Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co skłoniło mnie do zmiany? Kilka lat temu w rocznicę ślubu mąż oświadczył mi się ponownie, a ja zobaczyłam siebie - wieloryba. BMI ponad 50 i to bynajmniej nie z powodu dobrze rozwiniętej muskulatury :) W tej chwili najbardziej interesują mnie nowinki technologiczne związane z rozwojem i wykorzystaniem AI w pracy zawodowej, ale i w życiu prywatnym.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4431
Komentarzy: 114
Założony: 23 lipca 2019
Ostatni wpis: 17 listopada 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
IvKa1966

kobieta, 57 lat, Gliwice

172 cm, 92.90 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Codzienna aktywność, nawet najmniejsza - każdego dnia przynajmniej 20 minut na jakąś formę ruchu

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 września 2024 , Komentarze (3)

Chciałam się z Wami podzielić pewną "przygodą", którą zaliczyłam ostatnio w trakcie redukcji. Wszystko zaczęło się od prostego zadania – poszukiwania kabla zasilającego do laptopa, bo komputer odmówił współpracy. Nic szczególnego, prawda? Ot, codzienna misja.

Przetrząsałam szuflady w nadziei, że znajdę to, czego potrzebuję... i co znajduję? Mężowskie zapasy czekoladek Merci, baryłki z likierem, czekoladki ferrero rocher! I wiecie, jak to jest – najpierw zerkniesz, potem myślisz „tylko jedna”, a zanim się obejrzysz, pół opakowania zniknęło jak sen złoty. 😅 Pożarłam je ... Czekoladki poszły jak woda, a kabel… no cóż, kabel znalazł się później, ale to już szczegół. 😉

Wnioski? Zamiast się roztkliwiać nad tą wpadką, podchodzę do tego z dystansem. Przez te wszystkie miesiące osiągnęłam zbyt dużo, żeby pozwolić, by jeden wieczór z czekoladkami przekreślił moje postępy. Życie to nie sprint, a zdrowe nawyki buduje się długoterminowo. Dlatego wracam na zwykły tor działania, bez wyrzutów sumienia!

Czasem się potkniemy – ważne, żeby wstać, otrzepać się i iść dalej. Tak po królewsku. 💪 A następnym razem będę szukać kabla gdzie indziej. 😉

3 września 2024 , Komentarze (13)

Dziś osiągnęłam jeden z własnych kamieni milowych. Moja waga pokazała 99,5 kg. Tak niskiej wagi nie pamiętam w historii swojego dorosłego życia. Łącznie od najwyższej wagi obniżyłam masę ciała o 56,5 kg. Wiem, że długa droga jeszcze do celu, ale każdą trzeba zacząć od pierwszego kroku. To mój kolejny krok w kierunku normalności 😁

7 sierpnia 2024 , Komentarze (12)

Odkąd pamiętam mam problemy z trawieniem. Pilnuję codziennej dawki ruchu, nawodnienia, błonnika. Jem do porannego posiłku 3 suszone śliwki, zamiennie dodaję siemię lniane lub nasiona babki pałesznik. Pamiętając o prozdrowotnych właściwościach warzyw kiszonych przygotowuję w domu i jem kiszonki. No wiecie - bogate w błonnik kiszonki to probiotyki o niskiej kaloryczności regulujące apetyt, wzmacniający odporność itd. Najbardziej smakuje mi kiszona marchew i kalafior. Niby powinny te wszystkie działania przynosić pozytywny skutek, czyli regularną defekację. Jednak to w teorii. W praktyce odczuwam wielki dyskomfort. Jakieś pomysły wspierające toaletowe akcje?

2 sierpnia 2024 , Komentarze (5)

Miło popatrzeć na wagę gdy wreszcie drgnęła i wskazała mniejszą masę. Cieszę się z tego bardzo. Poranne spacery to u mnie wędrówka przez okoliczne parki. Miło popatrzeć na kwitnące kwiaty, posłuchać odgłosów przyrody. Kiedyś taki spacer był dla mnie niesamowitym wyczynem, a ilość wymówek pojawiających się w mojej głowie żeby go uniknąć była ogromna. Zauważyłam, że moje myśli często mnie sabotują skłaniając do rezygnacji z tej aktywności. Dziś pozwalam im odpłynąć. Nie skupiam się na nich. Sukcesem jest to, że dziś mogę bez większego problemu zrobić taki spacer i mam zdecydowanie więcej siły i energii niż kiedyś.

