Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nienawidzę siebie. Nienawidzę tego jak wyglądam. Nienawidzę tego że nie ćwiczę. Nienawidzę mojego trybu życia. Nienawidzę mojej słabej woli. Nienawidzę siebie...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 36038
Komentarzy: 639
Założony: 15 marca 2010
Ostatni wpis: 23 sierpnia 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
KaVes

kobieta, 30 lat, Kraków

165 cm, 99.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: I cel: było 89,5 będzie 85. II cel: będzie 80. Cel ostateczny : 70kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

23 sierpnia 2017 , Komentarze (5)

Staram sobie pookładać moje stresujące życie. 

O dziwo pierwszym nawykiem od którego zaczęłam to ścielenie łóżka.  Może i jestem dorosła ale jestem straszną bałaganiarą.

Niech mi ktoś powie co się ze mną stało w ciągu ostatnich 2 tygodni, bo mam wyjątkowo posprzątany pokój. I pościelone łóżko. I poukładane ubrania. 

I widok posprzątanego pokoju sprawia mi przyjemność. 

A wracając do diety to nabywam nawyki:

- jedzenie śniadania, które nie było dla mnie nigdy priorytetem teraz jest obowiązkiem.

- ostatni posiłek, staram się jeść około 19 

-robię listy zakupów i rzeczy do zrobienia.

- piję więcej napojów

Ostatnie 2 wizyty w sklepie obyły się bez szaleństw. Racjonalne zakupy i niskie koszty. Wcześnie potrafiłam wydać 50 zł na 2 dni na samo śmieciowe jedzenie w sklepie ( plus fast foody ). Nieraz wychodziła 100 zł na tydzień. 

Ostatnio zdziwiłam się kiedy za zakupy w biedrze na parę dni zapłaciłam mniej niż 40 zł. 

A dziś w sklepie po ogromnej bitwie myśli zamiast chipsów i czekolady i paru batonów to kupiłam herbatniki. 

Dla innych porażka, dla mnie małe zwycięstwo na wojnie z samą sobą. 

BRAWO JA. 

18 sierpnia 2017 , Komentarze (8)

Od dłuższego czasu zjada mnie stres. 

Stresująca praca w której są stresujący klienci, stresująca sytuacja w domu i stresujące pisanie pracy magisterskiej. 

Pracy gromadzi mi się tyle, że nie mam czasu na życie rodzinne i pisanie magisterki. 

Więc się stresuje. 

Nie mam czasu na obowiązki domowe, więc mnie stresują. 

Boje się że nie zdążę zrobić pracy przed obroną ( to projekt a nie samo pisanie )

Boje się żyć. 

Odczuwam to niemiłosiernie. Widzę jak z dnia na dzień moje ciało sie stresuje.  Mam ciągłe poczucie zmęczenia, bicie serca odczuwam w całym ciele, ciągle mam jakby stan podgorączkowy. 

I jem, jem dużo i nie to co powinnam. Zajadam stres.

Chciałam dobrze wyglądać na obronie. I nie schudłam a został miesiąc. 

 Najchętniej potrzebowałabym kogoś kto napisze do mnie wieczorem, spyta jak mi dziś poszło i pochwali albo porządnie opieprzy. 

Zmieniłam tez grupę wsparcia bo nic się w niej nie działo. W kolejnej tez nic się nie dzieje. To podobno dlatego że jestem nieaktywna - czyli mało pisze postów. Co jest cholera nieadekwatne bo na vitalli bywam nawet parę razy dziennie, tu coś poczytam, tu coś na forum się dzieje. No ale postów nie piszę. 

Swego czasu myślałam o zdjęciach jedzenia z poprzedniego dnia. Może pomogłoby mi gdybym musiała tu te zdjęcia wstawić. 

O tak jak tu wstawię zdjęcie zrobione w tym momencie. Wczoraj kupiona i wczoraj otwarta paczka Laysów o nowym smaku delikatnej szynki.  Zjadłam wczoraj parę i nie mogłam więcej więc leżą 


Nie ważę się bo @ nadal obecna.  Będę się modlić żeby z przodu była 8.....

31 lipca 2017 , Skomentuj

W czwartek rozpoczęłam dietę vitalii

A właściwie dietę którą opieram na tej z vitalii bo czasami mieszam sobie dni albo potrawy.

