Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Po prostu walczę o siebie.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17357
Komentarzy: 604
Założony: 5 czerwca 2023
Ostatni wpis: 2 marca 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Imreborn

kobieta, 38 lat, Poznań

159 cm, 107.20 kg więcej o mnie

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 września 2023 , Komentarze (21)

Jeszcze niecałe 5 kg i 1/3 drogi ku wymarzonej wadze będzie za mną. Postęp wcale nie jest linearny i ostatnie dni zaskoczyły mnie mocno. Tymbardziej, że mam teraz okres. Jedyną zmianą jest to, że dłużej śpie w te ostatnie dni. Ponad 20 kg w jakieś 4 miesiące to nie jest najgorszy wynik. Pewnie, że marzyłam o schudnięciu 2 razy tyle w taki czas, ale jak poczytałam historie ludzi, którzy bardzo szybko schudli i mają problemy zdrowotne to ja podziękuję... Jestem zadowolona, że w ogóle tak długo wytrzymałam na diecie. To mój absolutny rekord. Do tego jestem zadowolona z tego, że nauczyłam się już zjeść coś co lubię w takiej ilości, że nie przekraczam kalorii. Nie muszę od razu całej paczki. Dziś miałam ochotę na frytki, ale zamiast tego zrobiłam sobie pieczone w piecu ziemniaki. Mają mniej kalorii niż frytki i przez to mogę zjeść więcej. Dziś dla męża szykowałam też kurczaka w panierce a dla siebie bez panierki. Takie drobne zmiany a działa. Przestałam się też dołować chwilowymi skokami wagi w górę. Nie rzucam od razu z rozpaczy diety jak kiedyś... Zawsze się okazuje, że ta waga za moment sama znika, bo to jakieś złogi albo woda. Powoli do przodu ku marzeniom... 

28 sierpnia 2023 , Komentarze (14)

Mam naprawdę okropny czas. Masa obowiązków, problemy z kasą, wieczne nerwy, ale budzi się człowiek rano i chociaż takie niespodzianki dostaje... 115,7 na wadze. Kiedyś miałam inny profil na vitalii... To było chyba z dobre 7 lat temu. Wtedy pamiętam, że ciut schudłam i na pasku najmniej miałam 116... Potem przyszło jojo i nawet się już nie logowałam na tamto konto, bo poczułam, że te bitwe przegrałam. Dziś mam mniej niż wtedy czyli całe jojo od tego czasu zeszło plus 300 gramów. 😛 Jest to symboliczne. Czuje się prawie jakby to była kotynuacja tamtej diety... Wielką różnicą jest to, że wtedy nie wytrwałam tak długo. Może był to miesiąc albo 3 tygodnie... Teraz już prawie 4 miesiące. Oczywiście nadal potrafię mieć myśli typu "ale bym sobie opierdzieliła cały kubełek kfc", ale niestety nie mogę. Potrafię to kontrolować. Są też dni, że wcale tak nie myślę i te są najłatwiejsze. Straaaasznie długa droga dalej przede mną... Jeszcze brakuje prawie 15 kg żeby z 3 stopnia otyłości wejść w 2 stopień... A do wyjścia z otyłości potrzeba mi zrzucić jeszcze prawie 41 kg 😓 Realistycznie za jakieś 10-11 miesięcy może już nie będę otyła. To moje wielkie marzenie. 


25 sierpnia 2023 , Komentarze (18)

Już 17,5 kg za mną. Znowu fajny spadek, bo dłuższej przerwie. Nauczyłam się tymi przerwami nie martwić i naprawdę wierzę w to, że spadek przyjdzie tak czy siak. O wiele jest wtedy łatwiej. Nawet nie przejmuje się kiedy mam dzień, że czuje się ociężała i nagle ciut urośnie, bo za chwilę to spada samo. Wiem po prostu, że jeśli nie przekroczam kalorii to nie tyje i jest to woda... Kiedyś inne myślenie skutkowało przerywaniem diety, objadaniem się i jojo. Potem miałam tylko więcej i więcej do chudnięcia aż doszło do 133,8 kg! Nigdy więcej nie chce aby to niszczące uczucie beznadzieji mną zawładnęło. 

Jakiś czas temu pisałam, że jest mi mega ciężko ćwiczyć czy nawet iść na spacer. Potem pisałam, że jest trochę lepiej, ale w połowie sierpnia naprawdę już zauważyłam konkretną różnicę w mojej kondycji. Mogłam pół wesela tańczyć i to bez zadyszki. Chodzimy z mężem na częste spacery od iluś dni... Wczoraj biegłam do autobusu i zauważyłam, że nie mam zadyszki i że ciało ma energie na to, ale pozostaje taki problem, że walczę z grawitacją. Nie wiem jak to opisać, ale czuje, że moja, nadal duża waga, strasznie mnie opóźnia. Moje ciało ma lepszą kondycje, ale stawy blokują szybkość mojego biegu. Czuje się jakbym biegła z workami cementu. Nie wiem na serio jak to opisać dokładnie. Ważne, że jest już kondycja inna. Wręcz nie pamiętałam już jak to jest tańczyć i biegać bez duszenia się i robienia się czerwoną. No i bez straszliwych skurczy łydek... To jest coś co cieszy nawet bardziej niż sam spadek na wadze. 

