Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od stycznia 2015 podwójna mama. Kobieta dużo pracująca. Bywa że udaje mi się schudnąć, w 2015/1016 z Vitalią osiągnęłam już niemały sukces, ale potem wszystko legło w gruzach... Krótko mówiąc: ciągle zaczynam od nowa ;-)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 117975
Komentarzy: 6653
Założony: 10 października 2015
Ostatni wpis: 28 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anulka_81

kobieta, 43 lat, Marki

167 cm, 90.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 kwietnia 2016 , Komentarze (51)

Cześć  Kochani! Dziś  postaram się napisać energetycznie, choć samo  pisanie nie jest łatwe. Wyglądam zabawnie, siedzę na rowerku stacjonarnym,pedałuję, na kierownicy mam podstawkę do laptopa i piszę do Was:-):D:)(smiech)Działam na zasadzie "dla chcącego nic trudnego":-) Ubaw mam dziś sama z siebie:-)  Do tego jedzenie na jutrzejszy "mój" obiad gotuje się (cukinia, fasolka, papryka, odrobineczka kukurydzy; 100 gr kurczaka), obiad dla reszty robiłam wczoraj. W tle chodzi jeszcze pralka, czyli wyrabiam nadgodziny... Wstałam oczywiści 4:50, pracowałam 7:30-16:00, w domu byłam 17:40... Ale o dojazdach nie dziś, bo dziś miałam to szczęście że mogłam i w tramwaju i w autobusie posadzić 4litery i poczytać spokojnie Wasze pamiętniki. 


Podziwiam te z Was które mają ciągle spadki i te, które jak ja walczą z mniejszym lub większym skutkiem o każde 100gram mniej:-) Moja dieta w miarę. Nie wodzę się na pokuszenie w pracy, choć mamy tam dwie restauracje, i jedną kafejkę z masą słodkości. Ale jestem twarda, do tego szkoda mi zwyczajnie kasy, bo to są bardzo drogie(w mojej ocenie) rzeczy... Nawet duży jogurt naturalny z musem owocowym to koszt ok.8 zł. Więc tak 5 razy w tygodniu to 40 zł.. a za tę cenę można sobie zrobić wiadro jogurtu  z musem owocowym:-)))

Co do aktywności to w niedzielę było super, godzina spacerowania po lesie (nawet dobre 10 minut biegania z wózkiem) i potem 35 minut w domu na rowerku stacjonarnym(puchar). W poniedziałek i wczoraj tylko brzuszki i ćwiczenia na pupę, tak po 10 minut, gdyż nie miałam ani czasu ani przede wszystkim siły już...(tajemnica)(mysli) A dziś dzielnie jadę i piszę:-) Wiadomo, piszę wolniej, ale jest OK, polecam ten sposób dla zapracowanych:-) Jeśli chodzi o motywację, to ją mam. W zespole do którego miałam szczęście teraz trafić po moim urlopie rodzicielskim są same szczupłe panie, może nie chude, ale szczupłe. I nie chcę się wyróżniać... Oczywiście i sama dla siebie chcę być mniejsza. Ciągle najtrudniejsze jest poskromienie apetytu wieczorem po powrocie z pracy. Podziwiam tych którzy wieczorem potrafią się powstrzymać. Ja wczoraj jak wysiadłam z autobusu, i byłam na pasażu w M1 to skusiłam się na dwie gałki lodów w cukierni Sowy... Cóż, nie mam wyrzutów, lody były boskie, a ja w zasadzie nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam lody. Tyle tylko że moje słodyczowe postanowienie kwietniowe na tym ucierpiało(kreci), ale z drugiej strony lepszy lód niż np. Snickers...


Generalnie cieszę że już jutro czwartek:D, że tylko piątek;) i mam nadzieję dostać 2- go maja wolne i nie jechać do job... (cwaniak)(muzyka)(spi)Do tego czekam z wielką ochotą na premierę musicalu #Wszystko gra, jak dobrze pójdzie, to w niedzielę  wybierzemy się z mężem, pierwszy raz od prawie dwóch lat pójdziemy do kina, juuuupi:-) :)Mi bardzo spodobał się scenariusz, czytałam wywiady i z Agnieszka Glińską (reżyserką) i z Kingą Preis (podziwiam tę aktorkę, za talent i za figurę też, bo wiem ile ją kosztuje żeby być tak szczupła jak teraz jest!!!), i czekam z utęsknieniem na stare polskie przeboje z tego filmu. Mam nadzieję, że będą na miarę Mamma Mia ;-) 


Także tak to u mnie. Staram się nie narzekać w drodze na szczyt po nową figurę:-)))

Pozdrawiam Was cieplutko!!!

