Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka

O mnie

Kobieta. Mądra, Piękna. Inteligentna. A co! Sobie komplementów nie będę żałować. Kocham smoki i ostatnio zaczynam się rozglądać za jakimś, Najlepiej czerwonym, bo ładniejszego koloru nie znam. Pozwalam zmianom, aby się działy.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 82692
Komentarzy: 730
Założony: 22 lipca 2006
Ostatni wpis: 3 stycznia 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ognisko

kobieta, 51 lat, Bochny

162 cm, 85.50 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 listopada 2006 , Komentarze (23)


Przyjmuję gratulację, wyrazy uznania i temu podobne. Ograniczeń żadnych nie stawiam. Kwiaty i czekoladki też mogą być. Przez 42 dni wykonałam 10.864 (słownie dziesięć tysięcy osiemset sześćdziesiąt cztery) brzuszki to mi się należy. W obliczeniach mogłam się co prawda pomylić, bo jak mawiał mój profesor „ dobry matematyk zawsze ma problemy z takimi drobnymi rzeczami jak dodawanie). A poza tym brzuszków było więcej, bo czasem z rozpędu robiłam więcej powtórzeń.

Kryzysy miałam trzy i były one związane z osobistymi sprawami, niż z problemami „technicznymi” Pierwszy jak mój przyjaciel znalazł się w szpitalu. Drugi ten był najgorszy jak wróciłam ze szpitala od poparzonego taty. Wydawało mi się, ze już nic nie dam rady zmienić. I dlatego mimo zmęczenia, nienawiści do świata i beznadziejności poćwiczyłam. I wreszcie trzeci związany z bólem kolana. Bolało jak cholera. Ale posmarowałam i bardzo ostrożnie ćwiczyłam. Jakoś się udało. Może nie zupełnie tak jak nakazane, ale było.

Wady „szóstki”

1.     jest potwornie monotonna i nudna. Ciągle trzeba liczyć i uważać czy nie za mało, albo nie za dużo

2.     trzeba mieć zdrowy kręgosłup • szczególnie pod koniec dawały mi się we znaki dwa pierwsze ćwiczenia

3.     trzeba mieć już jakieś wyćwiczone mięśnie brzucha. Nawet jak ktoś przejdzie początek, zwiększająca się liczba powtórzeń wylezie mu później. Stad moja propozycja, dla tych ze słabszymi mięśniami przerabiać początkowe serie zamiast w jeden dzień to w tydzień. I tak powolutku dalej.

Zalety

1.     możność świętowania po 42 dniach zakończenia ćwiczeń. Nigdzie indziej tego nie ma. Trzeba kontynuować bez odtrąbiania udało mi się. A tak czekam na pochwały od witalijek

2.     konkretność • wiedziałam ile powtórzeń miałam zrobić każdego dnia. Nie ćwicz 10-15 minut, ale liczba powtórzeń nie mniej i nie więcej

3.     Są to fantastyczne ćwiczenia szczególnie na górny przyczep (to te mięśnie brzucha pod żebrami • oponka nr1). Stąd jest trudniej zwalić tłuszczyk. Choć i na ten dolny przyczep (oponka nr 2 • ta poniżej pępka) nie są złe

Efekty:

- kaloryferka nie mam, ale ciężko go mieć ważąc ponad 75 kg. Zresztą tego się nie spodziewałam.. Chociaż on jest tylko jeszcze pod tłuszczykiem.

- mam 75 cm w pasie zaczynałam było 79

- Mój trener powiedział, ze odkąd mnie zna tj. od 6 lat jeszcze nie miałam takich mięśnie brzucha.

Plany:

- podoba mi się aerobiczna 6 dlatego zamierzam ją powtórzyć. Co prawda nie same ćwiczenie, bo te mi już zbrzydły, ale 42 dniowy plan. Muszę jeszcze znaleźć 6 ćwiczeń na mięśnie brzucha, jak go katować to do skutku, czyli kaloryferka. Poszukam czegoś na mięśnie skośne. Zacznę najprawdopodobniej od poniedziałku. Wcześniej nie daję rady. Muszę jeszcze tylko znaleźć na nie jakaś fajną nazwę.

Jeśli będą zainteresowani, opis ćwiczeń zamieszczę w pamiętniku.

