Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Anita. Czasami coś pochodzę, poskaczę i poudaję, że potrafię poprawnie wykonywać najprostsze ćwiczenia.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 32818
Komentarzy: 770
Założony: 10 listopada 2018
Ostatni wpis: 18 stycznia 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
finebyme

kobieta, 27 lat, Pełczyce

170 cm, 86.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 września 2020 , Komentarze (22)

Waga:

- 2.7 kg

Obwody:

Z innych rzeczy:

— przeszłam  279,69 km, czyli średnio 9 km dziennie 

— spędziłam na aktywności fizycznej 3 426 minut, średnio 110 minut dziennie

— spaliłam 32 437 kcal, średnio 1 046 dziennie

— spędziłam z aplikacją do ćwiczeń 385 minut

— przeskakałam w tym miesiącu 225 minut

— przebiegłam 11,70 km 

Ten ostatni podpunkt to taki tylko dla mnie, bo nie sądzę, by ktoś biegający tak na poważnie uważał pokonanie tak małej ilości kilometrów za jakikolwiek sukces, ale ja dopiero zaczynam i jestem z siebie mega dumna. 

Plan na wrzesień:

Zaczynam już powoli przygotowania do późnej jesieni/zimy, dlatego miesiąc ten spędzę z Martą z Codziennie Fit i jej planem Fit & Strong dla mega początkujących. Nigdy nie ćwiczyłam z youtube'owymi trenerkami, więc może być ciekawie.

Oprócz tego co wyżej, wciąż będę skakać na skakance (15-20 min) w dni "nietreningowe" i biegać w niedzielę (jeśli pogoda pozwoli), kiedy w planie jest jedynie stretching. Myślę, by sobotę uczynić dniem całkowitej laby, ale to jeszcze zobaczę, jak się będę czuła po pierwszym tygodniu.

Zobaczymy, czy dam radę wytrwać w tych postanowieniach... 

Pierwszy trening z FnS już za mną i było całkiem dobrze. 

Do usłyszenia za miesiąc 💪😁

31 sierpnia 2020 , Komentarze (10)

Witam 😀 

1. Kalorie — 4/7 — Mam ostatnio więcej "nieczystych" dni, ale nie przekładają się one jakoś mocno na wagę. Na razie. 

2. Woda — 7/7 — Robi się zimniej, więc herbata wróciła do łask. 

3. Spacery/marsze — 63.69 km — Jest git. 

4. Aplikacja: Fitness Kobiet — 5/5 — Weekend sobie odpuściłam. W sobotę znowu odchwaszczałam co się dało, więc spędziłam dobre parę godzin w kuckach. Nogi dostały mocno po dupsku. 

5. Cardio — 30 min skakanka + 19 min biegania (2,7 km) — Przez wspomnianą wyżej ciekawą sobotę bieg był dość męczący, ale nie było nawet mowy o odpuszczeniu. Choć ciężko mi się rano wstawało, oj ciężko. 

Okresu na razie nie ma, gdzieś zaginął w akcji, więc wskoczyłam na wagę i nie jest źle. Jest nawet bardzo dobrze. Najwyżej w przyszłym tygodniu się grubo zdziwię, zawiodę i lekko zirytuję. Ale jestem gotowa przyjąć to na klatę. 

Sprzed tygodnia:

82.0 kg

Obecnie:

81.3 kg

Spadek:

- 0.7 kg


Ogólnie jestem zaskoczona, że tyle poleciało. Bo nie pilnuję się z jedzeniem co do grama jak na początku. To znaczy nie ma jakiegoś dramatu, nie jem o 1000 kcal więcej niż powinnam, ale nie jest idealnie w limit. Ale znowu dużo kalorii spalam, więc się to jakoś kręci. Coraz bliżej do pierwszego celu... Przeraża mnie to i ekstcytuje jednocześnie. 

Do następnego, dziewczyny 😁 

24 sierpnia 2020 , Komentarze (19)

Witam 😀 

1. Kalorie — 5/7 — Wciąż jem mniej, ale nie pozwalam sobie zejść poniżej 1800 kcal. A znowu jak jeden dzień jem za mało, to na drugi trochę za dużo, ale tygodniówka jest i tak poniżej limitu. Więc niech już tak będzie. Cieszy mnie mocno, że nauczyłam się, iż nie musi być idealnie, bo rzadko kiedy jest, by było dobrze. 

