Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nie chcę się więcej odchudzać... Moim celem jest, aby zdrowe odżywianie stało się moim nowym stylem życia...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 33534
Komentarzy: 631
Założony: 28 sierpnia 2015
Ostatni wpis: 8 lipca 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Never_Lose_Hope

kobieta, 36 lat, Gdzieś Tam

158 cm, 50.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

30 grudnia 2017 , Komentarze (2)

Hej Vitalijki :)

Co za koszmarna noc za mną, nie zmrużyłam oka ani na minutę (szloch)(ziew) Tym samym mija właśnie 36 godzina bez snu. O dziwo dzień spędziłam aktywnie i na pełnych obrotach. Zrezygnowałam z leżenia w łóżku o godz. 6. Wstałam i trzasnęłam godzinny trening. Nie włączałam kompa, aby nie budzić męża, ale trening Natalii Gackiej znam już niemalże na pamięć :) Dodałam do niego parę innych ćwiczeń i zrobiłam dwa obwody, powtórzeń średnio 20-30 w każdej serii. Po porannym rozruchu przygotowałam sobie śniadanko i zaparzyłam pokrzywę. Zrobiłam w końcu tę zapiekankę z batata, cukinii i mozzarelli, zajadałam się nią na śniadanie i na obiad. Po śniadaniu wybrałam się z pieskiem na spacer - wpadło 4 km marszu. Wróciłam do domu, wypiłam kawkę, ogarnęłam się i pojechałam z koleżanką na zakupy. Udało mi się upolować kurtkę taką, o jakiej myślałam. Posłuży mi teraz, ale i po ciąży spokojnie ją założę, bo jest kroju oversize. W mieście trochę się nachodziłyśmy, ale o dziwo nie wróciłam do domu jakaś bardzo zmęczona. Korzystając z pięknej pogody przebrałam się w wygodniejszy strój i machnęłam kolejne 4 km marszu. Później zjadłam obiad, po obiedzie trochę posprzątałam i na koniec trzasnęłam jeszcze trening dla kobiet w ciąży z Gym Break (puchar) Sama się dziwię, że miałam na to wszystko siły. Po treningu zjadłam kolację, wypiłam mleko z miodem i czosnkiem, bo dalej męczy mnie katar i lekkie przeziębienie, przygotowałam pierś na jutro i pastę z tuńczyka do zapiekanek na sylwestrowy stół, a teraz piszę do Was. Zostało mi jeszcze jedno pranie do zebrania, a drugie do wywieszenia, kąpiel i mam nadzieję - słodki sen ;) Oby, bo jak powtórzy się rozrywka z dzisiejszej nocy to będzie kiepsko. 

W ogóle to odwaliłam dziś taką manianę w nocy, że woła to o pomstę do nieba!!! Ok. godz. trzeciej zgłodniałam, więc zeszłam do kuchni, chwyciłam "piętkę" od chleba i wróciłam do łóżka. Oczywiście było za mało. A że w pokoju miałam jedynie same słodkości to chwyciłam za czekoladkę Merci. Wiedziałam, że na jednaj się nie skończy i że nie zdołam oprzeć się pokusie, ale mimo to, zjadłam to nieszczęsne Merci. Bilans zakończył się bodajże na 9 sztukach, do tego wpadły jeszcze 3 paski gorzkiej czekolady z orzechami :<(szloch):x Pielgrzymując w tę i z powrotem po te czekoladki zrobiłam całe 57 kroków i spaliłam aż 1 kcal! Nie wiem, chyba powinnam czuć się rozgrzeszona (smiech)8)

***

Dzisiejsze menu (30.12.2017):

- zapiekanka z batata, cukinii i mozzarelli, 2 gotowane mini parówki z indyka

- kromka chleba razowego z dżemem z czarnej porzeczki, kromka chleba razowego z serem żółtym

- 4 slim wafle ryżowe

- rosół z makaronem, zapiekanka z batata, cukinii i mozzarelli

- 2 kromki chleba razowego z pastą z soczewicy, kromka chleba razowego z paprykarzem z warzyw

RAZEM (szacunkowo): 1774 kcal (B - 85 g, T - 61,6 g, W - 239,5 g)

Nie uwzględniłam mleka z miodem i czosnkiem.

Dzisiejsza aktywność (30.12.2017):

- trening na macie (rozgrzewka, trening właściwy, rozciąganie) 55 min.

- marsz 8 km (4 km / 42 min. i 4 km / 41 min.)

- trening dla kobiet w ciąży z Gym Break 35 min.

Według apki zrobiłam dziś 18572 kroki, co daje 12,06 km i 621 spalonych kcal.

