wywołana do tablicy wołaniem Levisa - uprzejmie informuję, iż nie zaniedbałam wpisów
tylko ... nie mam co pisać
tylko ... nie mam o czym pisać
(to copy od Matki Spółkującej) :
Nie chudnę.
Ale się odchudzam.
Końca nie widać.
Od siebie mogłabym jeszcze dodać, iż nie potrafię i nie moge i nie mam czasu, by WIĘCEJ się poruszać oraz że nie mogę bardziej ograniczyć ilości i kaloryczności wchłaniania, bo wtedy robię się głodna i rodzą się we mnie kompulsy...
ale, chryste, jestem na diecie 1100-1500 kcali od ponad półtora roku, odżywiam się bardzo racjonalnie i bardzo zdrowo, dużo-błonnikowo i obficie_mokro - czy waga nie mogłaby wreszcie spaść do pożądanego przeze mnie poziomu???!!!
troszeczkę poniżej 55 kg!!! ale powyżej 53, naprawdę JUŻ NIC mniej!!!
wtedy naprawdę dałabym już spokój.... !!!
Bo mam, kurwa, zastój !!!!
(oj, musiałam sobie rzucić mięskiem, malutkie ono przecież i niepubliczne...)
owszem, kilogram z nadmiaru wakacyjnego zrzuciłam, ale dalej ni huhu!!! cholerny zastój!!!
nie bedę pisała przez jakiś czas o wadze i osiągnięciach vitaliowych, to w trosce o własne zdrowie, żeby mnie szlag nie trafił, albo co?
chodzi za mną pisanie o wakacjach
chodzi za mną pisanie o miejscach, które kocham
myśli moje krążą w miejscach, gdzie przeżyłam śmiertelnie_niebezpieczne/grożące_kalectwem przygody
i w miejscach, gdzie bajki z dzieciństwa okazały się rzeczywistością
haanyz
8 października 2010, 07:02Ty sobie wbij do swojej juz nielond lepetyny, ze Ty juz nie masz z cego chudnac! jestes w sam raz!! I tak trzymaj! Gdy bedemiala Twoj brzuch wtedy glooooosno bede oznajmiala ZWYCIESTWO nad otyloscia!! Tak glosno, ze nawet w Warszawie mnie uslyszysz!!!!
jolajola1
8 października 2010, 02:53jakby to było takie proste .. .po trzech dniach na diecie ponad 1500 kcali zaczynam natychmiast tyć w tempie expresowym, więc nic z tego . .. jesuuu, na samą myśl o tym przybyło mi chyba z centymetr w karku (pisze TU, bo u Ciebie nie moge...)
wykrzyknikk
8 października 2010, 01:24odejść od ciągłej diety 1000-1500 kcal (w ogóle nie powinno być od 1000 tylko od CO NAJMNIEJ 1200 kcal) i stopniowo zwiększać ją do 1800 na 2-3 miesiące a następnie wrócić do tej od 1200 do 1500 kcal. Poza tym ciągłe bycie na diecie niskokalorycznej nie jest wskazane, standardowo nie powinno się takiej diety stosować dłużej niż 2-3 miesiące, chyba, że mamy do czynienia z otyłością I, II, III stopnia. Pozdrawiam.
sfija
8 października 2010, 00:21na takie dystanse jak robisz czy z kijkiem czy z rowerkiem czy jeszcze inaczej to miesnia trzeba troche miec . Wybor masz pewnie taki. Przestac cwiczyc i sflaczec ale osiagna cyferki na wadze lub cieszyc sie adrenalinu wyczynu i zaakceptowac to co zniecheca ale za to lepiej wyglada. Chyba. Tak mysle. Zreszta 1100-1500 to kosmicznie malo na Twoje dystanse :) dzienne.
datuna
7 października 2010, 23:13ty i tak sobie świetnie poradziłaś, Jolu. Bądź dla siebie cierpliwa, im wolniej chudniemy, tym trwalej :) pozdrawiam serdecznie!
pinki1402
7 października 2010, 23:06Jola dla mnie jesteś The Best. Dzięki za komentarz. Szkoda że nie mogę w terenie zdobywać moich km, zazdroszczę cyklistkom w terenie ja mogę kręcić tylko na stacjonarnym.
uleczka44
7 października 2010, 22:47Nie trzeba tak brzydko mówić, zastój to czas wliczony w całość. U jednych trwa kilka dni, u innych może nawet kilka tygodni. A w tym czasie można sie oddać wspomnieniom
renianh
7 października 2010, 22:35I ja z wielką przyjemnością poczytam o wakacjach ,o ukochanych miejscach o......Ciesz się z tego co osiągnełaś BMI masz śliczne i na pewno super wyglądasz a ten powakacyjny balast ,tez mam z tym problem.
bonasaga
7 października 2010, 20:18pisz o wakacjach, pisz o miejscach, pisz o przygodach i bajkach i niech Cię to raduje :)
masztalski
7 października 2010, 18:40na chwile o dietach- pogadajmy troche o bajkach które miały być życiem i życiu które zapowiadało się na bajkę ?
aganarczu
7 października 2010, 18:30Jola, to pisz o wakacjach i o czymkolwiek :-) Nie samym odchudzaniem zyje vitaliowy czlowiek :-)
rozaar
7 października 2010, 16:51bo ja z niecierpliwością czekam na Twoje wpisy,mogą być bajki.Waga pewnie kiedyś ruszy,ciekawe w którą stronę he,he.Moja ruszyła w górę.
Dareroz
7 października 2010, 16:36pisz o czym chcesz :)
adador77
7 października 2010, 16:33zapraszam ci do sloika. Tu jest bezpiecznie i jest czas na wszystko:)
baja1953
7 października 2010, 14:51A ja mam plus... Po powrocie z wakacji na kapuścianym dopingu ładnie zeszłam i z wagi powakacyjnej i jeszcze 1,5 kg niżej, no i ostatnio w czasie drapania to 1,5 kg wróciło... nawet nie wiem czy mnie to specjalnie martwi, chyba nie.... Byle nie było więcej, to 63,5 ..może być....Dobrze mi z tą wagą... Może i Tobie jest najlepiej z wagą obecną? tamto 53 to jednak historia.... Pisz o czym chcesz... takie bajki-nie-bajki chętnie poczytam...;) Pozdrawiam;)
aneczka102
7 października 2010, 14:50dotarłaś do wagi dla siebie optymalnej?? Może organizm stwierdził, że tak jest mu najlepiej!! I może tak go trzeba zostawić?
sthlike
7 października 2010, 14:30widzisz, mogę napisać dokładnie to samo - kilogram z wakacji spadł a dalej nic :/ nawet było już prawie dwa ale wróciło :/ wściec się można...
ewunia79
7 października 2010, 14:28to opowiadaj te bajki i historie mrożące krew w żyłach. a zastój... kiedyś minie!
luckaaa
7 października 2010, 14:09Tak to jest- te cholerne zastoje ! Mi sie to rowniez zdarzylo ostatnio , ale widze golym okiem poprawe sylwetki i czekam grzecznie, az waga tez zobaczy . Co tam, przeczekac i juz! Glowa do gory i pisz , prosze : )))
elkati
7 października 2010, 13:54poproszę o te bajki... ;)))