Dziewczyny! W końcu się doczekałam! Po 4mc, kilku zastojach... pojawiła się upragniona "6" z przodu! Już nie ważę "80-siąt kilka" tylko "60-siąt parę".
To jeszcze 4.5 kg do celu mi zostało :-)
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (109)
Grupy
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 40810 |
Komentarzy: | 1111 |
Założony: | 16 stycznia 2015 |
Ostatni wpis: | 1 grudnia 2017 |
kobieta, 35 lat, Katowice
160 cm, 63.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Dziewczyny! W końcu się doczekałam! Po 4mc, kilku zastojach... pojawiła się upragniona "6" z przodu! Już nie ważę "80-siąt kilka" tylko "60-siąt parę".
To jeszcze 4.5 kg do celu mi zostało :-)
Hej!
Przez ślub naprawdę nie mam głowy do pisania, mam nadzieję, że wrócę do wpisów już po.
Dietowo dalej dobrze się trzymam, ćwiczeniowo gorzej, bo ćwiczę 3x w tygodniu, a nie jak wcześniej 5x. Ale ważne że aktywność jest i że cm spadają (wolniej ale zawsze!).
Na koniec mini aktualizacja zdjęciowa, na ostatnim widzę, że pośladki mi się mocno zmieniły.
BTW na przymiarce sukni dostałam opieprz, że schudłam. Babka dwa razy mnie mierzyła i sprawdzała na kartce ze styczniowymi pomiarami bo nie mogła uwierzyć. Na stwierdzenie, że przecież mówiłam że planuję schudnąć zaczęły się śmiać że na 100 mówiących może 2 schudną. A te które deklarują chudnięcie najgłośniej zazwyczaj jeszcze tyją.... Spadło mi od końca stycznia do teraz ponad 14 cm w talii :-)
Co tam u Was kochane?
Edit:
a dodam jeszcze zdjęcie w sukience - jedno jest z listopada, a drugie z maja. Dodam, że na tym "okrąglejszym" mam na sobie rajstopy ściągające - MASAKRA.
....i mam się dobrze :-) Nie piszę z braku czasu, ale bez obaw dietowo i ćwiczeniowo jest ok!
Wczoraj dałam sobie nieźle w kość. Nie dość że byłam w pracy na dniówkę (więc pobudkę miałam o 3.40 a wróciłam do domu o 18.30) to poćwiczyłam i pobiegałam.
Wtorkowy jadłospis:
śniadanie I: kasza manna na mleku 2%, jedna kromka razowego chleba z domowej roboty twarożkiem + kawa zbożowa
śniadanie II: 2 kromki razowego chleba z wędliną i ogórkiem zielonym
przekąski: jabłko + serek wiejski
obiad: pierś z kurczaka z patelni grillowej, pół woreczka kaszy gryczanej, buraki (produkcji mojej babci mniam mniam)
przed biegami: banan (bo burczało w brzuchu)
kolacja: 1 kromka razowego chleba
Za dużo chleba, ale pracuję nad tym po prostu źle się przygotowałam do tej dniówki!
Ćwiczenia:
Wtorek był dniem brzucha tak więc
* 2x15min Natalia Gacka ABS workout ćwiczenia na mięśnie brzucha dla początkujących
* 2x9min Mel B ABS
* 10min ćwiczenia własne z obciążeniem
Dlaczego x2? Robię te zestawy z dwukrotnie większą ilością powtórzeń. Jak Natalia ma 7 ćwiczeń po 20 powtórzeń razy 3 serie to ja robię 7 ćwiczeń po 40 powtórzeń razy 3.
* 27 min biegu 1.5min biegu na 2min marszu - wyszły 3km
Waga oscyluje w granicach 70,5 - 70,7... kiedy zobaczę 6 z przodu...? To moje marzenie <3
Hej,
czytam Wasze wpisy o tym co kto jadł w święta (albo czego nie jadł) i ile przytył... Zadziwiające jest to, że niektóre z Was "przytyły" 3kg!! Jak to w ogóle możliwe? Przecież to tylko 2-3 dni. Aby schudnąć 1kg w tydzień trzeba spalić około 7000kcal, więc myślę że analogicznie aby przytyć trzeba przejeść w tydzień to 7000 kcal więcej... Więc 3 kg w 3 dni dają nam 21000kcal dodatkowo do naszego dziennego zapotrzebowania. ABSURDALNE!
