no i po weekendzie, na szczęście przede mną jeszcze trzy dni wolnego straaasznie się cieszę, bo będę mogła poświecić się diecie i ćwiczeniom, które w zeszłym tygodniu nie poszły najlepiej..
czytając przed chwilę pamiętniki innych Vitalijek, doszłam do wniosku, że nie tylko ja oszukiwałam na weekend. To już chyba tak jest, że jak przychodzi jakieś Święto i spotkania z rodziną i znajomymi to ciężko jest nam siebie upilnować. No i oczywiście nie jestem wyjątkiem od regóły i ja również miałam wzwyżkę kaloryczną, ze względu na alkohol, którego spoooro wypiłam na weekend. No ale nastał nowy dzień, z przerażeniem stanęłam dziś na wadzę sądząc, że pojawi się tam ze 2kg więcej, a tu zaskoczenie, bo waga pokazała 81,5kg. także jestem zadowolona, że nie przybyło mi kg, a nawet 0,1kg jest mniej Dziś ruszam na stepy, pewnie będzie mi ciężko się zebrać, bo ostatnio siedziałam do późnych godzin nocnych, i organizm jeszcze się nie zregenerował. Trochę brakuje siły.
Także WALCZĘ DALEJ i mam nadzieję, że niedługo zobaczę magiczna siódemkę na wadzę