Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię moje życie. Kręci mnie historia niedawna, malarstwo realistyczne, zabytki. Bardzo lubię robić na drutach i wyszywać, ale rzadko to praktykuję. Nie lubię brzucha i bioder, bo bardzo mnie pogrubiają, chociaż ogólnie też jestem za duża. Od kiedy pamiętam, zawsze miałam coś do swojej sylwetki, nawet jak byłam szczuplutka. Teraz dałabym spokój z odchudzaniem, ale dla zdrowia muszę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22445
Komentarzy: 327
Założony: 28 listopada 2018
Ostatni wpis: 3 marca 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
BG1966

kobieta, 58 lat, Warszawa

155 cm, 82.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Trwać

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

1 czerwca 2023 , Komentarze (2)

Na śniadanie plan na 363 kalorie. Nie chciałam koktajlu, w sumie bez smaku i zjadłam mozarellę, kromkę chleba z siemieniem, pomidora, bazylię, pieprz ziołowy. Razem za 396 kalorii. Ale przynajmniej dobre. Muszę odznaczyć koktajle w ustawieniach. Na pewno mają kalorie i składniki, ale nie lubię ich. Przekroczyłam 33 kalorie, na drugie mam 307 kalorii i na pewno nie wykorzystam. Zamiast gruszki mam jabłko, orzechów za dużo nie lubię to tylko jogurt będzie tak jak planowany. Na śniadania mam jedzenie typu koktajl, jogurt i inne tego typu płynne i lekkie w konsystencji posiłki, a na obiad np. 5,6 łyżki kaszy (przed ugotowaniem) do tego fasola, brokuł, mięso w różnych kompozycjach. Efekt jest taki, że od kilku dni po obiedzie źle się czułam przez trzy godziny - napchany brzuch, masakra. Wtorkowy obiad podzieliłam na dwa, dzisiejszy zrobiłam z trzech zamiast pięciu łyżek kaszy. Smakowo szału nie ma, ale oprócz koktajli nie jest niesmacznie. Na pewno nie bawię się w obieranie ze skóry pomidorów i upraszczam co mogę. Często zamiast blendować na pastę i nakładać na kromki jem składniki w całości np. awokado, oliwki, miód do chleba łyżeczką.

Waga dzisiaj 81kg. Jak robiłam diagnozę ważyłam 81,3kg, ale w tych okienkach wchodziły mi tylko pełne kilogramy. Także trzydzieści deko poszło w dół. Dziesięć tygodniowo. Nie jestem karna, jak już pisałam, ale kilka lat temu nawet przy takiej niesubordynacji waga spadała. Za dawnych czasów te diety były chyba lepsze.😉

Zrobiłam sobie dzisiaj wolne na żądanie. Wyspałam się, przespacerowałam z Vinylem i wróciłam do łóżka. Zjadłam, będę czytać i napawać się powietrzem. Pachnie dzisiaj zielenią, chłodem, tu gdzie jeszcze słońce nie dotarło i wiatrem. Przed oknami mam drzewa i bardzo lubię ich szum. Dęby, topole, brzozy.

Jutro termin ważenia i kolejny plan posiłków. W sobotę farba u fryzjera (wracam do blondu), urodziny Chrześniaka - 25 lat, w niedzielę teatr z Siostrą, bo Mąż nie lubi angielskiego humoru. Obsada będzie świetna.

28 maja 2023 , Skomentuj

W czwartek i piątek ważyłam 81,8 kg. Tak wpisałam w piątek. W sobotę rano (jeszcze dzisiaj) ważyłam 81kg. Jak tak sobie solidnie przepowiedziałam, to powody są! W niedzielę obiad rodzinny z alkoholem, potem w domu też koniaczek, w weekend wino słodkie w ilości butelka, w tygodniu raz nad ranem trzy banany, raz dodatkowe kanapki, dwa razy koniaczek, wczoraj zamiast obiadu i kolacji z diety jadłam szczawiową mojej Mamy z jajkiem, rybę smażoną i kawałek śliwkowca. I pigwówkę Taty. I jeszcze ciasto - zebra. Jak tak to napisałam to ukryję co zobaczyłam. Pretensji nie mam i zapału nie straciłam. Oparłam się ciastu dwa razy, raz lodom. Dzisiaj zjadłam trzy kulki, ale (jak do dotąd) ominęłam kolację. Ale oglądając festiwal na Polsacie piję calvadosa, to nie przesądzam. Jeżeli chodzi o plan posiłków to wykonuję całkowicie i jest to tym razem bezproblemowe.

