Nie powiem, czasem bywam mistrzynią wymówek. Być może weszło mi to już tak w krew, że już nie umiem rozgraniczyć, kiedy się tłumaczę, a kiedy "TUMACZE". Tak czy siak w ostatnim czasie padam ze zmęczenia. Dzieciaki chore, nocne wstawanie do mojego najmłodszego, który jest piersią karmiony, i wisi mi na rękach niemal przez 24h, porządki świąteczne i w dodatku organizowanie w tym roku świąt na blisko 30 osób. To chyba przekracza moje siły. Ten wszechogarniający bałagan... i tak mało pomocy z zewnątrz. Wiem, że nie jest to dobry czas na odchudzanie i dlatego na razie staram się tylko ograniczać z jedzeniem, tak by wskazówka wagi nie poszła jeszcze bardziej w górę. Na razie nawet ciut spadło, ale to efekt pogrypowy.
Ach, no tak zapomniałam wspomnieć, że grypa mnie na 2-3 dni zmogła. Najpierw sądziłam, że mięśnie bolą mnie po killerze, ale...no cóż już po, ale z następnymi ćwiczeniami poczekam, na koniec ś
Pozdrawiam i idę sprzątać.