I żeby nie było byłam dziś na basenie. Chyba zaczynam łapać o co chodzi w żabce. Ja się genialna robię czy cóś?

Jedzonko

3 kromki razowca z masłem i żółtym serem

6 ogórków małosolnych

4 jabłka

1 mandarynka

kiść winogron czerwonych

kalafior z pieczarkami i jajkiem na twardo

1 danio truskawkowe 30% kalorii mniej

1 kefir 450 g

3 pomidory

2 czerwone herbaty

1 herbata czarna

0,75 l coli light


A takie mam marzenia na najbliższe dni. Nierealne niestety.

gify, emoty, skiny, skiny gg, gify, opisy gg, humor, dowcipy, kawały


A takie mam marzenia na najbliższe dni. Nierealne niestety.

gify, emoty, skiny, skiny gg, gify, opisy gg, humor, dowcipy, kawały

6 listopada 2006 , Komentarze (8)

Dziś cały dzień za mną łaziły. I okazało się, ze to przez sen. Poważnie. Późno poszłam spać, wcześniej wstałam i efekt potrzeba podniesienia cukru we krwi to i ochota na słodkie. Krótka drzemka rozwiązała sprawę. Pomysł jak pomysł na mnie dziś poskutkował.

Jutro odbieram gratulację za ukończenie a6w. Hołdy i inny wyrazy uznania będę przyjmować. Obiecuje zdać obszerną relację z moich zmagań, oraz przedstawić plan na przyszłość. To wszystko jutro.

Basenik sobie spokojnie stoi, mnie w nim dziś nie było.

Jedzonko

4 kromki razowego chleba z masłem żółtym serem (ostatnio czytałam, że twaróg dostarcza organizmowi takiej ilości wapnia jak śledzie, więc minimalnej i jak się chce zaopatrzyć w wapno to najlepszy żółty ser)

talerz rosołku wegetariańskiego z lanymi kluseczkami

4 jabłka

1 gruszka

1 danio jagodowe • dobre na oczy

5 ogórków konserwowych

0,75 l wody

0,5 l coli

2 herbaty czerwone

Kurczę coś mało dziś było. Ale trudno, już nie uzupełnie.

Sit UpSit UpSit UpSit Up

Sit UpSit UpSit UpSit Up

Sit UpSit UpSit UpSit Up

Sit UpSit UpSit UpSit Up


5 listopada 2006 , Komentarze (6)

Normalnie wstaje sobie, co dzień, ale dziś przypałętało się do mnie fantastyczne uczucie. Wrażenie płaskiego brzuszka. Macie czasem coś takiego. To jest naprawdę cudowne obudzić się i mieć świadomość, ze się nie ma tej oponki, brzuszek jest płaski (no dobra prawie płaski). I to nic, że później waga pokazuje – żadnych zmian. I tak jest fanie. Uwielbiam niedzielne poranki, a właściwie to już południa, bo 11.00 to tak bliżej południa niż ranku. Ale nie spieszę się i mam czas cieszyć się sobą.

Na basenie nie byłam. Leniwa jestem tak troszeczkę, ale i alergia na chlor dała o sobie znać, to tak trochę muszę pofolgować. Ale poniedziałek postaram się iść. Uwaga dla wszystkich wstydliwych. Na basen nie chodzą tylko laseczki, właściwie te to widzę, gdy na treningi przyjeżdżają pływaczki synchroniczne. Na krytej pływalni więcej jest ludzi „niedoskonałych” np. panów z brzuszkami, pań z pomarańczową skórka. Wstydzicie się idźcie i popatrzcie z trybun Jedna z moich koleżanek waga – 85 kg chodzi na basen się dowartościować – idę, bo okazuje się, ze są grubsi niż ja. Najgorszy jest pierwszy raz, dlatego najlepiej w grupie. Później człowiek przestaje się przejmować. Więc powodzenia. Warto zrobić pierwszy krok.

Donoszę do zakończenia a6w zostają 2 (słownie dwa) dni. Wytrzymam, choć to są najnudniejsze ćwiczenia, jakie wykonywałam.

