Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po prostu jestem sobą

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 3350
Komentarzy: 61
Założony: 10 sierpnia 2016
Ostatni wpis: 14 października 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
zgubickg

kobieta, 26 lat, Szczecin

170 cm, 94.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 października 2016 , Komentarze (11)

Witam serdecznie wszystkich, w ten piękny wieczór. 
Ja już leżę w łóżeczku postanowiłam, że troche tutaj popisze bo dawno nic nie dodawała. Ale nie dlatego, że odpuściłam! kochani wręcz przeciwnie zabrałam się do solidnej pracy. Najpierw wam powiem o tym co przez ostatni czas się zmieniło, a później nawiąże do nowych zajęć. 
Wrzesień to był dla mnie miesiąc takiego przełomu. Szukałam przez jakiś czas dietetyka, niestety nie zawsze mozna dokładnie kogoś sprawdzić. A szkoda bo zawsze lepiej wiedzieć na kogo trafiamy niż popełnić kolejny błąd, który może nasz wiele kosztować nie tylko chodzi o pieniądze ale przede wszystkim nasze zdrowie. Ale tym razem trafiłam na kogoś myślę, że solidnego. Jednak ocena przyjdzie później. Pochwale się w następnym wpisie na temat diety i nowego prowadzącego. To był mój taki pierwszy krok do tego żeby się zmobilizować. Kolejnym moim takim krokiem było zakup stabilizatora. Mam straszne problemy z garbieniem się i nie radziłam sobię już z tym. Mam dosyć duże piersi bo miseczkę D i przeciążają mnie nie jest łatwo byc ciagle wyprostowanym. Szukałam najlepszego sposobu na to aby przestać się garbić i faktycznie znalazłam. Zakupiłam stabilizator. Byłam sceptycznie nastawiona jednakże to jest rewelacyjne. juz po miesiącu czasu widać efekty. Nie nosze go codziennie, staram się zakładać jak jestem w domu. Pomogło. Może jeszcze troszkę się garbię ale juz dużo mniej. Nie wyglądam już tak zle. Myśle ze moze pozbędę się tego zaokrąglenia na karku... Wiec tak podsumowując udałam się do dietetyka i zadbałam o swoje zdrowie w postaci zakupu stabilizatora. Najlepsze dwa kroki jakie ostatnio zrobiłam. To nie wszystko. Zapisałam się na prawko z czego jestem cholernie dumna bo na początku strasznie sie bałam, a jazdy idą mi rewelacyjnie pozdrawiam mojego instruktora A który jest niezłym kawalarzem haha mam nadzieje, że zmoro nie przeczytasz tego :D. Kolejny krok do sukcesu to siłowania. Zaczęłam chodzić od września i chodzę do tej pory. Sprawia mi to ogromną satysfakcje. Kocham się pocić, czuć lekko, nie móc chodzić na 3 dzień. Zmieniłam teraz ilość treningów w tygodniu chodze tak po 3/4 razy. Jestem przede wszystkim szczęśliwa, pewna siebie, silna. Daje rade. Nie chodzę tam, dlatego że muszę. Sprawia mi to przyjemność, czuję się dzieki temu lepszym człowiekiem, że próbuję, że się staram zawalczyć o swoje zdrowie. Trening pomaga mi na wszystkie dolegliwość po złe samopoczucie. Najlepsze rozwiązanie. Wiele już przeszłam, to jest ten czas osiągnę sukces. Wierze, że dam rade. Trzymam mocno kciuki za was pozytywne wariaty, a wy trzymajcie za mnie :D

Miłej nocki :*

11 września 2016 , Komentarze (3)

