Padam na twarz. Znowu mega dużo pracy. Co prawda chodziłam na pieszo, ale kroków i tak zabrakło. Joga zaraz, w łóżku. Jedzonko dziś (+ rosołek i garść orzechów):
Dobranoc :).
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 344 |
Komentarzy: | 43 |
Założony: | 2 stycznia 2025 |
Ostatni wpis: | 20 stycznia 2025 |
kobieta, 42 lat, Złotów
165 cm, 78.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Masa ciała
Padam na twarz. Znowu mega dużo pracy. Co prawda chodziłam na pieszo, ale kroków i tak zabrakło. Joga zaraz, w łóżku. Jedzonko dziś (+ rosołek i garść orzechów):
Dobranoc :).
Co prawda nie dałam rady pobiegać, ale kroki zaliczone. I joga też. Dieta prawie ok, oprócz tego, że śniadanie było zwykłe, a nie białkowo-tłuszczowe no i córa upiekła babeczki, więc jedną zjadłam grzecznościowo do kawki - ale bilans się trzyma. Ale to dlatego, że bardzo późno je jadłam:
Jakby nie to, że muszę do was pisać (tzn. chcę ;)), to bym wczoraj chyba nie dała rady z tą dietą :D.
Dzień 16, grzechy i grzeszki:D
Muszę się przyznać, że wczoraj nie do końca byłam grzeczna. Jedzenie ok, ale wieczorem poszłam z mężem na randkę i wypiłam zdecydowanie za dużo wina:D. Nie będę się usprawiedliwiać 😏. To zawsze jest mój wybór. Było fajnie. Dziś spróbuję to nadrobić biegając po parku:). A jedzonko wyglądało tak:
Śniadanie: Szakszuka z dodatkami:
II śniadanie: Batonik orzechowy proteinowy:
Lunch: Sałatka z brokułem, bobem, gorgonzollą i salami z indyka:
Kolacja: Sushi :))) (Tych rzeczy na zdjęciach to ja sama nie zjadłam:D)
Joga zaliczona, kroki nie. Nie wiem czy uda mi się zrobić tak, żeby te rzeczy stały się po prostu stałym nawykiem.
Dobry wieczór. Jak tam mija dzień? Bo ja ledwo żyję, jak z resztą w każdy dzień od początku tygodnia :D. Ale trzymam się nieźle. Zwłaszcza dietetycznie. Z resztą się zobaczy. Zaraz idę na długi spacer z psem a potem wieczorna joga. Dietkowo tak:
Śniadanie: Jajecznica, awokado, gorgonzolla, warzywka, olej z dyni
II Śniadanie: tosty razowe z pesto pistacjowym, serem, szpinakiem, papryką i wędzonym kurczakiem
Obiad: dorsz z ziemniaczkami i surówkami - tym razem w bistro przy mojej pracy
Kolacja: skyr, który w towarzystwie odżywki białkowej, kakao i miliona bakalii nieudolnie udaje krem sułtański, polany łyżką czegoś z czarnego bzu i posypany wiórkami kokosowymi
Te wszystkie inne rzeczy niż waga (ważniejsze) wyglądają następująco:
Waga: 80,0 kg -> 78,1 kg -> -1,1
Łydka: 36 cm -> 35,5 cm -> -0,5
Udo: 63 cm -> 61,5 cm -> -1,5
Biodra: 118 cm -> 118 cm -> =
Brzuch: 114 cm -> 113,5 cm -> -0,5
Talia: 90 cm -> 88 cm -> -2
Cycki: 110 cm -> 110 cm -> =
Ramię: 32 cm -> 31 cm -> -1
Szyja: 33 cm-> 33 cm -> =
Gdybym zachowała te proporcje, to bym jako mała Mka albo duża Ska miała w tych kluczowych miejscach 98/73/91. Ja mam taką budowę, że z talii nie zejdę pewnie dużo. Ale patrząc na to ile mi spada gdzie wnioskuję, że MUSZĘ pracować nad brzuchem. Na najbliższe 2 tygodnie delikatnie do tej jogi co robię dołożę 3x w tygodniu taką króciutką na brzuszek i boczki. Reszta bez zmian. Tylko postaram się sumienniej kroki i nie opuszczać jogi, nawet jak jestem zmęczona. Tylko za bardzo nie pobiegam bo mam w tym tygodniu mega dużo pracy i po prostu padam wieczorami. Może uda mi się w niedzielę. A w przyszłym tygodniu i następnym minimum po 2 piątki. Mam zapisane, że chcę w styczniu przebiec 50 km. Niby nie dużo, ale strasznie długą miałam przerwę. Następne ważenie i mierzenie 31.01:). Biegnę na ten spacer. Miłego wieczorku.
Dzień 14 i pierwsza weryfikacja
Nie było dziś jogi, kroków tylko 6734, ale mam nadzieję, że dziś i jutro to już ostatnie takie dni, że będę sobie szukała wymówek:D. Bardzo dużo pracy. A jeszcze nie wyspałam się tak po prawdzie dobrze po ostatnim weekendzie. Jedzonko w porządku, choć jedno zdjęcie mi nie wyszło i nie zauważyłam tego bo się bardzo spieszyłam:D.
