Symboliczne jest to, że ostatnio skończyłam na 99 dniu, tak jakbym miała coś niedokończonego...
Wygląda na to, ogólnie rzecz biorąc, że jednak Was potrzebuję :P Jak widzicie od marca nic mi się nie udało schudnąć, przeciwnie! Nie utrzymałam mojego ukochanego 54 i w pewnej chwili ocierałam się o 56 nawet.
Ale nie pozwoliłam sobie - na szczęście czegoś jednak nauczyło mnie doświadczenie efektu jojo dwa lata temu - na kompletne rozprzężenie i dzięki temu ważę ile ważę, czyli względnie się utrzymałam.
Czyli powiem tak: moim głównym celem na teraz jest zmobilizować się do ruchu. Czyli: kopnąć się w dupę i... Tyle :D Myślę, że jeśli do tego co jem (a jem dietetycznie) dodam ruch, spadnę do 54. Potem się pomyśli co dalej, najważniejsze, żeby tam dotrzeć.
Od lipca dopiero będę miała wolną głowę, bo na razie uczę się szaleńczo na wstępne na studia, codziennie właściwie po 4h i nic innego nie robię. Trochę mnie to - przyznaję - dowartościowuję, ale odchudzać się przy tym nie odchudzę, bo wiecie jak to jest siedzieć całymi dniami w domu jak lodówka pełna :P dobrze, że przynajmniej się utrzymuję na wadze :D A nawet minimalnie chudnę ;)
Moim długofalowym celem jest ważyć 50 kg w październiku - na początku studiów. Zostało mi 5 kg, więc myślę, że dam radę, Wiem, że chudnięcie zajęło mi więcej, ale postaram się zmobilizować w wakacje (w lipcu i sierpniu będę pracować) i dojść do tej wagi. Utrzymać ją to już pikuś! Jak ją raz ugryzę, to nie puszczę po wsze czasy... :D <chyba, że w ciąży :P >
Tak więc znów wracam do Was, pokorna jak baranek, proszę o wsparcie i... Jutro chwila prawdy: POMIARY ...
Na razie Was żegnam, uczę się.
Papapa :)
Julia551
21 czerwca 2013, 12:16Dasz radę!Trzymam kciuki i powodzenia:)
SexyKitty
21 czerwca 2013, 11:30Kochana, na pewno dasz radę :). A 5 kg można zrzucić nawet w miesiąc czy dwa :). Trzymam za Ciebie kciuki :)