Ania(kwiatek)

A dziś jadłam m.in.:

papapaap!

24 kwietnia 2016 , Komentarze (43)

Cześć Kochani!

Miłej niedzieli Wszystkim życzę:)<3  U mnie jakoś idzie. Wczoraj w końcu zanotowałam spadek 300 gram(puchar), cieszy mnie on niezmiernie, gdyż nie mam czasu na ćwiczenia jak kiedyś, i nie do końca przestrzegam ilości kcl (zwyczajnie nie lubię ich liczyć). Ale staram się jeść zdrowo i regularnie. Do tego w tym tygodniu 3 razy jeździłam na stacjonarnym rowerze, 1 raz byłam na spacerze dłuższym czyli aktywność jako-taka  była:-) (uff)(puchar)

Wczorajszy dzień dietetycznie średnio udany(tajemnica), gdyż rano zabrakło mi chleba razowego i zjadłam pszenno-żytni, pierwszy raz od "stu lat";-) Zjadłam też jedną muffinkę ]:> gdyż upiekłam ich troszkę na zasadzie:" żeby w domu było miło, tak, tak, tak; żeby coś dobrego było tak, tak, tak.." - pamiętacie tę piosenkę z TiK-Taka? ;-):D I się jej nie oparłam;-) Ale że potem myłam okna tarasowe 2 szt o wym. 2mx2,8 m to myślę, że spaliłam z nawiązką (mokra byłam "po"...).

W ogóle wczorajszy dzień lepiej się skończył, niż zaczął. Zaczął się durnym snem, w którym bandziory mi na brata napadły i obudziłam się zwyczajnie zmęczona...:PPPotem miały przyjechać zakupy z Frisko i przyjechały, tylko, że nie moje(!!!!!!). Wkurzyłam się bardzo, a to z tego powodu, że dostawca grzecznie powiedział, że przeprasza, i że dowiozą za 3 godz, a pani na infolinii już taka miła nie była, i powiedziała, że mogą przywieźć w poniedziałek (??!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!). Zareagowałam wiadomo jak, delikatnie mówiąc podziękowałam na rozbicie mi dnia. Musiałam jechać na zakupy sama, gdyż nie miałam z czego zrobić ani obiad, ani muffinek, i w ogóle miałam pustą lodówkę. Więcej  stamtąd nie zamówię, w Tesco nigdy mi takiego numeru nie wywinęli. Jak wiecie, nie robię stacjonarnych zakupów zbyt często sama, gdyż zwyczajnie nie mam na to czasu. Przeważnie wysyłam męża, ale jak to mąż, nie do końca kupi to co "trzeba"...:-) Więc... wsiadłam w auto zabrałam najmłodszego i babcię i w tempie super szybkim machnęłam zakupy spożywcze. Resztę zamówię w Tesco już,nie będę ryzykować że znowu przywiozą mi 7 kg czyichś ziemniaków zamiast mojego nabiału, mięsa, jaj, i tego co chciałam...

Ogólnie humor mam oki. Cieszę się bardzo ze słońca, z kwitnącego ogrodu, niom i z mojej rodzinki;-). Jasio świetnie bawi się z babcią, już się "skumplowali", i widać że jest do niej przywiązany. W sumie mnie to nie dziwi są razem od 6tej rano do 17.30. Więc to bardzo dużo czasu. Jest też oczywiście mój kochany mąż, który dzielnie go przebiera, kapie wieczorem, biega po mleko- jednym słowem mam pomoc:-))) Bez wsparcia nie dałabym rady.

I cieszą mnie takie małe radości, jak słowa męża: "wiesz co, wieczorem chciałem zjeść wszystkie muffinki, tak pyszne zrobiłaś" :-))) cud miód :-) Teraz jak znowu jeżdżę do pracy to bardziej doceniam rodzinę, gdyż zwyczajnie potrafię za nimi tęsknić w dzień... Ale to też ma dobre strony, rodzina wtedy bardziej cieszy:-)))

Och się rozpisałam zupełnie nie o diecie, ale jak wiadomo, nie samą dietą żyje człowiek.