Dieta – ja jestem zadowolona

1 talerz musli z mlekiem i 1 mandarynką

1 mała bułka wieloziarnista z masłem i żółtym serem

2 kawałki razowca z masłem i żłótym serem

6 jabłek, ale duże to one nie były

3 małe pomidory

1 ogórek zielony

8 ogórków konserwowych

2 talerze czerwone barszczu z kluseczkami (pycha)

1 gruszka

1 danio wiśniowe

1 kefir 400 ml

1 fantasia wiśniowa

2 czerwone herbaty

1 espresso z mlekiem

1,5 l wody

Więcej jedzenia już nie pamiętam. Tego, co zjadłam nie żałuję. Dobrego tygodnia

4 listopada 2006 , Komentarze (8)

Zjadłam trzy jabłka, wypiłam szklankę herbaty czerwonej i zaczynam pić wodę. Przepłynęłam 80 długości (swoje 2 kilometerki) i mam ochotę na życie. Ale jak dojechałam do domu to ręce mi chodziły jak paralitykowi. Dziś zachciało mi się grzbietu. Dawno nie pływałam tym style, bo go nie lubię i mój lęk wyłazi z zakamarków ciemności. Ale trudno, w związku z zawodami pływałam po 16 długości kraulem(400 m) i musiałam robić jakieś przerywniki. Jutro pewnie będę chodzić dziwnym kroczkiem •już teraz czuję mięśnie ud. Ale za to brzuszek mi się wzmocnił. Bo pływanie na grzbiecie najlepsze jest na te mięśnie.

A pro po „tych mięsni” do końca a6w zostały mi 3 dni. Trzy dni po trzy serie sześciu ćwiczeń 24 powtórzeń każdego ćwiczenia Chwalę się, a co nie wolno.

Co do diety mąż Antoy (dzięki Ci Panie za dobre rady) miał rację. Ból kości ogonowej spowodował, ze nie siadła, ale uklękła w przebłagalnym geście i powoli podniosła się na nogi. Teraz to już tylko biegać sobie może Pozycji horyzontalnej nie zamierzam pozwolić jej przyjąć.

Dziś jadłam:

1 miska musli z mlekiem

1 bułka wieloziarnista z masłem i żółtym serem

1 kęs chałki (na moje szczęście jakaś niedobra, gliniasta była)

1 talerz zupy • porowa kartoflanka

1 fantasia truskawkowa

1 fantasia brzoskwiniowa (a swoją drogą cały czas myślałam, ze pisze się fantazja, a dziś patrzę, a tam pudełku fantasia • chcą niech mają)

1 kefir 400 ml

kiść winogron

4 jabłka

1 kubek espresso z mlekiem

0,5 l. coca coli ligh

i to wszystko. Więcej jeść nie zdążyłam.

3 listopada 2006 , Komentarze (6)

Zepchnąć dietę z wygodnego łóżeczka i puchowych poduszek (jak twierdzi Antoya) na podłogę. Podnieść się ciągle jeszcze nie chce, ale mam nadzieję, że jak ją kość ogonowa zacznie boleć to usiądzie. Dieta oczywiście!

Powolutku wszystko wraca do normy. Odsypiam. Śpię po 10-12 godzin. U mnie to oznaka zdrowienia. Stres mnie zżerał, a teraz przyszedł czas na uspokojenie. Mój rekord spania to przez tydzień po 20 godzin na dobę. Poważnie. To było po drugiej operacji na kolano, pojechałam na swoją pierwszą głodówkę. I przyznam się uczciwie wtedy nie miałam czasu zastanowić się nad tym czy jestem głodna, czy nie. Zwlekałam się z łóżka na spacer i wykłady. I spałam. Moja współlokatorka zaniepokojona wzywała nawet lekarkę. Ale ta po rutynowej kontroli stwierdziła, że to dobry odruch i jak mam ochotę to niech sobie śpię. Po tygodniu byłam jak nowo narodzona, kiedy większość osób chodziła osłabiona i pozbawiona energii ja miałam jej za dwóch. Dlatego mówię, ze głodówka jest dla ludzi, ale nie jako sposób odchudzania. Byłam na kilku i ja byłam na nich jedną z grubszych osób.

Do zakończenia a6w zostało dni 4 słownie cztery. Kurczę podziwiam sama siebie za wytrwałość.

