Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej jestem Marta :) Obecnie kończę studia architektoniczne i pracuje na zleceniach. Mam wiele zainteresowań np: czytanie książek, podróżowanie, gra na gitarze, śpiew, fotografia i wiele innych :) Przez moje nadprogramowe kilogramy nie mogę robić wszystkiego co bym chciała, dlatego też zdecydowałam się na zmiany

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 9806
Komentarzy: 151
Założony: 11 sierpnia 2017
Ostatni wpis: 1 lipca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ChceToMoge

kobieta, 28 lat, Nowy Świat

183 cm, 150.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 października 2018 , Komentarze (8)

Rok akademicki się rozpoczął, więc i pracy mam zdecydowanie więcej ze studentami, dlatego też nie mam kiedy pisać.

Cd ćwiczeń jest postęp we wtorek siedziałam na rowerku 60min, w środę w końcu poczułam zmęczenie mięśni, więc rowerek już zostaje na jakiś czas na 60min. W środę miałam 60min rowerku, 20min ćwiczeń z Chodakowską i 8km spacerku. Dziś za mną już kilka kilometrów a w planach mata i rowerek :PP

Cd diety jest  ogólnie na 100%, tylko wczoraj byłam z koleżankami w wedlu (uparły się wredne na wedla), ale tam zamówiłam deser owocowy, więc mam nadzieje że jakoś strasznie nie wyszło. W każdym bądź razie zrobiłam to z głową i niczego sobie nie wyrzucam :D

Fotorelacji brak, bo brak czasu, nadrobię mam nadzieję w weekend. 

Ściskam wszystkich cieplutko i trzymam kciuki ;)

15 października 2018 , Komentarze (10)

Wyrzucić ją przez okno..... No dobra włożyłam ją pod łóżko. Waga w sobotę pokazała 133.9kg, a dziś byłam ciekawa i weszłam ponownie, a tam 134,7kg. Pytam się jak to możliwe? Dieta na 100%, woda przynajmniej 2l dziennie (z reguły 3l), do tego od soboty ćwiczę (dlatego byłam ciekawa czy coś to dało) No i mam, ale spoko, co prawda zadowolona nie byłam, ale i dzisiaj wszystko było jak powinno być ;)

A nie czekajcie zjadłam wczoraj dwa orzeszki (takie ciastka), zrobiłam to zapomniawszy że nie jem słodyczy, ale nie męczę się z tego powodu :D I szczerze nie liczę tego jako potknięcie, nie wiem czy dobrze czy źle, ale nie męczy mnie to, cieszę się ze zmiany myślenia :PP A i odliczyłam sobie te 120kcal od kolacji, także ten (smiech)

Coraz więcej jeżdżę na rowerku stacjonarnym, napawa mnie to dumą, ale żeby sprawiało mi przyjemność to jeszcze nie ten etap :PP W sobotę 30min, wczoraj 40min, a dzisiaj pedałowałam 50min i o dziwo bolało najmniej. Chociaż tyłek z siodełkiem nadal się nie zaprzyjaźnił i nawet jak siedzę w pracy to czuję dyskomfort. Za to oznak zakwasów brak, więc będę podkręcać codziennie do momentu, może nie jak będę miała zakwasy, ale jak w końcu poczuję zmęczenie mięśni, bo na razie tylko płuca umierają (pot)

Dieta którą dostaję jest na 2700kcal (najniższa proponowana kaloryczność) i daję jej jeszcze tydzień, jeśli waga nie ruszy to zmniejszę sama przynajmniej o 100-200kcal. 

Od soboty zamierzam zacząć z treningami na macie i kurczę strasznie mnie na tą matę ciągnie wcześniej i nie wiem co robić. Jak myślicie?

Kilka zdjęć jedzonka, nie tylko z dzisiaj :)

Kolacja: tortilla z warzywami i sosem koperkowym

Śniadanie: Kasza manna z bananem i gorzką czekoladą

II Śniadanie: Owoce- tutaj śliwki i jabłka

Kolacja: Placki z warzywami i sosem koperkowym

Kolacja: Sałatka z kurczakiem

Śniadanie: Owsianka z jabłkiem i czekoladą gorzką

13 października 2018 , Komentarze (6)

Dzisiaj dzień ważenia i 1,2kg, więc jednak waga się ruszyła, pomimo oczekiwań ;)

Tak jak pisałam od dzisiaj miałam zacząć ćwiczyć, postanowiłam nie nakręcać się i nie zaczynać od długich treningów. Zaczęłam spokojnie 30min na rowerze stacjonarnym i 6.13km spaceru. Codziennie chcę coś dodawać ale nie za wiele, żeby się nie zrazić, bo niestety o ile do zwiedzania nowych miejsc jestem pierwsza to forma ruchu dla utraty wagi w mojej głowie nie jest fajna. 