...i dlatego lepiej się mierzyć i oczywiście jeść cały czas racjonalnie, aby potem nie rzucać się na jedzenie przy każdej okazji!
Przecież nie przytyłyście 3kg tłuszczu!
Proszę Was tylko o to abyście nie katowały się teraz dietami-głodówkami, tylko dajcie organizmowi chwile na dojście do siebie! :-)
Buziaki
Bieganie - pierwsze koty za płoty
Hej!
Wczoraj spełniłam jedną z moich obietnic kwietniowych - poszłam pobiegać!
Ostatnio raz biegałam rok temu przy wadze 81kg (jak zobaczyłam taką wagę wpisaną na endomondo to włosy stanęły mi dęba) i przy źle dobranych butach.
Jak było teraz? WSPANIALE!
Dystans malutki ale i tak jestem zadowolona.
Dystans: 3,4km
Czas: 30 min
Biegłam 1min na 2 min marszu x10 serii.
Spalonych kalorii: 313 kcal (wydaje mi się że endomondo trochę zawyża...)
Czułam tylko zmęczone mięśnie - żadne stawy mnie nie bolały! Myślę, że w piątek pójdę ponownie! :-)
Oczywiście poza biegami wcześniej był trening na brzuch - biegi mają być tylko dodatkiem do codziennych ćwiczeń :-)
Hej!
Pisałam już kilkakrotnie, że dla osób odchudzających się pochwała w stylu "schudłaś?" jest niczym wisienka na torcie sukcesu.
Osobiście nie wymagam tego od znajomych, ale robi mi się miło gdy to słyszę.
Ostatnio widziałam się ze swoją pseudo przyjaciółką - dlaczego pseudo? Bo ona uważa że jesteśmy przyjaciółkami a dla mnie to trochę taki jednostronny układ. Ona się wygada, posłucha moich porad itd. a ja nie mogę nic powiedzieć o sobie, bo zmienia temat. No cóż - znamy się od gimnazjum, szanuję ją, próbowałam jej parokrotnie zwrócić na to uwagę ale z zerowym skutkiem...
Parę dni temu spotkałyśmy się i non stop marudziła jak to przytyła, że jest "tłustą świnią" (a wcale nie ma żadnej nadwagi! Po prostu kiedyś jej figura przypominała samą skórę i kości a teraz nabrała trochę kobiecych kształtów, ale i tak niejedna dziewczyna mogłaby jej zazdrościć). Zaczęłam jej mówić, żeby zaczęła ćwiczyć ale na wszystko miała wymówkę "nie mam czasu".
Oczywiście nie zauważyła że schudłam ponad 10 kg.
No i po spotkaniu codziennie pisała do mnie smsy że jest tłusta, że tyje i w końcu nie wytrzymałam tego egoistycznego monologu i się jej pytam czy widać, że coś schudłam po tych 3mc ćwiczen. A ona, że nie zauważyła bo niby siedziałam :D Śmiać mi się chciało - bo dla porównania miałam przykład z ostatniego spotkania z kumpelami ze studiów gdzie każda po kolei niezależnie czy siedziałam czy nie zauważyła spadek wagi. Podobno widać nawet po buzi. A różnica jest taka, że one nie wiedziały że się odchudzam! A "przyjaciółka" wiedziała...
Nawet w weekend moja 85 letnia babcia powiedziała, że zmalałam.
A tutaj "przyjaciółka" mówi że nie widać. Potem tłumaczyła się, że nie zmalał mi biust i przez to nie zauważyła (to jedyny wyznacznik?)....
Ja osobiście wychodzę z założenia, że jeżeli ktoś mi mówi, że się odchudza a ja nie do końca widzę efekty to na pewno powiem coś pozytywnego i mobilizującego! Bo to daje kopa do działania.
A jakie Wy macie zdanie na ten temat?
