Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Florentinaa

kobieta, 59 lat, Warszawa

160 cm, 63.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: nawet jeśli bym zawaliła, to tylko chwilowo, serio!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 lutego 2015 , Komentarze (14)

Jak widać, osłabłam od jakiegoś czasu, troche samozadowolenia - jak ładnie poszło, troche rozlużnienia - bo przecież w mniejsze ciuchy wchodze, troche klapnięcia, ze jest lepiej.

No więc postanowiłam sie zebrać, choc nie wiem, czy nadgonię, ale przynajmniej chciałabym poniżej 60 pod koniec WIelkiego Postu zobaczyć. Teoretycznie realne (wystarczy słuchać V) zobaczymy. Jak mi sie nie uda, wolno sie smiac, ale lepiej zacznijcie ze mną na nowo;-)

Wiec dziś dieta - co prawda V wymyślła mi na Środe Popielcową kurczaka, no ale zmieniłam jednym kliknięciem. I koniecznie ćwiczenia zanim zląduje rodzina, bo jak widac w ostatnich tygodniach odkładanie na wieczór sie nie sprawdza już.

WIec, jakbym wieczorem była wyjątkowo żywa co wątpie, to ładne panie z V a pan DJ wczesniej, bede meldować. Ide wieszac pranie a potem opracowanie raportu

pa. Dobrego Wielkiego Postu. Mamy 40 dni zeby było lepiej.

11 lutego 2015 , Komentarze (18)

Szanowna Pani

otworzyłam wino i melduję
Wywaliłam z szafy:
1. buro ecru spodnie liżne na gumce (nie widać w nich, czy Florka waży 75 czy 65, czyli zero sukcesu)
2. pumpy na gumce jasne (nie widać, ze Florka ma nogi, widać ogólnie materiał)
3. bluzkę luźną beżowozieloną (nic nie dodaje, nic nie wnosi)
4, parę podkoszulków pod hasłem moze sie przydać, jak bede chora i bede sprzatac
5 ciuchy niewiadomopocoprzechowywanezalużne
6. luźne koszule nocne bez wdzięku i wyglądu - po co 5 koszl nocnych ;letnich nieładnych
7. luźne sprane spodnie na gumce, naprawde mam jeszcze do ćwiczenia parę innych.
przymierzałam to wszystko i wyszło, ze jestem szczupła i świetna (159-64,9)

założyłam spódnicę sprzed hm czasu i wyszło że mam zwały z tyłu, ze coś wisi nad talią etc.

Melduję ze trzymałam wagę, póki nie znalazłam czekoladki firmowej w torbie sprzątając i zżarłam

ale potem znowu trzymałam dietę.

Melduję że szafa dalej wymaga przeglądu. Wyrzucania itd.

A teraz żeganm czule, bo idę robić gimnastykę (wczesniej sie nie dało, ale byłam dzielna)

9 lutego 2015 , Komentarze (12)

No i weekend, jak zwykle niełatwy, a jeszcze goście, jedzenie, sery przynieśli, bo Florka lubi, rozne, ciężkie, tuczące, ech, i  w piątek nie wyszła gimnastyka  i  niedzielę jeszcze raz goście, jedni i drudzy z zapasem ciast, przekąsek, wina słodkiego tak, jakby kilo cukru, i uległam w pogaduszkach, rozmowach, uśmiechach.

No ale skoro ustaliłam, ze jak mam wpadkę, to wstaję, to dziś gimnastyka skakanie spacer i dieta vitaliowa, więc powinnam wrócić do porządku, już skakałam, wszystko trzeba zrobić przed południem, bo wieczorem spotkanie służbowe, raporty, wiadomo, ze jedzenie będzie, ale już bez histerii umawiam się, ze dziś ćwiczę, spacer, dieta, a jeśli nawet coś zjem - to jutro repeat.

ale nie, na służbowej kolacji da się pomalutku, powolutku. da się musi się dać

i cos jeszcze wyrzucę dzisiaj z tej szafy, żeby Zielonooka była ze mnie zadowolona.

A, Pira, robiłam w desperacji Mel B żeby cokolwiek zrobić. No i teraz ta deska plank u niej po Tobie to jest w ogóle nic, nic, kompletnie

lece do kuchni bo potem spacer narazie

6 lutego 2015 , Komentarze (15)

WItajcie, jestem poza domem, na koniec zreszta coniektórzy probowali wysyłać jakies gesty pojednawcze, wyjechałam, wczoraj uznałam, ze praca zmuszająca do wyjazdu co jakiś czas jednak chroni kobietę w pewnych sytuacjach, cwiczyłam w swoim pokoju (wyjazd nieintegracyjny) i poczułam sie ODRAZU LEPIEJ. 