Pierwsze dni nie były takie złe. W pracy jadłam zdrowo i piłam więcej wody niż zwykle. 

Problem pojawił się w w weekend kiedy straciłam kontrole. Dziś miałam wolne i totalnie objadłam dom ze wszystkiego co niezdrowe. 

Potrzebuje pomocy. Kompulsy mnie zabiją...

27 lipca 2017 , Skomentuj

Dostałam jadłospis vitalii. Jestem pozytywnie zaskoczona bo bardzo dużo tam nabiału! Ja się cieszę bo bardzo lubię. 

Miałam nadzieje że ruszę z kopyta ale niestety wypadły mi 4 dni z rzędu w pracy po 12h i do niedzieli nijak nie jestem w stanie nawet na zakupy pojechać. 

Ale korzystam z tego co mam w lodówce i przez te dwa dni jadłam kanapki z pasztetem i pomidorem, trochę owoców i kuskusu.  Piłam tez dużo więcej wody niż przedtem.  Pilnuje też śniadań i ostatnich posiłków ( takie zrobiłam sobie wyzwanie do nawyków)

Co do grzechów to dziś mała miska lodów ( głównie tylko sorbety ) 

Może i powiecie że to nie dieta ale moim zdaniem to dużo lepsza dieta niż śniadanie, obiad i kolacja złożona tylko i wyłącznie ze słonych i słodkich przekąsek. 

Pozdrawiam 

24 lipca 2017 , Komentarze (4)

Zaczynam od nowa. 

Na początku roku zainwestowałam w dietę u trenera z siłowni.

Była smaczna skuteczna ale jego jadłospis był wypisany na tydzień, czyli powtarzany 4 razy w miesiącu.

Niby spoko gdyby nie to, że np. praktycznie każdy dzień zawierał jajecznicę na boczku, ziemniaki z pieca i inne przepisy. Bardzo smaczne ale MONOTONNIE. Tydzień dałam rade. Dwa ledwo. Ale trzeciego już nie za bardzo.

Schudłam 4kg ale nie wytrzymałam długo. Znów poszło wszystko na marne.

Teraz witam was z wagą która jest moją graniczną. 

90kg. Już raz się pojawiła na liczniku ale znikła po dniu. Ostatnio zobaczyłam 9 z przodu i byłam w szoku. 

Znów poległam i znów próbuję. Tym razem z dietą vitalli i mam nadzieje z dobrą grupą wparcia.

Bo sama nie dam rady, a patrzeć na siebie już nie mogę. 

17 października 2016 , Komentarze (10)

Miesiąc temu postanowiłam zmienić swoje życie. Wcześniej mówiłam o diecie ale jest to raczej zmiana trybu odżywiania się, a co za tym idzie zmiana siebie. 

Ten miesiąc był trudny ale nie aż tak jak sie spodziewałam.  

Dieta 

Zamiast chipsów, słodyczy i fast foodów ( <3 KFC) na śniadanie obiad i kolacje wprowadziłam  normalne posiłki 4-5 razy dziennie.  Powiem wam że jestem z siebie dumna bo w ciągu miesiąca nie kupiłam żadnej czekolady, paczki moich ukochanych chipsów czy fast fooda.  To dla mnie ogromne osiągniecie. Ponadto nigdy nie jadałam jajek - teraz zwykle na śniadanie omlet lub jajecznica. Jadam smacznie ale raczej zdrowo. Nie przesadzam także z solą od której byłam uzależniona. 

Zachcianki? Oczywiście były ale zwykle tłamsiłam je gruszką/śliwką i wodą a nie tak jak kiedyś szłam do sklepu. Kiedy szłam do kina albo miałam ogromną ochote na cos nie zdrowego zdażyło sie jesćć "zdrowsze zamienniki chipsów" - Pop chipsy - chipsy w formie mini wafli ryżowych

Jako że nie zamierzam Was okłamywać to: W ciągu tego miesiąca pozwoliłam sobie zjeść na obiady 2 burgery z food trucka i 1 kebaba.  Czy żałuję? NIE. Chce zmienić tryb życia w bardziej zdrowy ale nie chce popadać w obłęd. Jedzenie jest dla ludzi. Raz na jakiś czas mi wolno. Takie moje zdanie! :D

Woda

Miesiąc temu były dni kiedy nie piłam nawet szklanki wody. Picie ograniczałam do minimum chyba że były to słodkie napoje typu cola czy Nestea.