Dieta dzisiaj na 100% i woda także, jedynie żołądek dziwnie reaguje, ale to może właśnie ze względu na nie przyzwyczajenie do jakiegokolwiek ruchu, oprócz do pracy i z pracy.

Cytat który pasuje do moich dzisiejszych przemyśleń ;)

  "Za dwadzieścia lat bar­dziej będziesz żałował te­go, cze­go nie zro­biłeś, niż te­go, co zro­biłeś. Więc od­wiąż li­ny, opuść bez­pie­czną przys­tań. Złap w żag­le po­myślne wiat­ry. Podróżuj, śnij, od­kry­waj." - Mark Twain

Lecę robić kolacje, do następnego napisania :D

12 października 2018 , Komentarze (3)

Dzisiejszy dzień zaliczam do udanych, ale bardzo zapracowanych ;)

Jutro ważenie, spodziewam się że nie będzie za dużej różnicy, niby wszystko trzymałam jak być powinno, ale @ chyba nie da mi się za wiele cieszyć (smiech)

Zdjęcia dzisiejszego menu

Śniadanie: płatki ryżowe z mango i czekoladą

II Śniadanie: pomarańcza, mandarynka i pół mango

Obiad: risotto  z kurczakiem i szpinakiem

Kolacja: Tortilla z warzywami i koperkowym sosem

11 października 2018 , Komentarze (7)

Ostatnie trzy dni nie należały do najłatwiejszych, miałam chęć na wszystko co nie było w przewidywanym menu. Niestety internet mi  nie pomaga i na każdej stronie reklamy kfc, maka czy innego fastfooda, aż się zaczęłam zastanawiać czy zawsze ich jest aż tyle, czy jednak oni wiedzą kiedy to podsyłać :PP

Ale ale nie poddałam się, jadłam to co było przewidziane, a nie było to łatwe, bo jak patrzałam na wagę to się odechciewało, od tygodnia cyferki rosną albo się trzymają jednej numeracji. Aż szlak mnie trafi bo jem to co w diecie przewidziane :< 

Udało mi się jednak przemówić sobie do rozsądku i przypomnieć że właśnie w takich chwilach moje wcześniejsze próby przepadały, więc lecę dalej i czekam na lepszy czas. 

Dietę trzymam i zamierzam robić to dalej, mam nawet postanowienie, że do końca roku tylko  2 razy pozwolę sobie na coś innego, a to ze względu na zbliżające się urodziny i oczywiście święta. Na urodziny mogłabym sobie odpuścić, ale skoro robię to wszystko dla siebie, więc i to zrobię bo chcę   (torcik)

Od soboty będę wprowadzać nowy nawyk, a są nim ćwiczenia. Na razie postanowiłam wstawać godzinę wcześniej niż zazwyczaj, żeby nie było to bardziej bolesne niż musi. Wstawanie o 5 boli ale tylko mentalnie, bo wiem że mogłabym jeszcze poleżeć, ale od soboty czas ten zostanie bardziej wykorzystany :D 

chwilowy cytat mojej zmiany ;)

I kilka zdjęć z jedzonkiem

Śniadaniowa tortilla  z jajkiem i warzywami

II Śniadanie czyli owoce na zabicie łaknienia cukru 

Śniadanie kasza manna z bananem i gorzką czekoladą 

Sałatka z łososiem i mozzarellą (gdyby mama wiedziała że z własnej woli jem rybę to by nie uwierzyła :PP)

Trzymam kciuki za wszystkich zmieniających coś w swoim życiu, zmiany nie są łatwe, ale damy radę ;)

8 października 2018 , Skomentuj

Hej dzisiejszy dzień był dość zapracowany, a reszta tygodnia lepsza nie będzie. Pobudka o 5,a od 6 praca przy laptopie do 16 i jeszcze muszę siąść na 2-3h. Także cóż za piękne chwile mnie czekają :PP

Dzisiaj dieta jest na 100%, jest to już 23 dzień bez potknięć, więc brawo ja :D

Na śniadanie jadłam kaszę manną z malinami i gorzką czekoladą.

