- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 190782 |
Komentarzy: | 6921 |
Założony: | 15 listopada 2005 |
Ostatni wpis: | 11 marca 2018 |
kobieta, 60 lat, Gorzów Wielkopolski
172 cm, 79.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Miałam już raz wene żeby napisać kilka zdań o sobie, a tymczasem okazało, że ciągle na stronie występował error. I znów minęło kilka dni.
Jestm mięciutka jak kaczuszka.Z ostatnim dniem starego roku na wadze padł rekord.Zwalam to wszystko na karb garci leków, jakie przepisali mi lekarze na okoliczność licznych chorób, które mi wykryli.Ciągle jestem głodna i głodna.Czekoladę, czekoladki i drinki z colą wciągam nałogowo (ups).
A zna ktoś z Was taki film pt. Czekolada? W rolach głównych Juliette Binoche i Johnny Depp. Główna bohaterka zmienia miejsca pobytu, kiedy tylko powieje wiatr.
Mi też już tak powiało wiaterkiem. Właśnie przedwczoraj podpisaliśmy umowę przedwstępną zakupu domu w Gorzowie.To czyste szaleństwo dla naszej sytuacji finansowej, ale doszliśmy do wniosku, że jak nie teraz to nigdy.
Tak więc zamiast koncentrować się na zbliżającej się sesji i pisaniu pracy licencjackiej, żyję zaciąganiem nowego kredytu hipotecznego i organizowaniem domu.
Dzisiaj jestem trochę przymulona (hehehe) po sylwestrowej domówce, więc wybaczcie mi lakoniczność.
Życzę wszystkim zdrówka w Nowym Roku i dotrzymania postanowień nowowrocznych:)
A moje postanowienie ? Oczywiście schudnąć !
Buziaki!
Dzis leżę w kieleckim szpitalu na oddziale wewnętrznym.
W ubiegły wtorek miałam umówiony termin na wyprostowanie przegrody nosowej w szpitalu w Warszawie. Czekałam na ten termin od sierpnia. Wydałam kupę pieniędzy na wykonanie przedzabiegowych badań, bo mój lekarz rodzinny się wypiął i stwierdził, że nie będzie ponosił konsekwencji finansowych z powodu życzeń obcego szpitala. Cóóżżżżż.
Tak więc wykonałam te badania na własny koszt, gdzie się okazało, że moje wyniki kwalifikują mnie raczej na dogłebne przeleczenie, a nie zabieg w znieczuleniu ogólnym. Moje dziecię zatem zaproponowało mi, że skoro ostatnimi czasy nie czułam się zbyt dobrze, a moje wyniki wskazują, że mam do tego pełne prawo, to może przyjadę do Kielc i położe się na oddziale, gdzie ona właśnie stażuje.
A dzień przed wyjazdem nasza mała Oliwka spadła z łóżka piętrowego, które dostała na urodziny (ma je 26 listopada) i złamała sobie prawą rękę. Teraz ma ręke w gipsie od pachy aż po konce palców i niestety mój mąż musi sobie z tym poradzić.
Do tego na uczelni rozpętałam akcję związaną uświetnieniem konferencji zdrowym, pożywnym śniadaniem przygotowanym przez studentów z mojej grupy. Rozpętałam, rozgrzebałam i wszystkich z tym zostawiłam. Co prawda wspieram ich duchowo i wirualnie, ale to już nie jest to.
Miałam poleżeć w tym szpitalu kilka dni, a tymczasem każde badanie wykazuje jakieś zmiany w moim organiźmie, wymagające kolejnych konsultacji, wobec czego jutro zacznę drugi tydzień pobytu tutaj.
A to rezonans głowy (bolącej ostatnio) wykazał jakieś jamy po przebytym udarze, a to przebyta gastroskopia wykazała nadżerkę i helikobakter, a to ekg wysiłkowe ujawniło zmiany miażdżycowe w mięśniu sercowym. Echhhhh, psuję się od środka .
Leże sobie na 9 osobowej sali , bo na oddziale jest remont i oczywiście nie narzekam na pobyt. Jest fajnie. Pogadam sobie z babciami, pośmiejemy się i chodzimy spać z kurami :))
W weekend byłam na przepustce w mieszkaniu partnera Agaty. Trochę poszopingowałyśmy, ale generalnie nie był to miły pobyt. Coś tam się dzieje nieciekawego w ich związku i wyraźnie czuć napiętą atmosferę.
Tym razem musze przyznać rację mojej córce, że jej partner jest człowiekiem ponurym i o bardzo usztywnionych, konserwatywnych poglądach. Wymaga od niej siedzenia w domu i nie wyraża zgody na rozwój naukowy Agaty .
Wiecie, gdzie powinna prawdziwa kobieta spędzać najwięcej czasu ? Hehehe, nie z nami te numery Bruner. :)
Jeszcze trochę i moja córka będzie szukała nowego miejsca na ziemi. Już ja ją znam :)
No i co tam jeszcze??
Nasz najmłodsza kicia ma na imię Misia :) Była cięzko chora (miała ropień wielkości jabłka na brzuchu) i teraz po przeleczeniu wariuje z Felkiem i słodko tuli się do Lucka :)
Powinniśmy ją oddać, ale czy sa na świecie ręce godne naszej Misi??
Acha, a nasza Ania jest w ciąży. Ojciec dziecka nie jest zainteresowany wychowywaniem swojego potomstwa. Dobrze więc, że Ania ma nas. Zawsze może na nas liczyć.
I to chyba byłoby na tyle. Dobranoc.