Mąż jest mega zadowolony, że więcej z nim wychodze. Wczoraj byliśmy z pieskiem w Klubie na fali. Jeśli będziecie kiedyś w Poznaniu albo w Boszkowie to koniecznie zawitajcie tam. Wklejam zdjęcia.

23 sierpnia 2023 , Komentarze (5)

Na weselu było naprawdę fajnie. Zjadłam więcej niż normalnie i oczywiście waga poszybowała w górę i wróciła na swoje miejsce po jednej dobie diety ;) Chciałam z początku liczyć każdą kalorie, ale mąż mi powiedział, że jeden wieczór muszę się dobrze bawić. Tak też uczyniłam... Zjadłam co prawda i tak mniej niż inni przy naszym stole, ale w porównaniu do mojej codziennej diety było to sporo. Uraczyłam się. Na fotkach z wesela wyszłam tragicznie. Nie wiedziałam nawet, że jestem aż tak duża. W lustrze tego nie widze. Pociesza mnie trochę, że parę osób mówiło, że na żywo było lepiej... Panna młoda była barrrrdzo szczuplutka. Oglądanie jej było szalenie motywujące 😀 

16 sierpnia 2023 , Komentarze (10)

Oczywiście dla mnie szykowanie się na wesele to katorga, bo jestem słusznych rozmiarów. Miałam uszykowaną elegancką sukienkę, ale kiedy zobaczyłam w prognozie pogody, że ma być 33 stopnie uznałam, że muszę założyć coś zwiewnego, bo zwariuje. Szukałam rajstop i oczywiście ciężko znaleźć. Uznałam, że nie będę po prostu super damą i użyję rajstop w sprayu albo wcale, bo mam już dość. Kupiłam rajstopy na niby szersze biodra od moich a są ciasne. Jak ulał za to pasują na moją siostrę, która nosi rozmiar 44 chociaż według tego co na nich pisze powinny być na niej jak namiot. Postawiłam na czarną sukienkę z lekkiego materiału z lekkim wycięciem z tyłu i taką fikuśną wstążeczką. Nic glamour ani zwracającego na siebie uwagę, ale jest poprawnie. Nie mam zamiaru się męczyc więc założe do tego czarne, mega wygodne balerinki i koniec. W tym miesiacu jeszcze mam mniej kasy niż kiedykolwiek od 2010 roku... Jak na złość akurat przed weselem... Dlatego olewam już wszystko. To i tak nie ja będę tam panną młodą. Specjalnie dla mnie znajomy męża uszykował na wesele keto talerzyki... Ponoć. Zobaczymy czy tak będzie. Nie robię już samego keto od miesiąca, ale uważam, że keto na weselu będzie mi łatwiej liczyć. Jakieś makarony, ziemniaki i inne cuda mają masę kalorii a tak to mniej więcej mięso i warzywa sobie w główce umiem już obliczyć. Zabiorę ze sobą lustrzankę i porobie zdjęcia. Pewnie zamówili fotografa, ale jeśli uda mi się zrobić jakieś piękne zdjęcia to czemu nie... Wolę tym się zająć niż chodzić po sali i zagadywać ludzi. Moja charyzma jest w opłakanym stanie mimo, że jestem zodiakalnym lwem.

Co do wagi to nie jestem pewna ile teraz ważę. Jestem jeszcze u rodziców i nie mam tu swojej wagi. Wydaje mi się, że jest tak samo jak było co nie jest takie złe. 

A to moja sukienka. Dobiorę potem jakieś dodatki. Sorry za burdel w pokoju i za brudne lustro :P Zauważyłam podczas dodawania jakie niechlujne jest to zdjęcie. Za mną stoi moja mama... Oczywiście zakrywam całą te chudzinkę :P 

13 sierpnia 2023 , Komentarze (12)

Ależ cudna pogoda! Już mnie ta jesienna pogoda dobijała więc ciesze się z tej zmiany. Jestem u rodziców i znowu nie mam tu mojej wagi. Nie wiem czy jest lepiej, gorzej czy tak samo. Z jedzeniem tu też różnie bywa, ale staram się liczyć kalorie jak najlepiej się da. Niestety dwa razy przekroczyłam kalorie, bo źle policzyłam produkty. Ja po prostu mam w domu mniej kaloryczny ser niż rodzice. Dwa razy po 100 kcal w ciągu tygodnia chyba się nie powinno jakoś mocno odbić... Zobaczymy w piątek kiedy będę w domu. 😛

Teraz idę zrobić obiadek dla siebie i rodziców a potem pójdę się poopalać na hamaku, bo w sobotę wesele... Może chociaż lepiej będę wyglądać... W ogóle stresuje się na to wesele... Ale tak juz ma większość otyłych jak ma iść na wielką imprezę gdzie większość ludzi to nieznane osoby, które pewnie będa się na mnie gapić jak na UFO. 

