Ostatnio dodane zdjęcia

O mnie

Walczę o lepszą wersję siebie, o lepszą Dee ;)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37579
Komentarzy: 332
Założony: 10 maja 2009
Ostatni wpis: 30 stycznia 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
dee79

kobieta, 45 lat,

155 cm, 70.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 maja 2014 , Skomentuj

ciekawe na jak długo starczy mi cierpliwości tym razem.. cierpliwości, by pisać.. 

wczoraj gym 

bieżnia - godzina 330 kacl

rowerek - pół godziny 120 kacl

żarciowo - bez rewelacji, niestety 

sporo kawy z mlekiem 

jajkownica

2 kromki białego !! pieczywa

masełko

wędlina 

2 pączki (OMG) 

sałatka owocowa 

1/3 piersi z kuraka 

duszone warzywa 

śmietana słodka do sałatki owocowej

śmietana 18% do warzyw 

sól 

pieprz 

trzeba odpalić vitaliusza :) 

3 grudnia 2012 , Skomentuj

Ponad rok przerwy w pisaniu pamiętnika..
Co nie oznacza, że przez ten rok się nie odchudzałam ;)
Dlaczego powrót?
Najbardziej chyba z powodu Vitaliusza.
Spisywanie tego co wchłonęłam w ciągu dnia u mnie działa motywująco. A szczególnie jak spojrzę na wpisy z przeszłości, eh wrócić do tego - max 1000 kalorii dziennie + sport (bieganie, hula-hop, ćwiczenia na brzuszek). Się wyglądało wtedy. Nie to co teraz. Ale nic to - wrócimy do wyglądu sprzed lat (dokładnie chcę dotrzeć do tego, co osiągnęłam w 2009 roku ---- 3 lata temu ---- nie jest źle - wtedy też miałam 3 z przodu -- więc to mnie blokować nie będzie).
Poza tym potrzebuję czasem poprzelewać myśli na papier (nawet ten wirtualny wchodzi w grę).
Póki co work mnie czeka :)


20 października 2011 , Skomentuj

siedzę właśnie i się załamuję.. no czysta załamka i koniec kropka.. 
piję bro - a wiem, że nie powinnam 
mam jakieś 3 max 4 miechy (a może nawet 2) żeby schudnąć 
i to nie jakieś tam 5 kg 
tylko całe 10
a dokładnie to nie chodzi o schudnięcie 10 kg 
chodzi o to, żeby tłuszczyku się pozbyć (brzuch, uda i dupa !!!) i żeby mięśnie mieć ładne...
i co? 
znów mam zaczynać "od nowa" 
niby jest ta motywacja - bo rola, bo film i w ogóle.. ale jakoś nie wyobrażam sobie życia bez bro.. bez słonecznika.. z wczesnym wstawaniem i bieganiem (gdyby to chociaż lato było - a tu się zima zbliża.. a ja jestem jak misiu - na zimę nabieram ciałka - by latem znów się "odtłuścić" ... a teraz co? odtłuszczenie przypadło na październik...
właśnie się 20 października zrobił.. 
jakiś plan by się przydał.. 
jakieś cele, założenia 
coś bardziej konkretnego niż 2-4 miesiące i mam być sex-bomba 
nie narzekam - teraz nie jest źle.. nawet - powiedziałabym akceptowalnie jest.. ale tak się pokazać nie mogę.. a może będę musiała.. jeśli projekt wypali.. 
się zobaczy 
w każdym razie - od dziś się bierzemy za siebie -- ostatnie bro przed sylwestrem (brzmi jak kara !!! nie wiem czy podołam - no tak, już poddaję w wątpliwość możliwość tego założenia.. to pewnie nie podołam.. mogę sobie odmówić schaboszczaka, ziemniaków, lodów, ale bro to moja zguba jest...)
idę sobie 
oglądać szłamsa szreka -- w wolnym tłumaczeniu to było.. swamp shark - rekin z bagien... 
nie świadczy to o mnie dobrze
ale cóż - takie mózgojeby czasami są potrzebne - żeby odreagować 
ah..ostanio (dziś.. a właściwie już wczoraj) skończyłam świetną książkę "skok stulecia, czyli jak zdobyć męża" dobrze, że męża już mam ;) 

9 sierpnia 2011 , Skomentuj

w ten głupi...

a teraz poważnie.. POWRÓT - znowu - hehhhh
ale, cóż - takie życie 

a why powrót ? 
bo wypadkowo było... oj tak !! i udupiona na pół wakacji -- nawet na większe pół :(( 

teraz jest lepiej - jeszcze nie super - ale już się ruszam :) SUKCES !! 

nie wiem tylko kiedy wrócę do biegania :((( dupa, dupa, dupa :(((

nic to - znów motywacji mi trzeba 

dlatego powrót - moja czteroliterową trzeba ruszyć - przynajmniej o tyle o ile 
przeforsować mi się nie wolno.. dlatego powolutku będę.. jak to mój Szanowny Mał(y)żonek mówi: powoli a do woli... eh, trza go będzie posłuchać.. choć raz..

