Witajcie kochane,
już wam kiedyś pisałam o R . Byliśmy ze sobą 2lata i 6 miesięcy. Rozstaliśmy się, myślałam, że znów się zejdziemy i będzie jak dawniej, ale się nie zapowiada.
W niedzielę byłam na imprezie , na której on też był. Nie odezwał się do mnie. Szłam chodnikiem z koleżanką i tylko do niej się odezwał, mnie już pominął , ale jakoś nie ruszyło mnie to zbytnio... D Dziś , gdy wróciłam do domu postanowiłam sprawdzić tzw
'' facebook 'a'' no ta tak śledzę sobie posty i nagle czytam co R dodał jakiejś dziewczynie na tablicę '' Kocham cie mój kotku , najbardziej na świecie '' . Poczułam się jak ktoś by mi z całej siły strzelił w twarz, oczywiście popłakałam sobie bo jak by inaczej... I tak rycząć i myśląc dlaczego tak się stało i jak on tak mógł. doszłam do wniosku , że zrobię wszystko by wytrwać w tych ćwiczeniach, schudnąć , czuć się pewnie i pokazać mu co stracił.
,, Nie , nie jestem mściwa, ja po prostu lubię
wynagradzać swój ból. ''
Musiałam wam o tym napisać , a teraz uciekam w pole po sałatę i rzodkiewkę jutro na śniadanko ;)
Miłego popołudnia :) !