Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem 18-letnią dziewczyną, uczę się w liceum, tańczę w domu kultury w mojej miejscowości.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 19088
Komentarzy: 408
Założony: 20 stycznia 2019
Ostatni wpis: 21 maja 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
WeronikaDiary

kobieta, 24 lat, Wołczyn

167 cm, 114.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Po prostu być zdrową!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lutego 2019 , Komentarze (38)

To już miesiąc nie mogę w to uwierzyć. Zaszło sporo zmian, dużo ze mnie ubyło. Osiągnęłam parę celów. A oto wyniki miesiąca:

  1.      Kilogramy: - 12 kg (waga początkowa 125,8 - waga teraźniejsza 113,8)
  2.      Centymetry: - 83 cm w sumie
  • Biodra: - 17 cm (miara początkowa 123 - miara teraźniejsza 106) 
  • Brzuch: - 20 cm (m. p. 127 - m. t. 107)
  • Talia: - 14 cm (m. p. 109 - m. t. 95)
  • Piersi: - 20 cm (m. p. 126 - m. t. 106)
  • Szyja: - 6 cm (m. p. 42 - m. t. 36)
  • Udo: - 6 cm (m. p. 74 - m. t. 68)
  1. Cel wagowy nr. 1 osiągnięty
  2. Zeszłam poniżej 115

To chyba tyle jeśli chodzi o ten miesiąc. Był to magiczny czas zmian i przemian. W ciele i psychice. Nie ma co się opierniczac trzeba działać dalej. 

Chudniemy dla siebie! 

Weronika! 

27 lutego 2019 , Komentarze (10)

Od soboty przeżywam małe załamanie. Dalej się odchudzam, ale miałam przerwę w ćwiczeniach. Jak już coś robiłam to chodziłam z kijkami. Nie wiem co się stało, może dlatego, że jak była rodzina to zjadłam kawałek ciasta i parę krówek. A przez późniejsze parę dni przybył mi kilogram, na szczęście znowu zaczęło lecieć. Ale jeszcze nie spadło do miary którą miałam w sobotę. Prawdopodobnie waga odreagowała ostatni spadek, w końcu w tydzień 2,5 kg! To sporo!  Więc nawet jeśli spadnie troszkę to nie ma co się załamywać.

Ostatnio w szkole mam straszny zapierdziel, przez co mam też mało czasu na ćwiczenia. Przez co jestem zła. Dziś w końcu miałam czas poćwiczyć. Boże nie mogę uwierzyć że jutro jest koniec miesiąca więc trzeba będzie napisać jakiś wpis podsumowujący. Mam dobre wyniki, Jestem zadowolona, a mnie mało co robię zadowala. 

Ostatnio przeglądając facebook'a zauważyłam jak zmienili się moi znajomi z podstawówki. Ponieważ mieli studniówkę, którą ja będę mieć za rok. Zastanawiające jest to, że dzięki przeprowadzce zyskałam więcej czasu na zastanowienie się nad przyszłością. Mam cel by na studniówce dobrze wyglądać. W końcu to jedyny wieczór w którym możemy być piękne wraz z klasą. Moim marzeniem jest by zmieścić się w 46 albo 44, ale wątpię by było to możliwe.

     Chudniemy dla siebie nie dla innych, to my będziemy zdrowsze i szczęśliwsze.

Dobranoc!

Weronika!

23 lutego 2019 , Komentarze (7)

     Koniec kolejnego tygodnia diety, czyli kolejne podsumowanko. Jestem mega zadowolona z wyników. Oficjalnie ogłaszam, wszem i wobec, że osiągnęłam swój pierwszy cel wagowy. Waga pokazała 114.9, co oznacza że schudłam 2,5 kg. Nie wiem gdzie to znikło bo jadłam ostatnio normalnie. W sensie zdrowo ale się jakoś bardzo nie ograniczałam. Już w czwartek podsumowanie miesiąca. 