Dzień 7.  Siłownia / utrata kg 

Odniosłam mały sukces, którym chętnie się podzielę. Mianowicie jestem lżejsza o 2 kilogramy, tak udało mi się trochę schudnąć jestem dumna, szczęśliwa ! Czekałam na ten dzień w którym będę miała w sobie więcej siły, motywacji. Nie tylko zgubiłam kg lecz, moja sylwetka się zmienia. Brzuszek zaczyna się powoli formować .. Z nim mam naprawdę duży problem wiec teraz będzie tylko lepiej. Ostatnio byłam na zakupach i już mogę kupować spodnie o rozmiar mniejsze! Przede mną kolejny ciężki tydzień.  Zapisałam się na siłownie, treningi są dosyć intensywne.  Nigdy nie odczuwałam tak wielkiej radość po skończonym treningu.  Pot leje się strumieniami. Nie sadziłam, że można się tak bardzo spocić. Trening siłowy nie idzie mi za dobrze, mam problem z wykonywaniem ćwiczeń, ale będę działała dalej, kto wie może w końcu uda mi się jakoś je opanować . Myślałam, żeby na razie zająć się ćwiczeniami  tylko Cardio.  Ale jednak większość mówi, żeby dołączyć do tego ten trening siłowy... Nauka angielskiego idzie mi całkiem dobrze. Od przyszłego tygodnia zapisuje się na prawko.  Aktualnie poszukuje  nowego dietetyka, mam nadzieje że w końcu znajdę kogoś porządnego.  Jestem pełna energii i zapału do pracy nad sobą. Ucieram nosa wszystkim, którzy we mnie nie wierzą.  Już widać niezłą poprawę mojej sylwetki.  Jestem zadowolona, powoli staje na nogi.. trzymajcie kciuki bym nie poległa.

Plany na dziś to przede wszystkim :

- Nauka angielskiego,
- Przeczytać 30 stron książki
- Porządny trening / klata + biceps + triceps
- Odrobić lekcję
- Obejrzeć 3 odcinki the 100

 

Życzę wszystkim udanego dnia. Dajcie z siebie wszystko. Nie poddawajcie się! Walczcie ze swoimi słabościami, to leży w naszej główce. Musimy być  silni nie dla kogoś, dla siebie. Spełnijmy wszystkie nasze cele,  to nic trudnego.. to wymaga  poświeceń, zaangażowania ale jest warte. Pomyślcie jak to jest fajnie poczuć się szczęśliwą osobą, kiedy wiemy ze robiliśmy wszystko co w naszej mocy by tak było. Trzymam za każdą osobę kciuki :*

26 sierpnia 2016 , Komentarze (7)

