:)
Powrócę tutaj znowu, ale chyba dopieo po swiętach! Nie mam ogólnie za dużo czasu, bo pracuje i nie mam ochoty się ograniczać, niemam ochoty pisać i wchodzić na komputer, jednak mam ochote być mniejsza i chcę być mniejsza i ładniejsza i ponownie pokazać że naprawde potrafię, a wystarczy tylko chcieć. Znowu zrobiłam się obżartuchem, chociaż mam lepsze i gorsze dni. Zacznę tutaj pisać.....może jutro......
:)))
Jestem w grupie 10 przypadkowych dziewczyn o podobnym wieku- zapewne ta z grubszych, zwłaszcza nogi i dupa, bo cycyszek to mam chyba resztki, resztki tłuszczu z tyłka! I przeczytałam jeden z pamiętników i tak pozazdrościłam konsekwencji i siły i wytrwałości, że wstyd mi tak bardzo że zaraz pójdę biegać, skakać, nie wiem co jeszcze, żeby nadrobić to wszystko w jeden dzień. Ale się kurde nie da! Siedzi to w mojej głowie-jestem tego pewna- i odbija się na całą resztę! A tak chciałabym wejść w jakieś seksi jeansy, a nie ciągle mykać w tych czarnych, zdechłych spodniach! Oglądam się często za laskami i mówię sobie- to nie jest moje marzenie, ja mogę być taka, tylko wszystko zależy ode mnie. To nie są rzeczy niemożliwe! Tak sobie mówie, podbudowuje się, ale chyba na gadaniu się kończy. Jestem pewna, ze gdybym miała pieniądze byłoby inaczej, ruszałabym się, bylabym zajęta. Ale u mnie teraz słabo, więc czekam na lepsze. Tylko żebym się nie zagubiła! Takie już miałam fajne umięśnione rączki, tak dobrze szło, ale to były inne czasy, inne myślenie! Idę robić brzuszki i jęczeć z bólu. Nie interesuje mnie!
SKWASZONA
O dobrym, lepszym wyglądzie przypominają mi teraz tylko zdjęcia, bo ogólnie to cienko! 3 dni trzymałam się w miarę, zapisywałam, ale dzisiaj zły dzień ogólnie, pod każdym względem i odbił się większa ilością jedzenia w sumie bezcelowego, dla zabicia czasu. Brakuje mi kasy i ogolnie się martwie. Nawet gdybym ograniczała się na maksa, musiałabym do tego jeszcze intensywnie ćwiczyć, jak wtedy, a tu niestety nie ma możliwości, głównie ekonomicznych. Smutno mi i się strasznie zezłościłam gdy zobaczyłam kilka swoich ładnych zdjęć, ze zdecydowanie mniejszym tyłkiem. Wystarczyło trochę czasu i tu znowu to samo się robi. Chociaż waga nie jest mega większa, bo to może 2 kilo, ale ciało jest beeeeeeeeee.....:(((((((((((((((((((((((((((((((((((((((( Dopóki nie będę miała pracy, nie ma u mnie szans na normalność!!!!!!!!!!!!!!
01.12.2009-WTOREK
11.00- 2 MANDARYNKI, ZIELONA HERBATA
12.00- TWROŻEK HOMOGENIZOWANY Z ŁYŻECZKĄ CUKRU, 2 MANDARYNKI
14.15- KAWA Z MLEKIEM
15-16- SAŁATKA WARZYWNA Z SOSEM MAJONEZOWO-MUSZTARDOWYM, KAWAŁEK SOCZYSTEJ KARKÓWKI, ZIELONA HERBATA
17.35- INKA Z MLEKIEM
PO 18- ŻELKI, WAFELEK, TROCHĘ PALUSZKÓW, ZIELONA HERBATA!
Spokojnie, to był mój pierwszy dzień od dłuższego czasu z zapisywaniem, myślę że będzie coraz lepiej, bo dzięki temu będę się bardziej kontrolować. Nie wiem czy się ważyć, bo mimo wszystko nie czuje się lekko, no i od wczoraj czuje kukurydzę i groszek w moim brzuszku:) Ale spróbuje.
WYRZUTY SUMIENIA
I muszę znowu napisać, że mam bardzo duze wyrzuty sumienia, bardzo duże!!! Że nie potrafię być silna! Źle się czuje ogólnie, źle się czuje gdy jestem objedzona i dzisiaj też się źle czuje, przez wyrzuty sumienia i ogólnie. Bo mi się wydaje że walcze z wiatrakami, że tyle rzeczy tak słabo mi wychodzi, to dlaczego odchudzania miałoby isć dobrze?