Na koniec zdjęcia:
pierwsze na starcie, a kolejne po każdym cyklu 28dniowym.
Tygodnie lecą strasznie szybko i nadeszła pora na trzecie podsumowanie :-) Będzie krótko i na temat.
SPADKI
W ciągu ostatnich 4 tygodni schudłam 18 cm w obwodach, co daje 58cm od stycznia! Spodziewałam się mniejszych spadków więc jestem mile zaskoczona :-)
ĆWICZENIA
Ćwiczyłam łącznie niecałe 15h (14h 51min). Fakt jest to o 2h mniej niż przy ostatnich podsumowaniach, ale intensywność ćwiczeń wzrosła.
Dla wyjaśnienia - zestaw "Natalia Gacka ABS workout początkujący x2" to trochę zmodyfikowany trening Natalii - ona w zestawie robi 7 ćwiczeń po 20 powtórzeń w 3 obiegach... a ja zmodyfikowałam to do 7 ćwiczeń po 40 powtórzeń w 3 obiegach :-)
CELE
Opisane zostały szczegółowo w innym poście. Dodam jeszcze tylko, że chciałabym rzucić wyzwanie boczkom :-)
nie przytyłaś wczoraj nie schudniesz jutro!
Moje kochane!
mimo, że nie piszę już codziennie (brak czasu) często czytam Wasze pamiętniki w aplikacji mobilnej podczas pracy. Chciałabym się z Wami podzielić kilkoma spostrzeżeniami na temat swojego chudnięcia.
1) zamień wagę na centymetr
Wiem, że fajnie jest widzieć spadek w postaci cyferek na wadze. Sama wchodzę na szklaną przynajmniej raz w tygodniu (to chyba pozostałość po starych głupich dietach).
Ale nie przejmuję się już tym, że "przybyło mi" 200g! Wahania wagi nawet jeżeli się nie odchudzamy to rzecz normalna zależna od wielu czynników!
Więc zamiast dziennie się ważyć i dołować, że od wczoraj przybyło nam 300g zacznijcie się mierzyć! Nie wiem co ile pomiary są zalecane, ja robię to co max 2 tygodnie. I zawsze widzę jakieś nowe spadki które są mega mobilizujące!
2) JEDZ a nie głoduj!
Pierwszą dietą w moim życiu była dieta 1000kcal. Schudłam - ale dopadło mnie jojo. Obecna "walka" to moje trzecie podejście do odchudzania i powiedziałam STOP głupim nawykom żywieniowym.
Jem ciemny makaron, brązowy ryż, kaszę gryczaną, ciemne pieczywo. Jak mam ochotę to i skuszę się też na coś kalorycznego.
Nie ma nic gorszego niż wieczne odmawianie sobie drobnych (ale w racjonalnych ilościach) przyjemności... Mama zrobiła sernik - z całej blachy zjadłam jeden mały kawałek. Zaspokoiłam zachciankę ale za więcej "nie, dziękuję". Gdybym przez cały okres odchudzania nie zjadła ani kawałka ciasta czy innej "słodyczy" to myślę, że w gorszy dzień złamałabym się i rzuciła na np. kilka pączków.
Nawyki żywieniowe często siedzą w naszych głowach. Wydaje nam się, że tłuszcze to samo zło (mimo, że są potrzebne!). Eliminujemy pieczywo na rzecz chrupkiego lub wafli ryżowych które są tylko pustymi węglowodanami z wysokim indeksem glikemicznym.
W dobie ogólnodostępnego internetu naprawdę warto poświęcić trochę czasu na dokształcenie się w kwestii zdrowego odżywiania.
Może nie będziemy chudnąć spektakularnie 2kg na tydzień (ja chudnę max 0.5kg tygodniowo), ale po osiągnięciu celu łatwiej będzie nam utrzymać osiągniętą wagę.
3) Ruszaj się!
Znajdź takie ćwiczenia, które będą sprawiać Ci przyjemność. To, że koleżanka schudła biegając, a dla Ciebie bieganie jest zmorą od 1 klasy podstawówki nie świadczy o tym, że też musisz biegać....