Śniadanie: zielony naleśnik z almette, warzywami i łososiem, wszystko skropione olejem z pestek dyni
II Śniadanie: garść bakalii
Obiad: eskalopki z kurczaka z brokułami, ziemniaczki, surówka
Kolacja: Dorsz po grecku, ale taki sklepowy, warzywka, chleb IG
Dziś pierwsze ważenie. Waga 78,9. Muszę się do czegoś przyznać... 80 kg, a właściwie 79,9 to moja waga sprzed wyjazdu świątecznego a te dwa tygodnie temu tak naprawdę startowałam z 81,7 - tyle mi pokazało po świętach (ważę się zawsze rano, nago i na pusty żołądek). Popłakałam się (wiele lat temu ostatni raz przekroczyłam 80 kg) i postanowiłam, że po pierwsze biorę się za siebie bez wymówek, a po drugie mam zamiar zakłamywać rzeczywistość 🤣. Tego nigdy nie było 😇. I nie będzie! Kiedyś jak tyle ważyłam to mi jeden starszy pan powiedział jak powiedziałam, że przytyłam, żebym uważała, bo już ważę tyle, że zbliżam się niebezpiecznie do granicy za którą już będzie wszystko jedno. Po tym tekście schudłam z 82 do 59 kg i długo utrzymywałam wagę w okolicach 62. Jakoś parę lat temu przestało mi się udawać, a ostatnio zaczęłam tyć skokowo. Nawet nie będę się usprawiedliwiać. To nie czas na wymówki, tylko na pracę. Bo jak zobaczyłam tę wagę to mi się chyba ten sam trybik uruchomił w głowie co wtedy:D. Czuję/wiem, że dam radę. Więcej - o wymiarach, planach itp - napiszę wieczorem, bo zaraz do pracy. Miłego dnia
Dziś byłam przygotowana na wyjazd! W kubeczku owsianka ze skyrem, musem mango i migdałami, obok kanapka z wędzonym kurczakiem i wytrwałam do 22:00 bez skubnięcia nawet jednego ciasteczka, których wokół mnie były całe tace! Joga też zaliczona. Kroki nie, no ale naprawdę nie miałam jak i kiedy. Muszę jakoś nauczyć się je wydreptywać niezależnie od okoliczności. Miłego dnia :).
Chyba zostanę fanką szybkich ketobułek:D. Wyszły bardzo fajne. Przede wszystkim smaczne. Jedna to około 220 kcal i aż 17g białka (tam w składnikach brakuje sody- dałam tak z ćwierć łyżeczki - i proszku do pieczenia - około pół łyżeczki). Sporo opadły po wyjęciu z piekarnika, ale i tak są bardziej byłeczkowe niż omletowe.
Wreszcie w domu! Moje łóżko! Moja kuchnia! Co prawda ani kroków, ani jogi nie zrobiłam (pracowałam do 19:00, potem do 23:00 analiza moich gry weekendowej), ale dieta już wreszcie w porządku. Dziś znowu granie, więc wskakuję zaraz na matę, bo pewnie w domu będę późną nocą :).
Śniadanie: Frittata (taka oszukana, bo bez ziemniaków) + warzywa, orzechy i olej z pestek dyni
II Śniadanie: garść bakalii
Obiad: Makaron orientalny z kurczakiem i warzywami (jezu, jaki dobry:D)
Kolacja: Kanapka z chleba IG z wędzonym kurczakiem, serkiem almette i warzywami
Dziś próbuję pierwszy raz w życiu upiec ketobułki na śniadanie (waskaryba, dzięki za podpowiedź:D). Przejrzałam różne przepisy i zdecydowałam się na improwizację. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Dni 9,10,11 - weekend poza domem
Oj, było ciężko. W piątek jeszcze byłam w domku i wszystkiego pilnowałam:
Ale od soboty rano do niedzieli późnym wieczorem poza domem, na wikcie z agroturystyki, w której kucharz bardzo sobie do serca wziął ideę kuchni polskiej (dużo, tłusto, niezdrowo), bez sportu i chodzenia - całe 2 dni przy stoliku niestety. No i z urodzinowym winkiem 😅 (no wybaczam sobie jakoś 🤣). Czuję się zmęczona i ciężka. Na szczęście następny taki weekend (bez wina i na miejscu na szczęście) dopiero za 1,5 miesiąca. Na szczęście znowu sama sobie gotuję:D. Dobrze, że się nie ważę codziennie bo bym na pewno płakała 🤣.
Ale swoją drogą muszę się jakoś lepiej przygotować psychicznie na takie sytuacje. I jedzeniowo też :D. Zawsze mogę zabrać pudełka ze swoim jedzonkiem, zrezygnować z grupówki i wybrać sałatkę z karty czy coś takiego. A jak wy sobie radzicie z wyjazdami, imprezami i wizytami u teściowej?
Na razie się trzymam :D. Joga zaliczona. Kroków trochę brakuje, bo jakoś niezbyt się chodziło po tym deszczu, ale może jeszcze połażę po schodach do góry i na dół:D. Bieganie sobie odpuściłam, ale to nie ze względu na deszcz, tylko konieczność utrzymania optymalnej formy w weekend, a zauważyłam, że po takiej piątce to się jednak nie czuję najlepiej następnego dnia. Z tego samego powodu kalorie w górze założonego limitu - ale jednak się mieszczą. Ja chyba lubię być na diecie. Cała moja kreatywność wybucha wtedy w kuchni 🤩. Mam nadzieję, że uśmiechacie się dziś co najmniej tak samo radośnie jak ja😁.
Śniadanie: Jajka nadziewane pastą z awokado i domowego pesto, prosciutto cotto, sałatka z resztkami gorgonzoli
II Śniadanie: Skyr w postaci kakaowego kremu z mrożonymi owocami i migdałami
Obiad: Wątróbka, ziemniaczki, buraczki (od teściowej😍 - najlepsze) na ciepło i surówka z ogórków kiszonych
Kolacja: rosołek z orkiszowo-pietruszkowymi kluskami lanymi