Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pomocy tak ciężko zgubione kilogramy


Cześć jestem załamana bo tyję i to na ostro. Mam juz siebie dość chciałabym zasnąć i obudzić się w lepszym czasie. Przed Bożym Narodzeniem ważyłam już 82,4 kg a dziś na wadze załamka 91,6 kg. Co tu dużo ukrywać żrę słodycze a wczoraj to nawet dwa kotlety schabowe. Jestem załamana i nic mnie nie cieszy podejrzewam, że chyba łapię jakąś wiosenną depresję. A tak już się sobie podobałam. Jak może żarcie rządzić czyimś życiem? Mam już tego dość już czasami myślę, że dłużej walczyć nie dam rady i trudno co będzie to będzie. Odpuszczę, roztyję się, mąż się ze mną rozwiedzie a może raczej ja z nim bo jak sama nie będę dała rady na siebie patrzeć to nie będę chciała żeby on na mnie patrzyl, kupię sobie kota i będę żyć jak pustelnik bo ileż można walczyć. 
Pewnie pomyślicie weź się dziewczyno ogarnij co ty gadasz ale jak ja swoje odchudzanie zaczęłam od 4-5 klasy szkoły podstawowej to już tracę nadzieję, że mi się kiedyś uda. Może ja mam po prostu być gruba i koniec? Na ostatniej diecie duzo schudlam ale czasami wyłam jak mi się czegoś chciało a ja nie mogę i może temu nie mogę się na nowo na dietę przestawić. Może ja mam zbyt nudne życie jak jedyna rozrywka i radość w postaci jedzenia. 
Ostatnie problemy mnie dobijają. Ciągłe poronienia, problemy w pracy ta cholerna wiosna, zwiększająca się dupa. Ja wysiadam. Żyć chce bo lubię ale jak tak w kółko ze sobą walczyć?
Przepraszam ale nie dam rady optymistyczniej. 
  • MonikaGien

    MonikaGien

    27 kwietnia 2013, 17:02

    Milka gdzie się podziewasz? jak dajesz radę???

  • justyna1312

    justyna1312

    19 kwietnia 2013, 17:56

    kochana idzie walczyć ja w zeszłym roku podobnie ważyłam już 82,5 kg i jak piszesz podobałam się sobie i jak odpuściłam dietkę to przybrało mi się prę kilo ale się trzymałam ale jak rzuciłam palenie to masakra 10 kg do przodu albo i więcej bo jak się zważyłam to byłam juz miesiąc na diecie ;( i masz rację te cholerne słodycze czasami myślę że to uzależnienie i chyba trzeba szukać pomocy i to nie psychologa ale juz psychiatry bo problem tkwi w głowie ... a same nie umiemy sobie z tym poradzić ... trzymaj się

  • MonikaGien

    MonikaGien

    19 kwietnia 2013, 16:34

    Musisz zmienić myślenie kochana, widać jasno że jedzenie Toba rządzi a kłopoty osobiste nie sprzyjają odchudzaniu. Wiem po sobie, choć tym razem się zawzięłam i nie odpuszczę. Ja zmieniłam właśnie myślenie, są produkty których nie zjem i koniec, ale można jeść na prawdę to co się lubi, tylko trzeba czasmi przyrządzić to w lżejszej wersji, zamiast usmażyć, upiec w piekarniku itd. Bardzo bym chciała aby Ci się udało, żeby siła i chęci wróciły jak najszybciej. Niestety tyje się szybciutko, a chudnie wolno, ale nie można o tym myśleć bez przerwy, proszę zmień myślenie i nastawienie, bo inaczej bedziesz nieszczęśliwa a to do niczego dobrego nie prowadzi, proszę Cię!

  • lubieszpinak

    lubieszpinak

    19 kwietnia 2013, 12:07

    w twoim przypadku zastosowałabym metodę małych kroków, nie ma co rzucać się na głęboką wodę z różnymi dietami wiadomo jak nagle zabieramy naszemu organizmowi wszystko co lubił to z czasem się nasze ciało o te rzeczy upomni. Najpierw musisz pogodzić się z tym że szybko nie schudniesz tutaj liczy się wytrwałość. Jedz normalnie ale definitywnie odstaw np słodycze albo frytki, po pewnym czasie zauważysz że już nie masz na nie ochoty daj sobie około miesiąca jak dotrwasz z tym wyzwaniem odejmij następną rzecz jak np smażone potrawy, w ten sposób nie będzie to szok dla twojego organizmu a ty nauczysz się zmieniać swoje nawyki żywieniowe, no i oczywiście polecałabym bardzo treningi do tego trzeba się zmusić niestety ale warto. Dasz radę!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.