Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem weteranką odchudzania, choć z perspektywy czasu zawsze mieściłam się w normie. Lubiłam eksperymenty dietetyczne (diety cud) i ciężką suplementację. Ale w sierpniu 2016 r. zostałam mamą i zaczęłam poważnie i z rozwagą podchodzić do swojego zdrowia. Obecnie walczę z nadwagą, którą zdobyłam bezpośrednio przed i w czasie ciąży. Mam do zgubienia ok. 20 kg, karmię jeszcze piersią. Moja mała Królewna nie zawsze pozwala mi na gotowanie, a o ćwiczeniach nie wspomnę. To było w 2017 r. Obecnie...nic się nie zmieniło oprócz tego, że pod opieką mam trzy małe Królewny.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37584
Komentarzy: 100
Założony: 2 września 2008
Ostatni wpis: 3 listopada 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Alemia

kobieta, 43 lat, Złota Góra

163 cm, 58.10 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 listopada 2021 , Komentarze (2)

Mam zawalone zatoki, zapychajacy, gęsty katar. Na szczęście dzieci już zdrowe lub prawie zdrowe. 

Waga 58,1kg. Pilnowałam jedzenia żeby za dużo węglowodanów nie wpadło. Dzisiaj niestety wpadły kanapki z miodem. I syrop z miodem. Ogólnie ostatnio dużo miodu idzie.

Za kilka dni urodziny córki, trzeba będzie tort zrobić. Z uwagi na nawracające infekcje nie zapraszamy nikogo. Pewnie ten dzień dietetycznie będzie spisany na straty. Ale to jeszcze kilka dni, teraz trzeba trzymać się w ryzach, żeby nie popłynąć na słodkiej, miodowej fali w odmęty węglowodanowego szaleństwa. Ruchu zero, nie mogę się schylić bo głowa boli. 

Plan na listopad -3kg, czyli dojść do 55kg. 

25 października 2021 , Komentarze (11)

Przez nasz dom przechodzi chorobowe tsunami. Córka w połowie września poszła do przedszkola i po niecałym tygodniu zachorowała na katar. Potem zachorowała średnia. Ja, mąż i najmłodsza ocaleliśmy. Potem były kolejne dni w przedszkolu, akurat średnia wyzdrowiała, a u niej katar trwa przeszło dwa tygodnie, i znowu powtórka z rozrywki. Tylko tym razem dopadło wszystkich po kolei w odstępach dwudniowych. Po tygodniu, gdy ze mną było lepiej, nastąpiło załamanie lub kolejna infekcja. Starsza ból ucha, średnia gorączka i wszystkie katar i kaszel. Mnie też wzięło. I to gorzej jak za pierwszym razem. Masakra. 

Przez te wszystkie choroby słabo u mnie z dietą, ruchu zero. Dzisiaj na liczniku 59,3 kg. 

28 września 2021 , Komentarze (2)

Ach jak ten czas leci. 

Lato minęło na rozpuście. Od końca lipca do teraz było na przemian kilka dni diety, kilka dni objadania się przeplatanego obżarstwem. Tak się złożyło, że imprez się sporo nagromadziło i jakoś tak ciężko było wrócić na dobre tory. Do tego budowa i związany z nią stres (i inflacja) dały się we znaki. A tak ciężko przeżywać stres na głodniaka 😒

Od poniedziałku (czyli od wczoraj), jestem na LC i IF. Jak byłam na IF nawet z dietetycznymi grzechami ciężkimi nie było dramatu. Jak zarzuciłam IF jakiś miesiąc temu waga poszła w górę. Teraz gonię pasek. Waga 59 kg. 

1 września 2021 , Komentarze (4)

Miałam się zważyć i jakoś z rana mi nie wyszło, a potem to już nie było sensu. W sierpniu nie schudłam. Miesiąc wybitnie imprezowy. Waga wahała się między 57 - 58 kg. Pocieszające jest to, że nie przytyłam. 

