Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Aktualnie zajmuje się współcierpiętniczym głodowaniem wraz z moja lepszą częścią - ROBALEM. Stosowana dieta to ŻRYJ MNIEJ, Oraz zdroworozsądkowe krojenie każdej kalorii na 4 części by wyłuskać sedno kaloryczności i wysłać je do krainy wiecznego niebytu. Nie bedę się zbijał, żeby schudnąć - wyznaje zasadę, że jeśli tyłem 4 lata, to tyle samo czasu mam na schudnięcie. Wtedy będę mógł powiedziec, że jestem piękny i młody. Zapewne równie piekny, jak i młody ;]

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 50129
Komentarzy: 283
Założony: 23 maja 2006
Ostatni wpis: 19 marca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
gadzinka

mężczyzna, 48 lat,

182 cm, 108.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

23 grudnia 2006 , Komentarze (3)

    Ha, dziś rodzina napasłą mnie garnuszkiem bigosu. Na śniadanko. Na obiad dostała mi się miseczka zupy z serka topionego i innych resztek, a potem były 2 kawałki ciasta.
Trzeba się zacząć przygotowywać do świąt, żeby sobie rozepchać kiszki, coby się więcej zmieściło.

Wszystkim czytakom i czytankom WESOŁYCH ŚWIĄT i uśmiechniętego karpia pod kołderką, przesyłam ja, odchudzak 4 kategorii, Adaś :P

19 grudnia 2006 , Komentarze (1)

    No tak, chyba ROBAL wziął sobie do serca wczorajszy wpis, gdyż wieczór został spędzony zgodnie z wczorajszym wpisem... i o kolacji mogłem tylko sobie pomyśleć...
Bałem się, że dziś na śniadanie dostanę pomidora i ogórka, ale dostałem tylko to pierwsze. Na szczęście dodałą kawałek mięska do tego, znaczy aż tak bardzo na mnie nie oszczędza... Dobre i to...

18 grudnia 2006 , Skomentuj

    Jak zmusić faceta do diety, to pytanie które często się pojawia. Sposobów jest wiele. w sumie z racji tego że mam obowiązek pisania to poklikam sobie literki i napisze w odcinkach.
Więc szanowne czytaczki i ewentualne czytacze, zmusić faceta do odchudzania nie jest łatwo. Jak wiadomo, odpowiednio ukształtowany worek piwny jest duma każdego szanującego się faceta i jako taki nie może być zmniejszany.
Najczęściej problem pojawia się, gdy partnerka życiowa stwierdza, iż jej współspacz zajmuje 3/4 łóżka. I tu jest dowód na to, że nie mozna dogodzić kobiecie. Bo wiadomo, gdy męska część śpi na wznak, to zajmuje mniej miejsca. Ale niewiedzieć czemu kobietom przeszkadza to, że mężczyźni chrapią. Chrapia bo zapewne są zmęczeni odpowiedzialnymi czynnosciami jakie muszą wykonywać - a to wybór kanału w TV ( czy oglądać mecz czy wiadomości ) czy też zmęczeni tym, że musza wstawać do lodówki po piwo... To wszystko meczy i doprowadza do chrapania...  a Te niewdzięczne kobiety szturchają swoich facetów w bok i marudzą, że Ci im spac nie dają... więc co ma robić taka męska część? układa sie na boku. I wtedy na miejscu spania jest tak 1/4 męskiej części, 1/4 brzucha, potem 1/4 kobiety...
Tak więc kobiety jesteście same sobie winne!
Ale wracając do tematu, najłatwiej odchudzić faceta ekonomicznie. Mianowicie w różnoraki sposób trzeba zdobyć kontrolę nad jego kontem bankowym, przelać całą zawartość do siebie, trzymać łapę nad wszelka gotówką oraz ewentualnymi butelkami, które mógłby sprzedać i za zaoszczędzone pieniądze zakupić NIEODPOWIEDNIE środki żywioeniowe. Po tym kroku trzeba przygotowywać kochanemu mężowi/kochankowi/sąsiadowi przygotowywać śniadanka do pracy... Taka sałata czy ogórek jest wspaniałym śrrodkiem odchudzającym, gdyż mamy praktycznie pewność, iż ich nie tknie... a juz w pracy to nie ma mowy o tym, by pokazac sie innemu mężczyźnie z ogórkiem czy sałaą w dłoni. Toć to byoby pośmiewisko na cały zakład pracy. Tak więc mniej więcej wiadomo, iż mniej więcej przez tydzień taki facet w pracy nic nie zje, a produkty które dacie mu do pracy, przyniesie i można będzie zrobić je na obiad. Tu trzeba oczywiście zachować pewną logikę i dac facetowi to czego potrzebuje... i nie mam na mysli mięsa, nie nie nie, mięso jest drogie, a my osczędzamy. Na pewno każda kobieta posiada jakieś zalety pozakulinarne ( a niektóre tylko takie posiadają... ) i trzeba zająć czymś faceta do kolacji... gdy zaś przyjdzie czas kolacji, przeciętny mężczyzna nie ma na nic siły i standardowo zasypia pochrapując, co możecie wykozystać na zrobienie sobie sałatki z sałaty i zrobienie maseczki z ogórka. Zobaczcie jak oszczędnie finansowo spędziliście dzień.
Oto wykaz wydatków:
1 ogórek - jakieś 2,40
1 sałata - jakieś 2,00
Wykaz sysków alternatywnych:
nie wypite 4 piw: zysk 10pln
nie zjedzony zestaw w mcdonaldzie 13pln
nie zjedzone 2 sniadanie w macdonaldzie nastepne 13 pln
nie zjedzony obiad  - pizza - 40 pln
+ jakieś 20 pln na normalny obiad.
Jak widać wydaliśmy 4,40 i zaoszczędziliśmy prawie 100.
Zobaczycie, już po tygodniu będą widoczne pozytywne rezultaty! po 1 będzie szczęśliwy ( sex codziennie każdego uszczęśliwi ) chudszy mocno nie będzie, bo w pracy ma kolegów którzy mu postawią piwwo czy pizze więc z głodu nie padnie...
ale za to Wy, będziecie miały 700PLN na własne wydatki!
i niech ktoś powie, że nie warto odchudzać!