21 czerwca 2011 , Skomentuj

tak, tak :)
dziś jest ok :) 
wczoraj mały koszmarek - dziś całkiem przyjemnie :) 

jedzeniowo póki co: 
sałatka, a w niej: 
2 pomidory (mały i duży)
3 gałązki selera naciowego 
poł mozarelki 
sos: 
jogurt naturalny - bez cukru - ok 50 ml
łyżeczka majonezu 
ćwierć łyżeczki musztardy 
sól
pieprz 

oczywiście do tego moja ukochana kawka z mlesiem 0,5 % 

zobaczymy jak będzie dalej :) 

21 czerwca 2011 , Skomentuj

tak, tak :)
dziś jest ok :) 
wczoraj mały koszmarek - dziś całkiem przyjemnie :) 

jedzeniowo póki co: 
sałatka, a w niej: 
2 pomidory (mały i duży)
3 gałązki selera naciowego 
poł mozarelki 
sos: 
jogurt naturalny - bez cukru - ok 50 ml
łyżeczka majonezu 
ćwierć łyżeczki musztardy 
sól
pieprz 

oczywiście do tego moja ukochana kawka z mlesiem 0,5 % 

zobaczymy jak będzie dalej :) 

21 czerwca 2011 , Komentarze (1)

Wczoraj był dzień 5. Koszmarny dzień. 
Nie mam pojęcia co się stało.. 
Ja - osoba pełna energii (znajomi mówią, że z ADHD) najpierw nie mogłam wyjść z łóżka (opuściłam wyrko dopiero ok 15 !!) przeniosłam tyłek przed komputer i utknęłam tu do 20.
Ok 20 wyszłam (zmusiłam się !!) na rower - po pół godzinie - nieszczęśliwa wróciłam do domu. 
Od rana (obudziłam się ok 10 i do 15 leżałam w łóżku - robiąc NIC) chujowy nastrój. Jakaś załamka totalna. 
Teraz jest ciut lepiej. Ale tylko ciut. Cały dzień bez  uśmiechu :( to mi się nie zdarza. 
Po powrocie z rowerka postanowiłam się  "zabrać za siebie". Zrobić coś, żeby sobie humor poprawić. Komedii nie lubię. Film więc odpadał w przedbiegach. 
Postawiłam na CEBULĘ. Ha! Teraz pachnę cebulowo. Doczytałam się w necie, że wcieranie soku z cebuli (odkurzyłam moją sokowirówkę - pozytyw dnia) poprawia stan włosów, zmniejsza wypadanie. Najlepiej wcierać taki sok z cebuli w skalp wieczorkiem, foliowy czepek do tego ciepły ręcznik i nie zmywać do rana. Ciekawe jak to mój ślubny zaakceptuje jak wróci.. To będzie pewnie pierwszy raz, kiedy będę się cieszyła z jego "super-extra-wrażliwego-nosa". 
Do tego wcierania soku z cebuli we włosy, dołożyłam maseczkę z rozgniecionego ugotowanego ziemniaka, z odrobiną mleka, miodu, soku z cytryny, olejku macadamia. Dawno nie miałam tak zdrowo wyglądającej cery. Aczkolwiek z tą papką na twarzy wyglądałam dość odrażająco. 
Ponadto zrobiłam sobie peeling kawowy (drobno zmielona kawa, cynamon, imbir, pieprz cayenne, oliwa z oliwek, miód). CUDO !! 
Po kąpieli (z której przed chwilką wyszłam - i którą potraktowałam jak Domowe SPA... kąpiel w czekoladzie z płatkami owsianymi - rozkosz dla zmysłów i skóry) wtarłam w nogi i tyłek Żel z Zieloną Herbatą z Bielendy (lubie Bielendę). Gdybym tak codziennie o siebie zadbała - na bank wyszłoby mi to na zdrowie (a przynajmniej byłoby to korzystne dla mojego look). 
Idę po coś do picia (stawiam na ziołowe herbatki... na chwilę obecną przydałaby się pewnie melisa.. pomimo całego zabiegu 4 good look wciąż jestem w jakimś dołku)
Rumianek z miodem i cytryną. Garść suszonej żurawiny. Miseczka rzodkiewek. 
Mam nadzieję, ze jak wstanę, będę już normalna - ja. Nie lubię siebie takiej. Tym bardziej, jeśli nie wiem, dlaczego taka jestem.
O tym, co wczoraj zjadłam - nawet nie chcę pisać. Dużo za dużo. I głupio. Ale to chyba było konieczne. Gdybym do mojego dupiatego nastroju dorzuciła rygorystyczną dietę.. pewnie by się to hiper-super-mega-totalną załamką skończyło. A tak - nie jest źle.. Dobrze też nie - ale nie jest źle. A przynajmniej nie AŻ TAK źle. 
No nic to - z  nadzieją na LEPSZE jutro idę się zaraz położyć. Mam również nadzieję na szybki sen. I krzepiący.

