Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Brak wsparcia w najblizszych może z Wami się uda :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 16774
Komentarzy: 206
Założony: 4 lutego 2013
Ostatni wpis: 14 listopada 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Xerrima

kobieta, 36 lat, Warszawa

171 cm, 92.30 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

16 grudnia 2016 , Komentarze (3)

Pomimo fatalnego tygodnia nie ma wzrostu wagi a to dla mnie plus. Nie ma szału w dół ale czułam się 'ciężko' więc jestem zadowolona.

Jestem też z siebie dumna bo tak strasznie byłam zmęczona że trening wydawał mi się niemożliwy do wykonania - ale dałam radę (jak Bob Budowniczy hehe)! 

Dzisiaj dieta na 100%!!! Do Świąt trzeba troszkę jeszcze zrzucić w dół. Chociaż kilka dkg :) 

Żeby mieć więcej motywacji założyłam wyzwanie -10kg do wakacji - serdecznie Was zapraszam do 'rywalizacji' po zdrowie. Od stycznia daję czadu! Pozdrawiam

13 grudnia 2016 , Komentarze (2)

Hej!

Niestety dieta kuleje i to bardzo. Od tygodnia mojemu dziecku rosną ząbki - ostatnie piątki. Na szczęście ostatnie, bo każdy ząb to dla nas i dla Szkraba okropne przeżycie. Przeszliśmy wszystko od kataru 2 dniowego, po gorączkę 40 stopni, biegunki, zaparcia, wzdęcia... Wszyscy lekarze zdziwieni ale cóż. Niestety tak u nas fatalnie przebiega ząbkowanie. 

Teraz też 2 dni (niedziela i poniedziałek) totalne biegunki, co chwilę. Mały jak już widzi miseczkę z wodą to zapiera się i nie chce dać się umyć. I tylko wyciąga ręce i jest "przytul mamusiu ukochana" - i tak całyyyyy dzień. 

Dziś zawezwałam pomoc w postaci babci :) czyli mojej mamy ale już chyba się przebiły bo dziś jest ewidentnie lepiej.

Ale niestety to wszystko spowodowało, że się jadło byle jak, byle kiedy i byle co. W piątek przy ważeniu szaleństwa nie zobaczę, oby nie było dużo w górę. A że noce też fatalne więc jestem padnięta, zniechęcona... Dziś nadrabiam pracę i może uda mi się poćwiczyć - chociaż dziś chęci nie mam nic a nic. Ale boję się, że jak przerwę to odpuszczę i znowu wszystko szlak trafi. 

A tak dziś mi się marzy kawałek czekolady... albo jakiś batonik... FATALNIE! 

Biorę się za pracę, może mi odejdzie. 

Nie jest lekko. Jak zawsze ze wszystkim pod górkę. 

I tyle na dziś.

6 grudnia 2016 , Komentarze (1)

Hej hej,

Mam nadzieję, że dzisiejsze Mikołajki były bardzo miłe. U mnie było bardzo fajnie - Mały szukał prezencików w butach każdych i z każdej malutkiej zabaweczki cieszył się baardzo. 

Dieta kuleje... po sobotniej imprezie zostało sporo jedzenia no i tak... szkoda wyrzucić wiec jem. Staram się mniej i bardziej rozsądnie. Sporo oddałam rodzinie więc nie jest tak źle. Ale znowu w niedzielę odwiedza nas znajomy :P postaram się zrobić coś z diety też ale wiadomo, że zje się w towarzystwie niestety więcej... 

Mówię - trudno - aby w dół nawet pomału. Nie da się przy zwariowanym życiu prowadzić diety w 100%... mi jest ciężko. Ćwiczenia wykonane za to na 100%! Czuję się po nich świetnie. 

Czekamy na piątek co będzie :)

Buziaki Mikołajkowe :)

2 grudnia 2016 , Skomentuj

Halo! Tak więc - UDAŁO SIĘ! 1 krok za mną, pierwsze 2 kg. 

W dietę się już wdrożyłam w ćwiczenia też - myślę że będzie nadal tak szło jak teraz. Nadal brakuje mi wsparcia męża ale z tym muszę się już widocznie pogodzić. Może jak zacznie być coś widać to wtedy pomyśli, że jednak może ciut pomóc w opiece nad Szkrabem. Chociaż po wczorajszej rozmowie na ten temat dziś zabrał Małego na odśnieżanie quadem a wieczorem kilka minut się pobawił - także jakiś plus jest.

A miło mnie zaskoczyła moja Mama po kilkunastu dniach nie widzenia stwierdziła że ciut widać :) 

Jutro impreza rodzinna ale postaram się nie zgrzeszyć za mocno z jedzeniem, nie chcę też przesadzać w drugą stronę bo jednak takie imprezy są raz na jakiś czas (kilka razy w roku) więc też nie wezmę ze sobą pudełka z własnym ;P

Każda przesada nie jest dobra.

Buziaki

27 listopada 2016 , Skomentuj

Hej. Dziś dzień stracony jeżeli chodzi o dietę. Obiad u Mamy - ok. Ale potem wizyta u Bratowej i niestety troszkę zjadłam, pół kieliszka wina. Starałam się jak najmniej ale... nie lubię się odnosić z tym, że się odchudzam. Jeżeli się uda i ktoś zauważy - ok. Ale nie lubię komentarzy, porad, spojrzeń że nie jem itp itd. A jeżeli się nie uda? Niestety rodzina męża nie odpuści i będzie milion komentarzy.. I taki dzień dziś. Od jutra dieta wraca. 