Waga na pożegnanie uśmiechnęła sie do mnie. NIe marudź, Florka. Trzeba bedzie zwezic spódnicę. Żakiet który był kiedyś dobry, potem ciasny, jest dobry;-). 

Przy okazji - nowy test, Oczywiscie podjechały mi dwie panie z czekoladkami, jedna - wez trzy!  druga - daje jedną dużą. Obu wyrzucić sie nie dało, więc wzięłam jedną z trzech małych przy dopingu totalnym, więc usmiechając sie mówiłam, ze docenię, ze przecież jedna mi bedzie smakowac, a nie zaszkodzi, etc... uuuu trzeba sie nauczyc miło odmawiać. 

A moze ja jestem chora i nie moge słodyczy? jaka choroba? 

a moze mówić, ze nie lubię? 

najsmieszniejsze, ze nie smakowało mi, jak kiedyś. NIe byłam zachwycona, nie miałam tej reakcji wygłodzonego narkomana, nie miałam odruchu rzucenia sie, choc oczywiscie słodycz była jakoś tam podnosząca coś tam. Więc ucieszyłam sie,

WIdzę też bardzo mocno - to co pisałyście trzeba sie czymś zając, czymś ruszyć, coś musi zając myśli, nie mozna oklapnąć, bo wtedy moze byc z humorem i wagą bardzo żle. Stresy mnie osłabiają, a osłabienie ..

No więc czytałam Wasze wpisy i starałam sie ruszać. Wczorajsza gimnastyka ponadgodzinna mnie bardzo podniosła. Tak jest, trzeba sie ruszać, jak sie jest florką. Sniadanie mi dali do pokoju, akcja dopiero ok. 9 więc, narazie, i tak nie moge jesc sniadania, bo eutyrox i tarczyca potrzebują czasu, więc gimnastyka.  W ogóle, zamierzam sie przestawić na gimnastykę rano, by nie było obawy, ze wieczorem padam albo ktoś mi siedzi.  Narazie!I bardzo dzięki!

4 lutego 2015 , Komentarze (12)

Oj, czytałam Wasze wpisy nerwowo w telefonie usiłując sie opanować i nie wpaść. No więc zachowywałam sie na pewno interesująco dla psychologa, ale uznałam ze lepiej byc świrem - i tak jestem. Zrobiłam sobie listę. Skakałam, ile razy zaczynałam sie rozklejać (mam rekord skakania jednego dnia) wciagałam brzuch, histerycznie piłam wodę, i w kółko wyznaczałam sobie jakies zajęcia, które miały mi dawać poczucie, ze coś sensownego zrobiłam. Udało sie prawie wszystko, jak na taki dzień, naprawde, mimo, ze jeszcze w połowie dnia dostałam po głowie - w końcu musze nauczyć sie z tym żyć i nie karać siebie. Wyglądem wieloryba nie przekonam nikogo, ze cierpię i ma mnie dobrze traktować.  Zażeraniem sie i rozpamiętywaniem nie pomogę sobie ani nie wzbudzę miłych uczuć do mnie. 

Wczoraj niestety nie ćwiczyłam, bo za dużo ciągle domowników wokół mnie, jedno z dzieci chore, inni wpadają. Dziś rano też nie, bo musze leciec do urzędu. A widze, ze brak gimnastyki, mimo ze dalej chudnę, tylko nieco mniej, jest zły, bo trudniej sie opanować, jestem bardziej zestresowana itd. No nic moze jak wrócę po poludniu zdążę? 

bardzo dzięki za wpisy - czymś i kimś sie musiałam podpierać, dostając łomot wokół. Bardzo dzieki/

3 lutego 2015 , Komentarze (15)

Tak widze, ze nauczyła mnie vitalia, vitamotywacja i cały zestaw tyle, ze mam 65,1, co naprawdę mnie cieszy i wspiera, tylko nie umiem tego przeżyć, bo ledwie żyję po wczorajszych awanturach domowych. I ciesze się, ze nie rzuciłam się na jedzenie - inna rzecz, ze wielkich okazji i zachęt nie miałam, ale nie tak dawno poszłabym do czekoladek domowych ...

wpisze sobie cos z mych danych na pociechę, bo mi mokro

19.11.2014 ważyłam 74 (co i tak schudłam przed zaczęciem v z 74,7) , dziś 65,1, schudłam jeśli umiem się skupić 9, 6  to cos się udało prawda

tyle na razie, życzliwym się polecam, bo jakos ciężko bardzo - co pewnie wiele pań zna równie dobrze...