19 czerwca 2011 , Skomentuj

dzień 4 póki co - całkiem niezły ;) 

śniadanko - zupka - 1 miska 

obiadek - ziemniaczki w mundurkach, małe - może z 5 sztuk (bez masełka) - tylko z maślanką (ok. szklanki), 1/4 piersi z kuraka (niestety - w panierce) buraczki - wiórki pół słoika (uwielbiam)

jakieś 8 km z pieskami (na Dębowiec i z powrotem) 
jakieś 15 km rowerkiem

herbata - 1 kubek (z cukrem) 
kawa - 2 kubki (z mlekiem) 


wczoraj - dzień 3
15 minut (niestety tylko 15) orbitrek 
niestety - bro w ilościach niekontrolowanych 

18 czerwca 2011 , Skomentuj

praca w toku :) 
zupka ugotowana 
składniki: botwinka, marchew, pekinka, lodowa, pietruszka, buraczki, pierś z kuraka, kostka rosołowa, sól i pieprz do smaku, mlesio
hula-hop - około pół godziny kręcenia - zaliczone :)
wracam do pracki :) 

18 czerwca 2011 , Skomentuj

dzień 2 był średnio udany
hula hop - ok 
rower - ok 
marszo-biegi - nie ok :(
ćwiczenia - średnio ok 
stretching - nie ok :( 

marszobiegi powinnam nadrobić dziś - ale nie wiem czy czasowo się wyrobię (praca) 
stretching - może dam rade 

co do żarcia wczoraj było średnio ok - niestety - ze skłonnością do ŹLE :((
ok - zupka - jeden talerz, potem było jabłko, również kilka rzodkiewek, i sałatka z tuńczykiem

 (składniki: ogórek kiszony, rzodkiewki, papryka konserwowa, ser żółty, pieczarki w occie - to w kostkę, dodać ugotowany ryż, i tuńczyka z puszki w sosie własnym - sosem własnym podzielić się z kotem ;) do tego sos: jogurt naturalny, łyżka majonezu, łyżeczka musztardy, pieprz, sól do smaku - wszytko razem - do lodówki - i po godzince, dwóch gotowe - gdy się schłodzi - jest najlepsza) 

do tego pewnie ze 2 - 3 kawy z mlekiem 
aha i kilka tiktaków

tak wiec niby wszystko ok.. ale niestety - było również bro :( w ilościach niekontrolowanych 

dla niektórych słodycze są zgubą, dla mnie piwo :(
mogę nie jeść czekolady, paluszków, ale bro.. jak się oprzeć temu złotemu napojowi ? 

W związku z powyższym -- z dnia nr 2 nie jestem zadowolona 
Plus: oddałam mój rower do serwisu - dziś go dostanę z powrotem :D

Dzień 3 
talerzyk sałatki z tuńczykiem 
kawa z mlekiem (niesłodzona)
herbata (niestety słodzona - ale tylko 1 łyżeczką cukru, bo się cukier skończył :P) 

do tego: kąpiel z rumiankiem
maska odżywcza na włosy :) 
aaaa - wczoraj zrobiłam paznokcie (jak u gada :P) 

co będzie dalej ? 
nie wiem... zobaczymy...  na pewno praca (duuuuużo pracy) 
jak dobrze pójdzie - to może jakiś spacer z psami -- na bank dobrze by mi zrobił - ale się okaże czy będzie czas.. 

na razie - zabieram się za pracę 

i zupkę trzeba ugotować.. jakąś lekkostrawną :) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.