Dziś mam w planach i spacer i rowerek stacjonarny, na pewno będę długo na powietrzu, gdyż piękna pogoda jest:-))) 

Życzę Wam udanego dnia!!!! buziaki serdeczne!!!!

A to mój wczorajszy obiad (100 gram kurczaka duszonego w papierze do pieczenia, na wodzie)

i moje babeczki wczorajsze(niedietetyczne ale smaczne;)(dziewczyna)), zrobione z 200 gram masła, 1,2 szklanki mąki tortowej, 3 dużych jaj, łyżeczki proszku do pieczenia,z dodatkiem aromatu pomarańczowego, szklanki cukru, i... opakowania draży kokosowych do środka jako niespodzianki:-),

Buziaki!!! 

Ania(kwiatek)

 

20 kwietnia 2016 , Komentarze (55)

Cześć Kochani! Jak się macie? Mam nadzieję, że dobrze, a nawet ze świetnie:-) Ja różnie...Prawda jest taka, że jestem bardzo zmęczona. Nie będę Wam tu smęcić. Cieszę się że wczoraj popedałowałam na stacjonarnym rowerku ponad 40 minut, dziś mam nadzieję, że też mi się uda:-)

Ogólnie wiadomo, dom, praca, dom, praca i praca w domu... Jak w poniedziałek zobaczyłam sałatkę jarzynową u koleżanki w pracy, to wieczorem nastawiłam głupia gary, i we wtorek było krojenie:-) Na szczęście wsparł mnie mąż, obrał, pokroił większość, ja zrobiłam swój majonez (dwa żółtka,0,7 l oleju, 1 musztarda, cud miód wyszło). I miałam dziś na śniadanie:-) Wiem, że bomba kaloryczna, ale bez sztucznych konserwantów, na nieprzetworzonym oleju, także myślę sobie że chyba nie tak strasznie:-)

Ciężko diety przestrzegać, na pewno mijam się z ilością kalorii. Natomiast nie jem słodyczy, gotowego jedzenia, fast foodów, nie pijam nic poza wodą, herbą zieloną i Pu Erh oraz jedną kawą chudym mlekiem dziennie. Także słodzone napoje odpadają wszystkie. I w sumie dumna z tego jestem. Dodatkowo cieszę się że nie kupuję i nie konsumuję słodyczy w pracy, co przed komputerem, po np. 7 godzinach mordowania głowy w Mordorze, człowiek ma dosyć i zjadłby z wielką chęcią cały automat ze słodyczami:-)

Mimo wszystko, mimo wstawania o 4.50, wracania do domu o 17.30 (dziś jechałam z job 1,5 godz myślałam że zwariuję, że zacznę strzelać, krzyczeć, po prostu koniec...) nie poddaję się walczę. Przygotowuję zdrowe jedzenie, dla siebie, dla rodzinki. 

I wiecie co, jak patrzę w lustro to się cieszę. Cieszę się że od moich największych 95 kg dzieli mnie dziś już ponad 16kg:-) Pozbyłam się kompleksów, mogę się modniej ubierać i po prostu cieszyć się sobą.

Wiem że jeszcze do "ideału" dużo mi brakuje, ale i tak się cieszę. Jestem bardzo zadowolona z tego co udało mi się osiągnąć, i mam ochotę walczyć o więcej. Fakt, są ograniczenia fizyczne, ale JAK NIE MY TO KTO???!!!:-)))

Bardzo się cieszę że jesteście, czytam i komentuję Was codziennie:-) Dziękuję Wam za to że jesteście:-)))(kwiatek)(kwiatek)(kwiatek)<3:*

A tak często wygląda mój lunchbox:

zmiksowane owoce na II śniadanie, i makaron z dodatkami na obiad:-)

Dziś miałam sałatkę jarzynową na śniadanie, jogurt ze swoją granolą na II śniadanie, i zupę buraczkową bez zabielania na obiad:-)

A tu tak dla rozrywki:-)

Całuski!!!!!!!!!!!!!

pozdrawiam

Ania

17 kwietnia 2016 , Komentarze (43)

Cześć Kochani! mam nadzieję że macie piękną pogodę:-) U mnie korzystają najbardziej dzieci:-) Ja mimo weekendu mam full pracy w domu, także dopiero jestem przed dzisiejszym spacerem;-)

Co do diety to średnio mi idzie, chyba wpływ ma fakt powrotu do pracy, mała ilość snu (który potrzebny jest tak samo jak wysiłek fizyczny) oraz rozjechane godziny posiłków. Aczkolwiek staram się. Ćwiczyłam na rowerku w czwartek, wczoraj, i dziś mam wieczorem zamiar:-) Dieta sama w sobie zachowana, natomiast mam problem z porcjami, brakuje mi czasu na ważenie wszystkiego i być może stąd też miałam w tym tygodniu wzrost do 79 kg, a w sobotę "spadek" do 78,7 kg, który i tak jest zwyżką o 200gram w porównaniu do poprzedniego ważenia.