2. Woda — 7/7 — Tak się zbieram do usunięcia tego podpunkt i się zebrać nie mogę. W sumie mam rozkminę. Na YT często wyskakuje mi taki challenge z piciem 1 galonu wody i tak się zastanawiam czy ktoś stąd tego próbował. Albo czy ktoś tak normalnie wypija dziennie tyle wody. 1 galon to 3.8 litra i wydaje mi się to w chu dużo. 

Pije ktoś tyle? 

3. Spacery/marsze — 73,58 km — Ten tydzień to taki mocno ponad wszelkie normy, jeśli chodzi o chodzenie. Spacery mnie zwyczajnie bardzo uspokajają, a tego mi właśnie potrzeba. 

4. Aplikacja: Fitness Kobiet — 4/4 — Jest okej. Oprócz apki zaczęłam robić też zestaw ćwiczeń na ramiona od Holly Dolke. Trwa tylko 6 min, ale jest zabójczy i jeszcze nie udało mi się zrobić całego bez żadnej przerwy i opuszczania rąk. Ramiona płoną żywym ogniem. Ale to jedynie motywuje, więc git. Zobaczymy, czy będą z tego jakieś efekty. 

5. Cardio — 40 min skakanka + 18 min biegania (2,6 km) — W tym tygodniu trochę inaczej skakałam, bo 2 x 20 min. I poprzedzałam każdy trening prawie 3 km spacerem z moją bestią, więc w sumie męczyłam się bardziej niż zazwyczaj. Bieganie był spoko. Cisza i spokój. Upał się skończył, więc ogólne było cudownie. Trochę mi dziwnie, bo jak pomyślę, że to dopiero mój czwarty bieg, a namachałam 2,6 km to mi się śmiać chce.

Waga:

Sprzed tygodnia:

82.8 kg

Obecnie:

82.0 kg

Spadek:

- 0.8 kg

Nadrobiłam troszkę zeszły tydzień. I zeszłam przy okazji poniżej granicy, której tak mocno się obawiałam. Teraz tylko pozostaje mi czekać w niepewności do kolejnego ważenia, modląc się o to, by zobaczyć liczbę 81...

A z jeszcze bardziej optymistycznych rzeczy, zostało mi równe 5 kg do celu i jedynie malutkie 2 kg, by zejść poniżej 80 kilogramów. I wtedy będzie mnie już 15 kg mniej. Jak pomyślę, że niedawno na pasku miałam 18,6 kg do celu to niedowierzam. Kurczaki, jakoś daję radę i wykonuję naprawdę dobrą robotę. 

Może do końca roku osiągnę cel, hm... Czas pokaże. 😁 

To ostatnie ważenie w sierpniu. W czwartek powinnam zacząć krwawić, więc na pewno już na wagę nie wejdę. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak mnie wkurza, że ten i poprzedni miesiąc są takie niepełne. I jak ja mam niby porządnie podsumować to wszystko, jeśli nie wiem, ile dokładnie ważyło moje dupsko ostatniego dnia miesiąca? No jak?

Do następnego, dziewczyny 😁 

20 sierpnia 2020 , Komentarze (4)

Jakimś cudem udało mi się znaleźć pomiary sprzed dwóch lat, z okresu gdy ważyłam te cudowne 83 kg. Oczywiście teraz trudno mi stwierdzić, czy są dokładne, ale liczby są, więc zamierzam je wykorzystać. 

Ponownie dotarłam do tej wagi, ale tym razem nieco inaczej niż wcześniej. Jem więcej niż wtedy, a do tego aktywność fizyczna uległa zmianie. Wtedy moje spalanie tłuszczu opierało się jedynie na spacerach. Teraz, jak dobrze wiecie, rozkłada się to na spacery, skakanie na skakance i ćwiczeniach z aplikacji. Może dużej różnorodności nie ma, ale jednak jakieś urozmaicenia wprowadziłam.

I stwierdziłam, że porównam, jaki miało to wpływ na obwody. Czy duży, czy znikomy, a może i żaden. 

