Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
... a tak jakoś...


... dzisiejsza waga: 68,2 kg... czyli dokładnie tyle samo co w zeszły poniedziałek :)
... z Mężem trochę pogadaliśmy... wyszła następna sprawa... chodzi o chrzciny - umówiliśmy się z księdzem na 26 października (wtedy do Polski przyjedzie mój Brat, który będzie chrzestnym Danielka)... po chrzcie zaplanowaliśmy obiad w restauracji, żeby było po prostu lżej - głównie mnie... wybraliśmy elegancką restaurację, ale wcale nie taką strasznie drogą... to może wybierzcie inną, żeby było taniej... kilkakrotnie powracająca jak bumerang rozmowa... wcześniej to samo było z terminem... że może na początku października byłoby lepiej... ale dobra... kiedy powiedziałam, że bez chrzestnego chrzest się nie odbędzie, dyskusje się skończyły... dobrze... kilka dni temu zaplanowaliśmy, że obiad z okazji chrztu będzie się składał z zupy, drugiego dania i deseru... i w porządku... i wczoraj po pracy Tomek mi mówi, że jego Mama ma dobry pomysł - po co zamawiać zupę, lepiej dodatkowe drugie na dokładkę... i może różne potrawy, to każdy sobie wybierze, co chce... o nie! będzie zupa, będzie to samo dla wszystkich i koniec!
... między nami już całkiem znośnie... Tomek twierdzi, że źle zrozumiałam jego intencje... akurat... ale stara się załagodzić sytuację i otacza mnie ciepłem i czułością... pomimo że ja nie ukrywam, że mam do niego żal i nie odwzajemniam okazywanych uczuć... na razie nie jestem w stanie...
... tyle żali na dziś... musiałam to z siebie wyrzucić... nie cierpię, kiedy traktuje się mnie jak dziecko i próbuje wywierać presję... niby to doradzając...
  • Piraniaaa

    Piraniaaa

    7 października 2008, 15:47

    Kochana szkoda zycia na zale ... trzeba sie cieszyc z tego ze jestescie razem macie cudownego malucha ... co bedzie na obiad to malo istotne ... jest zimniutko teraz wiec zupka to podstawa ...rozgrzeje wszystkich ... i masz racje ze najlepiej jak bedzie to samo dla wszystkich ... pozdrawiam cieplutko

  • murphy

    murphy

    7 października 2008, 12:06

    Samo życie kochana...Skąd ja to znam? Hmm... Pozdrawiam. Chrzciny w restauracji to bardzo dobry pomysł!

  • liberka

    liberka

    7 października 2008, 08:44

    to chrzest waszego dziecka i wy decydujecie ale zgadzam sie z koleżanką nie przejmuj sie kochana tak bop wysiądziesz :) ciesz sie maluszkiem:)

  • st0pka

    st0pka

    7 października 2008, 07:52

    Och, Aniulcia... Nie przejmuj się tak wszystkim... Musisz troszke odpuscic, jesteś teraz na pewno przemeczona, rozdrazniona; taka kolej rzeczy w nowej zyciowej sytuacji. Niby wszystko normalnie, a jednak swiat stanął na głowie. Nie denerwuj sie... Dawaj tą zupę i już :) Ja tez miałam na chrzcinach taki zestaw, jak ty planujesz. I sie nie denerwuj:) Twoje chrzciny, Twoja zupa. Buziaki i kochaj męża :) Bo dzidzius to często konflikt kochankow wiesz? Moj mąż mi kiedys powiedział, że był zazdrosny o naszego Michałka... Podobno przez pierwsze pol roku mial wrazenie że przestałam go kochać bo pojawił się synek i przerzuciłam swoja miłość... Trzeba na to bardzo uważać. Baby to maja przerąbane, co?Pozdrawiam cieplutko i słonecznie.

  • Brzoskwinkaa

    Brzoskwinkaa

    7 października 2008, 05:55

    OMG! kurde a za przeproszeniem Wy czy Ona płacicie za chrzest... No jak Wy to chyba powinna Wam zaufać, poza tym w pazdzierniku jest chłodno, a taka zupka rozgrzewa... Dobrze, ze moja tesciowa bedzie mieszkać 500km (co najmniej) odemnie...

