Dziś Sebastian jedzie już do domu, a mnie smutno, bo znowu będę sama po całych dniach. Krzysiek nie ma zamiaru z sypialni wyjść. Lubię jak Sebastian jest u mnie, lubię z nim gadać i nawet telewizję nauczyłam się tolerować. Kolejny raz przyjedzie przed świętami i zostanie do Nowego Roku. Długo go nie będzie tym razem. Dziś o wyjeździe nie będę myśleć, bo będę na zajęciach z ikony. Zadzwonię do niego dopiero gdy się skończą. Mam nadzieję, że dojedzie bez przeszkód.
Dziś 5 dzień diety. Jem trzy posiłki zazwyczaj. Czasem cztery. Waga spada i już mnie tak nie przeraża, bo od 100 kg coraz dalej. Teraz marzę o 79 kg ale to chyba nierealne, żebym tyle kiedyś schudła. Może tylko z 10 kg zrzucę i znowu na górnej granicy otyłości się zatrzymam. O nadwadze nawet nie marzę, a co dopiero o wadze w normie. Menu: gulasz angielski, kluski śląskie z sosem grzybowym, fasolka szparagowa z jajkami. Zastanawiam się czy na stałe nie przejść na dietę nisko węglowodanową. To zdrowa dieta. Jak na niej byłam wyniki krwi miałam idealne. Myślę też, że powinnam zwiększyć ilość białka w diecie do 100 g. Wtedy bym może chudła łatwiej.
A na koniec haiku. To nie są klasyki..
sen nie nadchodzi
klangor dzikich gęsi
trwa i trwa
zagajnik w słońcu
między liściem a liściem
brąz podgrzybka
biel marcinków
miedzy kępami w cieniu
pyszczek jeża