Więc jazda z tym. W wadze jest pół kilo różnicy, bo akurat tyle mi pokazała w dzień pomiarów. 

 Rok 2018 ➡️ Rok 2020 

Waga: 83.2 kg ➡️ 82.8 kg 

Ramię: 33 cm ➡️ 33 cm

Piersi: 103 cm ➡️ 100 cm | - 3

Talia: 88 cm ➡️ 88 cm 

Pas: 103 cm ➡️ 99 cm | - 4

Biodra: 106 cm ➡️ 102 cm | - 4

Udo: 60 cm ➡️ 58 cm | - 2

Łydka: L i P - 43 cm ➡️ L - 41 cm; P - 42 cm | - 2 i - 1

Szcszerze, nie sądziłam, że różnica będzie aż tak duża. Dolne partie ciała mocno w dół w porównaniu z rokiem 2018. Brzuch i biodra to takie wow dla mnie, bo jednak 4 centymetry to dużo. Winię za wszystko skakankę. Apka pewnie też pomogła, zwłaszcza ten program na nogi i brzuch. Cieszy mnie mocno, że zmiana podejścia i naprostowanie sobie w głowie tak dużo dały. 

A Wy co o tym sądzicie? 

Ja jestem zadowolona, że zmiany przyniosły taki fajny efekt. 

17 sierpnia 2020 , Komentarze (9)

Witam 😀 

1. Kalorie — 6/7 — No zdarzyło się podejść trochę za dużo. Cóż, bywa i tak. 

2. Woda — 7/7 — Upały sprawiają, że piję aż za dużo i aż czuję, jak woda przelewa mi się w żołądku. 

3. Spacery/marsze — 62.28 km — Tuptam sobie powoli. 

4. Aplikacja: Fitness Kobiet — 4/4 — Nowa apka, całkiem przyjemna. Pojawiły się ćwiczenia, których nie było w poprzedniej aplikacji i są niemałym wyzwaniem, co mnie mocno cieszy. Przynajmniej się nie nudzę. Jestem zadowolona mocno. 

A co do ćwiczeń, ma ktoś do polecenia jakiś zestaw na ramiona? Taki, żeby pozbyć się, a przynajmniej troszeczkę zmniejszyć zwisające pelikany. Bo żadnej porządnej aplikacji nie znalazłam, a przeglądnięcie YouTube'a zajmie mi jakiś rok. 

5. Cardio — 60 min skakanka + 17 min biegu (2.4 km) — Ogarnęłam aplikację i teraz mogę biegać spokojnie. W tym tygodniu było o wiele lepiej, jeśli chodzi o pogodę, więc i przyjemniej się biegło.

Waga:

Sprzed tygodnia:

83.1 kg

Obecnie:

82.8 kg

Spadek:

- 0.3 kg


Mniej niż zazwyczaj, ale nie ma dramatu. Jako iż mamy połowę mięsiąca, zrobiłam pomiary i jestem z nich zadowolona. 

Ogólnie to zaczynam się lekko stresować. Odczuwam irracjonalny lęk związany z obecną wagą. Przy moim poprzednim podejściu do gubienia kilogramów, które było niezbyt dobre (byłam tępą dzidą trochę), udało mi się dobić do wagi 82.3 kg. Późnej mój organizm był tak wykończony zbyt wysokimi deficytami, że się zbuntował. No i wtedy poszedł cały łańcuszek. Waga stanęła, motywacja umarła, aktywność fizyczna poszła w pizdu, a kilogramy powoli zaczęły wracać. 

Oczywiście wiem, że jestem teraz o wiele mądrzejsza i w końcu odchudzam się "po Bożemu", ale jednak boję się, że tym razem także nadejdzie kryzys i znowu coś spartacze... 

Głupie myślenie, ale trochę spędza mi sen z powiek. Z jednej strony jestem bardziej zmotywowana, by doprowadzić do momentu, gdy moja waga pokaże cyfrę 81 kg, a z drugiej boję się, że to nigdy nie nastąpi i te 82 kg to mój taki punkt graniczny nie do przejścia. 

Następne kilka tygodni będzie mega ciekawe, już to czuję w kościach. 