      Nie tylko waga mnie zaskoczyła lecz również, centymetry. Poleciało ze mnie równo. Zobaczcie: 

           Szyja: 36 cm (-2 cm)

           Piersi: 109 cm (-5 cm)

           Brzuch: 110 cm (-5 cm)

           Talia: 97 cm (-4 cm)

           Udo: 68 cm (-2 cm)

           Biodro: 108 cm (-4 cm)

Poleciało, spadło pięknie. 

      Ten tydzień był udany, obkupiłam się w Biedronce. Kupiłam sobie małe hantelki po dwie sztuki w zestawie. Kupiłam kilogramowe i półtora kilogramowe. Dodatkowo kupiłam step do ćwiczeń oraz kijaszki do nordic-walkingu. Dzięki czemu mogę chodzić na spacery. Czyli dokupiłam ważne rzeczy i fajnie że trafiły się w super cenie.

To już koniec podsumowania. Pamiętajcie chudniemy dla siebie, nie dla innych!

Buziaki i pozdrawiam!

Weronika

20 lutego 2019 , Komentarze (19)

     Już od czasu podstawówki ludzie śmiali się i pokazywali mnie palcami, bo jak to grube dziecko w klasie. W klasach 1-3 było super, ale może dlatego że byłam chudziutka. Wraz z połączeniem naszej klasy z inną stałam się pośmiewiskiem. Były zawody kto mocniej mnie obrazi i zwyzywa. Osoby ze starszych klas nazywali mnie latająca świnią, pewnego dnia gdy boegalismy po placu szkolnym ściągnięto mi spodnie przed całą szkołą. Nie było to miłe. Później te same osoby mnie zastraszały, że jeśli pójdę do dyrektorki to mnie pobiją. Więc skłamałam, na szczęście wcześniej powiedziałam wychowawcy co się stało i zauważył że coś jest nie tak. Przejście do gimnazjum było największą katorga jaka istnieje, na początku było super. Wszyscy się poznawali i łączył w grupy, na moje nieszczęście do mojej klasy dołączyły osoby które były w mojej podstawówce. Zaczęło się wszystko od nowa, nagonka że jestem gruba, dostawałam karteczki że takie świnie jak ja powinny zniknąć, pisano petycję o wyrzucenie mnie z klasy z powodu bycia grubym i obrzydliwym dla innych. Poziom mojej klasy też nie był za wysoki, a ja stałam się ambitna więc się dużo uczyłam. Kolejny powód do śmiechu. Podkoniec pierwszej klasy poznałam moja przyjaciółkę, to ona i jej mama mi pomagała sobie z tym poradzić. Szkoła się nie interesowała, jak dostałam dobrą ocenę ze sprawdzianu z hiszpańskiego, a osoba nieuczaca się jedynkę to mnie uderzono w twarz przed nauczycielką. Nawet nie zareagowała. Nie miałam życia, okradano mój plecak niszczono rzeczy. Dopiero w trzeciej klasie zareagowano na to co się dzieje, wpadłam w nastoletnia depresję, mdlalam, nie jadłam. Po jakimś czasie się poprawiło i gimnazjum się skończyło. Moja waga sięgała wtedy 111kg. Zajadalam stres, jadłam tak że az mnie mdliło, ale byłam spokojna. Technikum było w miarę dobre, gimnazjum mnie zachartowalo i miałam przy sobie parę bliskich osób dzięki czemu nie byłam sama. Lecz wszystko się zmieniło razem z przeprowadzką 120 km od wcześniejszego domu. Poszłam do liceum, początek super, ale później coś się zepsuło. Dołączyłam do zpit i tam poznałam swojego chłopaka. Było na początku nieźle, tańczyłam i uczyłam się nowych rzeczy, poznałam nowych ludzi. Ni z tego, ni z owego przyjaciółka mojego chłopaka zaczęła mnie obrażać przy innych. Nastawiala zespół przeciw mnie, ciągle mówiła że moja tusza jest obrzydliwa. Nie wytrzymałam, znowu wpadłam w depresję, chodzę do psychologa. W pewnym momencie chyba zrozumiała że robi źle i się uspokoiła. Ja znowu jestem sobą i nie objadam się że stresu. 

