Dzisiaj trochę słów o tym dlaczego udało mi się schudnąć. Nic dziwnego, bo moje wcześniejsze żywienie było totalną porażką. Potrafiłam wstawać koło godziny 11-12, śniadań nie jadłam, bo po prostu ich nie lubiłam. Obiad był w okolicach godziny 17, po czym kolacja koło godziny 21. Czasami jadłam tylko jeden posiłek, czyli obiad koło 20, bo byłam na zajęciach, nie chciało mi się robić, lub czekałam aż chłopak wróci z pracy i zjemy razem. Mało tego często było tak, że ze względu na dużą ilość zajęć nie chciało mi się gotować więc chodziliśmy na kebaba, bo tanio i szybko można było go dostać. Na kolację, żeby jakoś się nie przemęczać robiliśmy frytki oczywiście na oleju. Ze względu na pewne sprzeczki między rodziną chłopaka a mną radziłam sobie z tym zajadając słodkie i słone przekąski. Oglądanie filmów = koniecznie chipsy i to nie jedna paczka, a dwie. Nauka jakiegoś przedmiotu? Owszem, ale z jakimiś przekąskami niezdrowymi. I tak dobiłam z 80kg do 93kg. 80kg nabiłam ze względu na załamanie, jakie towarzyszyło mi po uszkodzeniu kolana i bujaniu się z operacjami przez 5 lat (w sumie 5 operacji :/) . Od ostatniej operacji minęły 2 lata, nie mogę wielu rzeczy robić, ale postarałam się z tym jakoś pogodzić, już nie rzucam się na coś słonego czy słodkiego, żeby zajeść smutki. To nie ma sensu. Pomogło mi zmienienie posiłków z 1 czasami 2 na 4-5. W okresie letnim zaczynałam z 5 posiłkami, po czym przeszłam na 4. Teraz zaczyna się okres jesienny, gdzie jest już zimniej i częściej jestem głodna. Nie walczę z tym, wróciłam do 5 posiłków. Cały ten tydzień to było 5 posiłków dziennie o określonych porach (8, 11, 14:30, 17:30 i przed 20). Nie liczę kalorii, bo się tym nie przejmuję. Jem tak, aby być najedzoną, ale absolutnie nie przejedzoną no i wiadomo nie głodną. Zaczęłam też dużo pić wody, staram się, żeby to było co najmniej 0,03l na 1 kg masy ciała. Co do jedzenia to owszem patrzę na kalorię, ale tylko tak mniej więcej - np. sprawdzałam ile ma kalafior lub fasolka szparagowa i wiedziałam na co dodatkowo mogę sobie pozwolić, żeby nie było danie zbyt kaloryczne. Często do obiadu używam papryki konserwowej lub ogórki kiszone, a czasami kapustę kwaszoną. Te produkty mają bardzo mało kalorii w 100g, a można się nimi najeść. Oczywiście co to byłby za tydzień, jakbym nie nagrzeszyła Przyznaję się do tego, ale nie uważam tego za straszne grzeszki. Nigdy nie pisałam, że mój sposób jedzenia jest bardzo zdrowy. Nie jest to również dieta. Staram się odkryć swoje ciało i żyć w zgodzie z nim. Jak mam na coś ochotę to to zjem, ale w granicach rozsądku. W tym tygodniu w piątek był film i chipsy serowe (Lays) oraz sałatka warzywna z majonezem na śniadania. W tym moim odżywianiu podoba mi się to, że nie muszę się katować dietetycznymi produktami, bo i tak chudnę. Tydzień minął 1 października moja waga wskazywała 77,6kg natomiast dzisiaj waga ta wynosi 76,44kg. Jestem coraz lżejsza, mieszczę się w większość ciuchów, w które nie wchodziłam. Widać po mnie różnicę, co ostatnio powiedziała babcia chłopaka, która nie widziała mnie z 3 miesiące. Zapytała się czy zamknął mi lodówkę. Do moich grzeszków mogę dodać użycie nutelli do omletu oraz masła orzechowego. Masło orzechowe jednak trochę się broni ze względu na fakt, że nie kupiłam gotowe a sama zrobiłam
A teraz troszkę zdjęć - niestety nie robiłam na bieżąco, bo nie chciałam, żeby to zdjęcia pokazywały moje osiągnięcia, a ubrania. Dla mnie celem było zmieszczenie się w jakieś spodnie. I tak mam kilka par spodni, które były w różnych rozmiarach. Z 7 nie wchodzących zostały mi 2 pary, przy jednej troszkę mi boczki wystają, więc jeszcze ich nie noszę ze względów estetycznych, druga para prawie się już zapięła. Są zapięcia po bokach - po 2 guziki. W tamtym tygodniu zapięłam już obie strony na dolne guziki - zostały mi tylko 2 górne. Dzisiaj ich nie mierzyłam, myślę że za jakieś 2-3 kg będę w nie wchodzić.