Witam serdecznie:D. Mamy dziś piękny dzień, bo za oknem jakieś 28 stopni. Jest bardzo słonecznie. Ostatnie dni w pracy i powrót do domu. Tak strasznie chciałam wyrwać się, wyjechać i spędzić w końcu inaczej wakacje… udało mi się. Wyrwałam się na prawie dwa i pół miesiąca do pracy nad morze. Praca nie jest zła. Wiadomo są dni, że jest cholernie ciężko, ale warto. Jestem z siebie ogromnie dumna, że poradziłam sobie. Cieszę się, że trafiłam na tak fajną szefową, która jest przede wszystkim sympatyczną i szczerą osobą. Dba nie tylko o swoje dziecko, ale i o wszystkich pracowników. Taka szefowa to skarb. Wakacje to nie tylko praca, to wspaniała przygoda, niezapomniana… Odpoczęłam, wiele przemyślałam.. Zarobiłam, poznałam wiele ludzi.. Niestety młodzieży nie zbyt, bo aż taki ze mnie wstydzioch, że nie zagadam… w każdym razie teraz po otrzymaniu wypłaty, będę mogła zapewnić sobie kilka przyjemności w postaci zakupów czy zakupieniu karnetu na siłownie… no i ruszam na prawo jazdy!! Tak się cieszę i nie mogę doczekać … Tak jak już pisałam we wcześniejszym poście postanowiłam ruszyć z wyzwaniem. To wyzwanie ma na celu pomóc mi w osiągnięciu sukcesu, ale nie tylko. Chce sprawdzić swoją wytrzymałość, mocno się zmobilizować, poprawić swoją sylwetkę, zrzucić masę i załapać mnóstwo zdrowych, mądrych nawyków. Postanowiłam, że zakupię kilka książek i zacznę się dokształcać. Jeśli ktoś zna dobre książki o ćwiczeniach, żywieniu itp. to bardzo chętnie poznam ich tytuły. A tymczasem opowiem historie z wczorajszego dnia. Pojechałam na apartamenty, aby posprzątać po ostatnich wczasowiczach. Do posprzątania został mi tylko salon z aneksem kuchennym. Zabrałam wszystkie rzeczy ze sobą i po chwili moje oczy zobaczyły zwierzę, na początku myślałam że to wąż, bo nie było widać reszty ciała tylko głowę po chwili zza łózka wybiegła jaszczurka. Jak byłam mała lubiłam brać na ręce takie zwierzątka, ale teraz nie koniecznie. Zachowywała się bardzo dziwnie szybko biegała, wspinała się po ścianie. Odsunęłam kanapę, żeby w nią nie weszła i zawołałam córeczkę mojej szefowej. Jak to dziecko lubi takie zwierzaczki to chciała ja złapać, ale strasznie dziwnie się zachowywała więc mała się wystraszyła i kazała iść po mamę. Kiedy moja szefowa przyszła na wieść o tym, że wpadł do apartamentu nieproszony gość przestraszona spojrzała na jaszczurkę i widać było że naprawdę jest przerażona. Wzięła duża głęboką miskę i chciała ją położyć tak, aby jaszczurka znalazła się w środku… ale jak myślicie co takiego się stało? Tak.. Miska upadła i jaszczurka została przycięta odpadł jej ogon, a ona sama wypełzała i zaczęła uciekać. Widok mojej szefowej był niezmiernie śmieszny. Usłyszałam tylko… ja ja przycięłam jej ogon jezu myślałam, że nie wytrzymam ze śmiechu. Ogon pełzał po kuchni jak szalony.. Malutka w płacz, ja w śmiech a Pani E miała wyrzuty sumienia. Na końcu okazało się, że jaszczurka sama zrzuciła ogon, gdyż czułą zagrożenie hahaha(szloch)Najśmieszniejszy widok, kiedy myślisz, że to twarda babka a potrafi ją przestraszyć małe zwierzątko. Jak widać czasami niezłe rzeczy się tutaj przytrafiają. Miłego dnia kochani.

14 sierpnia 2016 , Komentarze (8)

Nie potrzebowałam czyjegoś wsparcia, kiedy zaczynałam swoją drogę ze zdrowym odżywianiem. Dojrzałam do tego, aby zrobić to dla siebie samej, bardzo tego chciałam. Nie wiem co się dziś zmieniło, lecz najwyraźniej straciłam.. Poczucie pewności, że jestem w stanie zrobić wszystko sama. Nasze zamierzenia są bardzo łatwe postanowimy sobie, że chcemy osiągnąć nasz cel. Często po drodze natrafiają się różne przeszkody… tracimy wiarę w siebie, mówimy sobie po co? Skoro naszych efektów nie widać, męczymy się ciągła dieta. Odpowiedz jest prosta.. By być szczęśliwa, poczuć się pewnym w swoim ciele. To właśnie pod wpływem adrenaliny czujemy się jakbyśmy mogli wejść na najwyższy szczyt, jakbyśmy mogły dosięgnąć nieba... jesteśmy spełnione, pewne siebie, dumne. Trening to nie tylko ból.. Mikro urazy*zakwasy* to przyjemność ! Dyszymy, zaczynamy się pocić i czuć jakbyśmy zrobiły coś niemożliwego. Kocham ten stan, kiedy chociaż na chwilę zapominam o wszystkim innym i poświęcam się temu całą sobą. Treningi sprawiają, że czujemy się dobrze.. Wywołują w nas pozytywne emocje. Od razu poprawia nam się humor, a dolegliwości znikają. Czy naprawdę zrobi nam to różnice, jeśli zamiast np. siedzenie przed telewizorem zrobimy godzinny trening? Nie … zdecydowanie lepiej jest czuć satysfakcje, że zrobiło się wszystko, co w naszej mocy, aby zrobić krok naprzód… niż nie robić nic. Praca? Szkoła? Korepetycje? Itp. To nie jest wymówka. Wszystko da się pogodzić. Żeby, coś osiągnąć trzeba dać z siebie nie tylko 100% trzymanej miski, zaangażowanie w tym powinniśmy widzieć te sto procent pięknej, ciężkiej, czasami długiej pracy. Która po jakimś czasie stanie się naszą pasją, zyskamy lepsze samopoczucie, nasze myślenie się zmieni i utracimy parę kilogramów, a przede wszystkim dostaniemy to, czego chcemy.. Czyli zmienimy swoją sylwetkę.