18 grudnia 2006 , Skomentuj

       No dobra. Zgodnie znakazem wyrobu ROBALOPODOBNEGOzabrałem się za pisanie. Moim osobistym zdaniem, to lekki sadyzm, alebowiem śpiący jestem, zmęczony  i nie do życia, ale lepiej napiać kilka zdań niż wysłuchiwać marudzenia kobiecego.
Więc tak. przez weekend wzbogadziłem swoje dotychczasowe zywienie o surówkę z buraczków! u teściowej na zimno u rodziców na ciepło. Od razu człowiek szczęśliwszy się zrobił. Nawet kawałek ziemniaczka ugryzłem. I zyje. Jeszcze.
Własnie jestem na etapie zastanawiania się, co by tu do jedzenia zorganizować, ale bardziej takiego dla myslenia, niż dla jedzenia... sałatka z 2 serków wiejskich puszki tuńczyka i 2 cebul zrobiła swoje i czuje się najedzony od śniadania... w sumie to i dobrze, bo ROBAL pojawi się w domu za jakieś 1,5h i będzie trzeba coś zrobić do jedzenia i jeszcze zjeść to...

14 grudnia 2006 , Komentarze (4)

    Cześć i czołem. Ziomy ziomale ziomice, poziomice i inne cudaczne czytaki. Dziś minęły 2 tygodnie od początku mojej przygody z dietą SB.
Jeszcze żyje. Co prawda możnaby zapytać, co to za życie, ale już nie popadajmy w skrajny pesymizm.
Optymistyczną rzeczą jest spadek wagi o +- 4kilo.
Poza tym spadek spodni. To już mniej przyjemne, bo jak sobie pomyślę, że za czas jakiś czekać będzie mnie cudna droga przez mękę w celu znalezienia spodni czy innego ubrania, to już się cieszę.  Radość jest tak wielka, że aż ziewać się chce.

W każdym razie dziś sobie można pofolgować. Rano dopadłem się do soku z kaktusa czy innego cudaka, który stał w lodówce 2 tygodnie kusząc kolorowym opakowaniem...
OFPISDU!!! jaki słodki... 2 łyki i do pracy...
ROBAL wspominał coś, cobym dziś na obiad zrobił makaron razowy, ale nie nie nie... nie ma tak dobrze, Ona jeszcze 2 dni diety ma przed sobą hłe hłe hłe ( zaśmiał się złośliwie... ).
Pewnie znów skończy się na czymś z piersi kurczaka... ale tym razem będzie surówka z buraczka z cebulką i śmietaną, zamiast znienawidzonej sałąty z pomidorem i kolejną wariacją sosika...
Nie ma to jak człowiekowi obrzydzić sałatę... już nawet sałatka grecka nie wzbudza we mnie entuzjazmu... BŁE BŁE i jeszcze raz FUJ.

ROŚLINOWPIERDZIELACZOM MÓWIMY STANOWCZE NIE!