  • aja79

    aja79

    7 października 2008, 01:41

    to u nas też była zupa, drugie i tort. Z tym że drugie było podane na półmiskach ale nie polecam, lepiej niech każdy ma swoją porcję na talerzu, bo ja podczas wnoszenia drugiego dania karmiłam maluszka, a potem musiałam zadowolić się resztkami...

  • aja79

    aja79

    7 października 2008, 01:36

    jakby mnie samą sprzed 4 lat gdy urodziłam pierwszego synka. Mam świetnych Teściów, ale dopiero teraz gdy mieszkamy oddzielnie nasze relacje są zdrowe. Dawniej każdą propozycję z ich strony odbierałam jak atak na siebie. Strasznie się miotałam, czuła się pokrzywdzona i stłamszona. Jak dziecko, któremu trzeba we wszystkim pomagać, ba! nawet wyręczać. Teraz wiem że to było robione z troski, by mnie odciążyć. A karmienie piersią? - masakra - nie miałam pokarmu, dziecko chudziutkie bo się uparłąm że wykarmię piersią. A wkoło każdy zaglą, pyta ile zjadł, a czy nie płacze z głodu itp. wściekałam się zacinałam w sobie nerwy rosły, a mleko znikało. Trafiłąm do poradni laktacyjnej na genialą babeczkę (oczywiście Teściowa mi towarzyszyła) babka wmig odgadła całą sytuację i ustawiła relacje i "zakres" obowiązków dla mnie i babci - pomogło małego kamrmiłam 2 lata. Eh długo by pisać... cały czas jednak miałam wsparcie męża choć tarcia były i między nami. Za 2 tygodnie 5ta rocznica ślubu :) Chyba trzeba przez to wszystko przejść ale czasem warto troszkę odpuścić choć jako młoda mama byłam uparta walcząca i ambitna. Teraz jestem spokojna. Przy drugim dziecku. Spokój przychodzi z doświadczeniem a doświadczenie z czasem. Powodzenia!

  • aneczek11

    aneczek11

    7 października 2008, 01:08

    Oj, niektóre to naprawdę potrafią uprzykrzyć życie. Moja chociaż teoretycznie daleko to i tak musi swoje 3 grosze dodać. Mam wrażenie, że to nie uleczalne i jak tu z tym walczyć? Trzymaj się! I gratuluję ślicznego synka:)

  • Survine

    Survine

    6 października 2008, 23:21

    same sobie pracuja na te wszystkie zle opinie o nich.. czy nie moga dac ludzion swietego spokoju i sie najprosciej nie wtracac..

  • tomija

    tomija

    6 października 2008, 22:22

    a moze zaproponuj by zaplacila Wam za chrzciny? wtedy niech wybiera co chce!!ja tez zawsze wybieram jedno danie by sie ludzie nie bili o te lepsze kąski:)czuje, ze mamy podobne tesciowe, niby milo spokojnie tylko radzi ale zawsze tak, ze czuje sie gorsza, ze cos zle robie, brrrrrrrrrnie daj sie tyle Ci moge powiedziec, choc nie wiem jak to sie robi:((

  • hemi7

    hemi7

    6 października 2008, 22:20

    Ojj Anetko, chyba dopadło Cię "prawo serii". Niestety czasem tak jest...ale pamiętaj, żeby nie dac sobie na głowę wejść, bądź twarda i konsekwentna - skoro sobie cos ustaliliście z mężem...to "rad" innych możecie wysłuchać...ale nie trzeba ich wprowadzać w życie. A to co piszesz że teściowa chcę się "pobawić dzieckiem"...hmm znam to, znam. Niektórym babciom odbija :) Pamiętam jak moja Jaga miała dwa m-ce i pojechaliśmy do rodziny meża...oczywiście babcia stale nosiła Małą na rekach ( co tłumacze tym, ze widziała ją dopiero drugi raz i daleko mieszkają i chciała się nacieszyć na zapas)...ale popisywała się przed swoją siostrą - widziała że 2 minuty wcześniej przewijałam Jagę...ale trzeba było się popisać przed rodzinką, że babcia taka troskliwa i jak cos to nawet pieluszkę zmieni - i zaczeła Jagę tarmosić i ją rozbierac żeby zajrzeć do pieluchy !! Albo jak kiedyś przyjechali do nas w gości, Jaga miała już ok 8-9 m-cy i juz była przyzwyczajona, ze co rano siadamy na nocniczek..., Jaga wstała, więc poszłam po nocnik...a tesciowa mówi "o! będzie pokazówka".. A mnie szlag trafił...bo niby co? to jaaks małpka w cyrku jest żeby się popisywac umiejętnościami??? Ojj , bądź cierpliwa...bo jeszcze nie raz pewnie ktoś CIe tak zaskoczy.