Robie pierwszy krok, chce dokonać *niemożliwego* bo właśnie tym jest dla mnie zgubieniem kilogramów. Działam nie będę patrzeć na innych! Robię to tylko dla siebie. Ci, którzy we mnie nie wierzą.. Obiecuję, że skopię wam tyłki! Moje wyzwanie zaczyna się w dniu powrotu do domu. START 31 Sierpnia. Do tego czasu codzienne 8h cardio w postaci sprzątania domków letniskowych mi wystarczy. Chce zrobić to porządnie, na spokojnie. Nie ma pośpiechu. Ten dzień nadejdzie, to jest ten czas.. mój czas.

10 sierpnia 2016 , Komentarze (32)

Od kilku dni w mojej główce roi się wiele słów, które zostały wypowiedziane przez najbliższe mi osoby. Tak wiele razy płakałam, użalałam się nad sobą… że chce być szczupła, chuda.. W akcie desperacji robiłam różne głupoty. Jednak kończyło się to tak jak zawsze. Powrót do obżarstwa. Co prawda nie wiele pamiętam z dzieciństwa jak to wyglądało z mojej strony, czy naprawdę się objadałam? Czy naprawdę miałam problem? Do tej pory nie potrafię sobie przypomnieć tego. Rok temu zaczęłam przygodę ze zdrowym odżywianiem. Pierwsza wizyta u dietetyczki i tak dalej, walczyłam..dałam z siebie wszystko. Były potknięcia, ale zrobiłam to, czego zawsze chciałam, za mną było już -16kg. Tego dnia, kiedy zobaczyłam 89kg obiecałam sobie, że nie oddam tej 8 z przodu. Szło mi świetnie i byłam tak cholernie dumna. Tylko co się z tym stało.. Bliskie mi osoby nie wspierały mnie tak jak bym tego chciała. Oczywiście nie wszyscy. Ciągłe docinki typu *ty ciągle jesz, jak przychodzę, dbaj o linie, nie jedz tyle, dlaczego nic nie jesz?, znowu dietka? no tak, bo ty nie jesz normalnego jedzenia, nie dawaj jej ona tylko dietkę ma, pojawi ci się efekt jojo, przytyjesz, znowu nic nie zjesz na święta?.... było tego naprawdę wiele od namawiania do jedzenia, do rozmawiania o tym, jak tylko upadnę…próbowałam nie przejmować się tym, ale po ostatnich słowach nie wytrzymałam * jako że jestem teraz w pracy nad morzem rodzina wydzwania* ale nie po to, by zapytać co u mnie.. Tylko czy schudłam… tak bardzo mi przykro było, dlaczego najbliższe mi osoby nie wierzą we mnie… nie cieszą się z tego, że chce być zdrowa, czuć się pięknie… Poddałam się.. Kilogramy poleciały w górę. Szukam motywacji, szukam w sobie tej silnej kobiety, którą byłam. Mam nadzieje, że nadal jesteś we mnie i zdołasz przywrócić mi silną wolę do walki. Ja nie powiedziałam stop i nie powiem, dopóki niedostane tego, czego pragnę. Czy zaakceptują mój wybór? Co zrobić, gdy te słowa tak bardzo bolą?


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.