Szczur na sznurku. Nieżywy był. Naprawdę nieżywy!
W sensie że - plastikowy.
Chłopczyk w parku zabawkę na sznurku ciągnął przy wysokim krawężniku I odwracał się i gadał do niej, jakby świat jej tłumaczył. Sympatyczny widok bardzo.
Z kijami przechodziłam obok. Zza krawężnika na sznurku wyszedł szczur. Taki porządny. Duży. Dziki. Szarobury. Plastikowy.
Nogi mi się z zaskoczenia zaplątały.
Ale uwielbiam takie zdarzenia, momenty krótkie - gdy z zaskoczenia, ze śmiechu, z niedowierzania - mózg mi buzuje i bąbelkuje jak niedokładnie zmrożony szampan.
Każde takie zdarzenie otulam starannie i ostrożnie odkładam na półeczkę wspomnień.
Jak klejnocik, jak jaśniejącą od wnętrza perełkę.
Przyda się ....
Osoby o nadmiarowo zmiennych nastrojach pewno będą wiedzieć, o czym piszę. Osoby z (prawie) syndromem maniakalno-depresyjnym.
Jak w astronomii - jest apogeum i perygeum, afelium i perihelium.
Jak w matematyce - wahania nastrojów są jak sinusoida o ostrych pikach, niby cykliczna sinusoida zagęszczona
Gdy szczyt - energią mogłabym obdzielić co najmniej dwóch posiadaczy ADHD. Doba ma wtedy 40 godzin, wszystko idzie jak z płatka, na wszystko mam czas i świat jest taki piękny. Spać się nie chce, a z palców same spływają na klawisze literki, wyrazy, zdania i ciągi myślowe.
Dołki, no cóż, są i dołki. Jakoś je przeżywam, nie zawsze świadomie. Bywa, że w fizjologicznym odrętwieniu. Jedynym świadomym czynem jest wtedy wycieranie zasmarkanego nosa i zapłakanych oczu.
Ale najgorsze są te zjazdy w dół. Czarna, przerażająca czeluść otwiera się przed stopami i dna nie widać i spadek coraz szybszy.
Wtedy wyjmuję ze szkatułki pamięci te drobne zdarzenia. I oglądam. I wspominam. I uśmiecham się.
... i zapominam o czekającej/chyhającej czeluści, co zębatą krawędzią koło stóp się rozpoczyna. I, bywa, acz rzadko, że uda mi się dołek przeskoczyć, przelecieć nad nim na perłowej smudze pięknego malutkiego wspomnienia.
Zdarzenia bywają różne.
Na przykład takie :
Dzwonek domofonu.
- Halo, pomoże mi pani? Mam zostawić dla sąsiadów paczkę z psią karmą, ale ich nie ma w domu.
Oczywiście, dla zwierzaka znajomego wszystko. Wpuszczam kuriera.
Ale na ekranie podpisuję się w lekkim stuporze.
Paczka jest oooogromna i waży z 15 kilo.
A Atos jest szczupłym jamnikiem.
Albo to:
Jechałam rowerem, daleko od domu. Ze śmiechu aż rower musiałam zatrzymać. Czy ci, co stawiaja reklamy, to już zupełnie nie myślą? Skojarzeń nie mają ?
Albo gdy nabzdyczona, wrogo patrząca, brzydka, tłusta i zaniedbana urzędniczka w Dzielnicowym okazuje się być istotą niebiańską, co nieba interesantowi namolnemu przychyla. Uczynna, pomocna, wszechwiedząca i podpowiadająca jak szybciej i sprawniej i mniejszym kosztem załatwić sprawę. I ma taki olśniewający i uroczy uśmiech. W ogóle - anioł w ludzkiej postaci.
Albo gdy intensywnie i ogniście mnie podrywa młodziutki policjant, co zgłoszenia od pokrzywdzonych spisuje w komendzie. Przyjmowałam jego awanse w osłupieniu, niezdolna do warknięcia czy powstrzymania. On nie dość, że młodszy od mojego syna, to jeszcze młodszy od córki!!! Gerontofil?
Albo to:
Straż pożarna zaparkowała mi niedaleko od domu. Nie miałam nagłego zatrzymania serca ze strachu. Nie do pożaru przyjechali.
To wozy strażackie sprzed 100 chyba lat. Sikawki antyczne. Śliczne!
Albo niedowierzający chichot Staśka, gdy mu wiewiórka po rowerze i nogach skakała. I delikatnymi pazurkami leciutko dotykała dłoni zaciśniętych, orzeszków namolnie szukając. Po mnie też skakała . . rany! jakie delikatniutkie łapki, jakie to leciutkie zwierzątko!