Po mojej zmianie wypijam minimum 1l wody, herbaty albo wody z sokiem. Wiem że wciąż za mało ale zmiana na plus. 

Ćwiczenia

Miała być Chodakowska. I była na początku. Ale ten miesiąc był pod znakiem chorób. Już 3 tygodnie na zmianę kaszel, gorączka i katar.  Trudno sie ćwiczy kiedy woda z nosa leci non stop. Dywanówki zamieniłam na spacery. 

Za mało ćwiczeń ale zmiana na plus bo wcześniej nie było nic. 

Ciekawe inne zmiany:

Zabawne ale kiedy postanowiłam sie zmienić nie wiedziałam w jakim stopniu to na mnie zadziała. Od początku diety nawet mój pokój jest czyściejszy niż kiedykolwiek :P 

WAGA: zaczynałam tutaj z wagą 88.5 kg. Jako że początek września powitał mnie waga raczej 89.5 taką tez ostatnio umieściłam na pasku.

W dniu dzisiejszym na wadze 85.4 kg. Jestem o krok od I celu. Ja wiem że dla niektórych waga sie nie liczy - najważniejsze cm i zmiana odżywiania jednak w wadze jest coś takiego co dla mnie jest wyznacznikiem. Ciesze sie bardzo że udało mi sie chociaż zredukować 3-4 kg a nie dodawać kolejnych. 

Pomiary po miesiącu:

Szczerze to nie wiem czy jest sie czym chwalić :P Zaledwie kilka cm poszło ale zawsze to w dół nie w górę :P 

Dziewczyny powiem wam po prostu że czuje się lepiej! Nie czuje się napompowana i osowiała.  Czuje że mam władze nad moim ciałem!

Lecimy dalej! Nie zatrzymujemy sie ;)

11 października 2016 , Komentarze (23)

Tak sobie wczoraj rano ładnie napisałam że chce zobaczyć 85 na wadze za kilka dni. 

Nie wiem co sie wczoraj ze mną stało i jak do tego doszło ale po śniadaniu dosyc szybko poczułam głód i poczęstowałam sie cukierkiem. Potem jakieś orzechy. Skończyłam na 2 śniadaniu w postaci 2 gofrów z gałką lodów i jeszcze ananasem. Z tego szału jedzenia nie wiem czy czegoś jeszcze nie wsunęłam. 

Oj zła na siebie byłam zła. Dziś też ale w ramach pokuty zamieniłam tramwaj na nogi a że miałam jeszcze mały spacer na zajęciach uczelnianych tu w sumie zrobiłam 8km piechotą. 

Mam nadzieje że uda mi sie tak czasem jeszcze pospacerować bo jesień piękna ale cholera zimna. 

Chyba za mało dziś zjadłam bo przez tą wyjątkową aktywność boli mnie teraz strasznie głowa. 

10 października 2016 , Komentarze (1)

Kiedy w poprzednich tygodniach mówiłam coś o chorobie to nie znałam dnia ani godziny. 

Biegnąc na pociąg we wtorek pokonałam ponad kilometr w ok 5 min (wliczając światła drogowe :P ). Zajebisty czas na grubaskę w kożuchu z doładowaną torbą.  W momencie kiedy weszłam do pociągu i poczułam że zaraz wypluje płuca było dla mnie jasne jak bardzo spierdzieliłam sobie zdrowie na ten tydzień. 

Pierwsze objawy pojawiły sie w środę - katar ból gardła. I tak stoczyłam sie do soboty gdzie ledwo oddychałam bo wszystko bolało i szyja cała spuchnięta. 

Od pewnego czasu ( a dokładniej od kiedy wróciłam z mazur w sierpniu i zaraz potem pilnowałam mieszkania brata w dużym mieście ) czułam sie w domu jak zamknięta w klatce. Praca-dom teraz Praca-dom-studia-dom i tak ciągle. Wiec wymarzyłam sobie chociaż jednodniową wycieczkę.  Zakopane. data 9.10.16

Przeciwwskazań ku temu wyjazdowi było mnóstwo.  Ato śliskie ma opony, jestem chora, spadł tam śnieg w ostatnich dniach.  Nic mi nie było wystarczająco straszne. 