Nie mniej jednak staram się, walczę, nie zarzucam nowych nawyków, jak jem za dużo to i tak są to zdrowe rzeczy. Nie jem słodyczy, nie jem tłusto, nie jem śmieciowego jedzenia-) Z czego jestem dumna. Problem mam czasem po powrocie do domu, gdzie już wszystko co mogłam zjadłam i powinnam tylko przekąskę, a nie zawsze mi to wychodzi;-)

Jednakże stwierdziłam że dieta to nie wyścigi, i być może do końca roku dojdę do celu:-)))

Cieszę się z tego że nie wraca to co zeszło i z drugiej strony to może i dobrze że moje 13 kg gubiłam tak wolno, bo organizm się stopniowo przestawia:-) I to chyba lepiej. Pewnie że chciałabym już następne 5 kg  mieć na minusie, ale jak wiadomo, nie jest łatwo tym którzy kochają gotować i jeść...:PP 

Generalnie walczę dalej (ninja) Muszę być niezłomna jak moja jamniczka, która z grobu w zasadzie wstała i biega już:-) Cały czas na antybiotyku i probiotyku, dziś nawet krew jeszcze miała badaną, ale już je, pożera co tylko wpadnie jej w pysk- czyli znakiem tego powróciła do żywych:-))))) A przecież, już nie jadła, nie chodziła, była kupką rudego futra z wystającymi kosteczkami... A teraz:-))) Cudo radości:-)

Co do dzieci, to Jaś nadal nie przespał żadnej nocy, nadal się i mnie budzi  na mleko... Nie przeszkadza mu że ja rano wstaję gdyż on też już 5:30 śmiga jak szczygieł:-) A Antonio, jak to Antonio, leni się od szkoły, ja go pilnuję, znakiem tego - jak zawsze:-))) 

Także tyle u mnie:-) Wiosna Kochani, wiosna na którą czekałam:-))) już jest, buchnęła zielenią, zachęa do wychodzenia, do spacerów i radości w słońcu:-)

Moje ogródkowe kwiatki:-)

A tak jadłam...

50 gr makaronu razowego z warzywami

Szarlotkę upiekłam wczoraj na dziś dla domowników, nie jadłam:-)

I jeszcze kotletki im wczoraj usmażyłam, zjadłam 1/2 jednego;-(

Także tak o u mnie:-)

Życzę Wam udanego tygodnia, a zwłaszcza miłego poniedziałku;-)

Buziaki

Ania(kwiatek)

13 kwietnia 2016 , Komentarze (48)

Cześć Kochani! Mam nadzieję że macie się świetnie. Ja walczę nadal, choć mozolnie bardzo. Tak jak myślałam przyszedł @ i to już w poniedziałek o 5 rano:-( Na szczęście minęła mi ta straszna angina, nie wiem, ale bardzo dawno nie miałam, aż tak chorego gardła. W niedzielę w zasadzie nie mówiłam, chrypiałam jak stary zawias;-) To na szczęście już za mną. Poza tym nic ciekawego się u mnie nie dzieje (chyba na szczęście). Biegam do pracy do pracy z językiem na brodzie, wracam w straszliwych korkach, i tak mijają dni. W pracy się ogarnęłam i jetem z tego powodu przeszczęśliwa :-) Lubię swoją pracę i bardzo cenię sobie że w ogóle mogę pracować, co w dzisiejszych czasach i w naszym kraju wcale nie jest ani proste ani oczywiste...