PLANY BYŁY OK
Plan był dobry i przed weekendem też wszystko wyglądało nieźle, zaczęłam cwiczyć na brzuch, poszłam raz pobiegać i wszystko zapisywałam co jem....trochę mnie korciło do jedzenia i się powstrzymywałam, żeby zmniejszyć żołądek....wszystko zapowiadało się dobrze, ale po nocnej pracy cała niedziela była moja....byłam u mamy na obiedzie i taka byłam głodna jak smoooooooook, że zjadałam.....zdecydowanie za dużo. I do dzisiaj to czuje. Wkurzyłam się. Zatem od dzisiaj zaczynam od początku, ale jem właśnie paluszki na śniadanie, wiec nie wiem jak z tym będzie, ale moje ciało jest tłuściutkie, więc czas coś z tym robić. Bardzo chciałam, ale nie mogłam się powstrzymać, bo zmęczona nie myślałam. Dzisiaj ostatni dzień przygotować, bo od 1 grudnia startuje na serio, chociaż święta i to wszystko, ale chociaż do świąt trzeba się zmniejszyć:) Bo chce kupić spodnie, ale nie chce wchodzić w rozmiar 42:(
NOWY CEL
Moja waga to jest dziwactwo. Skacze jak opętana. Myślałam, że 72.5 to już się trzyma mimo wszystko, a dzisiaj jest więcej...i dobrze że się ważę bo inaczej pewnie nie zwróciłabym na to uwagi, chociaż faktycznie od 2 dni czuje się cięższa, moje ciało czuje każdy dodatkowy kilogram. Jestem zła. Co oznacza, że jutro na wadze musi być ponownie 72.5....ale dzisiaj ustanawiam sobie nowy cel. Nie można tak stać w miejscu. Jednak ciężko utrzymać to co się ma i naprawdę jeden zrzucony kilogram to już duży sukces.
START?
Gratuluje wszystkim, które tak pilnie trzymają dietkę. Był taki okres w moim życiu, w którym potrafiłam to robić, ale teraz chyba już nie umiem. W wakcje to chociaż miałam ruch, bo jeździłam na rowerze i rolkach i ciagle gdzieś wychodziłam, a teraz siedzę z tyłkiem w domu i nie mam nawet motywacji by się ubierać. Dlatego moje nogi i tyłek puchną w oczach:) Sniło mi sie dzisiaj, że mama powiedziała mi że znowu przytyłam, że juz tak ładnie wyglądałam, a znowu wracam do swojego wyglądu i tyje. Ach! Straszne! Ale to racja była. Chyba ten sen miał mnie uświadomić że nie jest dobrze. Ale plany są. Bo jeszcze troszkę, a będzie mnie stać na karnecik. A tymczasem to nie wiem, co robić, bo w domu to jakoś nic nei wychodzi. Ale od dzisiaj zaczynam zapisywac co jem, nie mam wyjścia, no i ruszam z brzuszkami. Zatem start! Jestem coraz cięższa, może nie na wadze, ale na duszy!
:)
Przed weekendem waga wskazywała 71.9 i czułam, że jest dobrze. Dostałam niespodziewanie okres, tydzień przed czasem, według moich obliczeń i w pracy objadłam się jak świnka i coś mi stanęło na żołądku i wymiotowałam. Wczoraj starałam się nie jeść dużo, żeby się trochę oczyścić, ale ciągle coś mnie korciło. I może dzisiaj postaram się nie jeść. Nie wchodzę narazie na wagę, ale kurde czas wziąć się za siebie i być konsekwentną. A nie- najpierw dbam o siebie cały tydzień i nadrabiam to wszystko w jeden dzień. Jestem zła. Jechałam wczoraj autobusem, ale wcześniej biegłam do niego i ledwo zdążyłam, no i powiedziałam sobie że od jutra zaczynam ćwiczyć żeby czuć się lekko. Miałam ten okres, byłam lekka i wysportowana, a teraz jestem ciężka, bo mięśnie nie pracują. Odezwę się. Dzisiaj starać się będę nie jeść, tyko jogurcik i się trochę oczyszczę, a od jutra wprowadzę dietkę warzywno-owocwą i delikatną. Lubię tu pisać co zrobię, co i tak nie za dobrze mi potem wychodzi, ale dzięki temu nie tyje...chociaż trzymam to co jest...jest dużo, ale nie jest tragicznie. Chciałabym być chudą laseczką:) Pozdrawiam!
:)
Czuję, że przyszedł dobry okres na ograniczenie jedzenia. Wszystko zależy od mojego cyklu miesięcznego. Są dni, w których jem bez opanowania i nie mogę na to nic poradzić i są dni, w których wcale nie chce mi się jeść i chudnę sama z siebie. Teraz pije tylko zieloną herbatę i skusiłam się na pyszną, kolorową kanapkę na śniadanko! I czuję się dobrze. Poza jednym- totalnie nie trawie kukurydzy i groszku:(Totalnie! Zatem, bez szczegółów. Życze wytrwałości i może zaczęłabym ćwiczyć. Hm.......Ale jestem nerwowa!!! Za tydzień miesiączka.