Vinyl zakończył antybiotyk na przetokę i od dzisiaj ma czopki. Pierwsza aplikacja była bez problemu. Zgodnie z radą sąsiadki wprowadziłam karmę suchą na noc (dla kastrowanych psów) żeby aktywować gruczoły. Rano dostaje mokrą Dolinę Noteci. Teraz indyk. Jako smaczki / nagrody suszę w piekarniku indyka. Nie ma po tym kłopotów żołądkowych, tak jak po innych. Właśnie teraz suszę :)

Wczoraj kupiłam w podwarszawskim sklepie dwie przecudne filiżanki do espresso z motywem sowy w stylu ludowym (cudo), a dzisiaj Darek wracając z Vinylem ze spaceru przyniósł mi przecudną filiżankę (chińską) całkiem nową, w opakowaniu. W naszym bloku niepotrzebne rzeczy wystawia się na skrzynkach pocztowych, albo wiesza na kaloryferze.

Cudnie:)  (zrobił się kolejny dzień😍)

20 maja 2023 , Skomentuj

Pierwszy raz od kiedy korzystam z Vialii zdarzyło się, że po pierwszym tygodniu diety waga nie spadła. Stoi jak zarezerwowana, ile było tyle jest. Czyli 81,3. Dietę stosowałam sumiennie i bardo dużo chodziłam, w sumie dwa razy tyle ile w innych tygodniach. Zmiana jest w pomiarach: szyja, biodra stoją, biust, talia, brzuch, udo w dół po około centymetrze, łydka w górę 1 cm. Tłuszcz spadł o procent. Nie jest to moje jestestwo już takie rozlazło galaretowate. Cieszę się. Jeść mi się nie chce pomiędzy posiłkami.

Podpisaliśmy sprawozdanie po badaniu. To moje dziewiąte. Zajęty był ten tydzień. Niespodziewanie (jak to ze zdrowiem) doszły wizyty  u weterynarza. Vinylowi zrobiła się przetoka od gruczołu przy odbycie. Leczenie zastrzykami, tabletkami, przecieranie rivanolem. Jak zejdzie obrzęk ponowne czyszczenie gruczołów. Może trwać długo. Przetoki są wredne.
Cały tydzień nie pisałam. Ani komputerowo, ani ręcznie. Może dzisiaj coś popiszę. Mam zeszyt w którym piszę o przeczytanych książkach. Skończyłam książkę Świeccy. Bardzo ciekawa konstrukcja. Wrażenia zmieniały mi się jak w kalejdoskopie. W sumie warta przeczytania. Żeby roztropnie ją określić przeczytam jeszcze raz.

Kupiłam w Nexto Skarpę i Spotkania z zabytkami. Skarpę widuję w różnych punktach, ale Spotkań nie. Jednak w telefonie trudno będzie czytać, zostaje laptopiczek.

Zrobiłam dzisiaj trwałą. Żeby ułatwić sobie układanie włosów na codzień.

15 maja 2023 , Skomentuj

Pada, pada, pada. Miło, że sobota i niedziela były pogodne.

Dietę zachowuję, wodę piję, wczoraj ćwiczyłam rozciąganie z treningów wideo - 22 minuty. Planuję ćwiczyć w niedziele, wtorek i piątek. Vinylek kładł się koło mnie i wtulał. Milutkie to było.

Cały dzień zajmowałam się sobą. Jedzenie, ćwiczenie, pisanie, paznokcie, czytanie. Odpoczęłam i nastrój poprawił mi się. W czwartek spotkanie z koleżankami z liceum. Wolałabym piątek, ale taka sytuacja...

Uchwyciłam licznik odwiedzin z liczbą 12 tysięcy!