***

Dziś mija 21 tydzień ciąży. Kupiłam w końcu baterię do wagi i mogłam zważyć się w domu. Będę co jakiś czas kontrolować. Po obiedzie moja waga pokazała 53,6 kg, czyli 3,6 kg więcej od pierwszej wizyty u ginekologa. Zważyłam się też na innej wadze i tamta pokazała 54 kg, czyli o 400 g więcej. Sprawdziłam z ciekawości w kalkulatorze wagi w ciąży jak to się ma z normami. Wpisałam w kalkulator, że wystartowałam z wagi 49 kg (nie wiem, nie ważyłam się, ale jest to minimalna waga, jaką mogłam na tamten czas mieć). W odniesieniu do wagi 49 kg w 21 tygodniu norma to 54,0 kg - 56,2 kg. Więc jestem na minimum normy lub nawet nieco poniżej. Zważę się jeszcze jutro na czczo i będę rozbić pomiary co tydzień.

***

Mam fotki zapiekanki, kurtki i brzuszka w 21 tc, ale nie chce mi się teraz wrzucać. Zrobię edit po kąpieli lub jutro rano. Sorki za błędy, jeśli jakieś się wkradły, ale ciężko mi się już myśli :PP

EDIT: są fotki :)

EDIT 2. Jest godz. 23:25, a ja nadal nie śpię (kreci) oj pewnie będzie jutro problem zwlec się z łóżka, a powinnam wstać przed ósmą, żeby wykonać w całości i na spokojnie jutrzejszy plan.

***

Trzymajcie się VitaLudki :* Wykorzystajcie ostatni dzień tego roku jak najlepiej. Ja ma grafik napięty i sporo planów, ale sama impreza sylwestrowa będzie raczej spokojna.

***

NEVER_LOSE_HOPE

29 grudnia 2017 , Komentarze (6)

Hej Vitalijki :)

Moje życzenia odnośnie pogody niestety się nie spełniły. Od rana deszczowa aura, ale marsz mimo to zaliczony. Udało mi się wychwycić moment, w którym lekko siąpiło, ubrałam sportowe buty i ruszyłam przed siebie :) Nie wiem tylko czy wyszło mi to na dobre, bo dopadł mnie katar (chory) W sumie już wczoraj byłam lekko przytkana, w nocy ciężko mi się oddychało, a teraz dodatkowo zaczęło lecieć mi z nosa. Mam nadzieję, że to tylko lekki nieżyt nosa. Siedzę teraz z kubkiem gorącej herbaty z miodem i sokiem malinowym, bo cóż innego mi zostało :)

***

Dzisiejszej nocy nie mogłam zasnąć. Wzięłam do poduszki książkę, ale niestety na nic to się zdało. Zasnęłam chyba dopiero przed trzecią, jednak sen był niespokojny, wierciłam się, dokuczał mi zatkany nos. Dopiero rano ok. 7 porządnie zasnęłam i zwlokłam się z łóżka dopiero po 10 8):D

Niemniej zdołałam wreszcie dokończyć książkę "Gdzie jest Mia" A. Burt - szczerze polecam. Thriller trzymający w napięciu do końca. Teraz wzięłam się za kończenie "Karuzeli" A. Lis, bo czytałam wcześniej i odłożyłam niedokończoną. Wzruszająca historia, również polecam.

***

Jutro mam w planach wybrać się na zakupy. Trzeba uzupełnić zapasy żywności, przygotować się do potraw sylwestrowych, bo to już za dwa dni. Wybieramy się do znajomych na domówkę, tak więc nie będzie mocno imprezowo, ale w tym roku niczego więcej do szczęścia mi nie potrzeba. 

Wracając do zakupów to muszę też rozejrzeć się za nową kurtką zimową, bo moje robią się dziwnie małe (smiech) Co prawda dopinam się jeszcze, ale schylanie się czy siadanie nie jest już komfortowe. Mam nadzieję upolować coś na wyprzedaży  :) Teraz sporo jest tych asymetrycznych, szerszych u dołu kurtek, więc myślę, że coś znajdę. Nie chciałabym kupować kurtki dwa rozmiary większej na jedną zimę, więc myślę, że takie rozwiązanie będzie ok i kurtka nie pójdzie w odstawkę za rok.

***

Miałam dziś robić zapiekankę z batata, cukinii i mozarelli, ale nie wyrobiłam się. Wrzucę link, może któraś z Was skorzysta :)

https://840805.siukjm.asia/zapiekanka-z-warzywami/

Robiłam ją już wcześniej, zdecydowanie moje klimaty. Produkty czekają w lodówce, więc nic straconego, jutro też jest dzień.