Do następnego, kobity 💪

9 sierpnia 2020 , Komentarze (16)

Witam ponownie 😊 

1. Kalorie — 7/7 — W sobotę miałam mały cheat, wpadł fast food, ale oprócz tego żyję i mam się dobrze. Jednak jem jakoś mniej i to mnie martwi. Bardzo często muszę najzwyczajniej w świecie dodawać milion przekąsek, żeby dobić przynajmniej do tych 1700-1800 kcal. Chyba powinnam jeść większe porcje, ale znowu najdam się tym, co mam na talerzu... Jak żyć? Nie chcę wpaść w pułapkę za wysokich deficytów, bo po czasie wyjdzie mi to bokiem jak nic... 

2. Woda — 7/7

3. Spacery/marsze — 58.36 km — Upał wykańczał, ale jakoś udało się trochę pochodzić. 

4. Aplikacja: Ćwiczenia dla kobiet — 7/7 — To ostatni tydzień z tą aplikacją. Jest jeszcze jeden plan dla "zaawansowanych", ale już na pierwszym dniu są ćwiczenia z jakimś tam sprzętem, którego nie posiadam, więc muszę się pożegnać z tą apką. Za to zaczynam ćwiczenia na ramiona i chyba dalej będę spalała oponkę z brzucha. Zobaczymy. 

5. Cardio — 60 min skakanka + 16 min biegu (około 2 km) — Mała zmiana, bo niesiona falą sukcesu postanowiłam, że będę sobie zamiast skakanki raz w tygodniu truchtała. Zaczęłam na spokojnie, żeby sprawdzić, czy te 2 km to był tylko jednorazowy zryw formy, ale po zrobieniu tego treningu czuję się mega. Więc jest dobrze. Gdyby nie przeogromny upał na dworze to w ogóle byłoby cudownie. Wyszłam pobiegać o 7 rano i już o tej godzinie było jakieś 22 stopnie, więc spociłam się wszędzie, gdzie się dało. Jedna rzecz mnie podirytowała, bo testowałam inną apkę do biegania i byłam pewna, że po zrobionym treningu będzie jakaś statystyka ile przebiegłam, a ile przeszłam, tak jak było w tej, o której kiedyś tam pisałam. Ale się grubo pomyliłam, bo okazało się, że ta aplikacja to w sumie tylko taki timer. Dobrze, że równocześnie miałam włączone Endomondo, więc na oko wiem, ile mogłam przebiec. 

Waga:

Sprzed dwóch tygodni:

84.0 kg

Obecnie:

83.1 kg

Spadek:

- 0.9 kg

Stabilnie chudnę około pół kilo na tydzień i dla mnie to okej. Ważne, że mimo mojego przeplatającego się gorszego i lepszego samopoczucia w ogóle chudnę. Liczę, że we wrześniu uda mi się zejść poniżej 80 kg. 

Do następnego, dziewczyny 😁 

3 sierpnia 2020 , Komentarze (14)

Trzy miesiące. Wciąż niedowierzam. 

Waga:

- 1.9 kg

Obwody:

Kolejność: szyja, ramię L, ramię P, piersi, talia, brzuch, biodra, udo L, udo P, łydka L, łydka P 

Mniej niż w poprzednich miesiącach, ale coś się cały czas rusza. Więc jestem szczęśliwa. Ta liczba na czerwono bardzo mnie cieszy. Pół metra mniej w obwodach. To chyba całkiem nieźle. 

Z innych rzeczy:

— aktywne dni: 31/31

— przeszłam  214,17 km, czyli średnio 6,9 km dziennie 

— spędziłam na aktywności fizycznej 3 174 minut, średnio 102 minuty dziennie

— spaliłam 29 475 kcal, średnio 950 dziennie

— spędziłam z aplikacją do ćwiczeń 427 minut, spalając przy tym 2 964 kcal

— przeskakałam w tym miesiącu 439 minut; spalone – 6 662 kcal 

Liczby prezentują się ładnie, ale jestem średnio zadowolona z tego miesiąca. Nie wiem, miałam jakieś małe załamanie motywacyjne. Niby robiłam wszystko, co sobie ustaliłam, ale nie było w tym takiego zacięcia jak na początku. Na szczęście jakoś to przeżyłam, nie zrezygnowałam i nie planuję w najbliższym czasie tego zrobić. 