2 lutego 2015 , Komentarze (5)

Tytuł to efekt przemyśleń nad Waszymi wpisami które czytałam parę razy i myślałam.

wnioski;

ubrania sa mniej wazne, Florka jest wazniejsza.  Co z tego ze lezy cos w szafie, wyglada, ze mam mnóóóóstwo ubrań, ja mam poczucie winy, rodzina ze spokojem przyjmuje ze z szaf sie wylewa, ja do firm latam w trzech kostiumach (za szerokie, za wąskie, ten ok, ale ) Sekretarka: Pani to tak zawsze klasycznie ubrana...

No wiec trzeba posegregowac patrzac tak, zeby w szafie głownej wisiało TERAZ TYLKO TO CO TERAZ TERAZ NOSZE TERAZ. 

wywalić tę ulubioną brązową bluzkę (dobra  bo schudłam ale wtedy mialam wlosy jasniejszy balayage a teraz nie) i wszystkie luzne wory w których udawałam za chwilowo utyłam i zaraz schudne

jak To pisala Mądra Osoba Zielonooka zostawic to co realnie do cwiczenia - wiecie, ze znalazłam (narazie !!!) do cwiczenia, bo sie przyda, bo na spacer z psem  - ponad 20 sztuk?????????????????

moze trzeba dwa. 

wywalic ten szary lużny sweter męża który mu zabrałam 10 lat temu. 

wywalic te wszystkie za duze pizamy

wywalić te wszystkie rozciągnięte podkoszulki.

pojechac w tym tygodniu do krawcowej ze spodnicami zwezic. 

wywalić wszystko o czym pisze pod poprzednim postem Mądra Osoba Magwiz

wywalic no ostatczenie spakowac i schowac to co pisze Mądra Osoba onku 89

Przeczytać raz dziennie Madrą Osobę Magdalenanie

"A tak naprawdę tylko miejsce zabierały, albo były w sam raz w momencie, kiedy znowu się roztyłam :)"

a przeciez nie zamierzam sie znowu roztyć, jestem juz na to za stara. (popatrzec na to zdjecie co Pira mowi ze tak sie zdjec nie robi, ale...)

Wywalićprzydasie, jak pisze mania131949

Kamci.a ma racje

Florka - idziesz robic worek, a jak wymiekniesz idziesz skakać. Schudłaś 9, 7 kg od 22 listopada wiec nie zawalaj.

29 stycznia 2015 , Komentarze (31)

Witajcie tak widze, ze moje ubrania swiadczą, ze byłam pogodzona z tyciem i chudnięciem i gotowa na wszystkie okoliczności, to wcale nie ok.

Mam spodnice i żakiety od rozmiaru 36-38 (bo córka w nich chadza najstarsza, a pewnie i miałam nadzieje ze samo z 75 do 52 spadnie;-)))))). 

Mam spodnice i żakiety 40-42 - sprzed roku i dwu lat

Mam całe zestawy 44 najrozmaitszych rzeczy od znajomych - w tej chwii widze, ze workowate, luźne, w ogóle w tej chwili bez sensu, bo luźne i jak szczerze, zacheta do utycia, albo podjadania, bo nie poczuję ze zjadłam za duzo. No wiec teraz wyciągam luźne workowate spodnie,w których chodziłam po domu (!!!), luźne swetry, takie ze na pana męża byłyby moze niezłe. Wszystko to teraz wyrzucić trzeba koniecznie, wydać, oddać do pojemników, a szkoda nieraz "BOSIEPRZYDA"

no wiec zbieram wychowawczo dla siebie argumenty:

1. w tej chwili chodzic nie bede w tym a i nie powinnam, bo widac, ze dopasowana spodnica lepiej na mnie działa. 

2. nie chodzone, a za duzo miejsca w szafie, zajmują i robią wrazenie ze mam duzo ubrań (bo mam) a niefajne

3. wygladam na grubszą i starszą niz jestem - to tylko mając 52 kg mogłam chodzić do obcisłych spodni bardzo luxne swetry kolegi. 

Smieszne to, ale nawyki trzeba zmieniać. Idę skakać. Dobrego dnia.

28 stycznia 2015 , Komentarze (19)

Wczoraj, jak kto orzekła kamcia słusznie, najwazniejsza była spodnica;-)

;-) Jadłam wg vitalii, skakałam co jakiś czas, nie podjadałam, bo spódnica wąska, wcisnęłam sie ale na styk i wciągnięty brzuch; wycisnęłam z siebie gimnastykę z panem DJ, byłam na spacerze na Seszele 30 min. Rano waga sfiksowała, ale w talii mam - 1 cm. Poczułam sie usatysfakcjonowana. Dzis tez zamierzam byc grzeczna, wczoraj mimo akcji rodzinnej wcale nic nie pożarłam, więc moze kończę reagowac na stres rzucaniem sie na słodycze?