Na drugie śniadanie miska owoców. Przez @ mam chęć na cukier więc to jakoś załatwia sprawę. 

Na obiad miałam jak to nazwali kurczaka na pomarańczowo, choć więcej tam zieleni, ale co tam :p dobrze że mi smakuje, bo mając na uwadze ilość pracy w tygodniu ugotowałam to danie na 4 dni. O ile coś jest smaczne nie przeszkadza mi jedzenie tego samego kilka dni z rzędu ;)

A na kolację przygotowałam już sałatkę, która na zdjęciu wygląda jakby jej była garść, ale w rzeczywistości jest jej tyle że ledwo dam radę wcisnąć ;)

A teraz wracam do pracy, czym szybciej się z tym uporam, tym szybciej przyjdzie pora na sen, którego mi strasznie brakuje. 

Mam nadzieje że i wam dobrze idzie, trzymam kciuki ;)

7 października 2018 , Komentarze (9)

Hej nie pisałam wcześniej,  ponieważ dałam sobie czas na etapowość, a nie wiem jak wam ale mnie vitalia potrafi zająć godziny. Tego tygodniowym etapem jest właśnie pisanie w pamiętniku :D

Mam już za sobą etapy: picie wody w ilości 2l, jedzenie o danych godzinach, trzymanie się diety, nie kupowanie gotowego jedzenia (co było moją największą zmorą).

Mam jeszcze parę pomysłów co chciałabym zmienić, więc zobaczymy na co padnie w następnym tygodniu :PP

Po dokładnie 4 tygodniach zbliżyłam się do celu o 10.6kg, mega dużo jak na taki czas, ale i ja jestem mega duża, więc się mocno nie przejmuję :)

Za to zastanawia mnie fakt, że pomimo tych wszystkich zmian moja waga w ciągu dwóch dni poszła o 1,2 do góry... Mam taką malutką nadzieję, że to przez okres, bo właśnie męczę się z nim już od dwóch dni.  Jeśli też tak macie, to piszcie, to mnie troszkę uspokoi (smiech)

Zastanawiam się nad pójściem do mojej doktor rodzinnej i przebadania się, a raczej sprawdzenia ciśnienia i krwi, powinnam też sprawdzić tarczyce, ale to planuje na grudzień jak pojadę do domu. Pani doktor jest bardzo fajną babeczką, więc chcę z nią także pogadać o witaminach i lekach, które mogłabym brać aby wspomóc choć troszkę mój przeciążony od dawna organizm.

Ah nie napisałam czemu ten raz jest inny od poprzednich, pewnie nie pisałam tego wcześniej, mój kochany starszy braciszek za niecały rok się chajta, a ja chcę wyglądać lepiej, coby ciotki już mnie nie wku...ały tekstami typu: "no gdybyś o siebie zadbała to na pewno znalazłabyś jakiegoś chłopaka", żeby tylko ciocie wiedziały, że gdybym nie była tak wymagająca to już paru by było :PP Niestety nie lubię jak facet jest wiecznym chłopcem, więc cóż nadal wolna ;)

To wrzucam jeszcze parę śniadanek z ostatnich dni 

jajecznica z milionem dodatków i winogrono

pudding chia z owocami

kasza manna z malinami i gorzką czekoladą

owsianka z jagodami i gorzką czekoladą

zastanawiam się także nad dodawaniem codziennie tego co jem hmmmm.....

9 września 2017 , Komentarze (2)

Mija właśnie 8 tygodni odkąd zaczęłam coś ze sobą robić. Waga w tym czasie ze 139.8kg zeszła na 126.1kg, czyli 13.7kg. Waga ładniej spadała jak sama ustalałam sobie dietę, no ale to były początki, więc wiadomo że efekty były większe ;) 

Bardzo brakuje mi roweru, który został w rodzinnym mieście i wczoraj dowiedziałam się od rodziców, że najwcześniej przywiozą mi go nie pod koniec tego miesiąca, a dopiero pod koniec listopada... No więc troszkę się zdołowałam, ale przeliczyłam oszczędności (zbieram na podróże) i stwierdziłam że zakupię sobie rowerek stacjonarny. Wiem że pewnie taniej byłoby wysłać paczką mój rower z domu, aczkolwiek pomyślałam iż stacjonarny przyda mi się na brzydką pogodę no i nie czarujmy się idzie zima, a zimą nie jeżdżę po śniegu. Szczególnie że w Białymstoku potrafi być naprawdę zimno. 