Aby osiągnąć realne efekty należy ćwiczenia wprowadzić do codzienności, więc jeżeli przez kilka miesięcy będziemy się zmuszać do wykonywania ćwiczeń to w końcu rzucimy to w cholerę ;-)
4) Nie poddawaj się
Każdy z Nas czasami popełni błąd, zgrzeszy wypijając na imprezie kilka piw itd. Ale to nie powód do załamki. Przecież od dwóch piw nie przytyjesz 3kg (chyba że będziesz je pić codziennie :D) więc po każdym "pofolgowaniu" lepiej wyciągnąć wnioski i walczyć dalej a nie zajadać smutki w stylu "jaka ja jestem beznadziejna"!
5) Bądź z siebie dumna
To chyba najważniejsza kwestia. Bądź dumna, że miałaś siłę ruszyć tyłek i zacząć działać. Efekty się pojawią NA PEWNO. Ale daj sobie czas. Przecież czas i tak upłynie, więc warto spróbować, prawda? :-)
"Wygląd jest słodszy od czekolady" - a nasze zdrowie jest jeszcze ważniejsze!
Trzymam za Was kciuki a sama idę rozkładać matę :-)
Buziaki
Postanowienia kwietniowo-wiosenne
Za oknem słońce świeci, drzewka mają już pąki i czekam z niecierpliwością na "wybuch" zieleni :-)
Zima tym razem była dla mnie łaskawa, patrząc na lata wstecz zazwyczaj "budziłam się" z dodatkowymi kilogramami a tu ostatnio pękło -10kg...
Nie mogę doczekać się "6" z przodu (pewnie będę musiała na nią jeszcze z miesiąc poczekać) - wówczas będę już ważyć "sześćdziesiąt-kilka" kilogramów a nie jak na początku "ponad osiemdziesiąt"!
Chciałabym, aby kwiecień obfitował w dodatkowe aktywności fizyczne. Pozostanę oczywiście przy treningach 5x w tygodniu po ~50min ale warto byłoby coś jeszcze do tego dodać... Szczególnie, że mam w pracy możliwość skorzystania z karty multisport uprawniającej do wejścia na dużą liczbę obiektów sportowych za 30zł miesięcznie! Byłabym głupia gdybym z tego nie skorzystała.
Czego chciałabym spróbować?
Na pewno będzie to basen - ostatnio czytałam o świetnych efektach po pływaniu, więc gdyby tylko udało mi się 2x w tygodniu popływać po godzinie to będę usatysfakcjonowana :-)
Jakoś zorganizowane zajęcia fitness do mnie nie przemawiają, ale w najbliższym fitness clubie mają też taką mini-damską siłownię... Może warto byłoby wybrać się i wypróbować orbitrek/bieżnię/rowerek? Myślę, że w kwietniu na pewno się tam wybiorę!
Zawsze też marzyłam o bieganiu... Próbowałam biegać przy większej wadze i niestety moje stawy odmawiały posłuszeństwa, ale gdy tylko wieczory będą ciut cieplejsze pójdę przekonać się, czy utrata wagi pozwoli mi na wieczorne biegi :-)
W piątek możliwe że spotkam się z moją paczką koleżanek które nie widziały mnie od listopada... Ciekawe czy zauważą moją przemianę :-) Jakoś szczególnie mi nie zależy na pochwałach, ale fajnie jest usłyszeć że się schudło - jest to niczym wisienka na torcie sukcesu!
Hej,
też tak macie? Mimo, że piję (jak na siebie) sporo - bo około 1l - 1.5l wody niegazowanej dziennie + herbaty przynajmniej z 4 w większych kubkach np. 300ml (typu zielona/pokrzywa/melisa) to strasznie mnie... suszy.
Potrafię w nocy obudzić się z takimi "suchotami", że muszę wstać i wypić szklankę wody!
Kiedyś piłam bardzo mało płynów - tylko 1l-1.5l łącznie w ciągu dnia i nie odczuwałam pragnienia. Teraz mam wrażenie, że mogłabym pić cały dzień!
Czym to może być spowodowane?