - z wagą gorzej. 

Mimo tego że waga nie odzwierciedla moich starań i wysiłków na rowerze, to mam wrażenie że ciuchy za to oddają. Bluza jakoś luźniej mi się dziś zapinała, koszulka jakoś inaczej leży.. Bacznie się obserwuje. Wcześniej też to robiłam, ale teraz jest jakoś inaczej. Nie wiem czy sama sobie to wmawiam i widzę to co chciałabym zobaczyć, czy naprawdę dzieje się coś dobrego. Boję się cieszyć, nie będę ukrywać. Dużo zawodów w swoim życiu już przeszłam, ale ta próba odchudzania jest dla mnie wyjątkowo ważna, bo świadoma. Nadal uważam że jestem gruba i moje ciało jest okropne, ale.. No właśnie. Jest jakieś ale. 


Wczoraj podsumowanie dnia nie wjechało, bo do nocy byliśmy na zakupach, a co za tym idzie, była wymuszona przerwa od roweru. Dziś jednak się poprawiłam i oto podsumowanie dzisiejszego dnia.

A, no i prawie zpomniałam. Udało mi się dorwać metr. A raczej mężowi, bo to jego wysłałam do blokkera. Jutro wjeżdżają pomiary!

Podsumowanie dnia: 

Rower 438kcal, 62minuty, 19km

23 lutego 2024 , Komentarze (2)

Waga na dziś: 93,3

Wpadam dzisiaj do was z garstką decyzji i przemyśleń. Pewnie nie będę miała czasu później się rozpisywać, ale akurat mam chwilę wolnego więc oto jestem. 

Po pierwsze akceptuje moje obsesyjne ważenie się codziennie i będę to tutaj notować. Mierzyć się będę raz w tygodniu w dniu  oficjalnego ważenia i będę wrzucać też tutaj wyniki. Wracam też do robienia sobie zdjęć. Dzisiaj pierwsze zrobione. Jak prawdziwy master photoshopa, zrobiłam sobie kolaż żeby porównać 3 zdjęcia które mam. Pierwsze było z samego początku odchudzania a ostatnie z dzisiaj. Środkowe nie jestem pewna, ale gdzieś po około miesiącu odchudzania chyba. Następne zrobię sobie za miesiąc. 

Po drugie wprowadzam system 5 dni ćwiczeń i 2 dni odpoczynku. W środy będzie dzień wolny, bo ważenie w czwartek wtedy najprawdopodobniej wyjdzie lepiej. Nie chcę zejść poniżej 45minut rowerku, ale jak będzie gorszy dzień to nie będę się katować za 15minut mniej. 

Po trzecie, muszę ogarnąć swoje ciągłe zmęczenie i zacząć walczyć ze sobą. Mam takie energetyczne zrywy, że budzę się i mam po prostu motywację do tego żeby nagle wysprzątać cały dom czy pogotować na kilka dni. Aż żyć się chce. Bardzo żałuje że nie czuję się tak codziennie.. 

Po  czwarte, zaczęłam to pisać o 9, w międzyczasie robiłam kilka innych rzeczy i zapomniałam co chciałam wam przekazać 🤪

Ogólnie to dziś po pracy męża jedziemy na zakupy. Spożywcze, ale porozglądamy się też za bucikami do przedszkola, lunchboxem.. I w sumie nie wiem za czym jeszcze, bo nadal nie mieliśmy spotkania w szkole, więc nie dopytałam się jeszcze o wszystko. Emocje z dnia na dzień są coraz większe. 

Melduję też, że jeśli borykacie się z problemem w postaci latających gówien koło kwiatków i nie tylko (tzw. ziemiórki) to nicienie chyba działają.  Przynajmniej z tego co widzę, jakoś mniej ich się zrobiło. Z racji tego, że w moim domu to już była prawdziwa plaga, to nadal jestem w stanie je gdzieś zobaczyć, ale już nie w takich zatrważających ilościach. Oczywiście żółte lepy też są w obiegu cały czas. W temacie kwiatków, Fikus chyba uratowany. Zgubił już w cholerę liści, ale proces umierania chyba został zatrzymany, bo po tym jak odpadł ostatni liść żaden nie zrobił się jeszcze żółty (a wcześniej jak zleciał jeden, to następny już był jasnożółty). 

Myślimy też o tym jak ściągnąć Młodego na wakacje do nas. Pojawiły się tanie bilety na wizzairze, także jest szansa, wszystko jeszcze zależy od tego co powiedzą rodzice. Plan jest taki, żeby przyleciał z mamą, mama po tygodniu lub dwóch wróci, a brat wróci z nami jak będziemy jechać na wakacje. 

Podsumowanie dnia wleci wieczorem. 

22 lutego 2024 , Komentarze (4)

Dziś na wadze oficjalnie 93.5

Jeszcze wczoraj było 94.8. To naprawdę niesamowite jak ta waga potrafi się zmienić w ciągu jednego dnia. Nadal jestem w plecy, ale przynajmniej 0.2kg a nie prawie 2kg. Wczoraj posłuchałam mądrzejszych od siebie i darowałam sobie rowerek i piłam dużo wody. Staram się dość mocno na tej wodzie skupiać, chociaż wychodzi mi dziennie  1,75 lub max 2l. Dałam sobie dzień odpoczynku. Strasznie chodzi za mną słodkie, co znaczy tylko tyle, że okres się zbliża. 

Wczoraj gdy mąż wrócił z pracy znowu poszliśmy na ogród. Był ciąg dalszy zabawy z wyciąganiem gwoździ z desek w deszczu. Jeszcze trochę mi zostało, ale myślę że uda się to wszystko zrobić do soboty i w przyszłym tygodniu będziemy już cieszyć się pustym ogrodem, wolnym od śmieci. 

Wtedy podejmiemy decyzję co dalej. Czy ściągamy kostke i siejemy trawę czy jednak zostawiamy tak jak jest póki co. 

Metra nadal znaleźć nie mogę. Ale jestem zdeterminowana aby dziś go kupić jeżeli to się nie zmieni do południa. 

Przez ten durny serial się nie wysypiam, bo tak się wykręciłam że śni mi się po nocach. Na szczęście zostało tylko kilka odcinków więc się uwolnienie od tego małego uzależnienia, chociaż nie powiem, pedałuje się świetnie jak coś interesuje i ten czas nawet nie jest tak odczuwalny. 

Zaraz lecę pogotowac na najbliższe dni bo w weekend o dziwo najmniej czasu na to mamy. Wczoraj też zainstalowaliśmy z mężem aplikacje ze żłobka, zobaczyliśmy Panie przedszkolanki Jagody - jedna jest rok starsza ode mnie. Wszystkie 3 wyglądają na bardzo przyjemne. Oby tak też było. Brzuch mnie boli na myśl o tym że to już za 2 tygodnie, ale jednocześnie czuje ogromną ekscytację. Mam dobre przeczucia co do języka, czuje że Mała szybko złapie, no a przede wszystkim mam nadzieję że będzie się dobrze bawić i że jej potrzeby kontaktu z innymi będą zaspokojone. 

Coraz częściej myślę o wakacjach. Już nie mogę się ich doczekać. Jedyne co mnie martwi to to, że do wakacji miałam dalej zaliczyć spektakularny spadek wagi a jak przyjadę a kryzys będzie się utrzymywać to żadnej zmiany w ogóle nie będzie. Mam nadzieję że to niedługo się zmieni, bo jeżeli nie to myślę że za około 2 tygodnie zmienię strategię. 

Podsumowanie dnia:

15km 346kcal i 50min

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.