ćwiczę rowerem podjazdy pod Skarpę Warszawską, w każdym możliwym miejscu, ostatnio chodniczek z boku ślimaka na Karowej oraz 2 ścieżki asfaltowe w Parku Arkadia, kąt nachylenia na ostatnim odcinku na pewno przekracza 35 stopni, pieką mnie mięśnie na szczycie, a od dyszenia niemalże rzygam - ale za to kosmiczna satysfakcja wypełnia mnie do wypęku!
porządkuję pokój mamy i telefonicznie odwołuję lekarzy, emerytów, zasłużonych działaczy społem, prenumeraty, listy darczynców, itepe, itede, te stosy literatury religijnej!
ale nie potrafię wyrzucić laurek ode mnie i od siostry, a potem od wnuków, koperty z niemowlęcymi loczkami moimi albo siostry, kartek z wczasów, listów miłosnych od mamy do taty, tata wczoraj się rozpłakał i uciekł .. .. .. nie potrafię tak od razu zlikwidować wszystkiego!
znalazłam forum rowerowych zapaleńców, się właczyłam aktywnie
płaczę - jak gdy otworzyłam kopertę, a tam piękne zaproszenie z hospicjum wołomińskiego na mszę za mamę
dziecko młodsze wyjechało, od poniedziałku zajęcia w szkole w Roskilde
staram się mieć zawsze zajęcie, by nie myśleć
nie mam weny do pisania, gdzieś sobie poszła
za to fotografuję świat z każdej strony, nawet w torebce noszę ze sobą nieduży aparat
bolą mnie ostrogi i oba rozścięgna podeszwowe, ortopeda na Szaserów zalecił oddanie kijów do NW komuś innemu, że ja już do nich nie wrócę, cholera
waga bujana
sobota 57,9
niedziela 57,6
poniedziałek 57,3
wtorek 57,4
środa 58,1 (!?!)
czwartek 56,6
ha! najniższa w tym roku
jedzenie
zdrowe, świeże
acz mało urozmaicone - ale teraz, gdy sezon, to sobie nie będę odmawiała kolby świeżej kukurydzy na codzienną kolację ani brzoskwiń/nektarynek na codzienne śniadanie
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
barbra1976
7 września 2012, 19:33widze ze z ciebie rowerowy wyjadacz:)ja jezdze falami,teraz mam niefale, biegam.podejrzewam ze przez upaly tak sie stalo, biegac moge dosc poznym wieczorem.ale juz odchodza i bede mogla porowerowac,a ze tereny mam faliste bedzie dosc hardkorowo;)
tulip24
7 września 2012, 17:57Laurki, loczki czy listy chyba nie są koniecznie przeznaczone do śmietnika. Zostaw część rzeczy na pamiątkę, twoje prawnuki będą miały co oglądać, może list na papierze będzie kiedyś wiele wart...
BlackHorse
7 września 2012, 15:37właśnie ja nie wiem co starsi ludzie mają z tym zbieraniem religijnych gazet, książęk itepe. Listy miłosne koniecznie zostawcie, kartki też, ale loczki?! tego nie rozumiem, tak jak trzymanie mlecznych zębów, pierwszego siwego włosa, czy pierwszej zgolonej brody :) Acz zwyczaj dość powszechny, ja trzymam swoją opaskę niemowlęcą z nazwiskiem mamy
barbra1976
7 września 2012, 14:31nibyrower nie moj, pierwszy raz widzialam takiego cudaka. i musialam zlapac, razem z moimi cieniami. wspomnien takich najosobistszych nie da sie chyba wyrzucic. ja nie umiem w kazdym razie. po czasie takie pamiatki przestaja rodzic bol, wywoluja usmiech...
elkati
7 września 2012, 13:33rozważałam i nawet całkiem sprawnie mi to szło... do póki... z 1/8 nie zrobiła się 1/3... a że rodzina to zespół naczyń dziwacznie połączonych... to... teraz nie mam odwagi "swoim" powiedzieć, że nie jestem zainteresowana, bo se nerwów nie chcę szargać... znaczy się pazerna jestem ;) horror raczej w drugą stronę: zawiedzeni spadkobiercy wyciągają nieboszczyka, żeby mu łomot sprawić... ;)
deepgreen
7 września 2012, 13:25Kurde,Ty to masz glowe.Taczki juz kupilam...oddam biednym:-)Trzymaj sie dzielnie! Stale zagladam i podziwiam Twoje wyczyny.Pozdrawiam.
sr.lalita
7 września 2012, 11:53Dziękuję, przekażę mu :-). A co do kabelków, boi się ich panicznie, K to typ intelektualny i nie ma pojęcia w sprawach budowlano-remontowych. Gdy rozmawiam z nim o piecu (ekogroszek albo gaz), on woli ekogroszek, bo 'nie lubi gazu'. To jest jego logika. Tylko jak przyjdzie czyścić piec, dodawać groszek i wynosić opał, jestem pewna, że będą go nogi bolały ;-).
