Szok i niedowierzanie 😉
Nie chciałam inwestować w parowar, wydałam więc całe 7 zł na sitko do parowania. Szczerze mówiąc nie byłam przekonana do tego cudeńka, ale wczoraj był nasz pierwszy raz 😉 Pracuję zdalnie, a poniedziałki są szczególnie intensywne dlatego zależało mi, aby przygotowanie obiadu w trakcie pracy było jak najmniej absorbujące... I było. Zamarynowałam rano pierś kurczaka, wrzuciłam ją do sitka razem z doprawionymi ziemniakami i warzywami. Obróbka termiczna trwała całe 20min. Zapach w całym domu. Smak nieziemski. Kurczak soczysty. Gdzie to sitko było całe moje życie?
A z innej beczki - podejrzałam wczoraj swój aktualny ciężar 😉 jest mniej co niebywale cieszy, ale jeszcze nie aktualizuję paska. W najbliższy poniedziałek odbędzie się oficjalne ważenie oraz mierzenie, a to drugie dla mnie bardziej istotne.
Dziękuję jeszcze raz za słowa wsparcia pod wczorajszym wpisem. Pan szanowny się odezwał i sam nie omieszkał nazwać się kretynem. Cóż, ja tak o nim nie myślę. Nie aż tak. Może się pogubił, wszystkie znaki na ziemi i niebie na to wskazują, ale to już nie moje zabawki i nie moja piaskownica.
Miłeg dnia! ❤️