Ogólnie to dzięki tym podsumowaniom, zauważyłam pewną dość ciekawą rzecz, dzięki której wiem, że muszę starać się trochę mocniej, by chudnąć. 

Przyjmuje się, że aby schudnąć 1 kg, należy spalić 7 000 czy 7 700 kcal. U mnie na kilogram przypada około 10 000 kcal. A wiem to stąd, że przyjrzałam się dokładnej liczbom. 

Maj: 24 tys. spalonych kcal — 2.3 kg w dół 

Czerwiec: 28 tys. spalonych kcal — 2.8 kg w dół 

Szkoda, że nie mogę posiłkować się lipcowym wynikiem, bo nie było szans zważyć się na koniec miesiąca, ale będę obserwować sytuację w najbliższych miesiącach. Jeśli utrzyma się taki stosunek, będzie ciekawie. 

Do boju, dziewczyny 💪😁

3 sierpnia 2020 , Komentarze (3)

Witam ponownie 😊 

Właśnie pyknął trzeci miesiąc, odkąd sobie tutaj bywam. 

1. Kalorie — 5/7 — Domowe wypieki to moja zmora ostatnimi czasy. Ale nie przekraczam jakoś mocno limitu, więc jest luz. 

2. Woda — 7/7

3. Spacery/marsze — 50.01 km — Całkiem spoko. Ogólnie ten tydzień był bardziej spacerowy niż ćwiczeniowy. 

4. Aplikacja: Ćwiczenia dla kobiet — 4/4 — Odpuściłam sobie dwa dni, bo nie bardzo byłam w stanie się wyginać przez okres. 

5. Skakanka — 28 min — Skakałam tylko raz w tym tygodniu, bo potem okres, a potem zdarzył się cud i jakoś tak skakanka była mi nie po drodze. Ale czas do niej wrócić. 

Bez wagi, z przyczyn bardzo oczywistych — Morze Czerwone wylało. I ogólnie, żeby było jeszcze przyjemniej, we wtorek podczas spaceru złapał mnie deszcz, co poskutowało tym, że przez pół tygodnia chodziłam zasmarkana. Tylko ja potrafię zaziębić się w środku lata. To już taka mała tradycja, bo od kilku dobrych lat nie potrafię przeżyć okresu wakacyjnego bez żadnego kataru czy czegoś. Tyle wygrać. 

Do następnego, dziewczyny 😊

1 sierpnia 2020 , Komentarze (57)

Wpis na szybko, bo wciąż targa mną milion emocji. 

Jakiś czas temu pisałam, że bardzo chciałabym zacząć biegać, ale ze względu na to, że jestem grubasem, mega się krępuję. 

Jednakże myśli o bieganiu wciąż w tej mojej głowie siedziały. Zwłaszcza gdy zaczęłam skakać na skakance coraz dłużej i mogłam szczerze powiedzieć, że moja kondycja pofrunęła mocno do góry. I byłam bardzo ciekawa, jakby miało się to do biegania właśnie. 

Dziś, po kilku dniach przerwy spowodowanej okresem, miałam wskoczyć na skakankę. Ale najpierw postanowiłam iść na szybki spacer, żeby rozgrzać trochę nogi. 

I tak sobie idąc, pomyślałam, że w sumie sobie trochę potruchtam. 

I przebiegłam 2 kilometry. 

Pierwszy raz w życiu przebiegłam całe 2 kilometry bez żadnej przerwy, bez głupich myśli o tym, jak tłusta jestem. Po prostu biegałam i się tym cieszyłam. Nie było super łatwo, ale także nie tak trudno, jak myślałam, że będzie. 

Po drodze minęłam ze trzy samochody, a nawet sąsiada - z którym oczywiście zamieniłam szybkie dzień dobry - i mojego brata. Przez moment chciałam się zatrzymać, ale powiedziałam sobie: biegnij głupia, najwyżej pośmieją się z ciebie trochę w myślach i na tym się skończy. 

I było cudownie. 

Tak cudownie, że gdy po tych dwóch kilometrach wróciłam do marszu, z moich oczu polały się łzy szczęścia. Dobrze, że byłam na bocznej drodze i nikt nie widział mojego małego załamania. 

Wiecie, co pierwsze pojawiło się w mojej głowie, gdy tak sobie popłakiwałam? 

