Alez mialam wspanialy weekend!!!
Piatek-
zasypalo nas sniegiem :) Wyszlam pol godziny wczesniej z pracy co by dotrzec do domu. Sniegu wcale nie bylo az tak duzo, ale pod gorke ledwo wjechalam samochodem. Problem lezy w moich oponach. W UK opon sie na zimowki nie wymienia, a moje sa chyba wyjatkowo twarde (w porwnaniu do poprzedniego samochodu, ktorym smigalam po sniegu jak na saniach ;P). Do tego mieszkam na gorce, wiec na parking juz nie dojechalam. Nie tylko z reszta ja bo cala ulica byla zastawiona samochodami a parking na gorce pusty.
Zlapala mnie na nowo ketoza, wiec mam tyle energii, ze mogla bym oswietlic caly blok jakby mnie pod kable podlaczyc. Kocham ten stan, ten dobry humor, no poprostu nigdy w zyciu na zadnej diecie (nawet jak jadalam warzywa kilogramami) nie czulam takiej eforii. Do tego co keto readaptacja to lepiej!!! Keto to chyba bedzie moje zycie. Choc tesknie czasem za chlebem, to chetnie poswiece ta kromke dla takiego samopoczucia!! Z reszta jak widac takie ladowanie weglami czasem jest dobre haha
Wody nadal nie bylo w piatek. Okazalo sie, ze rura ktora pekla juz zostala naprawiona a u nas nadal nie bylo wody. Okazalo sie tez, ze sasiedzi ja mieli przez caly czas! Przyszlo dwoch hydraulikow (z letting agency i od Thames Water), ale wymyslili tylko, ze gdzies rura zamarzla (na tyle to ja sama wpadlam ;P). Kristof, samozwanczy hydraulik dnia zaczal polewac rury na zewnatrz budynki goraca woda, a w srodku wlaczyl grzejniczek i tak je grzal. Rozpierdol w kuchni, ze bajka!!! Bo zeby dojsc do glownej rury trzeba bylo odsunal suszarke, a zeby odsunac suszarke to i lodowke ;P Niewiem dlaczego mnie ta sytuacja jakos nie dolowala, bo pocieszalam sie mysla, ze przynajmniej ogrzewanie dziala :D Wracajad do Kristofa "hydraulika" zlotej raczki- jako ze dumnie wzial sprawy w swoje rece robil wszystko co sie da, aby wode do naszej posiadlosci przywrocic. Opowiadal mi potem, ze znalazl jakies zawory na zewnatrz i je tak sobie odkrecal i zakrecal. Co sie okazalo sasiedzi na gorze robia remont i ta wode zakrecili, wiec moj hydraulik "troche" ich zalal (!!!!) Do tematu wody jeszcze wroce, bo to nie koniec jaj.
W zwiazku ze sniegiem jak i moim poziomem energii jak tylko weszlam do domu, przebralam sie i wylecialam do ogrodu lepic balwana. Snieg sypki wiec z balwana lipa, ale wpadlam na pomysl, ze idziemy na sanki. Jako, ze mieszkamy w UK, a tu zima jest 1 dzien w roku, a ja garaz mam juz zapakowany rowerami, walizkami i innymi pierodlami sanek kupowac nie zamierzam. Ale nie bylabym soba, a raczej nie bylabym Polka, gdybym nie zrobila sanek DIY. Za malolata u babci na wsi robiismy sanki z worka z sianem. Siana pod reka nie mialam, ale mialam stare poduszki i duzo workow na smieci ;) Niedaleko nas jest pole golfowe i na odleglosc kilometra slyszelismy, ze jakies dzieciaki tam zjezdzaja na sankach, wiec dolaczylismy. Gorka byla nie zla (ale nie z takich sie zjezdzalo w Polsce ;P) a my naszymi profesjonalnymi saniami tez zrobilismy tam furore :) Tak sie osmialam, zasmarkalam, wyziebilam i obtluklam, ze hej!! Czulam sie jak 13- latka, tak sie dobrze bawilismy na tej gorce!!! Nogi i tylek mi tak zmarzly haha. Bylismy tam z godzine, po czym wymeczeni wrocilismy do domu na goraca czekolade :))) Bylo poprostu CUDOWNIE. Wieczor dokonczylismy ogladaniem filmu :)
Sobota
Wraca temat wody. Ja to chyba jednak mam szczescie w zyciu... Robilam rano sniadanie i nagle uslyszalam takie buczenie, ze od razu wiedzialam, ze woda ruszyla!! Nagle, z szafki zaczela leciec woda. Zaczelam krzyczec i wolac Kristofa, zeby ja zakrecil. W koncu to ja: Domdom hydraulik zlota raczka ja zakrecilam :) Co sie okazalo moj "hydrualik" odkrecil zawor przy rurze, ktora nie byla do niczego podlaczona... Na cale szczescie, ze to sie stalo w ciagu dnia i gdy bylismy w domu!!! Inaczej zalalo by cale mieszkanie!! Czulismy sie jak na swieta, gdy odzyskalismy wode :) Oczywiscie pol dnia robilam pranie (jeszcze z wycieczki) i sprzatalam cala kuchnie po piatkowych hydraulicznych wydarzeniach :) wczesnym popoludniem postanowilismy sie wybrac do Londynu. Mialam wstep do Sky Garden. Pogoda jednak byla slaba- padal deszcz i caly snieg znikl i do tego jakas taka mgla. Stwierdzilismy wiec, ze slaby bedzie widok i nie chce nam sie jechac do Londynu. Wysiedlismy wiec w naszym "cudownym" Croydon i zaproponowalam nowo- otwarta kawiarnie, w ktorej mozna grac w gry planszowe. To byl strzal w 10! Zamowilam sobie herbatke, Kristof piwo i strzelilismy rundke w Scrabble :) Obegralam Kristofa bez wyrzutow sumienia. Zawsze bylam dobra w scrabble ale po polsku. A tu taka niespodzianka Polka obegrala Anglika w Scrabble po angielsku haha (podobno mial slabe litery- jasne). Potem rundka w statki- tez wygralam haha. Siedzielismy tam chyba ze 3 godizny. Na prawde super sprawa w taki wlasnie dzien, kiedy pogoda jest slaba, ale nie chce sie siedziec w domu.
Niedziela-
Wybralam sie do Ikei, bo mialam voucher na £20 ze swiat. Kupilam 2 kubki (dla mnie i dla mojego hydruailka), sztuczne kwiatki (moze jakies przetrwaja w koncu), pudelka na polke na kosmetyki i produkty do wlosow. Potem gotowanie i leniwy wieczor. Wpadlismy na pomysl maratonu z marvelem. Obejrzelismy Iron Mana i zaczelismy Avengers, ale nie dokonczylismy, bo bylismy zmeczeni :)