Albo widok młodej rodziny na spacerze z małym dzieckiem w wózku. Szczupła dziewczyna miała piękny, gruby i długi koński ogon w rdzawym kolorze, za łopatki jej sięgał. A młody, barczysty tata miał ... naprawdę! daję słowo! ... miał gruby i lśniący czarny warkocz, sięgający do połowy zgrabnych półdupków. Natychmiast przed oczami miałam tego młodzieńca nagiego, otulonego tylko płaszczem rozpuszczonych włosów......
Albo taki napis.
Bo wiecie, co to jest i gdzie jest Lesznowola ? To kilkudziesięciodomowa wieś pod Grójcem, obok jeszcze jest Chudowola. I bank (banczek raczej, hihi) stamtąd tu próbije ... ? mają tupet!
EDIT z powodu Milly, bo mi uświadomiła, że siedziba banku w Lesznowoli wygląda jak pałac , że to bardzo bogata gmina. Wiec filę swoją zainstalowali w stolicy, w nowiusieńkim biurowcu.
Albo nad Bemowem nagły błysk białości w przedburzowych chmurach. Szybowiec długoskrzydły, co złapał gdzieś między chmurami promienie słoneczne.
Albo brzuszki samolotowe przy Okęciu. Gdy przeleci duży samolot, to chwilę później powietrze szeleści i klaszcze z pospiechu, wypełniając posamotolową przestrzeń. Odjazdowe wrażenie!
Albo chichot z psikusów, jakie płata Wujek Gógiel.
Albo męskie oczy w przedświcie.
Albo kąpiel w pianie z bąbelków z bąbelkującym szampanem w długim kieliszku
Albo satysfakcja z wejścia na budowę Mostu Północnego, woda pod nogami, a barierek to jeszcze nie ma.
Albo rowerowa adrenalina buzująca w żyłach. Po ukończeniu jazdy o szarówce ruchliwą wielce wylotówką z Warszawy . . te pędzące przed siebie TIRy...
Albo zastygnięcie w zachwycie i nagłym braku tchu, gdy patrzę na panoramy mojego miasta.
stadion nad drzewami Saskiej Kępy
widok na Centrum, z mostku łączącego Pola Mokotowskie
zachodzące nad miastem słońce, gdy wracam z rowerowej wycieczki
Szkoda tylko, że czasem perełki wspomnień nie wystarczają ......
ps vitaliowo
jem grzecznie, owocowa + MŻ
roweruję od poniedziałku codziennie (66,5 + 27 +51), dziś też powinnam na trochę się wyrwać
waga wciąż powyżejpaskowa, ale niewiele, bo cóż to jest 30 deko w obliczu wieczności?
baja1953
22 sierpnia 2011, 19:30Fajne te Twoje koraliki, co jeden to fajniejszy, zabawniejszy, piękniejszy...:) Jolu, owszem przytyłam 2 kg, ale...czyż to nie cudowne że całe te kilogramy weszły akurat w cycki? Nie, żebym lubiła duże biusty, ale wolę biust niż np tłuste podgardle lub wielki brzuch lub grube uda...:) Cmok Twoja cycata baja:))
bebeluszek
20 sierpnia 2011, 09:11wlasciwie, podejrzewam, ze to one sa sensem zycia.
