Dziś wstałam późno. Strasznie późno. Wstać mi się nie chciało, bo miałam piękny sen. Śniło mi się, że kupowałam mieszkanie 200 metrowe. Piękne było choć do remontu. Nie wiem co ten sen znaczy. Nie jestem dobra w interpretacji snów ale to postęp. Ostatnie mieszkanie, które kupowałam we śnie było ciasne. Ledwie dwa pokoje, a tu cztery w tym jeden wielki salon z kolumnami. Co dziwne nawet się we śnie nie zastanawiałam jak ten 100 metrowy salon ogrzeję i skąd na to mieszkanie wezmę pieniądze.
Wczoraj miałam dość pracowity dzień napisałam opowiadanie i wysłałam je do redakcji. Skończyłam przeredagowywać kolejne i też je wysłałam. Dziś może też coś podziałam o ile mi się będzie chciało. Jutro już normalny dzień pracy ale ja muszę jechać z Krzyśkiem do lekarza i cały dzień będę miała zmarnowany. Czy coś zrobię nie wiem. Nic mnie wprawdzie nie goni ale czeka na skończenie skrzynka na mąkę, czekają kolczyki, czeka decu na bazarki. Dawno nie robiłam kartek. Powinnam się uczyć i malować i pisać wiersze do książki dla dzieci..Ech... No i kiedy jak pewnie wrócę zdechła po przyjemności pobytu przez kilka godzin w mieście.
Jem mało ale nie chudnę...Chyba, bo waga szaleje...