Na wrzesień postanowiłam nadal trzymać post 18/6 i trochę poluzować restrykcje jeśli chodzi o węglowodany. Postanowiłam pozwolić sobie na kromkę chleba do śniadania, czy trochę ziemniaków lub makaronu do obiadu. Oczywiście trochę. Zobaczymy co z tego wyjdzie. 

17 sierpnia 2021 , Komentarze (2)

Wakacje są do bani jeśli chodzi o odchudzanie, co chwila coś wyskakuje. 8 sierpnia chrzciny - dużo jedzenia wpadło, w czwartek wyjazd - frytki, karkówka, deser lodowy z bitą pseudo-śmietaną (ale post wyszedł mi 23h, pierwszy posiłek zjadłam po 15), w sobotę urodziny, które okazały się 3 dniowym obżarstwem. Przez ostatnie 3 dni IF wyszedł marniutki, postu zaledwie 12 h, wody malutko, węgle do woli (w tym tort i słodycze) - porażka na całej linii. Jak coś pieprzyć to na całego 😅

Nie ważę się, bo po co się denerwować. Od dzisiaj grzecznie. Zważę się w piątek. 

A w przyszłym tygodniu kolejna imprezka. 

2 sierpnia 2021 , Komentarze (2)

Pomimo nieprzestrzegania diety LC i podjadania waga na dziś 58 kg. W sobotę opanowało mnie jakieś ogłupienie żywieniowe. Zjadłam kanapki, naleśniki i słodycze, oczywiście oprócz śniadania i obiadu, które były zdrowe i LC. Od przyjazdu z wakacji nie mogę się przestawić na dietetyczne jedzenie. Codziennie był jakiś grzech - bułka, chleb, tortilla, płatki kukurydziane. I się mój IF trochę rozjechał, bo obiado-kolacje jadłam dość późno, koło 18. W nieszczęsną sobotę nawet później. 

W lipcu spadło trochę ponad 2 kg. Słabo, ale chyba ze względu na okoliczności nie mogło być lepiej - początek lipca przeziębienie, zapalenie zatok, antybiotyk i szum w uchu, potem wyjazd, impreza. I teraz kulawa dieta - z mojej winy. 

Plan na wakacje się nie zmienił. Dojść do 55 kg, czyli w sierpniu pozbyć się 3 kg. 

Do celu końcowego odchudzania pozostało jeszcze 6 kg. Tak blisko i tak daleko. 

28 lipca 2021 , Skomentuj

Nie ma się czym chwalić. Starałam się utrzymywać post i wypić odpowiednią ilość wody, ale węglowodanów jadłam sporo. Trzy razy czułam dyskomfort po jedzeniu. Raz jak wróciliśmy z basenu strasznie głodni i zjadłam wielką porcję placków z cukini z sosem, drugi raz to impreza rodzinna, trzeci - dojadanie po niej. Gdzieś po drodze wpadł jeszcze kebab. Ruchu było sporo, dużo spacerów.

I tak waga po powrocie do domu wskazała 58,6kg. W dzień wyjazdu było 59,1kg czyli zaliczyłam mini spadek 0,5kg.

12 lipca 2021 , Skomentuj

Minął kolejny tydzień. Dwie starsze córki już zdrowe. Młoda jako że później zaczęła to się jeszcze męczy z katarem i pokasłuje. Jutro mamy wizytę u pediatry, zobaczymy co powie.

Niestety mnie się pogorszyło. Koło środy była duża poprawa, katar prawie zniknął, gardło prawie nie bolało. A w czwartek wszystko się zepsuło. Tak mnie zatkało, że w ogóle nie mogłam oddychać przez nos, głowa mnie bola. W sobotę zrobiłam irygację, a w niedzielę wstałam z szumem w uchu i takim dziwnym wrażeniem jakby dźwięki powstawały w uchu, a nie gdzieś tam w przestrzeni. Strasznie irytujące. Dzisiaj jadę do laryngologa. 