2 sierpnia 2024 , Komentarze (5)

Moja nowa misja to obniżenie masy ciała do 80 kg w ciągu 9 miesięcy. Wychodzi średnio 2,5kg miesięcznie. Dla wielu moja masa ciała jest obłędnie wysoka waga, ale nie dla mnie. Nawet nie pamiętam kiedy tak mało ważyłam. Tegoroczny wakacyjny wyjazd all inclusive zaskoczył mnie. W czasie 2 tygodniu schudłam prawie 2 kg. Rozważyłam zmiany które zaszły w tym czasie. Odkrycie - moją wagę ruszyły zwyczajne, banalne spacery. Zatem startuję 😁

Trzymajcie za mnie kciuki

Miłego dnia

23 sierpnia 2019 , Komentarze (1)

Ze względu na dietę w lodówce mam przeciąg i światło. Wczoraj kombinowałam co z tych resztek zrobić do jedzenia. Ostatecznie zrobiłam hurtową ilość pasty jajecznej ze świeżą bazylią i suszonymi pomidorami. Ostatecznie mąż musi też coś jeść, a nie tylko światło w lodówce oglądać. W ramach rozpusty dodałam do smaku niepełną łyżkę majonezu. Dziś rano zjadłam z tą pyszną pastą wafelki gryczane z pomidorem. Oczywiście nie zjadłam całej tej pasty i nie smarowałam już niczym dodatkowym wafelków. Było pyszne :) Kiedyś wydawało mi się, że jedzenie bez glutenu i laktozy z dodatkowymi ograniczeniami wynikającymi z alergii pokarmowych jest nie do przyjęcia. Czas mija, a człowiek się przyzwyczaja. Mąż też nie narzeka mimo, że może jeść wszystko. Tyle, że czasem żartuje ze mnie mówiąc "Żona je prawie wszystko o ile uważa to za jadalne. Bywa jednak, że w całej okolicy nie ma nic jadalnego." I faktycznie tak się zdarzyło jak byliśmy na wakacjach kilka lat temu w Albanii. Finał wakacji był taki, że od wakacyjnego jedzenia rozchorowałam się. Nigdy wcześniej nie miałam tak podrażnionej skóry na cały ciele. Musiałam ściąć włosy, żeby łatwiej było mi zagoić ranki, które zrobiły mi się na skórze głowy. Człowiek uczy się na błędach i dlatego teraz jadąc na wakacje wybieramy oferty ze szwedzkim stołem i tylko śniadania i obiadokolacje. W tym roku zresztą spotkałam się z dziwacznym komentarzem zaznajomionych na wakacjach Polaków, którzy mieli wykupioną ofertę all inklusive. Spędzali wakacje na plaży pod hotelem, bo co dwie godziny byli karmieni. Pilnowali, żeby posiłki im nie przepadły. Zapytali nas "czy zazdrościmy im hotelu?". I co tu takim ludziom odpowiedzieć? Każdy wybiera co mu pasuje i innym nic do tego. Nie ma powodu przecież, żebym tłumaczyła się obcym w końcu ludziom, że jestem alergikiem pokarmowym, a na dodatek ważę tyle co młody słoń. Nie muszę pilnować hotelu, by jeść co dwie godziny :D wolę jeździć na wycieczki i podziwiać piękno tego kraju.

17 sierpnia 2019 , Komentarze (7)

Rano zważyłam się i właściwie to sytuacja nawet mnie nie zaskoczyła. Po całotygodniowych ekscesach jedzeniowych przytyłam. Zaserwowałam sobie całą litanie wymówek na ten temat. Posypałam głowę popiołem i etc. I wtedy przyszedł sms od zaprzyjaźnionej babci, której wnuka uczyłam 2 lata. Przeczytałam podlinkowaną stronę i zadałam sobie pytanie - co tak naprawdę w życiu jest ważne. Zdrowie. Co mogę zrobić dla siebie - zadbać o swoje zdrowie, bez wymówek i usprawiedliwień. Co mogę zrobić dla innych - mogę pomóc w trosce o ich  zdrowie. Dlaczego - dla poprawy jakości życia. Życie jest zmienne. Czasem zyskujemy, a czasem tracimy. Tracimy mężów, dzieci, miłość, o kasie nawet nie wspomnę. Tylko zdrowie daje nam szanse, by się podnieść, poprawić koronę i cieszyć się kolejną porcją szczęścia własnego i cudzego. Tylko, gdy jesteśmy zdrowe i potrafimy zaopiekować się sobą możemy tym dzielić się z innymi. Dzieląc się tymi filozoficznymi rozważaniami odsyłam czytających do linku poniżej. 