Na basenie dziś nie byłam. Wymówkę mam dobrą - bolało mnie kolano. Ale jutro się już zwlokę. Dziś przyszła do nas paczka z medalami i pucharami za zawody pływackie. Pomyślałam sobie, ze całkiem ładnie by się prezentowały na mojej półce. Motywację, więc mam. Ale głównym powodem tego, ze wystartuje nie są medale, czy puchary. Chcę, aby dziewczyny przestały wstydzić się swoich ciał. I co z tego, ze mam nadwagę, cellulit i co tam jeszcze chcecie. Nie dam się zamknąć w domu. Zawsze ktoś musi być pierwszy. A poza tym moją odwagę zwiększa fakt startu „moich” pań i starszych i ciut grubszych. Nie dajmy się zwariować lansowanemu kultowi piękna. Nie siedźmy i nie zamartwiajmy się niepotrzebnie fałdkami, oponkami itp. Cieszmy się życiem!!!

I tym optymistycznym akcentem kończę i życzę miłego wypoczynku





2 listopada 2006 , Komentarze (5)

 

Dziś mimo potwornego zimna, deszczu, wiatru i niechęci do wyłażenia z cieplutkiego domku poszłam na basen. Wyobrażacie sobie ile mnie to kosztowało. Co prawda miałam powód – zajęcia z grupą, ale i tak sama sobie postawiłam szóstkę za brak ociągania. I proszę mnie chwalić.

Przepłynęłam jakieś 20 długości z tego 16 (400 m) tak szybkim kraulem, na jakiego było mnie stać, czyli gdzieś w granicach 9-10 minut. Jak ustałam i podyszałam sobie troszeczkę to momentalnie zrobiło mi piekielnie zimno. No to prędko pod prysznic. Na szczęście tam woda gorącą i do domku. Acha, żeby nie było na basenie spędziłam około 1,5 godziny. Wcześniej oswajałam z wodą, osoby, które twierdzą, że się boją. Dobra jestem w te klocki. Na moim basenie krążą już legendy o moich „wyczynach” podczas pierwszych kontaktów z wodą. A pierwsze kontakty trwały ponad rok. Panicznie boję się wody. Przełamałam swój strach, na tyle, ze popłynę, ale on zawsze ze mną jest i czai się i czeka. Dlatego rozumie jak ktoś się boi. A poza tym jeszcze nikt mnie nie przebił, jeśli chodzi o wrzaski „nie mogę, boję się”.

Dietka ciągle sobie leży. Nie chce mi się jej dać kopa, żeby chociaż usiadła. Ale jutro też jest dzień.

Sprawozdanie, co do a6w zdam jak skończę. Mam przynajmniej taką nadzieję ostatecznie, co to jest pięć dni w porównaniu z wiecznością.

Trzymajcie się malutkie.







jeszcze tylko 8 dni i będę świętować zwycięstwo

1 listopada 2006 , Komentarze (9)

I mam nadzieję, ze to już koniec z nieprzyjemnymi niespodziankami. Skończył się październik i skończyły się wszelkie wypadki i inne głupie zdarzenia. Teraz czas na normalność.

Wczoraj byłam na basenie. Dziesiątego mam zawody pływackie i zamierzam w nich wystartować. Trening czyni mistrza, tylko mistrz wczoraj przepłynął 80 długości (2 km) i przez 79 się męczył. Poważnie jak zostało mi 20 to myślałam tylko o tym, żeby nie iść ma dno. Ale na torze obok pływali młodzieńcy, których komentarze „ty zobacz, ale zasuwa” kazały mi dopłynąć liczbę przepisaną. Jutro zaczynam pływać po 400 m • taki dystans na zawodach. Przed przerwą miałam poniżej 10 min. Rekord świata to to nie jest, ale jak na kogoś kto świętuje swój pierwszy rok od kiedy nauczył się pływać to całkiem przyzwoicie.

Dieta trochę się zagubiła. Wody prawie nic, a do tego słodycze w małych ilościach , ale prawie codziennie. Obiecuje poprawę. Waga 66,40 kg. Co przy okresie nie jest liczbą złą. Zobaczymy później.

Jeszcze tylko 6 dni i skończę a6w. Wyobrażacie sobie?!