Dobranoc

25 listopada 2016 , Skomentuj

Hej,

Tak więc udało się. - 1 kg. 

Dziś minął równo miesiąc od zakupu diety. Pierwsze 2 tygodnie to było wdrażanie. Ale podsumowując:

1 miesiąc - minus 1,6kg - minus 2 cm w talii i tyle samo w udach ale  + 1 cm w udach

Miałam nadzieję że uda się około 2 kg ale myślę że ten początek był trudny dla mnie do wdrożenia a teraz pójdzie już lepiej.

Jestem zadowolona, zmotywowana. Tyle że pracy tyle, że nie mam już siły dziś na nic. A zdjęcia jak nie mogłam dodać tak nie mogę niestety. 

Także dziś Was tylko pozdrawiam i życzę miłego weekendu!

24 listopada 2016 , Skomentuj

Hej. Wpis krótki - obiecałam fotkę kolejnego dzieła decoupage ale niestety nie mogę go tu wkleić. Nie mam pojęcia czemu ale wcale nic nie działa wrzucanie fotek. 

Pozdrawiam

23 listopada 2016 , Skomentuj

Halo halo,

Chyba się wczoraj 'przetrenowałam'. Po ćwiczeniach zamiast super nastroju to było mega zmęczenie, zniechęcenie a dziś ledwo się ruszam - jakoś wszystko mnie boli. Co za dużo to jednak też nie zdrowo... 

I nie wiem czy dziś zrobić jakieś krótkie rozciąganie czy lepiej w ogóle odpuścić.

Za to dieta idzie nawet ok - wczoraj 100% :). Ogólnie jestem zadowolona, tylko dziś fizycznie kiepsko. Dziś też zapowiada się spokojniejszy dzień w firmie więc może zajmę się jakimiś robótkami, żeby zdążyć przed Świętami :) Wieczorem może pochwalę się co udało mi się zrobić. 

Miłego dnia!!!

21 listopada 2016 , Komentarze (3)

Hej,

Ależ dziś było ciepło!!! Byliśmy z Małym na ponad 2 godzinnym spacerze (wolno bo wolno ale jednak :P). Niestety to już nie te czasy kiedy mogłam chodzić własnym tempem z wózkiem. Chociaż pomimo spacerów często nawet 8 km nie chudłam jakoś szalenie. 

Pracy jak zwykle dużo + nerwy z teściami, ogólnie nieciekawie. Chociaż dziś już trochę lepiej, bo wczoraj to się wcale do nas nie odzywali... Tak to już niestety w rodzinie bywa. 

Ogólnie sytuacja w domu nie nastrajała do pilnowania diety a czas nie pozwolił na gotowanie. Ale jest dla mnie mały plusik - zamiast głupiej przekąski był wypity kefir :). 

Ćwiczenia nadal trzymam na 100%. Co i rusz odkrywam nowe mięśnie :). I trening się robi coraz łatwiejszy... Pod tym względem jest super. 

Planuje się pomierzyć ale to albo 1 grudnia albo po dobiciu do końca pierwszego etapu czyli 86 kg - chociaż wątpię aby była różnica ale... przynajmniej będzie motywacja aby te wymiary tu wpisać. 

Niestety teraz właśnie kończę pracę, jeszcze kąpiel, szykowanie czegoś na jutro, ogarnięcie mieszkania (160 metrów :P) i spać. Aaa i jeszcze muszę ułożyć plan diety - miałam zrobić wczoraj ale przez stresy nie zrobiłam. Nie ma czasu na relaksujące robótki - może jutro się uda coś pomalować albo powyszywać.

Miłego wieczoru. 

18 listopada 2016 , Komentarze (1)

Niestety nie udało się nic a nic w dół a 0,2kg w górę. Marnie. 

Dziś ogólnie fatalny dzień, źle spałam, szczepienie z dzieckiem, sprzątanie (dobrze, że Teściowa posiedziała z synkiem bo boi się odkurzacza). Teraz usiadłam trochę zdołowana, bo fakt nie trzymałam diety w 100%, ale jednak liczyłam, że przy ćwiczeniu 5-6 razy w tygodniu przynajmniej nie pójdzie waga w górę. Ale trudno. 

Trzeba się podnieść i walczyć dalej. Jutro wstaję z nowymi siłami i motywacją. Kurcze... gdybym tylko w domu miała jakieś wsparcie. Nie jest lekko, M siedzi przed komputerem - proszę idę się poćwiczyć pobaw się z Małym - i co słyszę - niech siada oglądać bajkę ale jak będzie marudził to go do Ciebie wyślę. Ech... 

Druga kwestia... koleżanka mi dziś mówi "to co nie planujecie już więcej dzieci że się odchudzasz". A co ma jedno z drugim wspólnego, dziecko planuję za rok dwa ale jak będę startować z niższą wagą to i lepiej ciąże przechodzę i może aż tak do góry nie pójdzie. Zresztą odchudzam się, żeby się lepiej czuć więc i o dziecko będzie potem łatwiej. Ale bariery w mojej motywacji na każdym kroku.

A takie robię cosie na pocieszenie. 

Może jutro będzie lepiej. Dobranoc

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.