Jasiek jakoś znosi moje wyjścia. Najlepiej jak bezpośrednio tego nie widzi... Zdążył się już przestawiać z wstawaniem na 5:30 z 6ej rano:PP. Niestety w weekend też :-( :(Ale chce choć chwilkę mamusię ukochać(zakochany), i z wzajemnością :-) :DTakże mam szansę na ranne tulenie:-):)

Co do diety, staram się jakoś trzymać. pakuję sobie porcje w pojemniczki wieczorkiem, rano tylko wkładam do torby, w pracy do lodówki i jakoś leci. Oczywiście wymaga to "zachodu", i mam robotę po przyjściu, ale inaczej się nie da. Co do ćwiczeń to jeździłam na rowerku w sobotę, w niedzielę był spacer, w poniedziałek znowu rowerek, wczoraj nic, dziś prawie trzy godziny w kuchni stałam stałam-więc nic, jutro mam nadzieję na ćwiczenia. To mnie najbardziej "boli", że nie mam czasu ani sił na codzienne "wygibasy", ale staram się, staram by były w ogóle. Co prawda mam teraz @ więc też nie mam sił ani warunków obecnie,ale jutro już powinno być lepiej:-)

Poniżej kilka przykładów z mojego menu z kilku ostatnich dni:-)

koktajl mleko banan truskawki

Na jutro mam przygotowane do pracy:  owsiankę kakaową na wodzie, z bakaliami i miodem; zupę ogórkową (dziś robiłam) bez śmietany, sałatkę grecką i jabłko. Dzisiejsze menu miałam podobne z tymże na obiad był ryż i pierś pieczona z kurczaka. Kolacje staram się jeść białkowe, dziś jajko gotowane i udko z kurczaka (gotowane, sama "pałka")... Także jem raczej zdrowo. Owszem czasem wpadnie mi np. łyżeczka lub dwie masła orzechowego, ale za to nie jem słodyczy... :-)

Z miłych rzeczy kupiłam sobie takie butki:

i trampeczki do legginsów:-)

Także jakoś leci, zobaczymy w sobotę jak potraktuje mnie szklana potworzyca;-)

miłego czwarteczku:-)

buziaki serdeczne

Ania(kwiatek)

9 kwietnia 2016 , Komentarze (69)

Cześć Skarby!

Niestety mam zastój :-((( Mimo regularnych posiłków, i ćwiczeń (może nie codziennych ale jednak...). Cóż, wstaję do job 4:50, wracam i około 17:30 jestem w domu. Mama i Jasiek się dogadują, choć Jantek (mix Antka z Jankiem) wycwanił się i wstaje już o 5:30 :-( Chce jeszcze mamę zobaczyć, cwaniaczek:-) Ale i mi jest miło móc go rano wyściskać, wytulić go przed pracą. Nadal jestem chora i to też mnie dziwi, że mimo choroby (angina pełną parą) waga się zatrzymała... Ale to chyba też efekt @ który powinien lada dzień przyjść...

Ale dość marudzenia. W pracy jakoś zaczynam się odnajdywać:-). Brakuje mi moich koleżanek, które przez grupowe zwolnienia poprzechodziły do innych firm:-( Zresztą te zwolnienia jeszcze trwają:-( Ale chyba takie mamy czasy. Nie mniej jest troszkę koleżanek, które zostały:-) Generalnie towarzystwo bardzo OK. Okazało się że mój przełożony nowy (facet) też jest na diecie, też liczy kalorie i je regularnie:-))) Jak się ucieszyłam że mamy te same "problemy" ;-))) hahaha:-) W każdym razie wdrażam się i myślę, że będzie OK.

Dziś się dowiedziałam że mój starszy brat (od 2007 na emigracji w UK) zaczął biegać, i biega po 3 godz dziennie, i zmienił dietę:-) Myślę, że mam w tym mały udział:-) Bardzo mnie to ucieszyło, normalnie prawie nałożyłam adidasy i sama pobiegłam, ale potem uświadomiłam sobie, że nie, za zimno i nie w moim "stanie".( Mam chrypę jakbym balowała i piła tydzień  bez przerwy, i krzyczała po nocach ;) W każdym razie "brzmię" strasznie;-)  )

Także nie rezygnuję, bardzo chcę dojść do swojego celu, to moje wielkie marzenie. Muszę zmodyfikować troszkę dietę, obciąć kalorie, (vitalia mi obcięła teraz kaloryczność, ale jeszcze się nie przestawiłam), muszę przejrzeć mój jadłospis i dopasować go do tego co mam w zasięgu lodówki:-)

Ogólnie jem zdrowo, dosyć często, obiady wożę do pracy, mam gdzie odgrzać i zjeść:-) Zawsze jem też jakąś owsiankę z jedną łyżeczką miodu (to za brak słodyczy), jeśli chodzi o kwietniowe wyzwanie trzymam się świetnie. Zgrzeszyłam raz z jedną kostunią gorzkiej czekolady, czyli jak mnie świetnie:-)))(puchar)

