Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

IT girl, programistka po przebranżowieniu :) kreatywny umysł, zamknięty w ciele którego nie lubi.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 620
Komentarzy: 4
Założony: 3 listopada 2019
Ostatni wpis: 11 listopada 2019

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
devgirl

kobieta, 31 lat, katowice

169 cm, 80.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

11 listopada 2019 , Skomentuj

Hej,

Długi weekend minął. Nie poszło najlepiej, byłam na wyjeździe i nie kontrolowałam jedzenia..(szloch) Mam potrzebę ponarzekać sobie trochę, także jak kogoś takie coś męczy niech lepiej wyjdzie, lojalnie uprzedzam. Może jeśli wyrzucę to z siebie to jakoś mnie to oczyści? Potrzebuję małego katharsis, nawet nie pocieszenia, tylko po prostu.. powiedzieć coś. Chyba po to w końcu są te blogi?

Jestem uzależniona i kompletnie sobie nie radzę z jedzeniem, ale chyba nawet nie to jest najgorsze. Tylko moja opinia na swój temat i mój psychiczny stan. Im więcej obietnic sobie człowiek składa i potem łamie tym większą pogardę sam do siebie czuje. Zawiedzione zaufanie. Bezsilność. Zmęczenie. Brak wiary, że kolejna obietnica coś zmieni. Ile razy można zaczynać od nowa? Nie umiem już chyba robić "postanowień" bo już nie wierzę, że cokolwiek dociągnę do końca.

Widzę, że ta bezsilność stopniowo kumuluje się we mnie i z biegiem czasu zmienia w gorycz. I mam wrażenie, że staję się nie dość, że grubą, to jeszcze rozgoryczoną furiatką. Nie chcę, żeby moje porażki wpływały na moje otoczenie, ale niestety trudno to kontrolować. Bo to - podobnie jak tycie - nie dzieje się z dnia na dzień. Mój charakter się psuje stopniowo, tak jak stopniowo odkłada się tłuszcz. Dzień po dniu coraz mniej siebie lubię. To się musi skończyć.

Szokujące, jak wygląd może wpływać na człowieka. To jest absurdalne, w końcu to 'tylko' opakowanie. 

Jutro oczywiście będę próbować od nowa. Tak bardzo chciałabym odzyskać kontrolę i być tą osobą którą byłam kiedyś. 

3 listopada 2019 , Komentarze (4)

Hej,

Śmieszne są takie oldschoolowe blogi :D.

Założyłam, bo kiedyś mi taki jeden właśnie pomógł. Co prawda nie na dłuższą metę, jak widać, bo znowu tutaj jestem. Ale jednak.
Schudłam kiedyś 15 kg, tradycyjnie jedząc mniej i dużo się ruszając. Trzymałam wagę przez jakiś rok - tyle, ile mogłam utrzymać tamten styl życia. Pracę fizyczną, mnóstwo ruchu, lekką głowę bez zmartwień i brak czasu na podjadanie. Potem przyszła praca biurowa, ogromny stres, studia, decyzja o przebranżowieniu, więcej stresu, nerwica. Bam, oto ja, 20 kg i kilka lat później. Cześć.

Oczywiście, takie tam wymówki. Powody jak każde inne. Wiadomo do czego to się sprowadza - do żarcia. 

Tym razem muszę wymyślić coś co nie zakłada:
- bardzo dużych ilości ruchu
- wykluczania określonych grup jedzenia na stałe
- dużej ilości posiłków i w ogóle dużego czasu przygotowania, ani ścisłego liczenia kalorii

Tak więc wpadłam na pomysł dać szansę modnemu ostatnio IF, po przeczytaniu książki Obesity Code. Napiszę o tym coś kiedyś, JEŚLI zadziała. Na razie wypróbuję chyba OMAD, w wydaniu high fat, choć nie zamierzam pilnować makr za bardzo, bo to dla mnie też nie do utrzymania. Postaram się natomiast komponować solidne i duże te moje omady. Później, docelowo, 2 większe posiłki dziennie.

Wiem, że to kontrowersyjne, ale 5 posiłków dziennie doprowadza mnie na skraj rozpaczy. Nigdy nie jestem najedzona, zawsze tylko wkurzona niedosytem, nawet przy małym deficycie.. ciągle głodna. Spróbuję posłuchać swojego ciała. Może jeśli zjem raz lub dwa dziennie, ale za to porządnie i do syta... Testowałam kilka dni, działało nieźle. Zobaczymy.

Życzcie mi szczęścia bo próbowałam już wszystkiego. Do zrzucenia 20 kg.

Poniżej mój dzisiejszy smutny wynik, co prawda w ubraniu i po kawie ale...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.