13 grudnia 2006 , Komentarze (3)

    Tak wiem, pogrzało mnie zupełnie na starość. Nie dość, że ROBAL zmusza mnie do pisania tu marudząc co 2 dni i patrzac tymi swoimi wyłupiastymi oczkami, to jeszcze jedzenie mi wydziela. Ubzdurała sobie, że na sylwestra idziemy do jakiejś knajpy, a nie robimy tego w domu, w związku z tym, potrzebuje wyglądać. Jak człowiek. Ja, bo żeby Ona wyglądała jak człowiek to nie ma mowy, musiałaby płeć zmienić.
W związku z tym zmusza mnie do jedzenia wedle jakiejś diety SB. Nawet sobie na internecie poszukałem co to jest i z czym to się je...
Ciesze się, że jutro ostatni dzień pierwszej fazy, bo zaczynam obserwować u siebie jakies dziwne zmiany. W zyciu nie lubiłem zup, byłem do nich zmuszany siłą i przemocą, a teraz w ciągu 2 tygodni już 2 raz jakąś gotuję... To nie jest dobry znak, o nie... To oznaka zbliżającej się szybkimi krokami starości i innych tego typu przyjemności.
Nie ma to jak pocieszająca środa
W każdym razie spodniezaczynają mi spadać co mnie niezmiernie irytuje, gdyż nie chce mi się sięgnąć do szuflady po pasek...
nic mi sie nie chce, i jestem przepracowany,
Dobra, wymarudziłem się i idę się zając innymi sprawami ;] miłego dnia.

2 listopada 2006 , Komentarze (1)

    No i wylądowaliśmy u rodziców... a co za tym idzie wszelkie możliwości utrzymania dietu odeszły w siną dal...
Dobrze choć, że przestałem prychać i kaszleć na wszystko co się rusza i na drzewo nie ucieka.
Ogólnie nie jest źle... tylko jak człek sobie podje, to i spać mu się chce... a jak się obudzi, to głodny... ;]

Odnośnie skoku, to kosztował 550pln... i powiem tak - WARTO ;] wszelkiego typu skoki na linie, to małe piwo ;]
Polecam

30 października 2006 , Komentarze (4)

    No i mam za swoje. Oczywiście lepiej mieć za swoje niż za cudze, ale pocieszające to nie jest. Przez ostatni rok gonił za mną mały paskudny szkodnik, rozczochrana BAKTERIA, wstrętny włochaty WIRUS, a teraz gdy patrzyłem w inną stronę wbił swe zęby w nogę i powoli ciamka. No normalnie dopadło mnie przeziębienie. Weekend spędziłem pod kołderką, pod baczną opieką ROBALA będąc pojonym herbatką z miodkiem i cytryną oraz innymi wymysłami przemysłu chemicznego. Niby już było lepiej, ale dziś po przyjściu do pracy, zaobserwowałem nasilone objawy biegunki... znaczy chce mi się  xxx na pracę...
Siedze w tym swoim pomieszczeniu zastanawiając się jak się wydostać, wrócić do domu i paść na ryjek...
Uuuuuuuu...


Co do poprzedniego pytania - to ROBAL załatwił mi wypchnięcie z samolotu w ramach sportów ekstremalnych... sama też się ekstremalniła więc nie było tak źle... polecam wszystkim ;] Skakanie z samolotu jest całkiem fajnie... ale nie da się tego opisać komuś, kto tego nigdy nie zrobił.

29 października 2006 , Komentarze (4)

    Ten tego. Jakoś nie pisałomi się tu ostatnio. Czasoprzestrzeń magicznym sposobem postanowiła sobie zadrwić ze mnie i skurczyć się straszliwie.
W sprawie odchudzanie nie wiem... było lepiej, było gorzej... teraz jest lepiej...
ROBAL na 30 urodziny postanowił się mnie pozbyć i zafundował mi wywalenie mnie z zupełnie sprawnego samolotu. Warunek - powinienem trochę mniej ważyć, ażeby samolot wzbił się w powietrze.
Samolot wzbił się w powietrze, zostałem siłą i podstępem wypchnięty z niego, z 3000 metrów...
Jeszcze żyje ale jak długo... nie wiem, co jeszcze ROBAL wymyśli...

24 sierpnia 2006 , Komentarze (3)

    no dobra, przyznam się, bez bicia. Mam 4 dni urlopu. Od diety też. Robal ma urodziny więc pojechaliśmy sobie w góry. Jemy sobie dużo, ale tez łazimy po górach więc spalanie kalori jest. W sumie zastanowiłem się. jedna jaas foma diety jest bo na kolacje była grllowana pierś kuraka z oscypkiem i żurawinami. Niam Niam.
A wiecie jakie mają wypas lody na krupówkach... normalnie palce lizać. ale z Robalem kuplism sobie dziś małe!
co prawda 2 razy :P

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.