Codziennie ćwiczę na macie z Chodakowską i dobrze mi z tym, chociaż naprawdę w to wątpiłam. Dodałam ostatnio skakankę i chyba sąsiadowi nie bardzo się to podoba. Ale akurat nim nie będę się mocno przejmować. Ja ćwiczę w normalnych godzinach, za to on dzień w dzień do 1-2 w nocy gra w jakieś gry wyścigowe i strzelanki tak głośno że u mnie wszystko słychać. Więc jak chce niech dzwoni po policje, że mu spokój zakłócam ;P

Jem 4 razy dziennie,  z reguły zgodnie z dietą (czasem zamieniam sobie dania, bo wiem że nie będzie mi smakować).  Pije ok 1,8-2,4l wody i już nie muszę tego pilnować jak na początku. Niestety na dłuższe spacery nie znajduje czasu, gdyż uczę się do poprawek które mam za tydzień, a muszę je zdać żeby zacząć pisać inżynierkę :D

3 września 2017 , Komentarze (5)

Hej Hej Hej !!!

Jeszcze godzinę temu przeżywałam ciężkie chwile, byłam zniechęcona po wczorajszej słabej woli (zjadłam burgera). Katowałam się tą myślą, w bardzo zły sposób...

Ale o 14 ruszyłam du.e i postanowiłam nie odpuszczać treningu (Skalpel). Wczoraj zrobiłam jedynie 12 minut, gdzie 2 dni temu było 29 minut. Byłam zniechęcona, ale dzisiaj przeciągałam trening "no jeszcze jedno ćwiczenie i koniec", "przestań przecież jeszcze podnosisz nogę, to znaczy że możesz dalej" i takim sposobem zrobiłam cały program. Oczywiście nic nie było idealnie, pewnie jakbym zobaczyła jak źle to wygląda, jak tak próbuje zrobić to co Ewka, to pewnie albo bym się śmiała albo płakała. Ale dotrwałam nie ważne jak :D Mam takie powera, że to jest aż niesamowite :D Teraz nie ma że nie dam rady, już raz to zrobiłam :) teraz tylko będę poprawiała dokładność ćwiczeń :D

O jejciu jejciu jej :D Miłego dnia wszystkim :D

1 września 2017 , Komentarze (3)

Troszkę mnie nie było i wiązało się to z wieloma rzeczami jak np przeprowadzka. 

Ale z większymi i mniejszymi grzechami jestem dalej na diecie ;) Nie poddałam się :D

Choć waga robi sobie ze mnie żarty i skacze w dwie strony jak chce. Uspokajam się iż to przez okres, mam nadzieje że po wszystko się ustabilizuje :)

Jem wszystko jak dostaje w diecie, choć jestem na niej już 20dni nadal jedzenia jest dla mnie za dużo, przez co część się marnuje. Zastanawiam się czy sama nie pozmniejszać porcji, bo nie chcę marnować jedzenia i pieniędzy.

Cd aktywności fizycznej to rower musiałam na razie odstawić, gdyż w samochodzie mi się nie zmieścił jak się przeprowadzałam od rodziców do mieszkania studenckiego ;) Ale spokojnie jest plan że do końca września przybędzie :) Bardzo się cieszę bo troszkę mi brakuje porannej przejażdżki :D

A od 3 dni ćwiczę z Chodakowską i szczerze umieram ;) Na początku byłam zażenowana, że dałam rade tylko 16min Skalpela. Kurde mam 21lat powinnam takie rzeczy śmigać z zamkniętymi oczami!! Ale luz naczytałam się na fb u Ewy że "nie ważne ile ważne że coś". No więc trzymając się tej zasady ćwicze ile zdołam i nie przeforsowuje się bo znam z autopsji że to nie wpływa pozytywnie na moje myślenie. Wiec wszystko z głową ;P A dzisiaj już dałam rade 34minuty, więc wow jest postęp. Brawo ja ;) Do końca miesiąca będę znała cały trening na pamięć xD

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.