Jeśli chodzi o kaloryczność i makro tej zapiekanki to wrzuciłam ją w Fitatu i wyszło następująco (cała zapiekanka 675 g): 619 kcal (B - 30,96 g, w tym roślinne - 3,6 g, T - 31 g, w tym nasycone - 24,70 g, W - 57,1 g, w tym cukry - 10,86 g, błonnik - 9,9 g, sól - 0,76 g)

 Dzisiejsze menu (29.12.2017):

- ryba po grecku, zapiekanka (bułka ze słonecznikiem, boczek, mozarella, papryka)

- ciasto z malinami i bezą, ciasto Kilimandżaro (dosłownie po paseczku do kawy)

- rosół z makaronem

- banan, pół małego jogurtu naturalnego, żurawina suszona, migdały

- sałatka z ryżem, kurczakiem i ananasem, bułka ze słonecznikiem, szynka wędzona, pomidor

RAZEM (szacunkowo): 1883 kcal (B - 95,6 g, T - 71,2 g, W - 225,7 g)

Dzisiejsza aktywność (29.12.2017):

- marsz 7,05 km / 1 godz. 9 min.

W tym miesiącu udało mi się już wymaszerować 197 km (puchar) Brakuje 3 km do dwusetki, zostały dwa dni, więc jak najbardziej jest to do wykonania, oby tylko zdrowie dopisało.

Dziś wpadło 11109 kroków, co wg apki daje 7,37 km i 370 spalonych kcal.

***

Kończę na dziś. Spokojnej nocki (gwiazdy)(noc)

***

NEVER_LOSE_HOPE

28 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Hej Vitalijki :)

Jak mijają Wam ostatnie dni 2017 roku? Mam nadzieję, że zaliczacie je do udanych :) U mnie humorek dopisuje, ogólne samopoczucie świetne ;) Dziś wstałam wyspana przed ósmą, zjadłam śniadanie, ogarnęłam się trochę i pojechałam do pracy spotkać się z moimi dziewczynami i pomóc im trochę przed zakończeniem roku, bo pracy w tym okresie ful. Wróciłam do domu przed 15, włożyłam sportowe buty i poleciałam z psinką na spacer. Tak sobie pomyślałam, że z jednej strony brakuje mi trochę zimowej aury, ale z drugiej - aktualna pogoda pozwala na maszerowanie po świeżym powietrzu bez obawy o wywrotkę :p:D A że łyżew w tym sezonie raczej nie założę to w sumie taka zima może być ;) Lekki mrozik mile widziany, zaś deszczowej aurze mówimy zdecydowane nie - ot takie moje pogodowe życzenia (smiech):D

Wracając do vitaliowych tematów to kwestia jedzenia już prawie ogarnięta. Wprawdzie trwa dojadanie poświątecznych potraw, ale staram się nie przesdzać z ilością. No i smak na słodkie na szczęście mnie opuścił, najadłam się wszelakich ciast w trakcie Świąt, zaspakajając wystarczająco swój apetyt na słodycze.

Dzisiejsze menu (28.12.2017):

- ryba po grecku, bułka ze słonecznikiem, 4 plasterki boczku

- sałatka z ryżem, kurczakiem i ananasem

- mały jogurt naturalny Zott

- 2 pieczarki faszerowane mięsem mielonym, roladka z piersi kurczaka z boczkiem, ogórkiem i papryką, sałatka z ryżem, kurczakiem i ananasem

- ryba po grecku, bułka ze słonecznikiem

RAZEM (szacunkowo): 1951 kcal (B - 119,7 g, T - 97,2 g, W - 159 g)

Będąc przy temacie jedzenia to mam w planach zrobić jutro zapiekankę z batata, cukinii i mozarelli. Kupiłam przed świętami produkty, ale nie zdążyłam zrobić. Przepisem zainspirowałam się ze strony Ani Lewandowskiej, zrezygnowałam jedyni z pomidora, bo nie przepadam za pomidorem na ciepło. Jak zrobię to wrzucę jutro fotkę.

Dzisiejsza aktywność (28.12.2017):

- marsz 6,15 km / 1 godz. 5 min.

- trening dla kobiet w ciaży z Natalią Gacką (rozgrzewka + wzmocnienie całego ciała)

- trening dla kobiet w ciąży z GymBreak

Generalnie to po obejrzeniu rozgrzewki z treningu GymBreak średnio się na niego zapatrywałam, ale postanowiłam dziś spróbować i wcale nie żałują. Dorzucam go do listy moich ciążowych treningów :)

Kroki dziś, pomimo siedzenia w pracy 5 godzin na tyłku, wypadają całkiem przyzwoicie. Nadrobiłam marszem i treningiem w domu. Zrobiłam dziś 14291 kroków, co wg apki daje 9,19 km i 468 spalonych kcal.

***

Trzymajcie się VitaLudki :*

***

NEVER_LOSE_HOPE

27 grudnia 2017 , Komentarze (6)

Hej Vitalijki ;)

Święta za nami. Mimo, że był to mile spędzony czas w gronie najbliższych to jednak nieco się umęczyłam tym siedzeniem przy stole i jedzeniem. A jadłam naprawdę dużo. Na szczęście baterie w wadze nadal nie wymienione, więc nie muszę się stresować dodatkowymi kilogramami (smiech) Na tyłku teraz głównie leginsy, więc po ubraniach też nie czuję zmiany (smiech) Dziś już grzecznie, marsz zaliczony, trening wykonany, jedzonko w granicach zdrowego rozsądku :) Dojadanie poświątecznych pyszności trwa, ale staram się nie przeginać. Choć żołądek po tych trzech dniach rozpusty rozepchany i średnio reaguje na mniejsze porcje :PP

Jakaś tam minimalna aktywność w czasie Świąt zaliczona:

- niedziela (24.12.2017) - 10285 kroków (w tym marsz 6,16 km / 1 godz. 6 min.)