    Ta długa wypowiedź to apel to wszystkich rodziców, którzy uważają że problemy nastolatków to nie problemy. Jeśli zauważcie, że dziecko jest inne interweniujcie. Najbardziej pomogła mi bliskość osób dla mnie ważnych. Mój chłopak cały czas mnie wspiera, tak samo jak rodzina. Też osoby które są w szkole i się uczą, nie pozwólcie sobie wejść na głowę, jeśli dacie sobą pomiatać to będzie tylko gorzej. W moim pierwszym poście ktoś się spytał gdzie była matka jak tyłam. Była przy mnie ale jak szła spać z tatą to ja szłam i podjadalam. Przecież nie zamknie lodówki na klucz, albo nie zabierze mi pieniędzy do szkoły. 

     Nie odchudzamy się dla kogoś, a dla siebie. My chcemy być zdrowe, a nie dlatego że komuś się nie podoba nasza tusza. 

Na dziś moje przemyślenia o tym co było kiedyś. Troszkę długie, ale może wyciągnięcie cis z tego elaboratu. 

     Bądźmy zdrowe, szczęśliwe! 

Buziaki! 

Weronika

17 lutego 2019 , Komentarze (12)

     Jako że mam dom pełny rodzinki, zjechali się z wszystkich stron polski i siedzą sobie u nas, to poszliśmy na długi rodzinny spacer. Wyglądaliśmy trochę jak pielgrzymka, ludzi tłum a ulica wąska. Ludzie którzy to widzieli musieli mieć ubaw. No ale cóż zdrowy, można by rzec wiosenny spacer. Dziś była tak piękna pogoda, że jakbym nie poszła na spacer to byłby grzech. Tak więc ubraliśmy się i po obiedzie  ruszyliśmy w drogę. Przeszliśmy 6 km. Poszli byśmy dalej ale ciocie zaczęły stawy boleć więc musieliśmy wracać. 

     Osiągnęłam sukces ubrałam sukienkę z półmetka, która nawet jak miałam gorset wyszczuplający, była lekko przyciasna. A dziś ubrałam ją i była idealna, i to bez gorsetu. Nigdzie się nie wpijało i brzuch nie wyglądał jakbym była tydzień przed porodem. Jestem mega zadowolona z obrotu sprawy i dumna z siebie że już prawie miesiąc się odchudzam. Nie zrezygnowałam ani nie uciekłam niczym tchórz do jedzenia. Oby tak dalej, muszę gnać do celu. Nie ma co się podawać.

     Koniec weekendu, a wraz z końcem przyszedł mi do głowy pomysł by od kwietnia zacząć jeździć rowerem zamiast autobusem. Dzięki czemu zaoszczędzę pieniądze i będę miała ruch dodatkowy. Do szkoły mam 8 km więc to nie daleko rowerem. Tylko muszę czekać aż rodzice wezmą go do naprawy.

     Pamiętajcie chudniemy by być zdrowe, by nie mieć problemów na starość.

Dobranoc!

Weronika

16 lutego 2019 , Komentarze (21)

     Już tydzień mamy szkołę po feriach. Kolejny tydzień kolejne podsumowanie tygodnia. Myślę, że ten tydzień to kolejny sukces na wadze pojawiło się dziś 117,4! Co oznacza, że od soboty spadło mi 1,4 kg. Moim zdaniem to niezły wynik. Wczoraj miałam cheat meal i zjadłam pyszne lody z kawiarni z okazji walentynek,przez to bałam się że dziś będzie większa waga. 