10 sierpnia 2023 , Komentarze (14)

Dziś rozpoczął się 4 miesiąc mojej diety. Już 16,4 kg za mną. Początek był najtrudniejszy. Najłatwiej zaczęło się robić w trzecim miesiącu. Nadal bardzo długa drogą przede mną. Jeszcze jakieś 10 kg zrzucę to w końcu ponownie zmieszcze się w sukienki, które kupiłam na pierwsze randki z mężem. Nie mogę się doczekać, bo to dla mnie będzie takie symboliczne. Strasznie ciężko z tymi ciuchami w mojej wadze... No, ale skupie się na tym, że jest o wiele lepiej niż było jeszcze 3 miesiące temu. Nigdy nie będę mogła się już cofnąć to starego trybu życia. Jak tam u was? Gotowi na weekend? Podobno ma się wtedy znowu zacząć upał. :)

7 sierpnia 2023 , Komentarze (6)

W jakieś 5 dni schudłam 1,1 kg. Jestem zaskoczona. Moja najkrótsza przerwa w zrzucaniu od dawna. Jest to niemniej pozytywne zaskoczenie... Im bliżej do celu tym lepiej. Odchudzanie jest zawsze szybkie tylko na początku. Drugi miesiąc mojej diety był bardzo powolny i dołowało mnie to, bo myślałam, że ochudzanie potrwa wieczność a tu się okazało, że 3 miesiąc diety idzie sprawniej niż drugi mimo, że nie jem mniej ani nie ruszam się więcej niż w drugim miesiącu. W pierwszym miesiącu schudłam 7.2 kg. W drugim 3.3 a w trzecim już 5.7! Zostały mi dwa dni do końca trzeciego miesiąca i zacznę czwarty... Mam nadzieje, że będzie to też udany miesiąc. Myślę, że pomaga mi to, że lubię gotować... Gdybym nie lubiła to miałabym problem. Muszę wszystko ważyć, używać wielu zamienników produktów żeby stworzyć coś dobrego i bez tysięcy kalorii... Czasami jak szykuje głupią kanapkę czy omlet jestem w szoku kiedy przypominam sobie ile sosów czy oleju używałam... Każda pierdołka ma kalorie i czasami wystarczy wymiana kilku składników żeby było prawie tak samo albo nawet równie dobre danie o podobnej objętości! To nie jest tak, że nie jest czasami ciężko ani, że nie mam na nic innego ochoty, ale nie jest tak źle i spodziewałam się, że odchudzanie nie będzie różami usłane.

6 sierpnia 2023 , Komentarze (3)

Bardzo współczuje każdemu kto akurat teraz ma urlop i nie jedzie za granice. Ta pogoda to jest jakiś żart. Nie zanosi się też na szybkie polepszenie pogody... Dlatego właśnie kombinuje jak tu się kiedyś wynieść z PL, bo chociaż jestem osobą otyłą (na razie :P) to na serio nie lubię zimna. Deszczyk jest spoko raz na jakiś czas, ale nie aż tyle... Byłam o wiele bardziej radosna mieszkając we Włoszech, mimo, że czasami nie było łatwo... No, ale cóż... My chociaż nie mamy aż tylu kataklizmów i to sobie będę powtarzać żeby było mi lżej. Dziś na śniadanko wjechała kanapka z sałatą, jajecznicą i szynką parmeńską. Brakowało mi w tym pomidorka lub ogórka zielonego, ale i tak było dobre. Na obiad i kolacje to będę jadła pieczone mięsko i jakąś sałatkę. Waga stoi w miejscu na 118.7, ale tak jak wspomniałam wcześniej, ja mam zawsze długą przerwę a potem nagle gubię wagę przez 2-4 dni. Organizm chyba sobie odpoczywa w takich przerwach. 

4 sierpnia 2023 , Komentarze (4)

Trochę gramów jeszcze zrzuciłam i już jest lekko ponad 15 kg za mną. Teraz czuję, że nastąpił okres plateau na jakiś czas, bo ja tak zawsze mam, że schudne 1-3 kg i potem 2 alo 3 tygodnie nic. Nie miałam jednak infekcji skóry (pisałam o tym w poprzednim wpisie), ale to czarny, szeroki, dziwny, czerwony rozstęp. No cóż... Pisałam też, że zatrzymała mi się woda. Zapomniałam zupełnie, że mam mieć, ale na drugi dzień nadszedł okres. Podobno nie warto się nawet ważyć aż do 2 dni po okresie, ale ja tam nie trzymam się zawsze reguł. :P Co tam jeszcze? Teściowa dostała nowe leki od psychiatry i jest trochę lepiej... 😀 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.