LondonCity
7 września 2012, 10:55Widzisz i chyba na tym polega problem wspolczesny ze my pewne rzeczy zle interpretujemy. Rodzicielstwo bliskosci ma niby przyblizac nas do "odwiecznej" koncepcji macierzynstwa ale jak dla mnie totalnie zle to interpretuje. Owszem kiedys matki nosily dzieciaka w huscie bo w niczym innym nie mogly i owszem dzieciak sie wszedzie targal z matka ale bynajmniej jego obecnosc nie wplywala na to jak zachowywala sie rodzina czy plemie.. byl to byl i musial sie dostosowac. Obecnie wszystko jest wywalone do gory nogami i kiedy dziecko pojawia sie na swiecie to nagle 1000 par oczu kieruje sie na niego i wszyscy z zapartym tchem odgaduja o co mu chodzi... Wszelkie proby niezaleznosci matki od dziecka sa pietnowane spolecznie. Moja koncepcja jest taka ze jesli matka mialaby ciagac swoje dziecko wszedzie po urodzeniu i spedzac a nim kazda chwile to natura wymyslilaby to inaczej i pepowiny by sie nie odcinalo przy porodzie tylko pozniej. Nie chodzi mi o to zeby dziecko "olac" po porodzie ale umiec zachowac jakis zdrowy dystans do sytuacji. Wiadomo ze zycie wywali sie do gory nogami - po co pogarszac sytuacje... Ale jak mowia za niecale 6 miesiecy bede miala szanse wprowadzic moje teorie w zycie :-) To nie jest tak ze ja sie nie ciesze z powodu tego ze bede miala dziecko - po prostu ja sie oswajam po swojemu ale ogolnie odczucia mam pozytywne (czego nie moge powiedziec o calej istocie bycia w ciazy)...Pozdrawiam i czekam na fotki.
advula
7 września 2012, 10:03Nie odmawiaj sobie niczego sezonowego - korzystaj :) a mama.. na wszystko przyjdzie czas zapewne, wtedy to poczujesz i uporządkujesz.. gratuluję najniższe w tym roku :)
barka1966
7 września 2012, 09:00Podziwiam jaką jesteś energiczną i zaradną kobietą.Twoje wypady rowerowe aż pozazdrościć-ja czasowo wysiadam.Czytając Twoje wpisy o mamie myślę o swoich rodzicach -moja mama która wydawać by się jest nie do zdarcia i mój ojciec który obecnie jest w szpitalu-przecież oni się starzeją są coraz słabsi-kiedyś odejdą i może to być szybciej niż się spodziewam -tak mało czasu im poświęcam.Daj sobie czas---podobno czas leczy rany ale tak naprawdę on ich nie leczy tylko przyzwyczaja nas do bólu----
renianh
7 września 2012, 00:24Dziewczyny mają rację ,poczekaj ,sama widzisz że nie potrafisz zlikwidować i na pewno nie ma takiej potrzeby.Żałobę trzeba przeżyć ,każdy na swój sposób,ale każdy potrzebuje czasu.Wysilek fizyczny jaki sobie dawkujesz z pewnością pomaga.
alunia1960
6 września 2012, 22:34Moja mama po śmierci taty wogóle nic nie tknęła przez 6 tygodni, twierdziła, że nie wolno, czyli jakiś zwyczaj i to chyba niezły. Dopiero potem zaczęła od gruntownego sprzątania mieszkania a potem stopniowo - szafy, ubrania, duże rzeczy, mniejsze, drobiazgi jeszcze są i część książek, a to przecież w maju już rocznica była. Jeśli nie trzeba (z powodu przeprowadzki np.) to może nie poganiać, bo i sobie musisz dać czas na rozejście się żalu, zwłaszcza, że nie masz słoniowej skóry? A jeśli nie teraz zjesz sezonowe jedzonka - to kiedy? Pozdrawiam i podziwiam (rowerowanie i wagę) z daleka :-)
yaschy
6 września 2012, 21:36zdrowe jedzenie też do tego dążę i też korzystam z sezonowych dobrodziejstw w tym ukochanej kukurydzy. Za wyprawy rowerowe podziwiam:0 ja na razie ujeżdżam stacjonarny
mirabilis1
6 września 2012, 19:04Nic na sile. Musisz przepracowac każda laurke i loczek. Od początku kiedy pisałas o Mamie sciskalo mnie w gardle. I nic sie nie zmieniło. Tak potrafisz ująć, ze zawsze pozostajemy dziećmi. Nawet, jak kiedyś z Mama było nie tak, nawet jak mamy swoje lata. Daj sobie czas. I przyzwolenie na przeżycie emocji.
asimil
6 września 2012, 18:45Pamiętam jak porządkowałam mieszkanie po babci i dziadku. Nic nie chciałam wrzucać. Ciągle trzymam pamiątki.
marta6054
6 września 2012, 17:29Po co od razu likwidować. Rok temu widziałam, jak wjeżdżali na Smerek. O rany!
justyna43219
6 września 2012, 17:14też jestem na forum rowerowe :-)
luckaaa
6 września 2012, 16:03nie za swieze to jeszcze Jolu ? Chyba Milly ma racje ...
Milly40
6 września 2012, 15:57Daj sobie czas. Rozumiem tę pierwszą faze, gdy ma się ochote zrobic porządek, odciac grubą kreską (ja tak miałam i dlatego np doskonale rozumiem co mogło się dziac z Kamilą Łapicką, ja też w furii nawet jakiejś manii, wyrzucałam worek z rzeczami po mamie który oddali mi w domu opieki), ale z ważnymi pamiatkami lepiej poczekac kilka, kilkanaście miesięcy. Cały czas widze w tym co opisujesz siebie....