Manija
19 sierpnia 2011, 23:12Mam podobnie, moją ostatnią perełką było pranie powieszone na sznurze w ogródku, kolorowe, żółcie, czerwienie, fieloty, pomarańcz... Zrobiłam mu zdjęcie na tle pięknego błekitnego nieba z białą chmurką. Piękne :)
fiona.smutna
19 sierpnia 2011, 21:06ja tez zbieram.:) i jak Ty mam takie dni, kiedy je wszystkie z subtelnym uśmiechem w dołeczkach na polikach wyciągam i pielęgnuję. Tylko dlatego jeszcze całkiem nie zwariowałam.. aaa i jeszcze ten "ten tata w długich włosach"... a toś mi smaka narobiła na wyobrażanie sobie:)
BigBaba1
19 sierpnia 2011, 19:53że "studenta" też mam na stanie ;-)))) ale dopiero od pazdziernika się zacznie. Narazie mam na głowie gimnazjum, uniwerkiem pomartwie sie za m-c. Pozdr ;-)
masztalski
19 sierpnia 2011, 16:12Twoje wczorajsze perełki pobiły zmoraki które od paru dni wyciągały swoje chude lepkie łapska ,, targały za rękawy i ciągnęły w im tylko wiadomym kierunku - dodałam troszke swoich i dziś jest prawie normalnie ,,, dziękuje Jolu ,,,, buziaki
bell3
19 sierpnia 2011, 13:14że mnie usunęłaś ze znajomych. Lubię czytać Twoje wpisy ( na bieżąco) i szkoda mi że już tyle ominęłam. Pozdrawiam
zoykaa
19 sierpnia 2011, 12:37woloduch-bezcenne:)i nawet to jedno jajo do mnie pasujace, ja ja ksiunmdz moge sie podzielic,przeca sama jednego jajka nie zjem,mimoze ze na bialkowej jestem:)Ech Jola,nie ma to jak pogadac ze "swoim"wiesz?powtarzam teraz 2Krowe niebianska"i tez mi sie usmiecha pysk:)"Jolka Twojej babci parchata"no nie moge:)cmok,zmykam,bo zaraz do fryzjera...zostaje przy blondach,a Ty tez dalej na glowie rozjasniona co?:)Skorupka Jasia niech przejdzie na Stasia:)
nanuska6778
19 sierpnia 2011, 12:25W Hiszpanii mozna do 55 lat:-) Fajnie, bo ja pozno zaczelam - zawsze sie balam... Widzisz, taka gooopia bylam..:-*:-*:-*
zoykaa
19 sierpnia 2011, 12:09a "jagby"wonsz mie ugryzl w dupe,bylaby ona mniejsza?:)hihihhi:)uderzeniowka wtorna nie dziala,ale bialka dalej jak najbardziej:)gerontofil,kojarzywszy mi sie jak najbardziej z Pania J,.Ch,czy nam ten jezyk zostanie juz na zawsze,tzn te owe insze kurcgalopki,swinskie truchty,w morde kopane kretki blade i inne?oby:)cmok Twoj smok
uliczka7
19 sierpnia 2011, 11:48Ej...pośmiechujki sobie ze mnie robisz ..:D.Te trzy dni bezgrzeszności po rozpuście to jak katorga... A dziś już pół dnia bez słodkiego ;) Pozdrawiam :)
galaksy
19 sierpnia 2011, 11:29Cudowne uczucie, kiedy łza kręci się w oku ze wzruszenia, ale tego przyjemnego. Kiedyś pytałam męża czy zna to uczucie, kiedy na widok piękna, czy słuchając pięknej muzyki zatyka cię, nie możesz mówić, oddychać a masz ochotę krzyczeć. Czujesz, że to piękno aż boli. Stwierdził, że nie zna. I z kim tu gadać?
izabela19681
19 sierpnia 2011, 10:35Oj Jola, zerknij na mapę. Gdzie Grójec a gdzie Lesznowola??? Warszawa leży pod Lesznowolą :)
toperzyca
19 sierpnia 2011, 08:59heh z wielką przyjemnością się poczytało....i gratuluję genialnej umiejętności....perełki zbierać może i potrafię, ale żeby potrafić je wykorzystać....pełen szacun!!! Pozdrawiam
renianh
18 sierpnia 2011, 23:34Fajne te Twoje perełki ,kolekcjonuj je ,warto.Wiesz zazdroszczę Ci ze potrafisz się wyplakac ,ja nie płaczę ,no chyba ze mam szczególny powód (choroba ,śmierc ,dobra książka lub film)
luckaaa
18 sierpnia 2011, 21:43o Jola , jaki piekny wpis .Cieplutko sie robi na serduchu
elasial
18 sierpnia 2011, 21:36właśnie jest pełniejszy,pełen zatrzymań nad chwilą,nad momentem życia cudnym a niepowtarzalnym?! Dobrze ,że na półeczce wspomnień masz tyle odniesień.... Ja mam takie: leżę na płaskich kamieniach bieszczadzkiego strumienia płytkiego i zimnego,szemrzącego . Wokół las i spiekota lejąca się z nieba. Cudne! Miałam wtedy 19 lat ...
Dareroz
18 sierpnia 2011, 20:41jak miło było się przenieść w tę Twoją perłkową krainę :)
Insol
18 sierpnia 2011, 16:28ale ja mam komórkę z rodzaju 'cegła' :D na dodatek mam 'letko' dziurawe ręce więc sama rozumiesz czym to grozi ;)
Nattina
18 sierpnia 2011, 15:44z takich niepozornych niteczek utkane jest życie. Wiesz to i ty :)