Czuję sie lepiej, w lustrze mogę na siebie spojrzec bez przerażenia i niechęci. Co prawda jeszcze oczywiscie nie jestem w swojej wadze zdrowej i mieszcze sie w tzw. nadwadze wg bmi, co widać, ale nie jest wielorybniczo.

No więc nie powinnam chodzić w zbyt luźnych rzeczach, tylko w miarę dopasowanych. Za słaba zawodniczka, by czuć luz w pasie i nie sięgnąć, niestety. Ale dla własnego uspokojenia baaardzo bym chciała teraz zejść niżej, by mieć miłe poczucie, że już jestem poniżej 66;-). Wcinam więc poranne kanapeczki zgodnie z vitalią, potem kuchnia, potem spacer z psem;-)

Narazie wszystkim, poczytuję Was dla wsparcia i bardzo mi pomaga, że jestescie tez w tej samej bajce. NIe da sie oglosić znajomym jak ważne jest schudnięcie z 66,1 na 65,9. 

No ale moge tez powiedziec, ze schudłam juz prawie 9 kg to lepiej brzmi. Jestem dziecinna:-) ale ciesze sie.

27 stycznia 2015 , Komentarze (21)

Bardzo mi miło - po pierwsze, mam owe 65 i nawet jeśli to jest o nikły procent bo było 66,1, to nic nie zaćmiewa mej przyjemności. Teraz będę dziś grzecznie wszystko robić i spadnie dalej - bo jestem w domu.

Po drugie, byłam u rodziny na weekend z jednym z dzieci, więc odchudzanie było symboliczne. O skakance nie było mowy, o żadnych ćwiczeniach tez nie (zresztą, zgodnie z rozpiską mam weekendy bez cwiczeń realistycznie tak założyłam, ale nieraz odrabiałam ćwiczenia których nie zrobiłam w piątek).  Nie było mowy o spacerach na Seszele ani innych normalnościach - ani o diecie. Udało mi się nie zjeść polowy tego, co mi dawano;-) nakładać sobie porcje realne - choć więcej bym zjadła na diecie vitalii, no ale... co podali, jadłam mniej. Pić się dało tylko herbate słodzoną już w dzbanku - inaczej musiałabym robic szalone demonstracje.  Niestety, uległam rozkosznym uśmiechom i przyjęłam coś, co nie powinnam, może dobrze, bo potem już byłam bardzo zdyscyplinowana. Potem znowu na zakończenie wzięłam ciastko - podawane mi z dumą przez jedną z milszych pań rodziny - "sama robiłam" itd. No oki, widzimy się rzadko, nie musze sobie wyrabiać odmawiania przy niej, widzimy się za pare miesięcy pewnie....

Więc - resume - i tak owe 1 mm schudłam - to mnie bardzo cieszy, dziś trzymam się diety, dziś cwicze, dziś ide na spacer na Seszele, dziś skakanka czyli dziś będzie dobry dzien.

a propos - wagi klamia. Co robic? na wadze łazienkowej u jednych znajomych wazylam więcej, ale biorac pod uwage ze bylam kompletnie ubrana i po obiedzie, realne. Na drugiej wadze u rodziny wazylam tez, może, porównywalnie o ciut - tez po jedzeniu, piciu, ubrana. W domu mam dwie wagi - na jednej, starszej, z nowa bateria - zaznaczam jak widać na pasku. Na drugiej wadze gdzie starsza bateria, waze prawie 1kg więcej, no i co ja mam myslec>

na razie wymyslilam tyle, ze sumie nie jest istotne, ile waze, tylko ile chudne, wiec zapisuje zmiany, a może sa one w pozycji 1 kg wyżej albo nizej... no ale w talii mam najmniej od ponad roku - i mieszcze się w zestaw firmowo żakietowy sprzed półtora roku - wiec jest pozytywnie.

Poczytywałam Was co się dalo w telefonie - bo inaczej nie było jak, i tym się wspierałam, bardzo dzięki. Naprawde trudno gdy wszyscy wokół jedzą, podjadają, etc. i tlumacza, ze nie zaszkodzi ten ciut... Alkoholicy którzy wychodzą z uzależnien muszą mieć ciężko. Ja chwilami siedziałam przed ciastkiem i brać, nie brać. Brać, bo wiadomo, ze słodkie etc. NIe brać, bo zrujnuje sobie wagę. brać, tylko JESZCZE JEDNO. nie brać, bo to już drugie, a miałam nie jesc w ogole. Ajajaj. No nic - dziś dzień w domu - papiery firmowe w domu - śniadanko z diety, skakanka, woda, spacer, będzie dobrze;-). W domu żadnych ciasteczek, zwały czekoladek pochowane. Wszystkim dobrego dnia i spokojności ducha i ciała;-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.