Jeśli chodzi o dietę, to się trzymam. Może więcej węgli wpadło, ale IF utrzymany, woda wypita. Z wodą idzie mi gorzej, bo mi się pić odechciało. Muszę wieczorem nadrabiać zaległości. Przez ostatnie dwa tygodnie w ogóle nie ćwiczyłam, nawet Tiffany poszła w odstawkę. Ostatnio bardzo mało się ruszam, szara rzeczywistość mnie cisnie w dół. Zmęczona i zestresowana jestem tym chorowaniem. Waga na dzisiaj 59,3 kg. Spadek 0,6 kg. Małymi kroczkami do przodu. 

W tym tygodni jadę na mini wakacje do rodziców. Nie będę się przez ten czas ważyć. Dodatkowo zaczyna się maraton imprezowy - chrzciny, urodziny - będzie się działo na przekór diecie. Postaram się jakoś trzymać. Pewnie w dni imprezowe zrobię OMADy. I węgli więcej wpadnie. Ech. 

5 lipca 2021 , Komentarze (3)

Siedzę w domu z trójką chorych dzieci, sama chora. Przynajmniej waga mnie pocieszyła i nieśmiało wskazała 59.9 kg. Dziwnie ta waga pokazuje, ale się kłócić nie będę i przyjmuję do wiadomości, że nie jestem już 60+. Teraz trzeba utrzymać trend spadkowy i będzie pięknie. Należałoby się też za mięśnie wziąć bo z tłuszczem ubyło ich trochę, mądra waga pokazuje, że ok 2 kg. Ale plany będę robić jak pozbędziemy się wirusa. 

Pozdrawiam.

2 lipca 2021 , Komentarze (2)

Czerwiec był trudny. Na początku miesiąca byłam u rodziców, gdzie z dietą było umiarkowanie. Potem córka poszła do przedszkola i zaczęło się. Katar - najpierw Najstarsza, potem reszta. Młoda do tej pory chrząka i gluty ma. Po przeszło tygodniu chorowania, gdy Najstarsza ozdrowiała, posłaliśmy ją znowu do przedszkola. I to był błąd, bo w domu pojawiła się tym razem gorączka i znowu katar. Od niedzieli Najstarsza (trzy dni), środa i czwartek Średnia. Teraz tylko czekać aż Młoda zagorączkuje, a dopiero zaczęła zdrowieć po poprzednim przeziębieniu. Dosłownie ręce opadają. Myślałam, że te ciągłe choroby u przedszkolaków to mit, że dotyczy dzieci chorowitych, ze słabą odpornością. Najstarsza nie chorowała wcale, dopóki nie poszła do przedszkola. 

Ostatni tydzień był najsłabszy jeśli chodzi o dietę, post zachowany, woda wypita, ale jadłam resztki i szybkie dania, szczególnie na śniadanie. Mało warzyw, za to dużo czereśni - sezon, trzeba jeść póki szpaki nie zjedzą. Zdarzyło się, że dajadałam po dzieciach, czego od początku diety nie robiłam, wpadły więc kanapka, naleśnik, makaron zwykły. Do tego stres i mało ruchu. I jest efekt w postaci ubytku 200g w tym tygodniu. 

W czerwcu zgubiłam 2,8 kg. Waga nadal 60+. 

Plan na wakacje - dojść do 55 kg. 

Zapomniałam napisać jeszcze a propos różnych chorób. Masz pies się rozchorował, tak kasłał, że prawie płuca wypluł. Mąż zawiózł ją do weterynarza, lekarka stwierdziła, że zapalenia nie ma i dała proszki na serce. Kazała dawać przez tydzień i stwierdziła, że jak przejdzie to znaczy, że to serce i te tabletki trzeba będzie dawać stale. Nie przeszło, po kilku dniach pojechaliśmy do innego weterynarza. Pies dostał antybiotyk i leki przeciwzapalne w zastrzyku i przeszło jak ręką odjął. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.