Dzisiaj już piątek, weszłam na wagę ale rewelacji brak. Powodem też chyba jest okres, który dostałam. Wtedy waga też idzie w górę z powodu zatrzymania wody. Więc z dokładnym odczytywaniem wagi trzeba poczekać. Fakt dyscypliny specjalnej nie miałam ale obżerać też się nie obżerałam.
Niestety w niedzielę idę na pieczoną gęś do mamy, a nie pamiętam kiedy ostatnio takową jadłam więc na pewno na obiad zjem nie koniecznie dietetycznie. Mama zaprasza mnie na obiad tak raz w roku, więc trzeba skorzystać hi, hi. Do tego moja siostra b. dobrze piecze ciasta i robi dobre kolacje. Boję się, ze 2000 cal. ( żeby nie przytyć) może troszkę wzbić się w górę. Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że potem na drugi dzień znowu ciągnie do słodkiego. Czasami znowu miną 2-3 dni jak człowiek się znowu przestawi do diety. Jednak dobrze, że mam okres, będzie na co zwalić
Dzisiaj zjadłam rano kawa z mlekiem, śniadanie - 1,5 kromki chleba z masłem ,plaster sera pomidor o godz.. 11-tej o 13-tej byłam tak głodna i miałam smak na słodkie- capuccino 80 cal. i smak na słodkie minął. 15-ta ryż z jabłkami, 19-ta jeszcze nie wiem , sama nie wiem co zrobić - mam przepis na makrelę z jajkiem na twardo i ogórkiem konserwowym i 2 liśćmi sałaty - może się skuszę. Specjalnie kazałam mężowi kupić w sklepie. Aha wypiłam też zioła- pokrzywa,melisa i koper włoski - mam to wymieszane i popijam do śniadania lub w środku dnia- tak dla zdrowia. Jutro sobota i wielkie zakupy i porządki. Srednio lubię ten zabiegany dzień. Oby tylko zdrowym i wesołym być.