14 maja 2023 , Skomentuj

Pierwszy dzień diety. Niedziela, Darek cały dzień w pracy więc będę zajmowała się sobą i Vinylem. Zrobię trening rozciągający, przygotuję jedzenie na jutro. Przejrzałam plan posiłków, jest w porządku, nic nie będę zmieniać.

Aktualizując stan życia od października: od 27 stycznia nie ma z nami Gamy. Żyła 18 lat, 2 miesiące i 13 dni. Z nami była 18 lat i 11 dni. Starość. Jak bardzo była niesprawna uświadomił nam lekarz.
Klawisze schowane. Nie zgodziłam się na oddanie bo są moje i w każdej chwili może wrócić chęć grania. Oprócz tego, że przytyłam - bardzo zesztywniałam. Nawet jak biegnę za Vinylem boję się, że noga mi się odłamie. A przecież uczestniczyłam w biegach miejskich. Zatrważające zjawisko. Ale samo się nie zrobiło.

Dzieciaki stwierdziły, że Mąż ma za uszami swoje, ale ja też jestem dobry kuba i potrafię być wredna, i przygotowały nam randkę u siebie, z wyszynkiem i kwiatkami:) Dziwnie się czułam, ale dało mi to do myślenia i pilnuję się. Było miło, jedzonko pyszne, posiedzieliśmy sobie na dworze, obsługa była wzorowa. Posiedzieliśmy też wspólnie i było to bardzo fajne popołudnie. Darek chciał mi z tej okazji kupić szklane pióro do pisania atramentem (mam piękny, złoty), ale szklanego nie było, a ja "na strzał" zauroczyłam się pięknym Watermanem, niebieski ze srebrem, szczuplutki, przecudo!!! I mam. Wybrałam do tego przepiękny notes i teraz cała w emocjach, od piątku, myślę co bym mogła tam pisać, bo to byle co być nie może.

Odkrywam życie ze sprawnym psem. Przez 13 lat mieliśmy niesprawnego Wodera, potem staruszkę Gamę. Spacery i życie w domu, na wyjazdach koncentrowało się na ułatwianiu, sprzątaniu i pomaganiu. Teraz chodzimy na długie spacery, biegamy (ja słabo na razie😀) i możemy wyjechać do ośrodka wczasowego, bo z jednym sprawnym psem jest to możliwe. Kiedyś tak było z Gamą i Woderem. Nawet jeździliśmy po namiot!

Vinyla wykastrowaliśmy. Latem dzieciaki wykastrują Webera i może będziemy mogli spotkać się razem - z psami. Od maja 2022, jak Weber zaczął dojrzewać żrą się dramatycznie. Zobaczymy. Fela i Vinyl lubią się.

11 maja 2023 , Skomentuj

Kupiłam dietę klasyczną na pół roku.

Później dodam pomiary i inne niezbędne dane.

Dzisiejsza waga 81,3kg.

Tak sobie weszłam do pamiętników i tak wyszło.

Jak zrobiłam analizę - tak sobie - i przeczytałam wynik to moja motywacja bardzo wzrosła.

Teraz bardzo się cieszę.

Vitalia proponuje schudnięcie do 60kg do dnia 14 grudnia 2023 roku.

W sumie kto mi zabroni? ;)

26 października 2022 , Komentarze (2)

🙂 Waga utrzymuje się, można powiedzieć: ugruntowuje. Wyniki badań niezależnie od cyferek są bardzo dobre - byłam u lekarza. Świetnie odpoczęliśmy w Ustroniu na początku października. Pogoda słoneczna, jesień  kolorowa, morze piękne. Byliśmy na zabawie w świetlicy wiejskiej z własnym jedzeniem, tzw, koszyczkowa. Było super, bawiliśmy się do trzeciej rano! Szpilek nie zmieniałam i nogi mi nie dokuczały. We wrześniu było Walne Zgromadzenie Członków za trzy lata. Moje sprawozdania przeszły przepięknie, zarządu też. Absolutoria również. Rada nowa wybrana chociaż już pojawił się problem z jedną osobą, która dostała najwięcej głosów. Zarzut dotyczy nie spełnienia warunku ujętego w statucie, osoba ma lokal użytkowy i to powoduje konflikt. Kupiłam w Inglot lakiery tlenowe przepuszczające powietrze i paznokcie nie rozdwajają się. Używam ponad miesiąc i bardzo się cieszę, bo nie mogłam sobie poradzić, a lubię pomalowane paznokcie. Z Ustronia wysłałam 20 kartek z pozdrowieniami. Miałam dużą przyjemność wybierając i wypisując, a teraz mam wielką przyjemność odbierając sygnały, że dotarły i sprawiły przyjemność adresatom 😍 