Mała gruba ja z podstawówki, w dresie i białej koszulce, stojąca na boisku szkolnym, szykująca się do biegu na 400 metrów, z których udaje mi się przebiec może z 1/8 dystansu. 

Dla jednych te 2 kilometry to nic. 

Dla mnie na ten moment to sukces życia. 

Zwłaszcza, że wciąż leje się ze mnie krew, przed pójściem na "spacer" zrobiłam trening z aplikacji na nogi, a jeszcze wcześniej zaliczyłam spacer na 3 kilometry. 

Po tym wszystkim dałam radę przebiec ten dystans i teraz czuję się fizycznie naprawdę dobrze. Wydaje mi się, że nawet nie miałam zbytnio zadyszki i dałabym radę przebiec jeszcze więcej. Przez trzy sekundy zrobiło mi się miękko w nogach, ale potem był luzik. 

Kurwa, jestem z siebie w cholerę dumna. 

Sierpień zaczął się przecudowne. 

Życzę wszystkim dobrej nocy. 

26 lipca 2020 , Komentarze (11)

Witam 😀 

1. Kalorie — 6/7 — Zaktualizowałam fitatu i jestem w niebie. Ciemny motyw jest po prostu przecudowny. 😍 A te codziennie nagrody bardzo spoko. 

2. Woda — 7/7

3. Spacery/marsze — 60.25 km — No, trochę mi się nachodziło tych kilometrów w tym tygodniu. 

4. Aplikacja: Ćwiczenia dla kobiet — 6/6 — W końcu po trzech miesiącach tarzania się po panelach zakupiłam matę do ćwiczeń. O wiele fajniej mi się teraz ćwiczy, więc uznaję to za dobry zakup. Ta mata to taki mój kolejny krok w stronę planu: Jak przetrwać zimę i nie przytulić kilku kilo. 

5. Skakanka — 78 min — Podjęłam męską decyzję i wróciłam do skakania co drugi dzień. Półtora godziny tygodniowo mi w zupełności wystarczy 😊

Waga:

Zeszły tydzień:

84.1 kg

Obecnie:

84 kg

Spadek:

- 0.1 kg


Powinnam teraz być mocno zawiedziona, ale jestem dwa dni przed okresem, już teraz czuję się ociężała w cholerę i wiem, że wszystko, co mogło się w moim ciele zatrzymać, się już zatrzymało. Nie zmieniam paska, bo nie ma sensu. Zważę się jak przestanę krwawić i wtedy wszystko zaktualizuję. 

Z racji miesiączki to ostatni pomiar w lipcu. Ogólnie lipa, że wypada akurat na koniec miesiąca, bo podsumowanie będzie trochę kulawe, jeśli chodzi o spadek wagi. No nic, trzeba z tym żyć. 

W ogóle w poprzednim podsumowaniu zapomniałam napisać o jednej pozytywnej rzeczy. Jakiś czas temu wspominałam, że ustanowiłam sobie za cel ubranie spódnicy i wypad w niej na miasto. I w poprzednią niedzielę stwierdziłam, że oto nadeszła ta chwila. Wyciągnęłam czarnego potwora z szafy, ubrałam i wybrałam się na mecz piłki nożnej. Nie mogę powiedzieć, by były na stadionie tłumy, bo był to dopiero sparing przed rozpoczęciem rundy, ale jednak pokonałam niechęć i wytrwałam te dwie godziny. Tzn, spódnicę nosiłam prawie że od rana tak po domu, ale liczy się najbardziej ta druga część dnia. Ogólnie nie było jakoś okropnie, ale mały dyskomfort był. Tak troszeczkę. Ważne, że się przełamałam i teraz może trochę przychylniej będę patrzyła na tę część garderoby. 

A druga rzecz, zauważyłam, że mój wał brzuszny podpępkowy zrobił się jakiś mniejszy i tak smętnie nie zwisa. Wciąż moje ciało to jeden wielki dramat, ale takie małe rzeczy naprawdę mnie cieszą i motywują do dalszego działania. 

Czy tylko mi się wydaje, czy strasznie wieje nudą na tym moim pamiętniku? Tylko liczby i liczby... 

Do następnego, dziewczyny 😁


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.