Na wstępie powiem Wam, że fajnego mam tego mężczyznę mego. Ostatnio Wam się trochę pożaliłam, że przez kilka dni mojej nieobecności totalnie zasyfił nasze mieszkanko a posprzątał dopiero po moim wyraźnym "poleceniu". Rzadko zdarzają nam się takie sytuacje, rzadko w ogóle lekko się nawzajem irytujemy :)
No ale chłopisko moje miało takie wyrzuty sumienia, że dziś odgruzował piwnicę. W piwnicy jest mnóstwo gratów właściciela mieszkania. Jest spora ale w ogóle nie mogliśmy z niej korzystać. A jako, że przywożę sobie mój ukochany rower (do tej pory korzystałam z pożyczonego) to się idealnie składa bo zapłakałabym się gdyby rdzewiał pod płotem.
Poza tym jaram się bo zostały już tylko 2 tygodnie z małym hakiem do wyjazdu. Ostatnimi czasy zawsze jeździliśmy "blisko", do naszych sąsiadów albo zwiedzaliśmy nasz piękny kraj :) A tu dwa wyjazdy (jeden 5 dniowy, drugi 10) do Hiszpanii i Portugalii :)
I jeszcze w dodatku będziemy się byczyć w drogich hotelach :D
Wiem, że dla wielu osób to norma ale ja nie lubię szastać kasą i zawsze wychodziliśmy z założenia, że starzy jeszcze nie jesteśmy i na gwiazdki przyjdzie czas.
W następnym tygodniu ruszam na zakupy - trzeba kupić kostium kąpielowy, spodenki, trampeczki i inne cuda na kiju.
Dieta... idzie dobrze. No tylko ostatnio sporo piwa w siebie wlewam. No ale za bardzo kocham moich wariatów żeby im odmówić :D
No ale ćwiczę i wróciłam do biegów! :)
A tu bonus. Mój kot radzący sobie z upałami ;)