Ćwiczyć się staram, na rowerku jeździłam w czwartek i dziś również (41 minut. Dziś też mimo choroby miałam bardzo aktywny dzień, pranie z całego tygodnia (czyli prawie 5 pralek...bez komentarza), porządki, spaghetti dla rodzinki, sama wszamałam fasolową (końcówkę), i upiekłam im murzynko-piernik:-)

Poniżej parę fotek z ostaniach dni:

razowe z twarogiem i borówką:-)

tosty razowe z jajkami :)

naleśniki razowe z pieczonym jabłkiem i borówką (przed zawinięciem), mój wczorajszy obiad :-) robiłam je w czwartek wieczorem...

moja owsianka z bakaliami i kakaem :-)

A tak zakwitła mi forsycja :-)))rośnie przy skrzynkach z prądem i ładnie je "zasłania" :-) 

Także Kochani walczymy!

życzę udanej niedzieli i buziaki

Ania(kwiatek)

6 kwietnia 2016 , Komentarze (53)

Cześć Skarby!

Niestety będę pisała troszkę mniej, ale postaram się najczęściej jak się da:-) Tak jak pisałam wczoraj, bardzo rano wstaję. Dzień mi teraz zupełnie się zmienił. Ustaliłam sama ze sobą, że w dzień kiedy gotuję obiad (tj. np. dziś) nie ćwiczę, oczywiście oprócz weekendów. Bo wtedy i to, i to. A tak postaram się ćwiczyć co dwa dni. Czasu po pracy jest strasznie mało, a rodzina najważniejsza- wiadomo;) Jasiek reaguje pięknie na moją mamę, dogadują się świetnie. Nie ma wielkich lamentów pod moją nieobecność ( na szczęście). Plusem jest to że idzie wiosna, i dużo czasu będą spędzać w ogrodzie:-))) Do tego jest Antek, jest też mój mąż który zawsze jest w domu wcześniej niż ja :-)


W pracy OK. Oczywiście wdrażam się jeszcze, ale jutro już chyba będzie praca "pełną parą". Musiałam przypomnieć sobie systemy komputerowe, na których pracujemy, poustalać dostępy, hasła... Zaczynam wszystko powoli ogarniać. Najgorsze że już trzeci dzień walczę z bólem gardła, takim mega, mega, i nic... 


Dziś aktywności nie było, gdyż gotowałam zupę fasolową co zajęło mi dużo czasu (obieranie warzyw, gotowanie rosołu, etc. gotowanie oddzielnie ziemniaków, szorowanie garnków...). 

Dieta na 100% (w pracy śniadanie: owsianka  na wodzie plus kawa z mlekiem, jabłko, marchewka, troszkę migdałów, troszkę suszonej żurawiny w między czasie, potem mój obiad z pudełka, a w domu dwie razowe z twarogiem i żurawiną, plus mała porcja płatków owsianych).

Nie zawsze udało mi się zrobić fotkę, będę ich wklejała mniej (też ze względu na czas...)


Dumna jestem z braku słodyczy ;-))))(puchar):D



Ogólnie to nie mam zamiaru się poddawać, będę walczyć dalej, jeszcze długa droga przede mną ale warto, wiem, że warto o siebie dbać:-) I Was wszystkich też zachęcam: walczmy ze zbędnymi kilogramami ile tylko sił:-)

Przesyłam buziaki i życzę miłej nocki

<3:*<3

Ania

5 kwietnia 2016 , Komentarze (63)

Kochani, dziś mega krótko:-) Bardzo dziękuję za morze ciepłych słów:-))) W pracy było OK, późno dotarłam bo miałam o 11tej jeszcze badania okresowe:-) A potem na drugi koniec Wa-wy musiałam się przebić także zajęło mi to full czasu:-( Cóż, powrót do rzeczywistości po długiej nieobecności nie jest łatwy;-( Mam dużo nowych obowiązków, dużo nowych kolegów i koleżanek, dużo się zmieniło. Ale przywitana zostałam serdecznie, przez niektórych wyściskana i wycałowana :-)))) Co było mega miłe:-))) Pracę lubię, lubię w ogóle pracować, także OK. Najgorsze będą i są dojazdy i wstawanie o 5tej... Bo jeżdżę na 7mą, żeby wcześniej wracać:-))) Także nie wiem jeszcze jak zorganizuję wpisy, ale jakoś to sobie ułożę. Dziś późno dotarłam do domu, i stąd mam opóźnienie (powinnam już spać)...