Są trzy rzeczy, które planuje na listopad: waga do 74,00 kg, zdać egzamin, i wystartować w zawodach pływackich. Dużo to to może nie jest, ale chcę aby było realnie.

Dużo ruchu i wytrwałości.

Emotki

23 października 2006 , Komentarze (5)

Wreszcie się pokazało 75 co prawda z ogromnym hakiem, ale co 75 to 75. Jutro to uczczę w kawiarni z ciachem. Słodkie chodzi za mną od niedzieli. Ale się nie daję. Postanowiłam, że pójdę we wtorek to się trzymam. Ale silną wolę sobie wrabiam. Co nie? Jutro postaram się wam opisać jak smakuje taki serniczek a może to będzie szarlotka. Zobaczymy.

Kolano mnie ciągnie. Pewnie idzie zmiana pogody. Choć ja i tak mu się dziwie. Tyle kilometrów, które robię dziennie a ono do tej pory milczało. Widocznie podoba mu się zwalenie tych kilku torebek cukru. W sumie 6 kg a i 10 deko (nie zapominajmy i tych jakże ciężkich do zwalenia 10 dag, no bo każdy wie jak się o nie walczy).to taki całkiem już spory bagaż. A spróbujcie z nimi połazić tak cały dzień.

Dziś się pomierzyłam. Ludzie ja mam już 75 cm w pasie!!! Chudnę, ale zaczynam mieć problem z biustonoszami. Mniej pod biustem, ale biust ciągle ten sam, a miseczki większe. Wiecie jak ciężko jest kupić biustonosz 75 D lub przy nierozciągliwy to nawet E. Nie wiem dlaczego producenci nie liczą się z tym, ze ja nie chcę czegoś co przypomina namiot a nie bieliznę. A do tego te 75 pod biustem. Duża numeracja zaczyna się zwykle od 80, a jeszcze lepiej 85. Ja chcę mieć fajną bieliznę. Przecież sama świadomość, że się ma coś pięknego na sobie (nawet, gdy nikt nie widzi) poprawia humor.

Bawcie się jutro dobrze i w pracy i w szkole i w domkach. Dobrego dnia

 

 

21 października 2006 , Komentarze (3)

Pierwsza to ta najważniejsza z tatą już lepiej. Mimo obaw lekarzy goi się lepiej niż się spodziewali, a kazali się liczyć z powikłaniami (tata jest cukrzykiem). Ale odpukać na razie jest w porządku. Tata wymyślił już trzecią wersję wypadku i w tej chwili się jej trzyma „to żona wylała na niego garnek z wrzątkiem, bo był niegrzeczny”. Może w przyszłym tygodniu wyjdzie ze szpitala.

Druga wiadomość mam nową wagę. Mam nadzieję, ze posłuży dłużej niż ta pierwsza. I pokazuje też te 76,4 kg. Nawet trochę mnie to dziwi, bo na basen chodzę raz w tygodniu i to tylko dlatego, ze mam grupę, a nie że sama pływam. Jem dziwnie, tzn. dwa razy dziennie rano i wieczorem dobijają mnie szczególnie te wieczory. Ale wcześniej na razie się nie wyrabiam. Może jak wróci staruszek do domu.

Trzecia to, że jestem w 25 dniu a6w. Stwierdziłam, że skoro ćwiczyłam w dniu wypadku taty to dam radę pociągnąć, choć jedną rzecz do końca. Efektu w postaci kaloryfera się nie spodziewam. Zresztą ciężko byłoby oczekiwać tego przy mojej wadze. Wiem, za to że mam mięsnie na brzuszku, a nie sam tłuszczyk. Sprawdza się to w ten sposób, że napina się mięśnie poprzez wypchnięcie brzucha do przodu i dotyka się dłonią. Moje zaczyna być czuć coraz wyraźniej po skórą.

Dzięki za dobre słowa. Kochane jesteście.

15 października 2006 , Komentarze (6)

Czy ta pierońska zła passa musi trwać. Wczoraj w szpitalu znalazł się mój tata z licznymi poparzeniami. Ile jeszcze może wytrzymać mój optymizm. Czy naprawdę tam na górze ktoś zaplanował poddać mnie próbie. Nie mogę się na niczym skupić. Przepraszam, ze nie odpisuje. Wrócę jak będę miała trochę więcej sił.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.