Cześć,
Każdego dnia wstaje i wiem, że to będzie dobry dzień, bo się obudziłam, bo mam w koło bliskich mi ludzi, których kocham. I właśnie z tego powinniśmy się cieszyć. I tak jest. Jednak są dni kiedy wszystko jest nie tak. Ktoś spyta dlaczego??
- A ja odpowiem, że nasza niepewność, brak wiary w siebie i wszystkie otaczające Nas cudowności. Tak cudowności... To co dla nas odchudzających jest zbrodnią..
Trochę Wam opisze o sobie ( potrzebuję się wyżalić), a przede wszystkim dostać ogromnego kopniaka w tyłek, bo osiągnęłam wiele: zmieniłam zupełnie swoje nawyki żywieniowe, zaczęłam jadać ciemne pieczywo, więcej warzyw i owoców, rozpoczęłam jadać co 3-4 godziny. Takim sposobem z wagi 78 kg zeszłam do 61 kg. Jednak słodycze to moja zmora. Która nie daje mi spokoju. Zaczęłam znów jadać "świństwa", które powodują,że mam wyrzuty, a ja rosnę w szerz i to czuję, a do tego jestem załamana :( tyle osiągnęłam a zaczęłam to sama zawalać!!!!
Pojawiłam się tu, by to zmienić, będę chciała codziennie pisać co jadam, co piłam i jakie ćwiczenia wykonywałam. wiem, że jest nas tu więcej i wierzę, że pozwolicie mi i dacie mi motywację do powrotu prawidłowych nawyków.
Poniżej moja przemiana z 78 kg ( po prawej) do 61 ( po lewej):
Trzymajcie Kciuki ! :* :*
P.