- poniedziałek (25.12.2017) - 7588 kroków (w tym marsz 3,95 km / 43 min.)

- wtorek (26.12.2017) - 14493 kroków (w tym marsz 3,32 km / 47 min. i 6,41 km / 1 godz. 8 min.)

Jak widać po krokach najmniej ich było pierwszego dnia Świąt, co jednocześnie oznaczało najwięcej siedzenia przy stole. Mój kręgosłup strasznie to odczuł, dawno mnie tak nie bolał ;( We wtorek wybraliśmy się na rodzinny spacer, bo wszystkim już doskwierało to siedzenie i objadanie się. Ja oczywiście czułam niedosyt, więc przedłużyłam spacer o kolejne 6 km w szybszym tempie.

A dziś już starałam się wrócić na właściwe tory, nie było łatwo, ale myślę, że dałam radę :)

Dzisiejsze menu (27.12.2017):

- jaglanka na mleku z wiórkami kokosowymi, żurawiną suszoną, cynamonem, migdałami i bananem

- ciasto malinowe z bezą (foto poglądowe, ale bardzo zbliżone do tego, które jadłam)

- 2 gołąbki, ketchup

- sałatka z ryżu, kurczaka i ananasa, 2 pieczarki faszerowane mięsem mielonym

- 2 mandarynki, 15 migdałów

RAZEM (szacunkowo): 1947 kcal (B - 81,8 g, T - 90,1 g, W - 275,5 g)

Dzisiejsza aktywność (27.12.2017):

- marsz 7,13 km / 1 godz. 15 min.

- trening dla kobiet w ciąży z Natalią Gacką (rozgrzewka + wzmocnienie całego ciała)

- trening dla kobiet w ciąży STAY FIT

- rozciąganie

Wydreptałam dziś 13428 kroków, co wg apki daje 8,58 km i 503 spalone kcal.

***

Na koniec wrzucę fotkę moich świątecznych paznokci.

***

A jak tam u Was forma poświąteczna? Wracacie od razu do zdrowego menu i treningów czy czekacie do Nowego Roku? :)

***

Buziaki :*

***

NEVER_LOSE_HOPE

24 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Hej Vitalijki :)

Przyzwyczaiłam się do robienia wpisów i mimo, że jest dość późno to naskrobię parę słów ;)

Dzisiejszy dzień minął bardzo szybko, ale muszę przyznać, że miło. Plan wykonałam w 100%, więc będę mogła spokojnie położyć się spać :)

Pogoda wprawdzie paskudna, ale byłam dziś na dwóch niedługich spacerach z psem. Przemoczyło mnie trochę, ale co tam. Minimalny ruch zaliczony :)

Jeśli chodzi o przygotowania przedświątecze to spędziłam dziś trochę czasu w kuchni. Zrobiłam m.in. ciasto SHREK, a w zasadzie dwa, bo jedno do rodziców, a drugie do teściów. Jest to jedno z niewielu ciast, które mi wychodzi :PP Przy tym jest smaczne 8) Oczywiście posprzątałam trochę i popakowałam do końca prezenty.

Odwiedził mnie dziś Mikołaj i podarował mi m.in. swoją podobiznę z butelką wina w środku. Będzie na kiedyś tam ;)

***

Menu dziś (23.12.2017) całkiem przyzwoite:

- jaglanka na mleku z cynamonem, żurawiną suszoną, bananem i migdałami

- 2 kromki chleba razowego z masłem i jajkiem

- rosół z makaronem

- 2 gołąbki z kaszą jęczmienną i pieczarkami,  łyżka sałatki jarzynowej

- sałatka z ryżu, kurczaka i ananasa

RAZEM (szacunkowo): 1676 kcal (B - 82,7 g, T - 58,5 g, W - 254,5 g)

Dzisiejsza aktywność (23.12.2017):

- marsz 7,11 km (3,94 km / 42 min. i 3,16 km / 33 min.)

Dzisiejsze kroki: 12925, co wg apki daje 8,61 km i 422 spalone kcal.