Śniadanko z dzisiaj (omlet z dwóch jaj, dżem truskawkowy, nutella i masło orzechowe)
Taaa oto ja i próba wciśnięcia się w spodnie - waga coś około 89kg, później przytyłam do 93kg. Spodnie będą założone przy wadze z zeszłego tygodnia (z 1 października, czyli 77,6kg) na kolejnych zdjęciach.
Zdjęcie z 1 lipca 2017r - waga 93kg (WINNA!) Widać to po piersiach, które rozmiar mają straszny plus po brzuchu, który wystaje. Nie mam niestety lepszego zdjęcia, bo jednak ważąc tyle nie podobało mi się moje ciało, więc starałam się unikać zdjęć.
Spodnie, które były na zdjęciu z lustrem - powoli robią się za duże (zdjęcie z 1 października 2017r.)
A tutaj luz jaki jest w tych spodniach, niestety bez paska już się nie obejdzie, ponieważ podczas próby podbiegnięcia gdziekolwiek spodnie mi spadają z tyłka.
Mam też jeszcze zdjęcia do porównania sylwetki ( w dwuczęściowym stroju), ale je wrzucę dopiero jak będzie różnica 10kg między tymi zdjęciami, a aktualną wagą, czyli przy 74kg porównam takie zdjęcia. Staram się jakoś ćwiczyć - Ewa Chodakowska dała mi taki wpierdziel, że dopiero od środy mogłam zacząć. Nie odpuszczam w tym tygodniu 4 treningi za mną, w tamtym tygodniu 2, w sumie 6. Po każdym wykonaniu Slim Fit leje się ze mnie pot. Dziękuję wszystkim osobom za wsparcie oraz za rady co do biustonoszy - babeczki jesteście kochane Przyznaję się bez bicia, że nie miałam czasu poszukać (udzielanie korków, pisanie inżynierki, uczelnia itp.) Ledwo znajduję czas na wpis na Vitalii , ale nie odpuszczę. Zaszłam daleko i za tydzień na bank podzielę się swoimi przeżyciami, porażkami lub sukcesami
forvictim
9 października 2017, 15:46Jak zrfobilas taki omlet ? *.*
xXxMartusiaxXx
9 października 2017, 22:50Prosty przepis z neta :D Składniki: 2 jajka, 2 łyżki mąki, 3 łyżki mleka, masło do smażenia A więc rozdzielamy białka od żółtek. Do białek warto dodać odrobinę soli, a następnie ubić tak, żeby można było odwrócić miskę do góry nogami i nic nie wypadło. Żółtka mieszamy z mlekiem oraz mąką, należy dokładnie wymieszać. Jak obie masy będą gotowe to delikatnie je łączymy ze sobą. Następnie rozpuszczamy masło na patelni i jak się rozpuści to wylewamy naszą masę. Smażymy na małym ogniu do zarumienienia. Ja mam dość spore problemy jeszcze z przerzucaniem omletu na drugą stronę, więc staram się nie robić bardzo wysokich oraz nie na całą patelnie (zostawiam sobie miejsce do przerzucenia łopatką). Zawsze do odwrócenia wykorzystuję 2 łopatki, jedna od dołu do podniesienia, a druga od góry do przytrzymania. Później to już własne dodatki i można zajadać :) Także, jak będziesz robić to smacznego
forvictim
10 października 2017, 15:44dziękuje <3
Mufinkaaaaa
8 października 2017, 18:01Gratuluje sukcesów , dalej tak trzymaj . Stałaś sie dla mnie przykładem , motywacją że moze i mi sie tak uda . Powodzenia i do usłyszenia :*:)
xXxMartusiaxXx
9 października 2017, 07:52Uda się :) Tylko trzeba wierzyć i nie przejmować się drobnymi niepowodzeniami :)
Nitunia13
8 października 2017, 15:29i Tak Trzymaj !!!!!