1 września 2022 , Komentarze (4)

Waga 77,8, spadek 1,1 kg. W międzyczasie było dwa razy 78,4, a raz nawet 76,4 :)) Od tego dnia ustawiam wagę na płytce w kuchni, bo podłoga prosta nie jest :)

W 1939 roku moi Dziadkowie mieszkali w Wieluniu. Tata urodził się 2 stycznia 1942 roku. Stryjek zawsze mówił, że to nieprawda, że Westerplatte, że Wieluń był pierwszy na celowniku. Dorosła byłam, jak zaczęto o tym mówić. Nie chodzi mi o wyścigi kto pierwszy, żeby ktoś nie pomyślał.

Rok szkolny 2022/2023. W mojej Rodzinie dotyczy dwóch osób, Siostry nauczycielki i Siostrzeńca ucznia:)

Uczniom, Nauczycielom i Pracownikom szkolnym życzę spokojnego i miłego roku szkolnego 🌹
Już za 10 miesięcy WAKACJE!!!!!!! 😍🎈🌊🐟🦀🌈

18 sierpnia 2022 , Komentarze (14)

Mąż odebrał wczoraj moje wyniki badań. Krew, mocz, co słychać u wątroby. Wszystko w normie oprócz cholesterolu. Max 190 u mnie 226. Może być genetycznie, od ciast, lodów, kawy, nadwagi, za mało ruchu.

Mąż z pięknym rezultatem gubi kilogramy, więc przyjęłam propozycję postępowania: dwa razy w tygodniu rower, dwa razy w tygodniu spacer z kijkami, dwa razy w tygodniu klawisze; ograniczenie kawy (piłam za dużo, to prawda), zdecydowane ograniczenie słodyczy. Zgodziłam się od razu, Mąż w połowie maja ważył 135, dzisiaj 128. Najlepsza rekomendacja :)

Zaczęłam wczoraj: 45 minut na klawiszach (O le, o le, o le, o le) i długi spacer z psami.
Spacer powoli, bo Gama na ludzki wiek ma ponad 100 lat, około 40 minut, ale zawsze spacer.

Zobaczę co lekarz powie. Może zanim przyjdzie moja kolejka, zrobię znowu cholesterol?

Zmieniłam na pasku wagę początkową na 78,9 i docelową 72. Może docelowa okaże się realniejsza, chociaż to i tak nadwaga bliżej otyłości I stopnia.

16 sierpnia 2022 , Komentarze (12)

Wstawiłam nowe zdjęcie z pięknym niebem w tle, trochę przez moją "fizjognomię" przysłonięte.

Waga rano pokazała 78,9kg (w pierwszym odruchu wskazała 78,4kg, ale za chwilę opanowała się).

Weekend był deszczowo słoneczny, z przewagą słońca jednak. Pojawił się osobiście jeżyk. Mieszkał w ubiegłym roku, w tym dopiero teraz Vinyl go wyczuł, a następnego dnia wyśledził. Dużo tego śledzenia nie było, bo wyszedł jeż z pod domu i zaległ z noskiem w trawie, pupkę trzymając blisko wyjścia :).
Oto on:

Nie uciekał, nie zwijał się w kulkę, nawet zastanawialiśmy się czy zdrowy. Ale on chyba z tych bezczelnych albo towarzyskich. Posiedział, popatrzył, jak poszliśmy to z daleka widziałam, że węszy powietrze i też sobie poszedł. Postawiłam mu wodę. Śliczny jest.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.