Pomiary centymetrem wyglądają w ten sposób:

Szyja: 38 cm (bez zmian)

Piersi: 114 cm (-4 cm)

Brzuch: 115 cm  (-5 cm)

Talia: 101 cm (-4 cm)

Udo: 70 cm (-1 cm)

Biodro: 111cm (-4 cm)

To całkiem niezły wynik. Jestem zadowolona z tego obrotu sprawy. Jako, że tydzień był udany i osiągnęłam mój własny personalny sukces, to w przyszłym tygodniu pojadę na basen. Jako mała nagroda.

Wasze komentarze są bardzo motywujące i szkoda że pojawia się ich coraz mniej. Dziękuję za wasze wsparcie.

Buziaki 

Weronika

14 lutego 2019 , Komentarze (4)

Dziś przeraziłam się przez program Historia wielkiej wagi na TLC. Zdałam sobie sprawę, że jeśli teraz nie schudnę to możliwe że sama będę wyglądać. Jeśli ja mając 18 lat, miałam wagę 125kg to co by było za parę lat. Upadając coraz niżej w dół, aż moja waga będzie w strasznym stanie. Zdałam sobie sprawę, że przed terapią myślałam jak oni. Nie chciałam być gruba ale mnie mogłam przestać się opychać jak się zestresowałam. Zastanawiam się czy dyby nie psycholog to wyglądała bym tak jak oni? 

Umówiłam się z rodzicami, że jak schudnę 20 kilo to będę mogła zapisać się na MMA. Boję się, że jak pójdę na trenning to mnie wyśmieją, bo jak to gruba osoba chce ćwiczyć z chudymi. Chcę coś więcej robić ze swoim ciałem. Uznałam, że trenningi MMA będą idealne. Więc jakby nie patrzeć zyskałam nowy cel. -20 na wadze i witam MMA. Lecz najbardziej boję się reakcji ludzi tam ćwiczących. Przez to że źle mi się kojaży chodzenie na takie rzeczy przez gimnazjum, ale to historia na inny wpis. 

Już dziś walentynki jak spędziliście czas z swoimi ukochanymi. Ja bardzo przyjemnie. Zrobiłam mojemu chłopakowi obiad i deser. Na obiad kurczak z pieczarkami i warzywami na parze, a na deser truskawki w gorzkiej czekoladzie. Nie zdjadłam ich dużo, może pięć więc nie złamałam diety. No może nie dyrastycznie. Po prostu miło spędzony czas z chłopakiem. 

Zumba zatańczona i ćwiczenia zrobione!

Dobranoc!

Weronika

11 lutego 2019 , Komentarze (2)

Pierwszy dzień szkoły po dwóch tygodniach wysypiania się, poniedziałek i odrazu lekcje. Pierwszy wf od dłuższego czasu, jeszcze nigdy tak w nim nie uczestniczyłam. Biegałam z piłką i nie chodziłam od siatki do siatki, byle by być. Było świetnie do czasu. W pewnym momencie zaczął boleć mnie brzuch ide do łazienki i widzę, że okres mi się zaczął. Ogarnełam się i poszłam grać dalej. Nie ma co się załamywać. Okres nie okres, ale diete trzeba trzymać. 

Oficjalnie pokazałam mojej siostrze mój pamiętnik na Vitali. Przezemnie przypaliła obiad bo się zaczytała. Powiedziała mi piękne słowa przez które poczułam się bardzo kochana i wspierana. Potrzebowałam tego bardzo mocno. Jakby nie patrzeć to ridzina nas kształtuje, możemy się wiele od nich nauczyć. Moja siostra jest dla mnie nie tylko rodziną, jest inspiracją, wsparciem i wszystko czego potrzeba. Dziękuję za taką rodzine i za to że wierzą w mój sukces! Codzienne wsparcie dostaje od mamy, jeśli jestem w szkole i nie jestem w stanie sama ugotować obiadu to mogę na nią liczyć. Moim zdaniem ważną rzeczą jest to żeby nie bać się reakcji rodziny, to oczywiste że jedni wspierają, inni są zazdrośni, a kolejni obojętni. 