Aktywność:

32 min rowerku stacjonarnego (zaczęłam o 21j)

90 brzuszków

Słodycze: 0 !!! :-)))) 

Podjadanie: 0 !!! ;-)))

Nie mam dziś wszystkich zdjęć, miałam jeszcze kanapkę, ale bywa i tak, nie wszędzie będę mogła cyknąć. W pracy mamy kuchnię i to dosłownie za ścianą, więc mam blisko:-))) Mogę tam sobie odgrzać jedzenie, usiąść i zjeść:-)))

A jadłam tak:

owsianka z bakaliami:-)

potem kanapka 

obiado-kolacja

pęczak z żurawinką, łosoś, warzywka

Na jutro mam to:

pęczak, kurczak w ziołach, sałatka

A to przyszło  dziś:-)))) ( z allegro)

I jeszcze byłam w Inglocie:-)

Zmykam Kochani bo późno,

buziaki

Jutro będę Was czytać:-))) 

Miłego dnia

Ania(kwiatek)

4 kwietnia 2016 , Komentarze (51)

Cześć Kochani, dziś miałam fajny dzień:-):) Można powiedzieć, że ostatni dzień "wolności domowej";(. Jutro wracam do pracy.  Oj łatwo nie będzie, ale trzeba przez to przejść. Cieszę się, że Jaś choć bardzo maleńki jeszcze, ma zaraz 15 miesięcy, czyli w sumie sporo. Cieszę się, że zostanie w domku z babcią, że ma starszego brata, który też zawsze mu pomoże, i że tata często będzie w domu przed mamą;-) czyli chyba nie będzie tak źle:-) Staram się myśleć tylko pozytywnie, inaczej będę gryzła futrynę razem z Jasiem na pożegnanie jutro... 

Jasiek jeszcze do tego dalej przeziębiony, ma mocny katar i kaszel. Leczymy się lekami, dodatkowo podaję mu syrop z cebuli:-) I oczywiście się nebulizujemy:-) Inhalacje robię tylko jak śpi (inaczej wierzga jak dzikie zwierzę...:PP)Dobre i to:-)))

Co do zwierząt to LENA WRÓCIŁA DO DOMU:-))) Cała (tzn. zostało z niej 1/3 jej wagi, same kości i skóra...),ale wesoła, z apetytem (w końcu, jamnik bez apetytu to jak stół bez nóg...), polująca (upolowała biedną żabkę w ogrodzie dziś już;)). Wyczytałam w karcie jej pobytu że dawali jej oprócz antybiotyków (przez pompę) morfinę, tramal, i inne "cuda". Nadal jest na lekach. Weterynarz powiedział, że te 10 dni będzie decydująca. Ale moim zdaniem ona już jest z nami:-)))))))))))))))))))))

Taką focię jej machnęłam:

Poza tym jeśli chodzi o mnie to dieta na 100% :-))) Nie wiem jak będzie jutro, gdyż najpierw mam badania, które zajmą mi sporo czasu, a potem będę lecieć na drugą część naszej kochanej stolicy do job. I nie wiem jak będzie z jedzeniem, tzn. mam przygotowane, wezmę ze sobą obiadek i II śniadanie, ale nie wiem gdzie to zjem... Choć na pewno zjem... 

Dziś mam koejny dzień bez słodyczy (Boziu, da się, da!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!(puchar)(balon);)).

Aktywność:

130 różnorakich brzuszków,

20 pompek (normalnych, sama jestem w szoku:D)

32 minuty rowerka

2 minuty planka :-)

A jadłam tak (plus dwie mandarynki):

robiłam obiad dla reszty, dla mnie wyszło na szybko to:-) (jaja, cukinia, pęczak)

na kolację obiad :-) marchew pieczona, kurczak pieczony w ziołach, mniam:-)

Także jadam dziś spoko:-))) Najważniejsze, że bez słodkości:-)))

A, i przyszedł bezrękawnik, jaki na Allegro kupiłam:-))) Rozmiar XL, ale  nie za luźny, jak schudnę jeszcze troszkę to będzie fajnie leżał, na razie na brzuszku "opięty"... Ale ogólnie świetny i jestem bardzo zadowolona;-) Do ogródka, na spacer, na rower w sam raz:-)

To tyle:-)

Miłego wtorku życzę i trzymajcie za mnie kciuki jutro:-)

buziaki serdeczne!