***

Jutro w planach marsz 6 km, zmiana hybrydy, a później już tylko błogie świętowanie :) Nie mogę doczekać się barszczyku z uszkami i tych wszystkich pyszności :) Nie mam zamiaru sobie czegokolwiek żałować :D:p

***

Jeszcze raz życzę Wam wszystkiego, co najpiękniejsze z okazji Świąt Bożego Narodzenia :) Życzę Wam, aby ten szczególny czas był okresem wyciszenia, rodzinnego ciepła, wypoczynku i prawdziwej radości :)

***

NEVER_LOSE_HOPE

22 grudnia 2017 , Komentarze (10)

Hej Vitalijki :)

Święta zbliżają się wielkimi krojami. Mimo, że pogoda raczej wiosenna to cieszę się na te najbliższe dni :) Lubię, gdy spotykamy się całą rodzinką :) Poza tym tegoroczne Święta będą podwójnie wyjątkowe z racji tego, że oczekujemy na Maleństwo <3

***

Z tematów vitaliowych

Wczorajsze menu (21.12.2017)

- jaglanka na mleku z cynamonem, borówkami, bananem i orzechami laskowymi

- dorsz pieczony w folii z warzywami na patelni

- placki ziemniaczane (6 szt.), buraczki, mleko

- bułka ze słonecznikiem, serek śmietankowy, 2 małe parówki z indyka, ketchup

- koktajl: szpinak, jarmuż, nasiona chia, banan, woda

RAZEM (szacunkowo): 1798 kcal (B - 113 g, T - 60,3 g, W - 212,1 g)

Wczorajsza aktywność (21.12.2017):

- trening dla kobiet w ciąży z Natalią Gacką (rozgrzewka + wzmocnienie całego ciała)

- trening dla kobiet w ciąży STAY FIT

-  rozciąganie

Nie mam zliczonych wczorajszych kroków, bo do 18 nie miałam zegarka na ręku, ale myślę, że niewiele ich było, bo padająca marznąca mżawka skutecznie zatrzymała mnie w domu. Wolałam nie ryzykować upadku :p

Dzisiejsze menu (22.12.2017):

- jaglanka na mleku z cynamonem, borówkami, bananem, orzechami laskowymi i migdałami

- ryba po grecku

- kasza jęczmienna, smażona miruna, kapusta kiszona

- 1,5 rządka czekolady gorzkiej z orzechami

- kawałeczek śledzia (na spróbowanie, jakieś 3x3 cm (smiech))

- bułka ze słonecznikiem, jajko gotowane, sos tatarski

- kubek soku: burak, malina, jabłko

RAZEM (szacunkowo): 1663 kcal (B - 82,7 g, T - 65,1 g, W - 183,5 g)

Dzisiejsza aktywność (22.12.2017):

- marsz 6,13 km / 1 godz. 3 min.

Kroki na tę chwilę 15187, ale zaktualizuję na koniec dnia. 

Ostatnio na FB zalajkowałam profil Edyty Litwiniuk. Przez poprzednie dni prowadziła transmisje z treningami dla kobiet z brzuszkiem :) Sama jest teraz w ciąży. Nie robiłam jeszcze żadnych jej treningów, ale mam ochotę spróbować, chyba przed snem jeszcze sobie machnę pół godzinki ćwiczeń :D 

EDIT: 30 min. training done :D(uff)

https://840805.siukjm.asia/edytalitwiniukpl/videos/2...

https://840805.siukjm.asia/edytalitwiniukpl/videos/2...

Dziś wydreptałam 16038 kroków, co wg apki daje 10,02 km i 504 spalone kcal.

Marsze w tym tygodniu średnio, na dzień dzisiejszy mam 27 km, może do 40 km uda się dobić.

***

Pochwalę się Wam jeszcze jakie paznokcie zrobiłam wczoraj koleżance :) Jest trochę niedoskonałości, bo żadna ze mnie kosmetyczka, ale muszę przyznać, że reniferki wyszły urocze (zakochany)

Nie wiem, czy przed Wigilią znajdę jeszcze czas na Vitalię, więc już teraz złożę Wam życzenia :)

Życzę Wam, aby nadchodzące Święta były czasem magicznym, spędzonym w gronie najbliższych :) Nieważne są teraz żadne diety i ograniczenia, bo nie o to w tym przecież chodzi. Najważniejsze, aby towarzyszyły Wam pozytywne nastroje :) Mam nadzieję, że byłyście grzeczne i Mikołaj Wam to należycie wynagrodzi :)

***

NEVER_LOSE_HOPE

19 grudnia 2017 , Komentarze (6)

Hej Vitalijki :)

W jednym z ostatnich wpisów życzyłam zarówno Wam, jak i sobie, aby ten przedświąteczny tydzień był czasem magicznym. U mnie się sprawdziło, dopadła mnie magia, ale raczej ta czarna ]:> (smiech) Na szczęście wszystko wraca już na właściwe tory. Dziś zrobiłam sobie taki dzień wewnętrzny, bez pośpiechu i spiny, tego było mi trzeba. Wybrałam się przed południem na długi spacer, podczas którego lekki mróz skutecznie pozwolił mi ochłonąć :)