Już w piątek próba, będzie ciekawie. Jestem ciekawa czy osoby trzecie zobaczą jakąś różnice. To tylko 7 kilo i prawdopodobnie zobaczą różnice jak to będzie -20kg. 

Już niedługo walentynki. Znalazłam idealny prezent dla mnie jako że jestem na diecie. Zamiast czekoladek truskawki w pudełku o kształcie serca! Dla mnie idealne, dodatkowo książkę Anny Lewandowskiej Diet & Training.  Widziałam w niej parę fajnych przepisów więc mnie zaciekawiła.

Pamiętajcie o rodzinie, ona będzie was wspierała nie ważne co się dzieje!

Buziaki!

Weronika

9 lutego 2019 , Komentarze (14)

Nie mogę uwierzyć, że to już trzy tygodnie diety, ale już sobota więc mamy podsumowanie tygodnia! Ten tydzień był owocny w kilka sukcesów. Sukienka z półmetka zrobiła się idealna i to bez gorsetu wyszczuplającego, przeszłam 14 kilometrowy spacer z chłopakiem i pojechałam do aquaparku. Ten tydzień był również owocny w spadek wagi aktualnie ważę 118,8 kg, czyli 1,7 kg mniej niż w zeszłym tygodniu. Nareszcie zeszłam poniżej 120! Już nie mogę się doczekać aż zejde poniżej 100 kg.
    Jako że sobota to również dzień mierzenia to musiałam wziąć centymetr i się zmierzyć, o to co pokazała miara:
    Szyja: 38cm (-2cm)
    Piersi: 118cm (-5cm)
    Brzuch: 120cm (-3cm)
    Talia: 105cm (-1cm)
    Udo: 71cm (-2cm)
    Biodro: 115cm (-4cm)
    Jak widać ładnie maleje, wszystko się zmienia i moja dieta codzienna, i siła woli. Nie jem słodyczy (nie potrzebuje ich), ale za to dwa razy w tygodniu jesm kostke gorzkiej czekolady 70%.
Jestem zadowolona z wyników tego tygodnia, od początku diety schudłam równe 7 kg.
Miłego weekendu!
Weronika

7 lutego 2019 , Komentarze (12)

Wszem i wobec ogłaszam nigdy więcej 120 na wadze! Weszłam na wagę widzę 119,2 jak tu się nie cieszyć, bliżej niż dalej do końca etapu pierwszego. Każdy spadek jest super, ale ten był najlepszy! To uczucie gdy wiesz że już nie ważysz ponad 120 kilogramów.  Następnym sukcesem będzie gdy moja waga osiągnie wartość 111,4 kg ponieważ moje BMI będzie wynosić 39,94, co oznacza że nie będę mieć otyłości III stopnia a II. 

Nie mogę się doczekać jutra! Aquapark i galeria, na to czekam. Nie ma to jak dobra zabawa, szczególnie że nie mam tego za często. Kocham pływać! Później obiadek w salad story. Calutki dzień poza domem, będzie bardzo aktywny. Na początku gdy przyjdziemy na basen to idę popływać i zrobić parę basenów. Jestem zdania że jak już jadę do aquaparku to połączę przyjemne z pożytecznym dla mojego ciała. Każda forma aktywności jest dla mnie super opcją.  

Dzisiejszy dzień jest wyjątkowo leniwy, miałam iść na spacer ale jak przeszłam pierwszy kilometr to miałam dość. Wiało tak jakby miała mi odpaść głowa, nic przyjemnego. Pewnie później potańczę zumbę, ale serio nic mi się nie chce najchętniej poszła bym spać. Niestety moje plany niweczy świadomość że muszę się spakować na basen i poukładać ubrania w szafie. 

Wypije herbatkę i zabieram się do pracy! 

Miłego wieczoru!

Weronika

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.