Choć i tak mam nadzieję, że moja miłość będzie trwała wiecznie :)

pomagam.pl/razemdlabenia  

Czym jest ciężka choroba dziecka dla rodziców nikomu nie trzeba mówić. Szczególnie taka, której wyleczyć się nie da. Zawsze jednak możemy troszeczkę ulżyć w cierpieniu. Benio w swojej codzienności zmaga się z bólem i wieloma trudnościami, ALE jest to najbardziej radosny i przyjacielski dzieciak jakiego znam. Zatem pomóż jeśli możesz i wesprzyj tego dzieciaka finansowo, dobrym słowem lub modlitwą.

Wszystkim życzę zdrowia

3 sierpnia 2019 , Komentarze (4)

Wczoraj pojechałam do Katowic, jak to sobie określiłam "nadrobić życiowe zaległości". Jeżdżę komunikacją miejską zatem z mojego małego miasteczka koło Gliwic to często wyprawa z 2-3 przesiadkami. Wczoraj jednak znalazłam połączenie tylko z jedną przesiadką. Miał być pełen sukces, tyle że w Katowicach wsiadłam do niewłaściwego autobusu i przypadkiem zwiedziłam pół miasta. Później spacerek na kolejny przystanek, Kolejny autobus i kolejny spacerek. Droga powrotna podobnie. Wróciłam bardzo zmęczona i głodna. Bardzo głodna. Pominęłam godzinę posiłku i żołądek oszalał. Gdzie tu ten sukces? Po drodze nie kupiłam niczego do jedzenia, a pani ostro kusiła mnie paczuszką ciasteczek. Wyjaśniła mi też, że ona dziś zjadła już trzy paczki ciasteczek i ja też mogę. Mogę to fakt, ale czy chcę. Nie. Dotarłam do domu i dzielnie szybciutko przygotowałam obiadową sałatkę. Zjadłam tylko jedną porcję. Z kolacją też nie szalałam.

Konsekwencje nieprzyjemne mojej wyprawy - zmęczenie i opuchnięte kolano. Spałam popołudniu, poszłam wcześniej spać wieczorem i wstałam dziś nawet jak na siebie o nieludzkiej godzinie. Nie lubię tyle spać. Życie jest ciekawe i daje tyle możliwości. Stawia człowieka przed wyborami i szansami. Mój wybór na dziś - mała aktywność w formie spaceru, mała gimnastyka bez dodatkowego obciążania kolana. Bez szaleństw, bo nie musi być perfekcyjnie. Wystarczy, że jest lepiej.

1 sierpnia 2019 , Komentarze (1)

Zastanawiam się, czy moja waga łazienkowa działa prawidłowo. Robię sobie zapiski z tego co jem i piję. Z moich obliczeń wynika, że mieszczę się w założeniach kcal ułożonego przez dietetyka planu. Pilnuję regularności posiłków i tych małych aktywności fizycznych, które dla siebie przewidziałam. 2,8 kg w tydzień to dużo. W centymetrach różnica niewielka, ale jakby potwierdzała, że mnie trochę ubyło. Ostatecznie nawet jeśli waga padła istotniejsze, że jestem ciut mniejsza. 

Rano byłam na spacerze. Mając urlop mogę sobie pozwolić na takie cuda. Piękna pogoda, słońce dopiero wstało. W parku cichutko. Dziś poszłam do drugiego parku, który jest blisko domu i tam znalazłam cudo. Piękna siłownia na świeżym powietrzu usytuowana wśród zieleni. W mojej mózgownicy pojawiła się myśl cudowna. Trzeba znaleźć parę do chodzenia na tę siłownię :)

29 lipca 2019 , Komentarze (8)

Miara sukcesu dla każdego jest inna. Siedziałam sobie rano i oglądałam proponowane treningi wideo. Obłęd w oczach, żeby to zrobić musiałabym być z 50 kg lżejsza i o wiele sprawniejsza. Ale ... czy mam się poddać na początku drogi? Znów wyjaśnić sobie, że tarczyca, stawy itd. Nie tym razem. To niemożliwe, żeby dla ludzi z moim poziomem sprawności nie wymyślono czegoś żeby się rozruszać. Poszperałam na necie i znalazłam gimnastykę dla seniorów i otyłych. Nawet ten poziom był dla mnie trudny, ale wytrwałam całe 15 minut. Sukces na miarę moich możliwości. I tak sobie myślę, że co dzień chcę takich małych sukcesów.

I jeszcze jedna myśl, która nurtuje mnie od jakiegoś czasu - 52 lata, czy to wiek odpowiedni, żeby iść na studia podyplomowe i stanąć w szranki z młodymi umysłami?

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.