Dieta dziś w porządku, nie przegięłam w żadną stronę. Fotomenu dziś będzie niekompletne, bo to jednak nie dla mnie takie pstrykanie zdjęć przed każdym posiłkiem, zwłaszcza, że wiele potraw się u mnie powtarza. Od dziś będę dokumentować jedynie jakieś nowości i ciekawe propozycje dań :) Nie będę Was zanudzać w kółko tym samym :p

Dzisiejsze menu (19.12.2017)

I śniadanie: jajecznica na maśle klarowanym z dwóch jaj z cebulą i 3 mini parówkami z indyka, ogórek kiszony

II śniadanie: bułka ze słonecznikiem z dżemem brzoskwiniowym i porzeczkowym (ze spiżarni mojej mamy <3)

Przekąska: pół banana, garść orzechów laskowych, mały jogurt naturalny

Obiad: pół woreczka kaszy Trendy Lunch, pieczona noga z kuraka, buraczki

Przekąska: 2 kostki czekolady gorzkiej 70% z kawałkami karmelu

Kolacja: 1,5 bułki ze słonecznikiem, szynka wędzona, mozarella light, ketchup (zapiekanki)

RAZEM (szacunkowo): 1931 kcal (B - 124,9 g, T - 87,2 g, W - 152,2 g)

Dzisiejsza aktywność (19.12.2017)

- marsz 12 km (9 km / 1 godz. 40 min. i 3 km / 32 min.)

- trening dla kobiet w ciąży STAY FIT (20 min.)

- trening dla kobiet w ciąży z Natalią Gacką - wzmocnienie całego ciała (30 min.)

- rozciąganie

Kroki dziś prezentują się bardzo ładnie. Zrobiłam 21166 kroków, co wg apki daje 13,60 km i 721 spalonych kcal. Mam zatem nowy rekord (puchar)(puchar)(puchar)

***

Jutro chcę wstać trochę wcześniej, bo do obiadu mam dość napięty grafik.  Zobaczymy jak będzie, bo ostatnio trudno mi się zwlec z łóżka przed 8 (tajemnica):PP

Na koniec moja przedtreningowa fota :)

***

Spokojnej nocki i dobrego wtorku :*

***

NEVER_LOSE_HOPE

18 grudnia 2017 , Komentarze (4)

Hej Vitalijki :*

Dziś krótko, zwięźle i mało optymistycznie. Dopadł mnie jakiś kryzys, dołek... Po bardzo udanym weekendzie dziś wstałam chyba lewą nogą, bo od rana towarzyszył mi jakiś dziwny nastrój. Nic jednak nie wskazywało na tak beznadziejne zakończenie tego dnia. Rano owszem, miałam w sobie taką wewnętrzną niemoc, zawładnął mną leń, jednak punkt po punkcie realizowałam zaplanowane na dziś działania. Wstałam, ogarnęłam się, zjadłam śniadanie, poszłam z psem na spacer, a później pojechałam na trochę do pracy. Po powrocie do domu ogarnęłam szybki obiad, a później zamuliłam przed kompem. Także jak widzicie, póki co nic szczególnego. Akcja rozkręciła się po kolacji. Uśpiony do tej pory Wilk powrócił, zaskoczył mnie, nie byłam na to gotowa. Zaczęło się niewinnie od dwóch bułek z pasztetem i musztardą. To zapoczątkowało lawinę. Pochłonęłam całą tubę Top Chipsów, później czekoladowego Mikołaja i jakby tego było mało, na koniec pożarłam jeszcze pół opakowania Ptasiego Mleczka. I nie były to bynajmniej żadne ciążowe zachcianki czy buzujące hormony... Samopoczucie po całej tej akcji paskudne... Ale cóż, jutro też jest dzień. Nie dam się już tak łatwo. Wszak muszę teraz myśleć nie tylko o sobie.

Menu dziś bez fot i podsumowania. Nie chcę się dodatkowo dołować. Zjedzone dziś:

- placki owsiane z dżemem brzoskwiniowym i porzeczkowym

- 2 bułki z serem żółtym i szynką wędzoną

- kasza bulgur, 2 jajka sadzone, buraczki

- jaglanka na mleku z bananem, żurawiną i orzechami laskowymi

- 2 bułki z pasztetem i musztardą

- tuba Top Chips

- czekoladowy Mikołaj

- pół opakowania Ptasiego Mleczka.

W ramach aktywności dziś jedynie 4 km marszu. Wpadło 10377 kroków, co wg apki daje 6,67 km i 334 spalone kcal.

Kupiłam ostatnio bardzo ciekawą książkę Alexandry Burt "Gdzie jest Mia", poczytam jeszcze na rozluźnienie i lepszy sen. 

Mam nadzieję, że u Was tydzień rozpoczął się lepiej. A jeśli nie to głowa do góry, jutro też jest dzień.

