Niby sobie obiecalam, ze bede pisac regularnie, a przez to moja motywacja bedzie jeszcze silniejsza... a tu... po pierwszym dzniu drugi uplynal w milczeniu... dlatego tez dzis - rehabilitacja... :) czuje sie swietnie, humor mnie nie opuszcza... szkoda tylko ze po glowie zaczyna mi chodzic jakas dziwna dieta kapusciana... mam duzo watpliwosci, bo jak na razie "duzo ruchu i jedz mniej" dziala.. wolno bo wolno... ale cos udalo sie juz zrzucic i czuje sie komfortowo, ze nie bedzie jo-jo...
A kapusciana... chyba wroci to co spadnie i to z nawiazka...? A moze nie...?