  • kejta19

    kejta19

    6 października 2008, 22:05

    duzo rozmawiajcie, nie pozwól włazić sobie na głowe, ale też staraj rozważać różne możliwości :)

  • pikula

    pikula

    6 października 2008, 21:48

    Mów zawsze co myślisz ! Bo jeśli się dasz na początku to bedzie żle ! Stój przy swoim !Trzymam kciuki !!

  • Fiona24

    Fiona24

    6 października 2008, 20:57

    chyba na prawde jestesmy podobne:) Też by mnie to uraziło i miałabym żal, ale grunt ze mąż się stara załagodzić sprawę. Na jego usprawiedliwienie tylko powiem ze mężczyźni z reguly łatwo dają sie zmanipulować, szczególnie mamusiom, niezdając sobie z tego nawet sprawy;)Pozdrawiam serdecznie

  • aga20051974

    aga20051974

    6 października 2008, 19:46

    wyrzuty sumienia zawsze są, szczególnie jak się jest osoba emocjonalna a z tego co cie już znam taka właśnie jesteś.Nie martw się one z czasem mina tylko się im nie poddaj, uwierz mi!!Będzie ci ciężko, ale dasz rade, wierze w ciebie!!! Chrzciny róbcie tak jak sobie wcześniej zaplanowaliście, to wy jesteście rodziną i wy podejmujecie decyzje a nie teściowa!!!Buziaki

  • tygrysekwpaski

    tygrysekwpaski

    6 października 2008, 19:41

    hehe,nie ma jak to porady tesciowej:P

  • leszczyna5

    leszczyna5

    6 października 2008, 19:40

    jeżeli to skaza białkowa to daj znac , ja moją malutką wyleczyłam w naturalny sposób i teraz może jeść wszystko , a córa koleżanki ...nie wiedziała o tej metodzie i jej córa ( 6 lat ) nie mpoże jeść prawie nic ...tak więc nie bagatelizuj przypadkiem tej wysypki i idż z danielkiem do lekarza (...- wcale nie trzeba przechodzic na sztuczne mleko dla alergików jak mówia niektórzy lekarze ...wiem to od świetnego pediatry kobieta jest rewelacyjna ....) A teściową się nie przejmuj i ustal z góry ,że ty decydujesz o waszej rodzinie a nie ona ...bo później jest gorzej ...najważniejsze to się nie denerwuj bo ze stresu to mozt pokarm stracić ......uświadom to małżonkowi to będzie bardziej dla ciebie wyrozumiały ...czas po porodzie to szczególny okres więc dbaj o siebie w sensie - nie denerwuj się ...pozdrawiam sorry za taki może wymądrzalski ton ale nie mam dzis głowy do pisania bardziej tak wiesz delikatnie ...mam chore córy i jestem trochę zmęczona ....pozdrawiam waszą 3

  • zuzanna01

    zuzanna01

    6 października 2008, 17:38

    masz niemały problem. Moja teściowa mało się wtrąca i myślę, że na całe szczęście bo pewnie też bym sie wściekła. Buziaki:)

  • owieczek77

    owieczek77

    6 października 2008, 17:16

    też to przechodziłam. Czasem po prostu trzeba delikatnie, acz stanowczo postawić na swoim. Życzę, żeby szybciutko wszystko wrociło do dobrego między Wami. Pozdrowionka!

  • Viil

    Viil

    6 października 2008, 16:31

    Kochana tak to jest z teściowymi w tajemnicy Ci powiem że moja jest ponad 600 km ode mnie ale i tak czasami odczuwam jej obecność "na plecach" w zachowaniu synka(męża mego),teściowe trzeba zaakceptować(pokochać to się nie da)....a tak w ogóle to od 2 dni ryczę jest mi źle i jakoś tak ...brzuch wywaliło na maksa nie wiem ile malutka już waży ale pewnie dużo i z lekka mnie to przeraża.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.