***

NEVER_LOSE_HOPE

17 grudnia 2017 , Komentarze (8)

Hej Vitalijki :)

Jak Wam minął weekend? Domyślam się, że przedświąteczny szał u większości trwa, zakupy, porządki, gotowanie itp. Mnie w sobotę zdecydowanie udzieliła się świąteczna atmosfera, włączyłam ZET na święta i w akompaniamencie radosnej muzyki pół dnia spędziłam na sprzątaniu :p Oczywiście znalazłam też czas na marsze i trening. Pogoda wprawdzie mało zimowa, ale zdecydowanie sprzyjała spacerom na świeżym powietrzu. Lekki mrozik, praktycznie brak wiatru i towarzystwo mojej wiernej psinki - warunki wręcz idealne :) W ciągu dwóch dni udało mi się przemaszerować przeszło 24 km (puchar) Dzięki temu ten tydzień kończę z całkiem fajnym wynikiem 57 km :D

Co do diety to myślę, że też mogę być zadowolona.

Sobotnie menu (16.12.2017)

I śniadanie: jaglanka na mleczku kokosowym z bananem, borówkami i orzechami laskowymi

chleb pszenny (jeszcze ciepły, a jaki chrupiący, niebo w gębie hehe), serek śmietankowy, ogórek

Przekąska: kawa z mlekiem, 2 kostki czekolady gorzkiej 70% z kawałkami karmelu

Obiad: kasza bulgur, schab w sosie, buraczki

Podwieczorek: koktajl - truskawki, banan, jogurt naturalny w wapniem

Kolacja:  2 zapiekanki z chleba razowego z mozarellą light i ananasem z puszki

1 kromka chleba razowego z szynką wędzoną (brak foto)

RAZEM (szacunkowo): 1931 kcal (B - 86,7 g, T - 67 g, W - 266,3 g)


Sobotnia aktywność (16.12.2017)

- marsz 12,44 km (6,30 km / 1 godz. 6 min. i 6,14 km / 1 godz. 6 min.)

Wczoraj pobiłam swój rekord w krokach, udało mi się zrobić 19260 kroków, co wg apki daje 12,49 km i 676 spalonych kcal (puchar)

Dzisiejsze menu (17.12.2017)

I śniadanie: jajecznica z trzech jaj na boczku, ogórek kiszony

Po śniadanku - kawa z mlekiem

II śniadanie: 2 pierogi ze szpinakiem okraszane cebulką (brak foto)

Przekąska: banan

Obiad: warzywa na patelnię z kaszą bulgur, buraczki

Podwieczorek: koktajl - truskawki, jogurt naturalny z wapniem

Kolacja: bułka ze słonecznikiem, 2 kromki chleba razowego (na foto jedna), serek śmietankowy, swojska szynka wędzona, ogórek

RAZEM (szacunkowo): 1992 kcal (B  - 109,6 g, T - 69,2 g, W - 219,9 g)

Dzisiejsza aktywność (17.12.2017):

- marsz 12,20 km (5,50 km / 59 min. i 6,70 km / 1 godz. 10 min.)

- trening dla kobiet w ciąży z Natalią Gacką: rozgrzewka + wzmocnienie całego ciała + rozciąganie

W ten weekend padły dwa rekordy w krokach. Pierwszy w sobotę, ale nie na długo :p Dziś udało mi się przekroczyć 20 tys. kroków, więc padł nowy rekord (puchar)(puchar)(puchar) Zrobiłam   dziś 20168 kroków, co wg apki daje 13,19 km i 703 spalone kcal. Wow :D

Jeśli chodzi o cały tydzień to wg Endomondo zrobiłam 57,03 km marszu i 4 treningi w domu. Łączna aktywność to 13 godz. 56 min., co przekłada się na 3746 spalonych kcal.

Opaska zarejestrowała 106027 kroków, co średnio daje 15146 kroków dziennie. Wynik ten daje 3634 spalone kcal.

(puchar)(puchar)(puchar)

Z kolei wg Fitatu spożyłam w tym tygodniu 14234 kcal, co średnio daje 2033 kcal dziennie.

Ok, koniec tych statystyk.

Wrzucę jeszcze moje dzisiejsze hybrydy - efekt wieczornego relaksu:) Od ponad roku robię hybrydę sama, jest to dla mnie bardzo wygodna opcja, bo zmieniam ją kiedy tylko mam ochotę i czas :) Mistrzynią nie jestem, ale na własne potrzeby wystarczą te umiejętności, które posiadam ;)

***

Spokojnej nocki :*(noc)(gwiazdy)

Niech ten nadchodzący tydzień, mimo zabiegania i całej tej przedświątecznej gorączki, będzie czasem magicznym i wyjątkowym (gwiazdy) Tego życzę Wam i sobie :*

***

NEVER_LOSE_HOPE

15 grudnia 2017 , Komentarze (9)

Hej Vitalijki :)