Ania(kwiatek)

4 kwietnia 2016 , Komentarze (37)

Hej Kochani, ja dziś postaram się krótko:-) Dzień miałam spokojny ale nie można nazwać go leniwym... Noc była średnia, Jasiek jest mocno przeziębiony, śpi znacznie gorzej czyli wiadomo... Niom ale że niedziela, że mąż często wstaje w wolniejsze dni i ja mogłam odespać, to dziś on mógł:-) Więc wstałam o 6:20, i zajęłam się małym. Była jeszcze moja mama ale ona szykowała się do wyjazdu, do Olsztyna (jutro ma planowaną wizytę u onkologa, usg piersi, więć musiała dziś wyjechać, ale jutro oczywiście wraca). Także miałam Bąbla, ale żeby nie było, po jego i swoim śniadaniu postanowiłam nasmażyć dla reszty naleśniki. Biorąc pod uwagę, że smażyłam z Jasiem na lewym biodrze/ręce zajęło mi to około 1,5 h, wyszły super:-) Ja tylko dziubnęłam, czyli nie zjadłam żadnego:-))) Także od rana "przy robocie". Potem sprawy obiadowe, porządkowe, potem wyjazd na dyżur do lekarza (oczywiście tu się zeszło że hej). Jasiek podobno oskrzelowo "czysty". Dziwne:?, gdyż "rzęzi" przy kaszlu jak niejeden Fiat 126p. przy minus 30;-)  Dostaliśmy leki wziewne, jedną nebulizację mamy już za sobą:-) W ogóle zszokowała mnie cena Nebbudu (lek wziewny), kiedyś płaciłam dla Antka (2014r) po 6 zł za opakowanie, a teraz jest tylko na 100% za 54 zł :((( Jakby różnica... znaczna... :-(

Generalnie aktywności jako takiej nie było, ale w sumie cały dzień od raniuchna na nogach:-)  

Plusy są takie, że mąż i Antek odwiedzili dziś ponownie Lenkę w psim szpitalu i jak podjechali to tylko ją było słychać:-))))))))))))))) I była na spacerze:-)))) Na swoich nogach:-)))) I jadła :-))))Pierwszy raz od dwóch i pół tygodni jadła!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:-)))))))))))))))))) To jest jamnik niezłomny:-)))) Nieprawdopodobna wola wali i wola życia:-))) Już tyle razy ją opłakiwaliśmy:PP, a ona merdała dziś ogonem:D:-))) Mamy nadzieję, że jutro wyjdzie, że będzie już z nami. To prawdziwy cud, gdyż lekarze nawet w tej nowej lecznicy nie mieli złudzeń, nie dawali nam zbyt wiele nadziei... A tu wychodzi, że jeszcze nie jeden spacer przed nami:-))) ;):D(slonce)(impreza)

Ogólnie to dziś siebie rano w lustrze oglądałam, i tak myślałam, "no fajnie schudłaś, ale ile jeszcze przed tobą...?!" I już, już, już miałam ochotę na doła... A potem pomyślałam sobie(mysli) zdrowe dzieci masz?! To się ciesz8)(smiech):):-))) Zdrowa jesteś- to się ciesz:?;):), pracuj nad sobą i nie marudź:-)))) Do pracy wracasz, to ciesz się że masz gdzie:-))) I się uśmiechnęłam do siebie w lustrze i normalnie od uśmiechu lżejsza się poczułam co najmniej o 5 kg:-))) Trzeba się uśmiechać, trzeba myśleć pozytywnie, tylko ten ]:> ma radochę jak my mamy doła. A po co dawać mu powody do radości... Lepiej samemu się cieszyć, tym co mamy:-))) O, to moje "przemyślenia" na dziś:-)))))))))))))

Poza tym pomyślałam, że muszę wszelkie aktywności tygodniowe sobie rozplanować, teraz od nowa. Wiadomo, praca dom to będzie znacznie inaczej niż "tylko" dom... Ale nie jest to niemożliwe, przecież Wy dajecie radę:-)))

A ogólnie jadłam dziś tak: (wyzwanie bez słodyczy zaliczone(puchar):-))) choć z wielkim dziś trudem):

ma obiad barszczyk z jogurtem

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego poniedziałku!

buziaki

Ania(wymiotuje)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.