Tak wiec wczoraj rano optymistycznie wstałam w trochę lepszej kondycji nawet, pojechałam po psiapsiółkę i wyruszyłyśmy w trasę. 

Zakopane piękne jak zawsze  zostawiłyśmy gdzieś auto w centrum i wyruszyłyśmy na trasę  Wielka Krokiew-Gubałówka-Krupówki. Ogólnie zrobiłyśmy coś koło 8,5 km spacerkiem ze zwiedzaniem, był też jakiś grzaniec i kapuśniak na Gubałówce. 

Dziewczyny co za widoki! Marzenie mieć mały domek letniskowy i jeździć żeby podziwiać. 

Krupówki jak to Krupówki - tu oscypek, tam oscypek. Kupiłam sobie żurawinke b do oscypków mam na szczęście dostęp u nas na targu raz w tygodniu :) 

Dziś pisze sobie do was już z łóżka bo dzień mam odpoczynku :) i czuje sie o niebo lepiej :)

Podsumowanie tygodnia:

Ćwiczenia: Raczej nic specjalnego. Więcej spacerów/schodów  bo studia sie zaczęły i strasznie trudno znaleźć czas, była też choroba ale nadrobiłam chyba wczorajszym spacerem :P 

Dieta: Średnio. W miarę regularnie ale czasem brakło śniadania, czasem zjadłam za dużo czasem za mało. Pojawiło sie ciasto weselne to kawałek zjadłam a raz byłam zmuszona na kebaba na obiad w pracy ( wliczam to do przedokresowych napadów głodu/zachcianek  :( ), Sukcesem jest obejście sie bez chipsów i fast foodów typu KFC kolejny tydzień. 

Woda: Dalej za mało ale tragedii nie ma 

Waga: ???????????? Wczoraj przyszedł okres i postanowiłam sie nie ważyć dziś taka napompowana. 

 Ale ale ale.  W tym tygodniu wybija miesiąc odkąd postanowiłam zmieni swój styl życia.  15 Października będzie ważenie i pomiary. Bardzo bym chciała zobaczyć wtedy 85.00 i wypełnić 1 cel. 

6 października 2016 , Komentarze (15)

Ehh no i jak to dobrze połączyć moje drogie?

Jako że dojeżdżam codziennie 1h na studia zwykle jestem poza domem 12h.

Moje studia teraz trwają od wtorku do czwartku. Wychodzę o 7 wracam o 19 ( jak dobrze idzie). I choćbym nie wiem jak chciała to:

a) w mojej torebce nie ma miejsca na 5 posiłków :P

b) nie mam czasu żeby przygotować te 5 posiłków na następny dzień

c) między zajęciami mam zwykle 15 min przerwy 

Cały mój plan żywieniowy stawiam pod znakiem zapytania.  Jako że rano nie zdążyłam dokończyć śniadania dosyć wcześnie zjadłam 2 śniadanie i obiad. I zostałam z niczym na popołudnie. Kupiłam tosty z serem, pomidorem i kurczakiem. Jest u nas co prawda stołówka ale jedzenie mi wybitnie nie podchodzi, a baru mlecznego nie uświadczysz bo w okolicy tylko hipsterskie knajpki. 

W pracy to w ogóle czasami nie mam czasu jeść :/

No i ćwiczenia. 

Czy do ćwiczeń mogę doliczyć codzienne cardio w drodze do pociągu? Bo jak boga kocham po 12 h nie mam siły nawet kanapki zrobić a co dopiero ćwiczyć

Jak wy to wszystkie robicie? Jak sobie radzicie?

3 października 2016 , Komentarze (4)

Podsumowując tydzień. 

Dieta +/-

hmm było tak 50/50. czasami nieregularnie, czasami niezbyt dietetycznie ( ale nie tragicznie). 

Woda +/-

piłam codziennie ale nie tyle ile bym chciała

Ćwiczenia +/-

Nie ćwiczyłam. Ale w 3 dni ciężko pracowałam fizycznie. Zwłaszcza sobota byłą dramatem. Padłam wieczorem nieprzytomna. 

Ogólnie cały tydzień był na +/- spotkało a mnie kilka przykrych kwestii. 

Waga 86.6 czyli -0.5kg 

(mam nadzieje że zepnę dupkę i przed 14 października  będzie 85. Potem cel 82. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.