Melduję się, że jestem, ćwiczę, jem z głową i mam się dobrze ;) Dziś wybrałam się ponownie na zakupy, wróciłam obładowana, dokupiłam część prezentów i oczywiście sporo rzeczy, których nie miałam w planie  :PP W dodatku miałam małą przygodę w drodze powrotnej. Zaświeciła mi się kontrolka od akumulatora, ale myślę - dojadę bo początkowo auto nie dawało żadnych oznak, że coś mu dolega. W pewnym momencie cały pulpit przygasł, wszystkie wskaźniki (prędkościomierz, stan paliwa itp.) opadły, światła ledwo były widoczne, a do domu zostało mi jakieś 10 km. Wyłączyłam natychmiast radio i klimę, żeby nie pobierały jakże cennej energii i w duchu modliłam się, żebym dojechała do domu. Zatrzymywałam się nawet, żeby sprawdzić czy mam świata, bo było już dość szarawo, na szczęście jeszcze się tliły. Na ostatnich dwóch km samochód zaczął zupełnie tracić moc, ale jakoś dotoczyłam się pod dom, ufff... (impreza) Chwilę po mnie wrócił mąż i mówię mu, co się stało. Od razu stwierdził, że pewnie padł regulator napięcia (czy coś takiego ;);)), poszedł sprawdzić, czy auto odpali, ale już niestety nie odpaliło :< Oj, a ja tak zaszalałam na zakupach, a tu trzeba będzie wyłożyć kasę na naprawę. Na szczęście mój zdolny mąż jest kumaty w tych sprawach to może sam poradzi sobie z usterką i tylko części trzeba będzie zakupić, zobaczymy.

*** 

A co do spraw dietowo-sportowych to wszystko idzie zgodnie z planem. No dobra, wczoraj znów wpadło trochę więcej kalorii, ale nie robię z tego problemu (smiech):p Maszeruję codziennie, póki co się udaje, pogoda nie jest zła, wystarczy tylko się odpowiednio ubrać. Ćwiczenia na macie robię z reguły co drugi dzień, także jest dzień treningu i dzień odpoczynku :D 

Wczorajsze menu (14.12.2017)

I śniadanie: zapiekanki z chleba razowego z mozarellą light i papryką

Przekąska: kawa z mlekiem, 2 kostki czekolady gorzkiej 70% z kawałkami karmelu

II śniadanie: jaglanka na mleczku kokosowym z borówkami i bananem

Obiad: kasza bulgur, leczo

Podwieczorek: koktajl - banan, szpinak, mleko bez laktozy 1,5%

garść orzechów laskowych

Kolacja: sałatka z ryżem, szynką z kurczaka i ananasem

warzywa na patelnię

RAZEM (szacunkowo): 2196 kcal (B - 98,5 g, T - 78,5 g, W - 286,1 g)


Wczorajsza aktywność (14.12.2017)

- marsz 9,22 km (6,13 km / 1 godz. 6 min i 3,09 km / 31 min.)

Wczorajszy dzień zakończyłam z 11547 krokami, co wg apki daje 7,42 km i 375 spalonych kcal.

***

Dzisiejsze menu (15.12.2017)

I śniadanie: jaglanka na mleczku kokosowym z bananem, borówkami i orzechami laskowymi

II śniadanie: bułka ze słonecznikiem, ser żółty, ogórek, rzodkiewka

Lunch: zupa pomidorowa z ryżem

Obiad: krokiety z  pieczarkami

Kolacja: 2 zapiekanki z chleba razowego z mozarellą light i ananasem

2 łyżeczki dżemu brzoskwiniowego

RAZEM (szacunkowo): 2008 kcal (B - 88,3 g, T - 78,1 g, W - 255,5 g)


Dzisiejsza aktywność (15.12.2017):

- marsz 6,10 km / 1 godz. 5 min.

- trening dla kobiet w ciąży z Natalią Gacką: rozgrzewka (10 min.) + wzmocnienie całego ciała (30 min.)

- trening dla kobiet w ciąży STAY FIT (20 min.)

- marsz w miejscu, step touch, hell back (5 min.)

- rozciąganie (5 min.)

Zrobiłam dziś 16580 kroków, co wg apki daje 10,50 km i 560 spalonych kcal (puchar) Super :D

***

Na koniec pochwalę się Wam sukienkami, jakie zakupiłam dziś z myślą o Świętach i Sylwestrze, a przy okazji brzuszkiem, który rośnie w zastraszającym tempie (smiech)(kreci) Na zdjęciach poza też oczywiście robi swoje, bo się wypięłam trochę:p, ale i tak jest już dość pokaźny :p Jutro kończę 19 tc, jak ten czas leci. Niby od pierwszej wizyty przytyłam niecałe 3 kg, ale jak patrzę na te zdjęcia to trudno mi w to uwierzyć hihi (smiech):p

***

Miłego weekendu Wam życzę :*

***

NEVER_LOSE_HOPE

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.