Gotowałam, mieliłam, zawijałam/ 50sztuk
Obierałam, drylowałam, przerabiałam/ 15kg
Nic nie doceniają w domu, dobrze że idę w końcu do tej pracy, czasem mam przesilenie materii i mam ochotę spałzować od tych garów. A tu jeszcze na piątek 2 ciasta i tort dla kuzynki na zamówienie. Dieta w normie. Padam na pysk.
marii1955
2 września 2014, 22:34I nie dziwię się , że już "padasz" ... ale masz rację z tym niedocenianiem , bo wszystkim się wydaje , że to samo się robi , a jak się jest w domu - to człowiek wypoczęty na fulll . Teraz się przekonają jak pójdziesz do pracy - niestety samo się nie zrobi i może KTOŚ za Ciebie chociaż część prac wykona? Jeszcze raz przeczytałam tytuł wpisu " Śliwkowe gołębie" ... czy naprawdę śliwkowe ? Bo takich to w życiu nie jadłam - hehe :) Wypoczywaj i śpij spokojnie :) Buziaczki :)))
Grubaska.Aneta
2 września 2014, 23:09nie no nie śliwkowe/ ogólnie rzecz ujęłam że temat wpisu tyczy się śliwek i gołąbków:)
witaaminkaa
2 września 2014, 22:18Że ty kochana dajesz radę przy tych garach. Ja to bym się rzuciła na te gołębie tylko mi lapka szkoda. Mmmmm dobrze że od patrzenia i ślinienia kg nie rosną